Boża pasja dla człowieka

Boża pasja dla człowieka
(fot. matchstick / sxc.hu / CC BY)
Logo źródła: Życie Duchowe Jacek Bolewski SJ

Co wiemy o Bogu? Wydaje się, że wiele... Tyle jest religii, które powołują się na Niego. Tu jednak zaczyna się problem dla współczesnego człowieka: wielość religii staje się dodatkowym wyzwaniem i wymaga jaśniejszego powiedzenia sobie, w jakim sensie jestem osobą religijną.

Specyfika religii chrześcijańskiej

Dlaczego warto wybrać Boga religii chrześcijańskiej? Kim On jest? Pytanie zakłada, że Boża tajemnica wiąże się z pojęciem osoby. To założenie wcale nie jest oczywiste. Wielkie tradycje religijne Dalekiego Wschodu, zwłaszcza Chin i Japonii, łączą Boską rzeczywistość z kosmosem i przenikającą wszystko mocą, która leży u źródła praw przyrody, ewolucji wszechświata, rozwoju życia. Nie wydaje się konieczne, by ta wszechogarniająca moc miała postać osobową. Przeciwnie, to zdawałoby się ją ograniczać. I dlatego filozofowie, także naukowcy badający przyrodę skłaniają się do łączenia Boga z samą Naturą-Przyrodą, kryjącą tyle sekretów, odsłanianych krok po kroku przez człowieka.

Czy jednak odkrywanie praw przyrody wystarcza do życia godnego człowieka? Poznanie jest tylko częścią ludzkiego życia. Jeśli ludzie nie radzą sobie w życiu, to nie znaczy, że brakuje im wiedzy, jaką daje nauka. Przypomnijmy słowa poety, który przez usta Pana Cogito biada: "Tyle książek słowników / opasłe encyklopedie / ale nie ma kto poradzić // zbadano słońce / księżyc gwiazdy / zgubiono mnie". Człowiekowi potrzeba poznania, które trafia do jego serca. A kto może przemówić do serca ludzkiej osoby, jeśli nie druga osoba?

DEON.PL POLECA


Zapamiętajmy naukę religii Wschodu: rzeczywistość osobowa Boga jest daleka od oczywistości... Pamiętając o tym, przybliżamy się do religii opartej na Biblii. U jej początku jest doświadczenie Abrahama, któremu Nieznany nakazał: Wyjdź z twojej ziemi rodzinnej i z domu twego ojca do kraju, który ci ukażę. Uczynię bowiem z ciebie wielki naród, będę ci błogosławił i twoje imię rozsławię: staniesz się błogosławieństwem (Rdz 12, 1-2). Później objawiał się On Abrahamowi w rozmaitych postaciach. Objawienie to znowu nie jest oczywiste, do tego stopnia, że na tego samego "Boga Abrahama" powołują się trzy różne religie: judaizm, chrześcijaństwo, islam... Owszem, można i trzeba dzisiaj zwracać uwagę na to, co je łączy: to Bóg Abrahama. Jednak istotne są także różne wyobrażenia o tymże Bogu. Kim więc On jest naprawdę?

Wszystkie trzy religie "abrahamowe" łączy to, że są nazywane monoteistycznymi - jednoczy je wiara w jednego Boga, który przejawia się nie tylko powszechnie w świecie przyrody, ale z własnej inicjatywy włącza się w dzieje ludzkości, objawiając się poszczególnym, wybranym osobom. Właśnie to działanie pozwala przypisać osobowość Jemu samemu. Jednak i w samej Biblii mono-teizm jako wiara w istnienie jednego tylko Boga (po grecku monos theos) rozwijała się stopniowo, w miarę rozwoju samego człowieka, który poznawał Go w swoich dziejach coraz głębiej i lepiej. Istotna dla religii biblijnych prawda o historycznym objawieniu Boga znaczy ponadto, że zmieniało się nie tylko Jego historyczne poznanie przez ludzi, lecz i On sam objawiał się w zmiennych postaciach, by w końcu zmienić się jakby nie do poznania, gdy wcielił się - zgodnie z wiarą chrześcijan - w Jezusie z Nazaretu.

