Ambona nie dla heretyka
Polska praktyka zapraszania do wygłoszenia homilii przedstawicieli Kościołów i wspólnot niekatolickich podczas Mszy w czasie Tygodnia Modlitw o Jedność Chrześcijan wydaje się być niezgodną z prawem Kościoła i szkodzić ruchowi ekumenicznemu.
Prawo Kościoła nie zostawia żadnych wątpliwości - podczas Mszy świętej homilię wygłosić może jedynie katolicki biskup, prezbiter lub diakon. Potwierdzenie znajdziemy w prawie kanonicznym (KPK 767 & 1), przepisach liturgicznych (np. OWMR 66) a nawet w Dyrektorium ekumenicznym (134): "W katolickiej liturgii eucharystycznej homilia, stanowiąca część samej liturgii, zastrzeżona jest kapłanowi lub diakonowi, albowiem jest ona przedstawieniem tajemnic wiary i norm życia chrześcijańskiego zgodnie z nauką tradycji katolickiej".
Rok temu na wątpliwości związane z ewidentną rozbieżnością kościelnego prawa i polskiej praktyki odpowiedział ks. Mateusz Matuszewski w "Oświadczeniu w sprawie ekumenicznej gościnności ambony" (http://www.diecezja.waw.pl/2808). Po uznaniu słuszności wymienionych wyżej argumentów, wytłumaczył, że polski zwyczaj jest zgodny z prawem, gdyż w wywiadzie dla "Gościa Niedzielnego" o specjalnym pozwoleniu na tę "ekumeniczną gościnność" mówił bp. Dembowski wspominając, iż otrzymał je od samej Kongregacji Nauki Wiary prymas Józef Glemp.
Najprawdopodobniej to pozwolenie było ustne, ponieważ nikt z kompetentnych nie jest w stanie pokazać dokumentu. Ustną zgodę u kard. Ratzingera, ówczesnego prefekta Kongregacji, uzyskał podobno również abp Alfons Nossol. Zdaje się, że ustna zgoda wystarcza, by uprawnić daną praktykę.
Jest dla mnie dziwne, że Kongregacja Nauki Wiary zgodziła się na głoszenie homilii przez niekatolików (szczególnie tych nie mających święceń kapłańskich, jak np. przedstawiciele wspólnot protestanckich), ponieważ zdaje się to sprzeczne z dokumentem Redemptionis Sacramentum, wydanym w 2004 roku przez Kongregację ds. Kultu Bożego i Dyscypliny Sakramentów. W punkcie 65 jednoznacznie napisano, iż żaden zwyczaj nie może cofnąć zalecenia wspomnianego wyżej kanonu 767 & 1 KPK.
Niestety, ale episkopaty nie są nieomylne. Oczywiście wierzymy w dobre intencje np. biskupów holenderskich, którzy w 1968 roku pozwolili na udzielanie Komunii niekatolickim gościom podczas ślubu mieszanego. Dziś jednak nikt chyba by nie powiedział, że biskupi powinni udzielać takich indultów, szczególnie gdy patrzy się na to, jakie owoce przyniosły w zachodnich Kościołach podobne ekumeniczne praktyki.
Dlaczego według mnie praktyka "gościnnej ambony" tak naprawdę szkodzi ruchowi ekumenicznemu? Ponieważ fundamentem dialogu musi być prawda i wzajemne poszanowanie zasad panujących we wspólnocie. Nie widzę żadnego dobrego uzasadnienia, żeby z Mszy świętych czynić event ekumeniczny, omijając przy tym standardowe przepisy.
Nie sądzę, że zaproszeni na ambonę niekatoliccy duchowni wykazaliby się jakimś nietaktem czy praktykowali przy okazji prozelityzm. Wskazuję tylko na konkretny wymiar znaków i symboli w przestrzeni liturgicznej, które muszą być czytelne. Jeśli wbrew przepisom z ambony czyta się ogłoszenia parafialne, przestaje ona być zamierzonym "ołtarzem słowa". Jeśli podczas Mszy kazanie głosi niekatolicki duchowny, u przeciętnego odbiorcy łatwo może zatrzeć się wrażliwość na smutną, dzielącą nas przepaść teologiczną.
Obecna praktyka, poza emocjonalnymi zachwytami niektórych, stanowi dla wielu zgorszenie oraz przyczyniać się może do relatywizmu i indyferentyzmu, które są sprzeczne ze sformułowanymi przez ostatni sobór katolickimi zasadami ekumenizmu.
Mylące jest równe traktowanie kapłanów prawosławnych, posiadających ważne święcenia, oraz przedstawicieli wspólnot protestanckich. Jeśli koniecznie katolicka hierarchia i ekumeniści pragną, by innowierczy duchowni dzielili się swoimi rozważaniami z katolikami, takie spotkania należy organizować poza Mszą świętą. Należy jednak pamiętać, że niestety wciąż zbyt wiele nas dzieli, by zasiąść razem przy eucharystycznym stole. Sugerowanie innej rzeczywistości, np. przez zapraszanie do aż tak czynnego udziału w Eucharystii przedstawicieli innych wyznań, stwarza fałszywe wrażenie wyższego poziomu jedności.
Trwają prace nad nowym Dyrektorium ekumenicznym, wspomniany punkt 134 być może zostanie dostosowany do aktualnej praktyki - z wymienionych względów mam nadzieję, że tak się nie stanie.
Niech to zgorszenie rozłamem i tęsknota za wspólnym stołem eucharystycznym mobilizuje do nawrócenia i prawdziwego zjednoczenia w Kościele Chrystusa.
Skomentuj artykuł