Gdzie katolik powinien uczyć się biznesu?

Gdzie katolik powinien uczyć się biznesu?
(fot. Maciej Biedrzycki)
Maciej Gnyszka

Stare przysłowie mówi, że nie ma katolickich szewców. Są tylko szewcy dobrzy i źli. To prawda - co mi po dziurawym bucie, nawet jeśli wyprodukował go porządny człowiek, skoro nie potrafił tego zrobić? To bynajmniej nie oznacza, że nie ma szewców-katolików, którzy buty robią inaczej.

W ostatnim wpisie zastanawialiśmy się nad powołaniem przedsiębiorców-katolików do osiągania w biznesie sukcesów. Dzisiaj nie zamierzam pisać o robieniu butów, rodzajach zelówek, ani nawet o sznurówkach. Najwyższa pora odpowiedzieć na popularne pytanie o to, gdzie człowiek wierzący, który chce wzrastać w świętości jako przedsiębiorca powinien uczyć się biznesu. Wedle mojego rozeznania są na to dwa pomysły, dwie szkoły.

Zwolennicy pierwszej są zdania, że najwięcej o biznesie człowiek wierzący dowie się z Pisma Świętego. Faktycznie, Pismo Święte to list Boga do człowieka spisany dzięki Duchowi Świętemu przez autorów natchnionych i poza Objawieniem zawiera także wskazówki dotyczące - wprost albo per analogiam - wielu obszarów życia, nie tylko relacji Bóg - człowiek. Od dietetyki, po przedsiębiorczość, od sposobu prowadzenia wojny, po organizację wesela. Zwolennicy tego spojrzenia szukają inspiracji do działalności w biznesie na rekolekcjach, spotkaniach duszpasterstw, w czasie akcji ewangelizacyjnych. I bardzo dobrze, że tak robią, bo z pewnością nie jeden dobry pomysł biznesowy, czy rozwiązanie problemu mogą dzięki temu uzyskać.

Nie oznacza to jednak, że Pismo Święte mieści w sobie odpowiedź na wszystkie możliwe przyziemne pytania. Nawet gdybyśmy przyjęli, że mieści - to na pewno nie wprost. Bo przecież nie znajdziemy w żadnej księdze rady dotyczącej tego, czy metodologia prowadzenia projektów PRINCE2 jest optymalna dla jego firmy, czy nie; czy faktury lepiej wystawiać w Excelu, czy w inFakcie; nie dowiemy się czy follow up po spotkaniu sprzedażowym robić do skutku, czy wystarczy jeden telefon; no i zasadnicza kwestia - czy wystarczy mail, czy jednak telefonicznie, etc. Wszystkie wymienione kwestie, to tematy fachowe, ściśle związane albo z branżą, albo z rozwojem narzędzi wspomagających prowadzenie biznesu.
Konkurencyjna szkoła twierdzi zatem - trochę w opozycji do pierwszej - że warto uczyć się po prostu od najlepszych, bez względu na orientację ideową. Od ludzi, którzy osiągnęli sukces na rynku, na którym zamierzamy zaistnieć.

To bardzo realistyczne podejście, zresztą bliskie mojemu ale ma ono ograniczenie. Może się bowiem okazać, że człowiek z którego doświadczenia i wiedzy chcemy czerpać, swój sukces mógł oprzeć na zasadach głęboko sprzecznych z naszymi. W skrajnych przypadkach na niemoralnych naszym zdaniem fundamentach. Rzadko jednak - nawet gdy tak się okazuje - wyciągnięcie jakiejś  konstruktywnej nauki dla własnego biznesu jest niemożliwe. Wyzwanie polega bardziej na odseparowaniu wartościowego know-how od plew. Jest to moim zdaniem możliwe. Mówi wszak Pismo: "Bądźcie roztropni jak węże, a nieskazitelni jak gołębie" [Mt 10,16]
Zanim przejdę do konkluzji, podzielę się jednym cudownym doświadczeniem.

Gdy zakładałem Towarzystwa Biznesowe, nie przewidziałem, że wielką wartością dla Członków będzie możliwość wymiany wiedzy i doświadczenia. Szybko jednak okazało się, że poza wzajemną pomocą w dotarciu do nowych obszarów rynku dotychczas niedostępnych, to drugi co do ważności benefit! Dzięki temu, że w Towarzystwach każdy jest z innej branży, każdy na innym etapie rozwoju biznesu, pole do wzajemnej nauki jest gigantyczne! I bardzo dobrze, bo dzięki czyjemuś doświadczeniu - a dodatkowo człowieka o podobnym systemie wartości - jesteśmy w stanie uniknąć kosztownych błędów, czasem nawet wprost kopiując stworzone przez niego rozwiązanie.