Właśnie chrześcijaństwo nie bało się poddać Pisma Świętego naukowej analizie, by zgłębić Objawienie na tle historii. Owocem egzegetycznych badań jest między innymi rozpoznanie, że Bóg Abrahama nie był początkowo pojmowany przez samego patriarchę i przez Izraela jako jedyny Bóg, tylko widziano w Nim Boga, który bronił swój lud przed bogami innych ludów. Ówczesny świat był politeistyczny, dlatego początkową wiarę biblijną określa się dzisiaj jako monolatrię - oddawanie czci jednemu Bogu z pominięciem innych. I dopiero wielcy Prorocy biblijni wprowadzili na stałe wiarę, że Bóg Abrahama jest jedynym Bogiem.

Powraca jednak pytanie: Kim On jest - jeden i jedyny Bóg objawiający się w ludzkich dziejach? Bratnie religie abrahamowe - judaizm oraz islam - zarzucają chrześcijaństwu, że zdradziło wiarę w jednego Boga "na rzecz" osobowej Trójcy... Tymczasem i chrześcijaństwo pojmuje siebie jako religię monoteistyczną. Na czym więc polega nieporozumienie co do specyfiki chrześcijaństwa?

Bóg jest miłością

Chrześcijański monoteizm objawia Boga jako Jednego, jednak nie w osobie samotnej Jednostki, tylko w postaci jednej osobowej wspólnoty. Nie pojmiemy tej prawdy, jeśli będziemy szukać objaśnienia w "arytmetycznej" kwestii możliwego czy niemożliwego połączenia jedynki i trójki... Do tego sprowadzają się zarzuty pod adresem chrześcijaństwa, że czci nie jednego, ale trzech bogów. Tymczasem, osobowe pojmowanie Boga wymaga wyjścia poza ludzkie wyobrażenia, także na temat osoby. Przybliżają do prawdy rozważania słusznie dzisiaj cenionej Simone Weil, która nawiązując do sformułowania hinduizmu, że Bóg jest zarazem osobowy i nieosobowy, zauważała: "Jest nieosobowy w tym sensie, że Jego nieskończenie tajemniczy sposób bycia Osobą różni się nieskończenie od ludzkiego sposobu bycia osobą". W tym świetle należy pojmować według francuskiej myślicielki chrześcijańską tajemnicę Trójcy Świętej: "Tylko mając wmyśli Boga jednocześnie osobowego i bezosobowego, można mieć w myśli Boga jednocześnie, nie zaś kolejno troistego i jednego (co udaje się tylko nielicznym katolikom). W przeciwnym wypadku wyobrażamy sobie bądź to jedną boską osobę, bądź trzech Bogów".

Inna jeszcze droga prowadzi do serca chrześcijańskiej tajemnicy Boga. Głosi ją wyznanie Nowego Testamentu: Bóg jest miłością (1 J 4, 8. 16). To centralne świadectwo przypomniał Papież Benedykt XVI w swej pierwszej encyklice, tak właśnie zatytułowanej i rozpoczętej. Ojciec Święty wyjaśniał: "U początku bycia chrześcijaninem nie ma decyzji etycznej czy jakiejś wielkiej idei, jest natomiast spotkanie z wydarzeniem, z Osobą, która nadaje życiu nową perspektywę, a tym samym decydujące ukierunkowanie. Św. Jan przedstawił w swojej Ewangelii to wydarzenie w następujących słowach: Tak bowiem Bóg umiłował świat, że Syna swego Jednorodzonego dał, aby każdy, kto w niego wierzy, [...] miał życie wieczne (J 3, 16). Wiara chrześcijańska, uznając miłość za swoją główną zasadę, przyjęła to, co stanowiło istotę wiary Izraela, a równocześnie nadała temu nową głębię i zasięg. Wierzący Izraelita faktycznie modli się codziennie słowami Księgi Powtórzonego Prawa, wiedząc, że w nich jest zawarta istota jego egzystencji: Słuchaj, Izraelu, Pan jest naszym Bogiem - Pan jedynie. Będziesz więc miłował Pana, Boga twojego, z całego swego serca, z całej duszy swojej, ze wszystkich swych sił (Pwt 6, 4-5). Jezus połączył w jedno przykazanie te dwa: przykazanie miłości Boga i przykazanie miłości bliźniego zawarte w Księdze Kapłańskiej: Będziesz miłował bliźniego jak siebie samego (Kpł 19, 18; por. Mk 12, 29-31). Ponieważ Bóg pierwszy nas umiłował (por. 1J 4, 10), miłość nie jest już przykazaniem, ale odpowiedzią na dar miłości, z jaką Bóg do nas przychodzi".

