MAGIS-owicze o eksperymentach
Uczestnicy programu MAGIS zostali podzieleni na małe grupy, składające się od 15 do 25 osób. W nich będą brać udział w eksperymentach ignacjańskich. Poniżej opowiadają o tym, jakie są ich wrażenia i oczekiwania z tym związane.
- Jestem otwarta na nowe doświadczenia i nie mam żadnych szczególnych oczekiwań - mówi dwudziestopięcioletnia Jillian Hayes z Anglii, która na co dzień pracuje jako pielęgniarka. Jillian wraz z uczestnikami z Korei, Litwy, Wielkiej Brytanii bierze udział w eksperymencie z duchowości, który odbywa się w Pradze. W stolicy Czech MAGIS-owicze będą zapoznawać się z chrześcijańską sztuką i architekturą, a także poznawać życiorysy świętych.
Dwudziestoczteroletnia Mushamba Phiri pochodzi z Zambii i zajmuje się projektowaniem ubrań. Na MAGIS-ie wraz z grupą Francuzów, Kolumbijczyków i Koreańczyków bierze udział w eksperymencie artystycznym. W jego trakcie uczestnicy będą m.in. wykonywać biżuterię i uczyć się malarstwa olejnego. - Jestem osobą kreatywną, dlatego bardzo się cieszę, że właśnie do takiego eksperymentu mnie przydzielono - zwierza się Mushamba. Po czym dodaje: - Mimo że sztuka nie jest mi obca, to początkowo trochę się bałam. Ale tu nie o moje lęki chodzi, ale o to, aby spotkać Chrystusa.
- Mało podróżuję, więc MAGIS jest dla mnie bardzo ciekawym doświadczeniem. Inaczej nie miałbym okazji spotkać tylu ludzi z tak wielu krajów - opowiada dwudziestodwuletni Luís Vaz Pinto, student zarządzania z Portugalii, który wraz z grupą Syryjczyków, Hindusów i Słoweńców uczestniczy w eksperymencie socjalnym. Odbywa się on w Bytomiu i polega na opiekowaniu się ubogim. - Brałem kiedyś udział w projekcie społecznym. W jego ramach zajmowaliśmy dziećmi z Azorów. Te wyspy są jednym z najuboższych regionów w całej Unii Europejskiej, charakteryzują się dużym bezrobociem i ogromną liczbą nastoletnich matek. Teraz z kolei pomagam w prowadzonym przez jezuitów centrum społecznym. Myślę więc, że eksperyment w Bytomiu może być czymś podobnym, czego już doświadczyłem - gdyba Luís. I dodaje: - Mimo to nie brak mi obaw. Nie znam bowiem polskiego. W dodatku angielski też mi nie najlepiej idzie.
- Lubię tańczyć, choć nie wiem, co mnie tam czeka. Obserwując Mocnych w Duchu, widzę, że może to nieco inny rodzaj tańca niż ten, który znam. Choć bardzo mi się on podoba - stwierdza dwudziestoczteroletnia Kateřina Nováková, fizjoterapeutka z Czech, która w Łodzi bierze udział w eksperymencie tanecznym. - Cieszę się, że można się modlić tańcem, bo go lubię. Jest to jednak krępujące, gdy mnie ktoś wówczas ogląda. Natomiast gdy się tak modlę, to czuję się swobodnie, jestem nieskrępowana. A to dlatego, że jestem wolna od ludzkich opinii. Nie można przecież krytykować kogoś za to, że się tak a nie inaczej modli.
Skomentuj artykuł