Haiti: ludzie wciąż mieszkają na ulicach
W prawie pięć miesięcy po styczniowym trzęsieniu ziemi na Haiti ludzie wciąż mieszkają na ulicach - powiedział w wywiadzie udzielonym KAI nuncjusz apostolski w tym kraju abp Bernardito Auza. Hierarcha, który w ostatnich dniach gościł w Polsce podkreślił, że Kościół katolicki, podobnie jak cały kraj, nadal potrzebuje ogromnego wsparcia międzynarodowego. Publikujemy wywiad z abp. Bernardito Auzą, nuncjuszem apostolskim na Haiti.
Rafał Łączny: W styczniu na Haiti doszło do tragicznego trzęsienia ziemi, w wyniku którego zginęło prawdopodobnie 200-250 tys. osób. Wiemy o katastrofalnych zniszczeniach jeśli chodzi o budynki użyteczności publicznej a także prywatne domy. Jak bardzo kataklizm dotknął Kościół katolicki?
abp Bernardito Auza: Kościół katolicki na Haiti, obok urzędów państwowych, stanowi jedną z największych instytucji. A zatem materialnie również ucierpiał, bowiem w jego posiadaniu było wiele budynków. Utraciliśmy kościoły, ośrodki kultury, stanowiące dziedzictwo narodowe. Zniszczona została katedra oraz większość kościołów stolicy. Zawaliły się seminaria duchowne, ok. 90 proc. prowadzonych przez Kościół szkół zostało dotkniętych trzęsieniem ziemi w ten lub inny sposób. Jeśli chodzi o straty w ludziach zginął arcybiskup Porto-au-Prince, wikariusz generalny, kanclerze oraz pięciu innych księży, 14 seminarzystów oraz 56 zakonników: kobiet i mężczyzn. Wielu księży, zakonnic i zakonników wciąż jest w szoku po katastrofie, bowiem wielu z nich po trzęsieniu ziemi znalazło się pod gruzami.
Od pierwszych godzin po katastrofie z całego świata płynęła pomoc międzynarodowa. Jak Ksiądz Arcybiskup ocenia akcję ratunkową, także tę prowadzoną w kolejnych miesiącach?
W pierwszych dniach po trzęsieniu ziemi były kłopoty z dotarciem z międzynarodową pomocą. Lotnisko zostało zniszczone i jedyna droga dostarczania pomocy wiodła przez Republikę Dominikany. Drogi na Haiti nie są w najlepszym stanie a więc było bardzo trudno dotrzeć z tą pomocą. Ludzie sądzili, że zostali porzuceni przez świat. W ciągu następnych dwóch lub trzech miesięcy po trzęsieniu ziemi dystrybucja międzynarodowej pomocy została o wiele lepiej zorganizowana. Zwiększyła się również jej ilość. Nie ma już w tej chwili tak wielu narzekań jeśli chodzi o dostęp do tej pomocy. Trzeba wziąć pod uwagę, że ok. 2 mln osób potrzebuje wsparcia, szczególnie 1,2 mln, które straciły swoje domy i żyją na ulicach lub w prowizorycznych schronieniach. Zawsze będą pojawiać się głosy, że pomocy jest zbyt mało. Ale na szczęście jej rozdzielanie stało się bardziej zorganizowane a wielkość jest stała.
Niestety wciąż jesteśmy w fazie pomocy doraźnej. Ludzie wciąż mieszkają na ulicach, w namiotach i prowizorycznych plastikowych schronieniach, które łatwo mogą zostać porwane przez wiatr. Priorytetem pozostaje pomoc tym ludziom w znalezieniu lepszego schronienia. Obozy przejściowe nawet nie zostały jeszcze zbudowane. Potrzeba ogromnych kwot pieniędzy, by przenieść ponad milion osób do odpowiednio zabezpieczonych obozów. Jeśli chodzi o Kościół rozpoczynamy proces odbudowy kościołów, domów parafialnych, szkół, domów zakonnych, seminarium itd. Tu naszą największą potrzebą będzie wsparcie finansowe. O to prosimy wszystkie kraje i tamtejszych biskupów, wierzących i wszystkich ludzi dobrej woli, by pomogli nam podjąć stojące przed nami wyzwanie.