Papież opisał tu przejście wiary - między Starym a Nowym Testamentem. Prawda o miłującym Bogu, znana już Izraelitom i wyznawana później także w islamie, przyjęła nową, niezwykłą postać w osobie Jezusa z Nazaretu. To On jest ową "Osobą, która nadaje życiu nową perspektywę" - dzięki Niemu bowiem stało się możliwe rozpoznanie do końca prawdy o Bogu; pełne brzmienie słów Apostoła poświadcza: Myśmy poznali i uwierzyli miłości, jaką Bóg ma ku nam. Bóg jest miłością: kto trwa w miłości, trwa w Bogu, a Bóg trwa w nim (1 J 4, 16).

W encyklice zostały przypomniane także słowa św. Augustyna: "Jeśli widzisz miłość, widzisz Trójcę". Rzeczywiście, miłość objawiona przez Jezusa jako Syna pochodzi od Ojca, o którym On sam objawił: Ja i Ojciec jedno jesteśmy (J 10, 30) -jedno w miłości, która łączy Ojca z Synem w Duchu Świętym. I dlatego chrześcijańska prawda o Bogu, który jest miłością, łączy się z pełnym objawieniem Bożej "osobowości" - w jedności miłujących Osób. Nie chcą tego przyjąć wyznawcy judaizmu oraz islamu, którzy zatrzymują się w swym pojmowaniu Bożej miłości przy wizji Starego Testamentu. Czy ta wizja może wystarczyć?

Zazdrosna miłość Boga?

Potoczne wyobrażenie starotestamentowego Boga kojarzy się z Jahwe wybuchającym gniewem i zazdrosnym, zsyłającym na ludzi rozmaite kary, domagającym się zniszczenia wrogów Izraela...

Co znaczy Boska zazdrość, objawiająca się w Starym Testamencie? Mówi o niej uzasadnienie pierwszego przykazania Bożego wobec Izraela: Nie będziesz miał cudzych bogów obok Mnie. [...] Nie będziesz oddawał im pokłonu ani nie będziesz im służył, bo Ja, Pan, twój Bóg, jestem Bogiem zazdrosnym, który karze nieprawość ojców na synach (Pwt 5, 7. 9). Obraz Boga zazdrosnego jawi się tu na tle ówczesnego politeizmu. Jahwe jako plemienny Bóg Izraela wcale nie pragnie początkowo, by wszyscy ludzie i ludy czciły tylko Jego i nie uznawały żadnych innych bogów, ale pragnie, by czcił Go lud izraelski jako poślubiona Mu na mocy przymierza małżonka, umiłowana Boga. Również inni bogowie Bliskiego Wschodu byli zazdrośni, jednak efekty zazdrości kierowały się przeciwko wrogom ich ludu. W Izraelu przeciwnie: zazdrość Jahwe zwracała się przeciw umiłowanemu ludowi, posuwała się prawie do zabójstwa - tak interpretowali zagładę Jerozolimy niektórzy z autorów Biblii. Mimo wszystko prorocy pozostawiali nadzieję: zazdrość odsłania się jako miłość, która nie pozwoli zginąć umiłowanej wspólnocie, lecz umożliwi nowy początek, nowe przymierze.

