Odkryć niezbędność Boga

Odkryć niezbędność Boga
(fot. beezly/flickr.com/CC)
Zdzisław Józef Kijas OFMConv

Boga nie szuka się w taki sam sposób, jak szuka się przedmiotów codziennego użytku, a doświadczenie Jego bliskości nie jest w niczym podobne do zadowolenia z posiadanych rzeczy. Nie znajduje się Go w ten sam sposób, w jaki znajduje się upragnioną rzecz, którą można następnie włożyć do kieszeni i czuć się dobrze.

Lecz nawet znaleziony, Bóg nie może i nie stanie się nigdy "własnością" człowieka, nigdy nie będzie do jego "dyspozycji", do zaspokajania prywatnych interesów, jest On bowiem Bogiem wolnym i do wolności prowadzącym. Można powiedzieć również, i chyba nie będzie to błędem, że za Bogiem nie potrzeba biegać, ile raczej pozwolić Mu się złapać. Nie tyle bowiem człowiek szuka Boga, ile raczej Bóg szuka jego i pragnie, aby człowiek pozwolił Mu się znaleźć. Autorzy biblijni zgodnie mówią, że Bóg pierwszy udaje się na poszukiwanie człowieka, który ukrywa się przed Nim (zob. Księga Rodzaju 3, ukrywanie się Adama i Ewy, poszukiwanych przez Boga). Bóg nie męczy się poszukiwaniem człowieka. Ciągle na nowo, wytrwale i z miłością wyrusza na jego spotkanie w nadziei znalezienia go, aby obdarzyć go tym, czego człowiek oczekuje najbardziej, chociaż często to ignoruje, o tym nie wie. Prorok Izajasz wypowiada słowa Pana:
Bo góry mogą ustąpić i pagórki się zachwiać, ale miłość moja nie odstąpi od ciebie i nie zachwieje się moje przymierze pokoju, mówi Pan, który ma litość nad tobą (Iz 54, 10).
Bóg szuka człowieka, ponieważ go kocha i pragnie nawiązać z nim dialog. Chce udzielić mu tego, co jedynie jest w stanie uczynić jego życie szczęśliwym, bogatym i obiecującym na przyszłość.
Związek Boga z człowiekiem jest niezwykle interesujący. Szukając porównań, zdolnych przybliżyć ten szczególny rodzaj relacji, jaka zachodzi pomiędzy człowiekiem i Bogiem, skojarzył mi się świat muzyki, intymny i nierozerwalny związek kompozytora z muzyką, artysty ze swoim instrumentem, śpiewaka ze śpiewem, który wykonuje. Wraz z odejściem śpiewaka umiera jego pieśń, bowiem funkcjonuje ona w wiecznym związku z życiem i radością mistrza. Analogiczna jest relacja człowieka z Bogiem. Ona również znaczona jest intymnością, głębią, nieodzownością i wiecznością. Przenosi się ona z czasu w czas, z historii w wieczność. Z tego związku rodzi się człowiek i bez niego umiera. Traci swoją tożsamość, zapomina, kim naprawdę jest i co jest jego celem. Człowiek, który jest śpiewem Boga, umiera, kiedy od Niego odchodzi. Traci zawsze, kiedy zrywa z Nim jedność, oddala się bowiem od wyjątkowego Źródła swojej egzystencji. Powoli zaczyna tracić siłę i życie, zapał i szlachetne tęsknoty. Jak wędrowiec na pustyni, który umiera, jeżeli przebywa daleko od zielonych oaz, tak samo człowiek umiera bez Boga. Nie umie odtąd rozwiązywać codziennych trudności, ale pozwala im się zniewolić. Nie ma siły i odwagi szukać prawdziwej radości, dlatego zadowala się byle jaką. Nie umie od siebie wymagać, aby stać się lepszym, dlatego duchowo i intelektualnie nie rośnie, lecz przeciwnie —staje się coraz uboższy. Ponieważ znikł horyzont, którym jest Bóg, człowiek traci granice rozwoju, umierają jego ideały. Odtąd nie wie, do czego należy dążyć i o co zabiegać. Zatracił sens codziennych zmagań i nie wie również, skąd czerpać ewentualną siłę do uwalniania się ze słabości. Jest niezdolny również do miłości, bez której tymczasem lepsza przyszłość jest niemożliwa. Utrata Boga jest zarazem najgłębszym doświadczeniem ubóstwa, a nawet samym ubóstwem.
