Trzy katolickie bieguny

Trzy katolickie bieguny

Tożsamość można budować przez konfrontację lub dialog. Nie można jednak jednoznacznie powiedzieć, która z tych dróg jest właściwa, jeśli najpierw nie zajrzy się do wnętrza Kościoła i nie zweryfikuje się właściwych dla niego środków i celów.

Ksiądz Andrzej Jędrzejewski zarzucił mi w komentarzu pod tekstem "Mnie Doda nie obraża", że lansuję wizję "religijności mdłej, pozbawionej wyrazistości, nie mającej w sobie nic ze znaku sprzeciwu, taką jak zwietrzała sól. Na nic się nie przyda, chyba że na wyrzucenie i podeptanie przez ludzi". Odpowiadam: Nie uważam, księże Andrzeju, że muszę być dziś męczennikiem.

DEON.PL POLECA

Odnoszę się do słów krytyki księdza Andrzeja z wielkim szacunkiem, mam bowiem świadomość, że jego słowa mają coś z ojcowskiej przestrogi.

Ksiądz profesor napisał: "(...)Chciałbym, żeby Autor (Błażej Strzelczyk) [przypis: bs] przynajmniej spróbował zobaczyć, że dziś nie jest problemem nadwrażliwość katolików, duch inkwizycji, fanatyzm czy inne wyolbrzymiane przez poprawnych politycznie upiory, a prawdziwym problemem, jest to właśnie, że można napluć, obrazić, obrzydzać, ośmieszać na każdym kroku chrześcijaństwo i masy, zwłaszcza młodych, którzy bezkrytycznie to kupują. Człowiek wierzący tym się będzie martwił, a nie tym, że ktoś zareagował i pozwał Dodę do sądu. Spróbuj Błażej zrozumieć, że mogą być ludzie, dla których Chrystus, Matka Boża, święci, to nie idee, hasła, czy nawet tylko sacrum, ale KTOŚ najbliższy, najważniejszy, kochany. Spróbuj w to miejsce wstawić swoja mamę, dziewczynę i uczciwie się zapytaj, czy nie zareagujesz na publiczne ich obrażanie, bo byłaby dziecinada, jak Zosi z kolonii (…)".

Zarówno ja jak i ksiądz Andrzej szukamy tożsamości Kościoła w dzisiejszej Polsce. Mniemam, że można poszukiwać tożsamości na wiele sposobów. Tożsamość można budować przez konfrontację lub dialog. Nie można jednak jednoznacznie powiedzieć, która z tych dróg jest właściwa, jeśli najpierw nie zajrzy się do wnętrza Kościoła i nie zweryfikuje się właściwych dla niego środków i celów.

Konfrontacja

Zdaniem przedstawicieli nurtu konfrontacji, Kościół jest oazą przyzwoitości, która dostała moralne prawo do oceniania zachowań innych. Ważne w tej teorii jest szukanie cech, które w wyraźny sposób odróżniają nas od reszty świata. To katolicyzm biało-czarny, który wyznaje zasadę: "Jeśli ktoś nie jest z nami, jest przeciwko nam". Ta mentalność przekłada się na wszystkie dziedziny życia. Dla przykładu, w publicystyce, będzie to polegało na wskazywaniu jedynie słusznej i moralnie właściwej drogi rozumienia świata. Jest bowiem tylko jedna droga myślenia. Publicysta konfrontacji powie: "Ja wiem jaka to droga, zaufaj mi!"

Katolicy reprezentujący teorię konfrontacji będą wychodzili na ulice i manifestowali swoje niezadowolenie. Z ich ust będzie wypływało hasło: "Raz sierpem, raz młotem, czerwoną hołotę". Czerwonej hołoty w klasycznym rozumieniu rzecz jasna nie ma, więc muszą sobie jakieś grupy pod to hasło podłożyć. To nie takie trudne. Hołotą będzie więc Adam Michnik, Gazeta Wyborcza, Kuba Wojewódzki, Platforma Obywatelska, Jerzy Urban, Janusz Palikot, jednym słowem ci, którzy mają krytyczne zdanie o Kościele. Ten typ może przetrwać, dzięki temu, że ma swojego wroga. A nic tak nie łączy jak wspólny wróg.

