Wspólnym zadaniem Kościołów w Europie jest działanie na rzecz zachowania tego minimalnego fundamentu etycznego, dzięki któremu możemy przetrwać - powiedział ks. prof. Mazurkiewicz podczas debaty o chrześcijańskiej opinii publicznej w Europie, która zwieńczyła pierwszy dzień IX Zjazdu Gnieźnieńskiego.
Zastanawiano się także jak winien być prowadzony przez chrześcijan lobbing wobec instytucji europejskich.
Przeczytaj przemówienie prezydenta Bronisława Komorowskiego do uczestników zjazdu
Stefan Vesper, sekretarz generalny Związku Katolików Niemieckich zwrócił uwagę, że trudno jest dziś mówić o chrześcijańskiej opinii publicznej w Europie, gdyż często w ważnych sprawach nawet sami katolicy mają różne stanowiska. Podkreślił jednak, że powinniśmy zadbać o to, by być uczestnikami wspólnego ruchu, który będzie pracować na rzecz formułowania jednej opinii środowisk chrześcijańskich w sprawach najbardziej istotnych.
Podobnego zdania był prawosławny arcybiskup wroclawsko-szczeciński Jeremiasz, który także nie widzi możliwości powstania jednolitej opinii publicznej wśród chrześcijan w Europie. Są przecież chrześcijanie, którzy popierają nawet związki partnerskie. Abp Jeremiasz podkreślił, że o wiele ważniejsze od uformowania "wspólnego frontu", jest zakorzenienie w Ewangelii tych chrześcijan, którzy działają na niwie publicznej, aby byli zdolni dać światu przejrzyste świadectwo. Najlepszym wzorcem takiej postawy był dlań Jan Paweł II.
Zdaniem Martina Kuglera, z "Europe for Christ" większość europejskich chrześcijan niestety jest pasywna i bezczynna. Dotyczy to zarówno zwykłych wiernych jak i polityków europejskich. "Problem polega na tym, że chrześcijanie w parlamencie europejskim swoją wiarę i przekonania zostawiają w kraju, z którego pochodzą" - powiedział obrazowo. "Dziś chrześcijanie muszą wykazać się znacznie większą odwagą, a w szczególności politycy należący do ugrupowań odwołujących się do tradycji chrześcijańsko-demokratycznych" - apelował.
Rudiger Noll, zastępca sekretarza generalnego Konferencji Kościołów Europejskich wskazał na walkę z ubóstwem jako wspólne dzieło, jakie może łączyć zróżnicowane środowiska chrześcijańskie w wielu krajach Europy. A jest to tym bardziej pilne, że - jak poinformował -40 mln ludzi w Europie żyje w skrajnym ubóstwie.
Wedle Raula Sancheza, pochodzącego z Hiszpanii sekretarza generalnego Europejskiej Federacji Dużych Rodzin ELFAC, w dzisiejszej Europie następują olbrzymie zmiany modelu życia społeczeństw. Jest to proces, na który wiele grup i środowisk ideologicznych chce wywierać wpływ. Są one szczególnie aktywne w obszarze edukacji, kształtowania modelu rodziny czy w sferze mediów. Sanchez przypomniał, że kiedy rozpoczął prowadzić lobbing na rzecz rodziny wobec struktur europejskich, napotkał w Brukseli intergrupę (złożoną z różnych opcji parlamentarnych) zajmującą się tematem ustawodawstwa na rzecz rodziny.
Reprezentowane były tam wyłącznie stowarzyszenia lesbijek i homoseksualistów. Profesjonalnie pracowali na rzecz swych interesów. Nieobecne natomiast były organizacje rodzin chrześcijańskich. Dołączyły później, ale i tak stanowią w tym kręgu niewielką mniejszość. "Jako chrześcijanie albo nie potrafimy wykorzystywać istniejących profesjonalnych kanałów lobbingu, albo w ogóle nie jesteśmy w nich obecni" - skonstatował prelegent.
Inną opinię wyraził ks. Piotr Mazurkiewicz, sekretarz generalny Komisji Episkopatów Wspólnoty Europejskiej. Podkreślił, że zadaniem Kościoła czy Kościołów nie jest prowadzenie lobbingu, tak jak to robią organizacje pozarządowe. Kościół jest zupełnie inną rzeczywistością o charakterze globalnym i ogólnoeuropejskim.