Dochodzimy do kluczowego przejścia, jakie dokonało się w obrębie Biblii i jej wizji Boga. Wreszcie prorocy zdołali przekonać Izraela, że Jahwe jest nie tylko najważniejszym, ale jedynym Bogiem. A wtedy straciło sens mówienie o Jego zazdrości. Przypisywanie Bogu zazdrości zakładało bowiem istnienie innych bogów, do których Izrael usiłował się zwracać w momentach pokusy. Wizja Boga zazdrosnego jest interpretowana w Biblii jako przejaw Jego miłości do Izraela. Ta namiętna, żarliwa miłość pozostaje gwałtowna, jednak - nie zadaje gwałtu, tylko go przyjmuje, cierpi. Mogło się zdawać, że jeśli przestała się zwracać przemocą przeciw Izraelowi, to "przynajmniej" obraca ją przeciwko jego przeciwnikom. A tymczasem, najbardziej tajemnicze jej objawienie stanowi w Starym Testamencie wizja cierpiącego Sługi Jahwe. Boża miłość objawia się jako pasja - namiętność, ale także męka. Tajemnicza postać łączy w sobie cechy pojedynczej osoby i całego ludu wybranego, poddanego cierpieniu. Nowy Testament dojrzał tu zapowiedź osoby Jezusa. Tak oto przechodzimy do serca chrześcijaństwa...

Pasja miłości

Sam Jezus w Ewangelii stosuje do siebie słowa Proroka o cierpiącym Słudze, gdy przed męką zapowiada swym uczniom: to, co jest napisane, musi się spełnić na Mnie: "Zaliczony został do złoczyńców" (Łk 22, 37). Starotestamentowa zapowiedź opisuje wpierw postawę Sługi wobec Jego prześladowców: Dręczono Go, lecz sam pozwolił się gnębić (Iz 53, 7), i to dobrowolne przyjęcie zadanego Mu cierpienia przenika też inne wypowiedzi samego Sługi. Prześladowcy uznają Go za winnego, zarzucają Mu zło, które sami Mu wyrządzają. Jednak Bóg uniewinni wiernego Mu sługę, gdyż objawi: Sprawiedliwy mój Sługa usprawiedliwi wielu, ich nieprawości On sam dźwigać będzie. Dlatego w nagrodę przydzielę Mu tłumy, i posiądzie możnych jako zdobycz za to, że siebie na śmierć ofiarował i policzony został pomiędzy przestępców. A On poniósł grzechy wielu i oręduje za przestępcami (Iz 53, 11-12).

Przestępcy-złoczyńcy, do których Jezus został zaliczony, nie zdołali sprawić, aby na zadany Mu gwałt On odpowiedział podobnie, złością czy nienawiścią. Raczej oręduje za prześladowcami, skoro zgodnie z Ewangelią modli się na krzyżu: Ojcze, przebacz im, bo nie wiedzą, co czynią (Łk 23, 34). Tak Ukrzyżowany poświadcza najtrudniejszą miłość, otwartą na swoich nieprzyjaciół, którzy ją (i Jego) odrzucają. Swoją miłością świadczy też o Bogu, którego nazywa swym Ojcem. Ale co znaczy Jezusowe świadectwo? Nierzadko wyobrażano sobie, że swą modlitwą i ofiarą Jezus musi przebłagać "rozgniewanego" Ojca, jak gdyby dopiero śmierć Syna mogła przejednać "obrażony" Boski Majestat. A przecież miłość Syna jest objawieniem miłości Ojca, gdyż obowiązuje zapewnienie Jezusa: Kto Mnie widzi, widzi także i Ojca (J 14, 9). Miłujący do końca Jezus objawia miłosiernego Ojca, Tego samego, którego wcześniej opisywał w przypowieściach - przyrównanego do kobiety radującej się znalezioną zgubą czy do ojca, który nie gniewa się na pogubionego w swoich grzechach syna, tylko z radością wychodzi mu naprzeciw, gdy ten odważa się powrócić (por. Łk 15, 8-10. 11-32).