Dialog

Kościół dialogu nie jest zaborczy, bowiem widzi szklankę do połowy pełną. Wyraz katolicyzmu dialogu daje Robert Jesionek w tekście "Lansuj się i nagłaśniaj". Sugeruje w nim, że powinniśmy korzystać ze zdobyczy, jakie daje nam współczesność. Powinniśmy głosić ewangelię, wykorzystując środki współczesnej promocji.

Robert pisze: "A skoro żyjemy w takiej kulturze, to któż nas powstrzyma przed odjechaną ewangelizacją na maksa! No i słyszymy różne podszepty: dostosujmy treść przekazu do sposobu bycia dzisiejszego świata, użyjmy nowoczesnych metod, gdyż w przeciwnym razie będziemy uznani za religijnych wapniaków, nikt nam nie uwierzy, potraktują nas jak spam. Co więcej, odczytajmy na nowo Ewangelię. Kto wie, może warto się zastanowić, czy wybranych fragmentów nie należałoby przerobić i "podrasować". Pora odnaleźć nowe znaczenia słów, zanim nieprzebierający w słowach uliczni manifestanci przyniosą nam swoje słowa na bejsbolowych pałkach".

Środowisko, jakie prezentuje Robert szuka tożsamości w dialogu. Dostrzega więcej podobieństw niż różnic ze światem. Taki typ katolicyzmu nie chce walczyć. Staje na równi z innymi i zastanawia się, czy jesteśmy w stanie zrobić coś razem z tymi, którzy myślą inaczej.

Wnętrze

Ostatnim projektem katolicyzmu, jaki chcę tu przedstawić jest poszukiwanie tożsamości w samym sobie. Najwygodniej będzie go zaprezentować na przykładzie ewangelizacji. Kościół w Polsce przypomina dom. Księża i wierzący stają w oknach tego domu i pokrzykują na wszystkich, którzy chodzą pod oknem, by do niego wstąpili. Jedni tylko otwierają okna, by można było popatrzeć, jak się u nas żyje. Inni biorą gitarę i śpiewają, że Bóg jest miłością. Jeszcze inni prezentują dość radykalną zachętę do odwiedzania naszego domu - krzyczą, że jeśli się świat nie nawróci, to przepadnie z kretesem. Niestety, katolicy zainteresowani światem zewnętrznym, z którym albo poszukują dialogu, albo konfrontacji, nie dostrzegają, że przez otwarte drzwi dziesiątki mieszkańców naszego domu wychodzi i zapełnia największą dziś grupę wyznaniową w Polsce, czyli byłych katolików.

Jaką drogą poszukiwania tożsamości powinniśmy dziś wybrać? Myślę, że wszystkie trzy są na swój sposób odpowiednie.

Jeśli Ksiądz Andrzej potrzebuje wyrażać swój sprzeciw i być męczennikiem dzisiejszych czasów, chwała mu za to. Może się bowiem okazać, że tak właśnie trzeba.

Jeśli Robert chce ewangelizować na facebooku i organizować odjechane na maksa eventy, niech to robi, być może dzięki temu wierzących będzie więcej, a wiara będzie na nowo modna.

Ja szukam tożsamości w sobie. Być może w oczach wielu moja wiara jest miałka i pozbawiona wyrazistości, bo nie staję z mieczem i nie walczę.Być może moja wiara jest nudna i nie warta polecenia, bo nie biorę udziału w katolickiej dyskotece i nie chodzę z rękami złożonymi do modlitwy, by pokazać, że taki fajny chłopak może wierzyć.

Myślę, że gdyby księża, zamiast nastawiać wierzących na konflikt ze światem, zaczęli meblować głowy, byłoby wyśmienicie. Ksiądz profesor Tischner analizował kiedyś słowa Karola Marksa: "Filozofowie dotąd tylko objaśniali świat, chodzi jednak o to, by go zmieniać". Ksiądz Tischner wyjaśnił, że Marks chciał zmieniać świat, nie wyjaśniwszy go wprzódy.

Musimy więc najpierw wejść w siebie, sprawdzić kim jesteśmy i czego świat od nas wymaga. Gdy się tego dowiemy, będziemy mogli podjąć decyzję, czy lepszym będzie dialog, czy konfrontacja.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Trzy katolickie bieguny
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.