Wróćmy jednak do naszych dwóch konkurencyjnych szkół. Moim zdaniem alternatywa jest pozorna. Jeśli mamy być "roztropni jak węże" (specjalistą od języków starożytnych nie jestem, ale nie zdziwię się, jeśli w oryginale Panu Jezusowi chodziło bardziej o "cwani", niż "roztropni"), musimy czerpać wszystko co najlepsze od wszystkich. Złych i dobrych. Wiernych i rozwiązłych. Homo i hetero. Nie możemy ograniczać się do czerpania inspiracji i pomysłów jedynie od nieskazitelnych gołąbków, bo nader często okazuje się, że nie mają tyle doświadczenia, co drapieżne jastrzębie. Nie możemy jednak stawać się jastrzębiami. Trzeba pozostać gołębiem i zachować swoją tożsamość. Dlatego ideałem byłoby, gdyby można było się uczyć od jastrzębi, które równocześnie są gołębiami.

Utopia? Bynajmniej! Dzięki rozwojowi Towarzystw Biznesowych coraz częściej takich ludzi właśnie poznaję. W tym roku - jak być może pamiętasz - z okazji naszej piątej rocznicy, postanowiłem zorganizować wydarzenie, które ma szansę być takim forum wymiany wiedzy na najwyższym poziomie. Być może już o tym wydarzeniu słyszałeś. To konferencja Żyj W Obfitości, która już po raz drugi odbędzie się w Warszawie w sobotę, 25.04.2015.

Zaprosiłem siedmiu wybitnych przedstawicieli największego polskiego biznesu, o których z całą pewnością mogę powiedzieć, że takie słowa jak: "Bóg, honor i ojczyzna" nie są dla nich pustymi, wyśmianymi sloganami. Nie wiem, na ile będą chętni dzielić się swoim życiem prywatnym, ale to ojcowie wielodzietnych rodzin, zaangażowani katolicy, czasem adoptujący kilkoro dzieci. Nigdy o tym nie słyszałeś, bo znasz ich z pierwszych stron gazet, jako najlepszych polskich biznesmenów. To takie nazwiska, jak Paweł Kastory, legenda polskiego rynku reklamy, jeden z 500 najbogatszych Polaków; Henryk Siodmok, prezes Grupy Atlas, dla którego rynek budowlany, to kolejna okazja by na zupełnie nowym rynku pokazać swoje wyjątkowe talenty menedżerskie, sprawdzone w innych branżach (paliwowa, farmaceutyczna), czy wreszcie Wojciech Sobieraj - założyciel i prezes Alior Bank SA, chyba najciekawszego gracza na polskim rynku bankowym w ostatnim dziesięcioleciu. Każdy z nich będzie miał pół godziny na podzielenie się z Tobą i innymi uczestnikami swoim doświadczeniem. Każdemu Prelegentowi postawiłem podstawowe pytanie: "Czego konkretnego może nauczyć się mały przedsiębiorca z Pańskiego doświadczenia i sukcesu", na które odpowie w swej prelekcji. Równie dużo czasu przeznaczyliśmy na pytania. Nie spotkamy się bowiem posłuchać okrągłych formułek, tylko po to by się uczyć. Dlatego sesja pytań i odpowiedzi będzie nawet ważniejsza, niż wykład.

Wśród tych rekinów biznesu pojawi się także rekin ducha, mój dobry znajomy, Jasiek Mela, człowiek którego pewnie nie muszę przedstawiać. Jasiek opowie o swoim - tak sądzę - największym sukcesie życiowym. O tym, jak z wystraszonego śmiertelnym wypadkiem, zrezygnowanego nastolatka stał się dojrzałym mężczyzną, człowiekiem inspirującym największych.

Po pierwszej edycji konferencji dostałem wiele maili o tym, jak bardzo wpłynęła na życie niektórych jej uczestników. Niekiedy w sposób fundamentalny zmieniła ich myślenie o swojej roli jako przedsiębiorcy, czy młodego człowieka po studiach, szukającego dla siebie roli na rynku pracy.  Tym razem nie jestem bardzo zaskoczony. Po to ją przecież organizujemy!
W ramach podziękowania Deonowi za gościnne łamy, stworzyliśmy dla Czytelników portalu specjalny kod rabatowy na konferencję. Po wpisaniu hasła "deon2015" podczas rejestracji na www.ZyjWObfitosci.pl system naliczy 10% rabatu. Dobra informacja jest taka, że kod zadziała także wtedy, gdy Deona czytasz tylko od przypadku do przypadku ;-)


P.S. Jeśli temat zainteresował Cię na tyle, by poznać zapis konferencji z 2013 roku, wejdź na www.bit.ly/ZyjWObfitosci - znajdziesz tam DVD z całym filmem i moją książeczką. Miłej lektury!

Materiał sponsorowany

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Gdzie katolik powinien uczyć się biznesu?
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.