Bóg jest obecny wszędzie. Jest ten sam w każdym czasie i w każdym miejscu, a więc zawsze blisko człowieka i tego, co przeżywa. Chociaż niewidoczny dla oczu, daje się odczuć sercu. Nieważne jest więc, że człowiek Go nie widzi. W istocie człowiek nie widzi bardzo wielu rzeczy, ale przecież nie wątpi w ich istnienie. Czyż łatwo przychodzi mu zobaczyć miłość? A przecież nikt nie wątpi w jej istnienie. I nawet wtedy, kiedy ktoś nas rozczarował, dopuścił się zdrady miłości, człowiek z tęsknotą, mniej lub bardziej świadomą, szuka nowej miłości, tęskni za nową przyjaźnią.
Pewien stary Arab analfabeta co noc tak bardzo żarliwie się modlił, że bogaty właściciel wielkiej karawany postanowił wezwać go do siebie i zapytać o powód tej żarliwości.
— Jak możesz modlić się z taką wiarą? Skąd wiesz, że Bóg istnieje, jeśli nie umiesz nawet czytać?
— Umiem czytać, panie. Czytam wszystko, co pisze nasz Wielki Ojciec Niebieski.
— Jak to możliwe?
Skromny sługa zaczął tłumaczyć:
— Panie, gdy otrzymujesz list od dawna niewidzianej osoby, jak rozpoznasz, że ona go napisała?
— Po piśmie.
— Gdy dostajesz klejnot, skąd wiesz, kto go zrobił?
— Widzę pieczęć złotnika.
— Kiedy słyszysz kroki zwierząt chodzących wokół namiotu, jak rozpoznasz, czy to baran, koń czy byk?
— Po śladach — odparł właściciel, zdziwiony tym wywodem.
Bogobojny starzec wyprowadził go przed namiot i wskazał niebo.
— Panie, ani to, co tam w górze, ani pustynia tu na dole — nic z tych rzeczy nie mogło być napisane ludzką ręką. (P. Coelho, Być jak płynąca rzeka)
Analogicznie ma się sprawa z Bogiem: nie jest On rzeczą, martwym przedmiotem w naszych rękach, którym można się, co najwyżej, zabawić, kiedy przyjdzie na to ochota. Przeciwnie, jest On jedynie ważnym, jedynym prawdziwym i niezniszczalnym bogactwem człowieka. Bóg kocha go i nigdy go nie opuszcza. Nie zniechęca się, kiedy widzi upadki człowieka, ale podaje mu rękę, pomagając się podnieść i pójść dalej. Nie nakłada dodatkowych ciężarów, ale udziela siły do uniesienia tych, które życie nałożyło na nas. A kiedy stawia nowe wyzwania, udziela jednocześnie potrzebnej pomocy do ich realizacji. Obdarza człowieka tym, czego ten najbardziej potrzebuje, sam o tym nie wiedząc. Do niczego nie zniewala, ale z miłością zaprasza. Nie przymusza, ale proponuje drogi i środki prowadzące do doskonałości. Jest wiernym towarzyszem w drodze do szczęścia.
Żeby dostrzec obecność i działanie Boga, trzeba stać się ubogim w rzeczy, a bogatym w pragnienia. Trzeba odrzucić przedmioty nieistotne, zostawić rzeczy bezużyteczne, które rozpraszają i odciągają od Niego. Należy odsunąć na bok relacje zbędne i zerwać złe, aby uczynić miejsce dla relacji dobrych, dających życie lub poprawiających jego jakość. Pozbywając się tego, co niepotrzebne lub w nadmiarze, zrywając toksyczne kontakty, człowiek staje się materialnie może nawet uboższy, ale jest to ten rodzaj ubóstwa, które pozwala mu dostrzec potrzebę rzeczy jedynie niezbędnych. Przede wszystkim pozwoli mu odkryć niezbędność obecności Boga dla pełni swojego życia. Odtąd człowiek będzie "umiał czytać wszystko, co pisze" Stwórca, zarówno w swoim życiu osobistym, w życiu innych i w świecie. A czyż nie tym jest prawdziwa mądrość? łatwiej zrozumieć to temu, kto gotów jest bardziej zachwycać się Bogiem, niż rzeczami, kto bardziej żyje tęsknotą do Jego obecności, niż za tym, co proponuje świat. Osoba taka odkryje, że już samo poszukiwanie Boga staje się czymś niezwykle pięknym i dającym wielką radość. Przekona się, że Bóg jest najlepszym powiernikiem jego myśli i pragnień, trudności i radości, kimś nieodzownym do życia pełnego. Wtedy też relacja z Nim nie będzie wcale męcząca, ale przeciwnie, będzie źródłem pięknej radości.

Rozważanie pochodzi z książki: "O życiu szczęśliwym w dobie kryzysu"

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Odkryć niezbędność Boga
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.