Kościół zatem w relacji do struktur UE winien być partnerem dialogu i reprezentować jasno stanowisko wynikające ze swego nauczania. Zawarta w soborowej konstytucji "Gaudium et Spes" zasada autonomii oznacza przecież uznanie równej godności partnerów i rozmowę na równej stopie.
A specyficznym wkładem Kościoła na rzecz życia społecznego jest katalog wartości, nie tylko chrześcijańskich, ale ogólnoludzkich, o które chrześcijaństwo wciąż się upomina. Można je określić jako wartości nie podlegające negocjacjom. Zaliczyć do ich należy m. in. obronę życia, małżeństwo definiowane jako trwały związek mężczyzny i kobiety, prawo rodziny do wychowania dzieci i związaną z tym możliwość oddziaływania rodziny na kształt edukacji.
"Podstawowym problemem Europy jest podważanie tych najbardziej elementarnych spraw"- skonstatował ks. Mazurkiewicz. Wyjaśnił, że przerażający jest sam fakt, że np. eutanazja może być w ogóle tematem debaty publicznej.
"Zadaniem Kościoła jest więc działanie na rzecz zachowania tego minimalnego fundamentu etycznego, dzięki któremu możemy przetrwać" - dodał. "A skoro te elementarne wartości są wspólne dla wszystkich Kościołów, to istotne jest, abyśmy działali razem jako chrześcijanie, zapraszając do współpracy ludzi dobrej woli" - skonstatował. Podkreślił, że w trosce o Europę i jej przyszłość chrześcijanie winni w tych sprawach mówić jednym głosem.
Tekst wystąpienia Prezydenta Bronisława Komorowskiego, wygłoszonego 16 marca br. do uczestników IX Zjazdu Gnieźnieńskiego.
Zanim uroczyście otworzę Zjazd, chciałem serdecznie podziękować za umożliwienie mi objęcia patronatem tak wspaniałego przedsięwzięcia. Dla mnie w sposób szczególny ważnego ze względu na to, że czuję się cząstką tego pokolenia polskiego, które w sposób szczególny uwierzyło i uznało za rzecz arcyważną prowadzenie procesów ekumenicznych. Dla naszego pokolenia to jest cząstka naszej tożsamości, dla ludzi wiary w Polsce to jest cząstka naszej identyfikacji także z Janem Pawłem II.
Dlatego najserdeczniej dziękuję za umożliwienie mi obecności tutaj dzisiaj na IX Zjeździe Gnieźnieńskim, który oczywiście oficjalnie, uroczyście, ale z głębi serca otwieram.
Proszę Państwa,
To piękna rzecz, że możemy tutaj w Gnieźnie, nawiązując do niezwykłej, pięknej historii zjazdu z roku 1000 rozmawiać o współczesnej Europie i o miejscu, roli ludzi wiary, chrześcijan w procesach integracyjnych, a także o roli ludzi wiary w obliczu pojawiających się coraz to nowych wielkich wyzwań.
Chrześcijaństwo, o czym warto pamiętać, kiedyś w sposób najmocniejszy, jako najmocniejsze spoiwo łączyło właśnie Europę. Później naszą Europę dzieliły między innymi wojny religijne, i wreszcie doczekaliśmy momentu, w którym system liberalnej demokracji oparł umowę społeczną na wspólnocie jednostek, czerpiąc z Kościoła zasadę uczestniczenia, współuczestnictwa. Udział jednostki w uniwersalnym planie zbawienia stał się wzorcem nowożytnego zaangażowania prywatnego obywatela w niezależną wspólnotę związaną z systemem prawnym. Chrześcijaństwo ze swoim podejściem do odrębności osoby ludzkiej dodało osobistą wolność do modelu obywatelskiej wspólnoty demokratycznej, modelu, jaki odziedziczyliśmy aż po starożytnej Grecji. I pewnie dlatego jesteśmy tutaj dzisiaj razem. Jesteśmy tutaj razem w Gnieźnie, wspominając i ten rok 1000, ale i szukając i znajdując wszystkie korzenie naszej tożsamości. Jesteśmy w okresie kryzysu europejskiego, kryzysu w Grecji, gdzie sięgają nasze korzenie. Jesteśmy, rozważając problem obecności ludzi wiary i chrześcijan w ramach państwa świeckiego i w sytuacji, kiedy wiemy, że jednocząca się Europa pod wieloma względami znajduje się na rozdrożu.
Jesteśmy tutaj razem i wszyscy chyba czujemy, że padają bardzo mocne, ważne pytania o przyszłość naszej wspólnoty. I czujemy, że jak nigdy tak mocno czujemy potrzebę odświeżenia definicji tego, co chrześcijańskie i co europejskie.