Oto co znaczy: Bóg jest miłością. Czy dane było rozpoznać tę prawdę Abrahamowi, któremu wydawało się, że Bóg oczekuje od niego uśmiercenia umiłowanego syna? Pismo Święte przyznaje: Bóg wystawił Abrahama na próbę (Rdz 22, 1).

Tajemnica tej próby wiary nie została dostatecznie wyjaśniona w Starym Testamencie. Dlatego potomkom Abrahama wielokrotnie mogło się wydawać, że wolno jest uśmiercać w imię Boga, jeśli nawet już nie własne dzieci, to "przynajmniej" wrogów. I dzisiaj obserwujemy, że wyznawcy religii powołujących się na Abrahama nie wahają się stosować przemocy. Tymczasem ofiara Jezusa poświadcza nową prawdę. W osobie Syna sam Ojciec utożsamia się z ofiarami przemocy, choć nie odrzuca i tych, którzy ją zadają, skoro Jezus obejmuje również ich swoją modlitwą. Niepojęta, pełna pasji miłość Ojca cierpi razem z Synem, ale właśnie miłość, nie zadająca cierpienia, tylko je przyjmująca, pomaga także je znosić - aż do końca. Pełne jego zniesienie pozostaje tajemnicą Bożego miłosierdzia. W znanym obrazie Jezus miłosierny wskazuje ranę swego przebitego boku. Ten obraz Bożego serca pokazuje ranę samego Boga -bogatego w miłosierdzie (Ef 2, 4). Czy rana boli Zmartwychwstałego? Z pewnością, gdyż objawił się On Szawłowi, gorliwemu prześladowcy chrześcijan, i zapytał go: Dlaczego Mnie prześladujesz? (Dz 9, 4). A wtedy dotarło do Szawła nie tylko jego zaślepienie, lecz i Boże miłosierdzie, którego dotąd nie pojmował.

Chrześcijanin to świadek Bożego miłosierdzia - niewykluczającego nikogo. Jednak aby świadczyć o nim, trzeba go doświadczyć. Drogę wskazują pasje naszego życia. Nie dziwi to, że Boże działanie przejawia się w radosnych i dobrych chwilach, kiedy działamy z pasją - całym sercem, ze wszystkich sił. Ale nasze pasje nierzadko prowadzą do grzechu. Wtedy wzrasta cierpienie, zaczyna się męka. Bóg nie zostawia nas na pastwę złego, tylko - nie przestaje szukać w tym doświadczeniu głębszego dostępu do naszego serca. Tak objawia się jego namiętna miłość do nas - jako Pasja, Męka wcielonego Syna Bożego. Jego miłość jest "cierpliwa, wszystko znosi, nigdy nie ustaje" (por. 1 Kor 13, 4. 7. 8). Dlaczego trzeba doświadczyć grzechu, by głębiej doświadczyć Bożego miłosierdzia? Najwięksi święci poświadczają tajemnicę namiętnej miłości Boga do grzeszników: nie dlatego, że sami są większymi grzesznikami od innych, ale dlatego, że całkowicie przyjmują doświadczenie Boga, dającego im udział w swojej Pasji, Męce, znoszącej grzechy innych mocą miłości.

Gdy słyszymy o świętych, uznających siebie za grzeszników, myślimy: to nie my... Toniemy w naszej przeciętności: ani nazbyt grzeszni, ani święci. Jednak Ukrzyżowany z przebitym sercem objawia, przemawia do serca, do mnie: Ty jesteś tym człowiekiem, którego z pasją miłuję. Na próżno bronisz się przed moją miłością, gdyż odkąd zostałem wywyższony na krzyżu - przyciągam wszystkich do siebie (J 12, 32), zwłaszcza Ciebie!

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Tematy w artykule

Skomentuj artykuł

Boża pasja dla człowieka
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.