Nie czuj. Nie ufaj. Nie ciesz się. Kłopoty Dorosłych Dzieci Alkoholików
Nienawidzisz urodzin i życzeń. Źle się czujesz, gdy ktoś cieszy się, że jesteś, bo bardzo nie lubisz siebie. Marzysz, żeby zniknąć. Chcesz uwierzyć w swoją wartość?
Earnie Larsen, amerykański teolog protestancki i twórca programu zdrowienia z uzależnienia, twierdził, że pierwszą rzeczą, o którą prosi nas Bóg, jest to, abyśmy uwierzyli, że jesteśmy kochani. Gdy jesteśmy zdolni to uznać, zyskujemy możliwość stania się wszystkim, czym możemy być. Jeśli będziemy umieli przyjąć miłość, będziemy umieli także ją dawać. Uwaga ta jest bardzo ważna, gdyż miłość do samego siebie i poczucie własnej wartości oraz godności to cechy, których dorosłe dzieci alkoholików muszą się dopiero nauczyć.
Brak wartości i uwewnętrzniony wstyd
Z domu rodzinnego wynoszą bowiem raczej poczucie braku wartości i uogólniony, uwewnętrzniony wstyd, o którym mowa była wcześniej. Jest to jedna z głównych trudności dorosłych dzieci alkoholików, stojąca u źródeł wielu innych problemów. Dziecko buduje poczucie wartości w oparciu o zachowania swoich rodziców. Potrzebna jest do tego ich serdeczna opieka, odnoszenie się do dziecka z szacunkiem i akceptacją, a jednocześnie wytyczanie mu jasno określonych granic. Sami rodzice powinni mieć dobrze wykształcone poczucie tożsamości i kontakt z własnym ja.
Niestety w rodzinie z problemem alkoholowym te warunki nie są spełniane albo są spełniane słabo. Rodzice, zamiast okazywać dziecku miłość i akceptację, "zarażają" je własnym toksycznym wstydem, wynikającym z ich uzależnienia i współuzależnienia. Wskutek tego u dzieci rozwija się zaniżone poczucie wartości, a czasami wręcz poczucie zupełnej bezwartościowości. Jeśli nie stanie się coś, co ten stan zmieni, trwa on także w życiu dorosłym.
Nieprawidłowo zaniżone poczucie wartości przynosi katastrofalne skutki w wielu obszarach zdrowia psychicznego człowieka. Jest ono konieczne do pełnego rozwinięcia się psychiki oraz do powstania poczucia tożsamości i zbudowania zdrowego systemu obronnego, który chroni integralność jednostki, a dzięki temu umożliwia otwarte przyjmowanie informacji płynących od ludzi i otoczenia bez blokowania ich i reagowania agresją. Człowiek z prawidłowym poczuciem wartości umie przyjąć uzasadnioną krytykę, a nieuzasadnioną odrzucić; może spontanicznie reagować; jest wolny od zaabsorbowania sobą i zdolny do otwarcia się na innych. Adekwatne, prawidłowo wykształcone poczucie własnej wartości jest zatem najlepszym zabezpieczeniem przed niezdrowym koncentrowaniem się na samym sobie, egoizmem i egocentryzmem.
Chcę zniknąć
Konsekwencją negatywnego obrazu siebie, zaniżonej samooceny i niskiego poziomu samoakceptacji jest nierealistyczna ocena własnych możliwości. Z reguły jest ona zaniżona, choć czasami zdarza się odwrotnie jej krańcowe zawyżenie. Tak czy inaczej efektem jest niemożność skutecznego działania i wykorzystywania uzdolnień i możliwości. Jednym z zewnętrznych objawów braku miłości do siebie czy nawet swego rodzaju autonegacji jest niechęć do obchodzenia urodzin oraz odrzucanie życzeń i podarunków. Człowiek mówiący: "Nie obchodzę urodzin i proszę, aby nie składać mi życzeń" przekazuje w gruncie rzeczy komunikat: "Żałuję, że się urodziłem, i wolałbym, żeby mnie nie było".
I właśnie podjęcie decyzji, aby zacząć siebie kochać, jest punktem wyjścia do walki z dławiącym poczuciem braku wartości, uogólnionym "toksycznym" wstydem i "krytykiem wewnętrznym". To bardzo ważne, by zrozumieć, że właściwa miłość siebie i świadomość swojej godności nie mają nic wspólnego z egoizmem i pychą. Przeciwnie, miejsce na rozrastanie się egoizmu i pychy powstaje właśnie tam, gdzie brakuje poczucia godności osoby ludzkiej, wynikającej z faktu, że Bóg stworzył człowieka na swój obraz i podobieństwo. Dopiero kiedy zaczniemy naprawdę akceptować i kochać siebie, kiedy zbudujemy poczucie własnej godności (wartości), to znaczy naprawdę poczujemy się osobą stworzoną na obraz i podobieństwo Boga, będziemy zdolni kochać i akceptować innych ludzi, dostrzec ich wartość i szanować ich. Dopiero wtedy będziemy także zdolni w pełni się otworzyć na otwartą i miłosną relację z Bogiem. Nasza tęsknota za miłością jest konsekwencją tego, że zostaliśmy przez Boga stworzeni z miłości.
Aby dowieść, że Bóg każdego z nas kocha nas, którzy tak ciężko pracowaliśmy, by udowodnić naszą miłość dał On każdemu z nas Jezusa, Słowo, światło". Zwracajmy się do Jezusa, doświadczajmy Jego miłości i akceptacji, módlmy się do Niego, czytajmy i rozważajmy ewangeliczne opisy Jego życia. Dostrzeżmy, jak drodzy jesteśmy dla Niego i jak bardzo nas miłuje. A kiedy już poczujemy się kochani, akceptowani i wartościowi, kiedy nauczymy się szanować swoje i cudze granice, dajmy doświadczyć tego i innym.
Przeczytaj też: Życie to nie żart. Kłopoty DDA >>
Fragment pochodzi z książki "Wędrówka do wolności", autorstwa Dominiki Krupińskiej.
Skomentuj artykuł