Słynne, historyczne kradzieże w archikatedrze

Słynne, historyczne kradzieże w archikatedrze
(fot. Antonio Carlos Castejón/flickr.com)
KAI / drr

Podczas tysiącletniej historii katedry gnieźnieńskiej, dokonano w niej szeregu kradzieży, o wiele nawet poważniejszych niż ostatnie zaginięcie pierścienia z wystawy poświęconej kard. Wyszyńskiemu.

Pierwsza wielka kradzież miała miejsce już w XI wieku, a jej autorem był czeski książę Brzetysław. Wykorzystał on trudną sytuację wewnętrzną Polski i panujące bezkrólewie. W 1038 r. zbrojnie najechał Polskę. Złupił Wielkopolskę niszcząc siedziby biskupie w Poznaniu, Kruszwicy. Ze zdewastowanej stolicy kraju - Gniezna - wywiózł do Pragi relikwie św. Wojciecha i Gaudentego, złoty krzyż ofiarowany przez Mieszka I, tablice wysadzane klejnotami i wiele innych kosztowności. To właśnie od tej kradzieży relikwii św. Wojciecha rozpoczął się ożywiony kult tego świętego w Czechach. Do dziś relikwie te znajdują się w katedrze św. Wita.

Wznowienie kultu św. Wojciecha w Gnieźnie nastąpiło pod koniec XI wieku lub na początku XII. Nie można dokładnie określić, kiedy odnaleziono szczątki męczennika, dobrze znana jest tylko data odnalezienia relikwii głowy św. Wojciecha w roku 1127. Nastąpiło to w trakcie przebudowy katedry gnieźnieńskiej.

W XX wieku szerokim echem odbiła się dokonana 11 lipca 1923 r. kradzież relikwii głowy św. Wojciecha wraz z bardzo cennym, złotym relikwiarzem z 1494 roku, wysadzanym perłami i szafirami. Kradzież nastąpiła w biały dzień, podczas krótkiej drzemki stróża, który sprawował pieczę nad katedrą. Jej sprawców nigdy nie wykryto.

Kardynał August Hlond zwrócił się wówczas z prośbą do papieża Piusa XI o przekazanie Polsce fragmentu relikwii podarowanych niegdyś Ottonowi III przez Bolesława Chrobrego. Prośbie zadośćuczyniono w 1928 roku.

Kolejna wielka kradzież w archikatedrze gnieźnieńskiej miała miejsce w nocy z 19 na 20 marca 1986 r. Ze świątyni zniknął wówczas wykonany przez holenderskiego złotnika Petera von der Renena w roku 1662 srebrny relikwiarz św. Wojciecha - dzieło o wyjątkowych walorach artystycznych i otaczane szczególną czcią przez katolików. Pozostawione na miejscu kradzieży ślady wskazywały na brutalność, z jaką jej sprawcy potraktowali zabytek. Wyglądało na to, że rabusiom chodziło wyłącznie o zdobycie srebra – prawdopodobnie w celu jego sprzedaży. Artystyczna wartość skradzionych przedmiotów, których sprzedaż w oryginalnej postaci była nierealna, nie interesowała ich ani trochę.

Energiczne działania gnieźnieńskiej i poznańskiej milicji zostały wsparte przez liczne obiecane nagrody (m.in. Ministerstwa Kultury i Sztuki), jakie ufundowano dla tych, którzy pomogą wykryć złodziei. W kilkanaście dni po kradzieży do prowadzących sprawę dotarła informacja, że w jednym z garaży Gdańska przetapiano palnikiem acetylenowym jakieś blachy - być może srebrne. Podjęte błyskawicznie działania śledcze doprowadziły do zabezpieczenia narzędzi do przetapiania jak również drobnych kawałków z blachy srebrnej z charakterystycznym ornamentem trybowania piór podobnych do skrzydeł ptaka. Jeszcze tego samego dnia zatrzymano trzech uczestników przetapiania srebra: Krzysztofa M., jego brata bliźniaka Marka M. i Waldemara B.

Dalsze czynności kryminalistyczne, a zwłaszcza porównania śladów zabezpieczonych na miejscu włamania oraz przedmiotów i śladów zabezpieczonych w garażu w Gdańsku i miejscu zamieszkania zatrzymanych, pozwoliły w sposób jednoznaczny powiązać ich z przestępstwem.

Niestety zrabowany relikwiarz św. Wojciecha został przetopiony. O jego odzyskaniu nie było więc mowy – konserwatorów dzieł sztuki czekała wieloletnia, żmudna rekonstrukcja.

Proces sprawców grabieży toczył się przed Sądem Wojewódzkim w Poznaniu. Trwał krótko, a wyrok był naprawdę surowy: bracia Krzysztof i Marek M. zostali skazani na 15 lat więzienia, Waldemar B. na 12 lat, a nie biorący bezpośrednio udziału w akcji inspirator grabieży Piotr N. – podobnie jak główni jej sprawcy - na 15 lat pozbawienia wolności.

Ostania kradzież nastąpiła 6 lutego br. z wystawy w katedrze gnieźnieńskiej skradziono pierścień kard. Stefana Wyszyńskiego. Pierścień był darem Konferencji Episkopatu Polski dla Prymasa Tysiąclecia z okazji milenium chrztu Polski. Był on wyeksponowany w jednej z gablot wystawy otwartej 2 lutego dla upamiętnienia ingresu Prymasa Tysiąclecia do katedry gnieźnieńskiej.

Pierścień umieszczony był wraz z innymi pamiątkami po Prymasie Tysiąclecia w oszklonej gablocie w Starym Kapitularzu w katedrze gnieźnieńskiej. Wystawę można było zwiedzać przez cały dzień. Katedra nie posiada kamer i nie jest w żaden inny sposób monitorowana.

Policja wycenia pierścień na kilkadziesiąt tysięcy złotych. Wielkopolski komendant policji powołał specjalną grupę śledczą, która ma zająć się jego odnalezieniem.

„Z zaskoczeniem i dotkliwym bólem przyjąłem informację o kradzieży, jakiej dokonano ostatnio w prymasowskiej katedrze gnieźnieńskiej” – napisał prymas Polski abp Józef Kowalczyk w oświadczeniu wydanym po kradzieży pierścienia kard. Wyszyńskiego.

"Wierzę, że sumienie osób czy osoby, która dokonała tej kradzieży, zostanie poruszone i ten symboliczny eksponat zostanie zwrócony" – dodał.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Słynne, historyczne kradzieże w archikatedrze
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.