Spotykamy się dzisiaj tutaj w Gnieźnie, bo wiemy, że gdy już padną nazwy paktów, stowarzyszeń, traktatów akcesyjnych, umów finansowych, pozostanie pytanie ostateczne, ostatnie najważniejsze: o to kim my - my obywatele jesteśmy dziś w Europie, w Polsce, w kościołach chrześcijańskich? Jacy jesteśmy? Jak opisać to, co wyjątkowe w europejskim podejściu zarazem do tego, co świeckie i do tego, co duchowe.
Nasza duchowość jest zresztą w sposób szczególny spleciona z tym, co polityczne i zakorzeniona głęboko w greckim modelu demokratycznym. Objawia się to w kilku zagadnieniach. W moim przekonaniu, to one pokazują nam z pełną mocą, na ile kultura wiary przenika do tego, co obywatelskie, niezależnie od tego, że pozostaje możliwością prywatnego przyswojenia dogmatów.
Z religii czerpiemy przeświadczenie, że siła argumentów jest zawsze lepsza od argumentu siły. Przeświadczenie, że poszerzanie kręgu ludzi prowadzących dialog buduje więź zaufania, które pozwala nie tylko skuteczniej współdziałać, ale też lepiej radzić sobie z kryzysem i z problemami. Życie z tym przeświadczeniem jest powołaniem chrześcijanina, ale jest też powołaniem każdego nowoczesnego obywatela.
Niezależnie od dotykającego dziś nasz kontynent kryzysu, od stojących przed nami problemów i wyzwań, nigdy dość powtarzania: jesteśmy w tym szczęśliwym położeniu, że dla nas wspólna Europa jest już czymś więcej niż wizją i marzeniem. My w niej po prostu jesteśmy, my w niej żyjemy. I choć działa ona raz lepiej, raz gorzej, wiemy, jak wielką ma wartość i dlaczego powinniśmy zabiegać o jej spoistość i rozwój. Chrześcijanie, jak zresztą wierni innych kościołów, poszukują w religii inspiracji do mierzenia się z wyzwaniami, które niesie z sobą w tej chwili XXI wiek.
Tytuł tegorocznego Zjazdu: Europa obywatelska. Rola i miejsce chrześcijan jest, w moim przekonaniu, tego poszukiwania wyrazem. We wspólnotach religijnych, w środowiskach ludzi inspirujących się swoją wiarą, tkwi obywatelski potencjał, stanowiący tak dla Polski, jak i dla Europy wielką szansę, jest wielkim rezerwuarem energii i możliwości.
Ostatnio wiele mówi się o deficycie demokracji. Idea europejska wydaje się wielu obywatelom wspólnoty czymś praktycznie abstrakcyjnym, odległym od ich codziennych interesów i trosk. Europejskie struktury starają się wprawdzie dostosowywać i zmieniać, ale nie wszystko da się uregulować na poziomie instytucji i zapisów prawnych. Europejską ideę trzeba dziś na nowo wypełnić obywatelską treścią. Chrześcijanie i wyznawcy innych religii mają tu do odegrania niebagatelną rolę.
Odkąd wolność nowoczesna przenosi wyznanie do sfery prywatnej, udział elementów duchowych bądź religijnych w życiu społecznym i w polityce staje się kwestią delikatną. Wymaga rozwagi, której brak łatwo może prowadzić do uproszczeń i do nieporozumień.
Z jednej strony: wspólnoty religijne i osoby zainspirowane swoją wiarą mają takie samo prawo do wyrażania swoich opinii i do udziału w publicznej debacie, jak wszyscy pozostali. Źle pojmuje ideę wolności słowa i ducha demokracji ten, kto próbuje im, kto próbuje nam, to prawo ograniczyć albo wręcz odebrać.
Z drugiej strony: wspólnoty i instytucje religijne powinny pamiętać o poszanowaniu granicy, trudnej do wyznaczenia, granicy między sferą sacrum a sferą profanum.
Najważniejsze jest, by nie próbować podporządkowywać sfery świeckiej własnej religijnej tradycji, a znajdować w tej ostatniej siłę do świeckiej aktywności. Niezapomnianym symbolem takiej postawy jest w moim przekonaniu, w mojej pamięci, osoba przemawiającego w polskim Sejmie Papieża Jana Pawła II. Nawołując do respektowania zasad etycznych przez instytucje demokratycznego państwa i uznając wychowanie do odpowiedzialnego korzystania z wolności za część misji Kościoła katolickiego, Papież-Polak mówił zarazem o poszanowaniu właściwej życiu wspólnoty politycznej autonomii.