Z upływem czasu zainteresowanie jest oczywiście nieco mniejsze. W innych częściach świata zdarzają się przecież inne katastrofy, które zajmują uwagę wspólnoty międzynarodowej i prasy. Ogólnie z czasem zapomina się o takich wydarzeniach, jak to do jakiego doszło w styczniu na Haiti. Wierzę jednak, że wspólnota międzynarodowa wciąż zainteresowana jest losem Haiti. Nadal jesteśmy na etapie tworzenia komisji zajmującej się odbudową, złożonej z przedstawicieli rządu i komitetu międzynarodowego. Ona wciąż nie powstała. Podczas marcowej konferencji darczyńców w Nowym Jorku zaoferowano pomiędzy 10 a 11 bilionów dolarów pomocy. Zatem istnieje dobra wola w stosunku do Haiti. Niestety brak jest zaufania ze strony międzynarodowych organów w stosunku do instytucji na Haiti. Prawdopodobnie z powodu wcześniejszych doświadczeń w niesieniu pomocy, która nie została właściwie wykorzystana. Pojawiło się wiele oskarżeń o korupcję, w stosunku do niektórych instytucji rządowych. Postanowiono, że komisja odbudowy składała się będzie przynajmniej w 50 proc. z obcokrajowców, co ma pozwolić wpływać na prowadzone projekty. Oznacza to, że w składającej się z 17 członków komisji 7 to Haitańczycy a 10 osoby spoza granic kraju. Wywołało to protesty. Sytuację rozwiązano w ten sposób, że komisja składała się będzie w połowie z Haitańczyków a w połowie z obcokrajowców. Niestety do tej pory nie opublikowano nazwisk. Sądzę, że wciąż nie ma przekonania co do tego, czy jest to właściwe rozwiązanie. Wydaje się, że wspólnota międzynarodowa chciałaby mieć większy wpływ na odbudowę kraju, zwłaszcza, że pochłonie ona ogromne kwoty. Darczyńcy pragną, by te pieniądze zostały właściwie wykorzystane.
Katolicy w Polsce zebrali ok. 11 mln zł na pomoc dla Haiti. Wiemy, że za te pieniądze uda się prawdopodobnie zbudować trzy szkoły. Czy zdaniem Księdza Arcybiskupa dobra edukacja to dzisiaj największe wyzwanie dla Haiti, także wyzwanie dla Kościoła?
Sądzę, że to sprawa fundamentalna jeśli chodzi o rozwój kraju. Kraj, w którym ok. 80 proc. obywateli to analfabeci nie może się rozwijać, szczególnie w świecie informacyjnym. Jeśli ludzie nie potrafią pisać to nie będą mogli kontaktować się ze światem. Od początku mojej pracy na Haiti twierdziłem, że edukacja jest podstawowym wyzwaniem i potrzebą, na którą jeszcze nie znaleźliśmy satysfakcjonującej odpowiedzi. Haitańczycy doceniają edukację. Poświęcą bardzo wiele, by wysłać swoje dzieci do szkoły. Niestety państwo nie prowadzi zbyt wielu placówek, ok. 7-10 proc. istniejących w kraju. Kościół katolicki posiada o wiele więcej szkół niż państwo. Zachęcałem więc Caritas Polska i Fundację „ Polska-Haiti” do konkretnego i długotrwałego zaangażowania na polu edukacji. Cieszę się, że wybrali te trzy projekty. Oznacza to, że Caritas Polska i Fundacja „ Polska-Haiti”, jak również generalnie Kościół w Polsce, uczestniczyć będą w jak sądzę ekscytującej przygodzie na polu edukacji. Ogromnie doceniam zaangażowanie Caritas Polska w odbudowę budynków, bowiem nawet niektóre katolickie organizacje, nawet niektóre Caritas dość niechętnie finansują odbudowę. Wolą dofinansowywać projekty formacyjne, rolnicze, środowiskowe czy z zakresu mikroekonomii - wszystkie one są ważne. Uważam jednak, że po tak wielkiej tragedii, której doświadczył także Kościół na Haiti wszystkie katolickie organizacje powinny się zaangażować w odbudowę niektórych naszych instytucji.
Jaka zdaniem Księdza Arcybiskupa jest przyszłość Haiti?
Jest to okazja, która nie może być przez Haiti zmarnowana. Katastrofa tylko ukazała to, co już wcześniej istniało. To bardzo biedny kraj, ze słabą administracją państwową. Trzęsienie ziemi spowodowało, że wspólnota międzynarodowa zwróciła uwagę na Haiti. Napłynęła ogromna pomoc międzynarodowa, jest wiele dobrej woli w stosunku do Haiti, ale jeśli z powodu panującej w kraju korupcji planowane projekty nie zostaną zrealizowane, będzie to ogromny krok wstecz dla tego kraju. Przyszłość Haiti leży w rękach odpowiedzialnych za ten kraj, w uczciwej i efektywnej współpracy ze wspólnotą międzynarodową. Oczywiście w części jest to także wyzwanie dla świata, który powinien nawiązać współpracę z władzami. Od jakości tej współpracy wiele zależy. To jest także pytanie o powstającą komisję ds. odbudowy. Nawet w tej kwestii nie udało się osiągnąć porozumienia między wspólnotą międzynarodową a rządem. Jeśli to jest zwiastun tego, co ma nastąpić to martwię się o tę współpracę, która nie będzie zadowalająca i owocna.
Skomentuj artykuł