Warto podkreślić, że życie we wspólnotach religijnych uczy postaw i cnót, tak trzeba to powiedzieć, które bardzo mogą pomagać albo bardzo pomagają w byciu zaangażowanym, odpowiedzialnym obywatelem. Kościoły mobilizują swoich wiernych do aktywności, do współpracy, do działania na rzecz wspólnego dobra, bo jest to zbieżne z powołaniem do krzewienia wiary i uwagi należnej bliźniemu. Wiemy, jak wielką rolę odegrał Kościół na polskiej drodze ku wolności. Jak konsekwentnie wspierał starania naszego kraju o dołączenie do wspólnoty europejskiej. Nie powinniśmy o tym zapominać. Dlatego w procesie budowania społeczeństwa obywatelskiego w naszym kraju powinniśmy korzystać z tego potencjału, jaki zawarty jest we wspólnotach chrześcijańskich i innych wspólnotach religijnych. To jest prawdziwy społeczny kapitał. Odwiedziłem kilka dni temu młodzież w Lublinie, która pod duszpasterską opieką Ojca Ludwika Wiśniewskiego, tego samego dominikanina, który kształtował postawy i obywatelskie, i religijne wielu ludzi z mojego pokolenia, działaczy opozycji antykomunistycznej i działaczy solidarnościowych. Odwiedziłem więc tę młodzież po tylu latach, obserwując jak oni dzisiaj są kształtowani, by godzić tę wrażliwość religijną z wrażliwością obywatelską. I jestem zbudowany, i jestem optymistą, że jest to nie tylko możliwe, ale także, że jest taka ewidentna potrzeba odczuwana przez młodych ludzi w Polsce. Tam sacrum i profanum formują wzajemnie i wspólnie aktywność najmłodszego pokolenia Polaków. Mówiąc szczerze, nie pomyślałem wtedy o tym, ale można by tę młodzież tutaj zaprosić, tutaj na Zjazd Gnieźnieński, który przypomina przeszło tysiącletnią tradycję, historię wspólnego myślenia o świecie wiary i o wspólnocie państwowej.
Kolejnym przykładem ważnych relacji między tym, co obywatelskie i tym co religijne, jest działalność charytatywna osób i instytucji inspirujących się chrześcijańskim przesłaniem. Trzeba przy tym podkreślić, że nie tylko ludzie wierzący mogą uczynić figurę miłosiernego Samarytanina obrazem prowadzącym ich przez życie. Dlatego charytatywne inicjatywy religijne i świeckie nie powinny być sobie przeciwstawiane czy postrzegane jako konkurencja. Powinny być raczej widziane jako wspólny wysiłek ludzi podążających różnymi ścieżkami, ale do tego samego celu. Cenię ogromnie bezinteresowność i oddanie innym ludziom, z jakim instytucje czy osoby duchowne i świeckie poprzez inicjatywy w imię chrześcijańskiej miłości bliźniego, wspierają cierpiących, chorych, uzależnionych czy także wykluczonych.
Wspomniałem wcześniej o deficycie demokracji, który to deficyt wskazywany jest współcześnie jako bolączka europejskiej wspólnoty. Ubolewamy też, że nasz obywatelski model jest często bezbronny wobec aktów nienawiści. Wielkim zagrożeniem są pojawiające się wciąż w Europie postawy nietolerancji i ksenofobii. Nikt nie jest tu bez winy. Czasem to my nie okazujemy innym należytego szacunku. Innym razem sami stajemy się ofiarą uproszczeń klisz pojęciowych, stereotypów i uprzedzeń. Pięćdziesiąt lat "sklejania" kontynentu to, jak się okazuje, za mało, by pozbyć się stereotypów. Zyskują one na popularności, na nośności, zwłaszcza wtedy gdy jest kryzys. Dzisiaj trwa kryzys w Europie. Jeśli nie będziemy się im przeciwstawiać, mogą niebezpiecznie narosnąć i w końcu wysiłek dialogu zastąpić prostą, a więc czasami niesłychanie przekonującą logiką konfrontacji.
Wierni wszystkich religii, którzy angażują się w życie obywatelskie powinni temu przeciwdziałać w sposób zdecydowany. Kto jak nie oni, kto jak nie my, może przeciwstawić się myśleniu, że Inny, ten Inny, jest dla nas zagrożeniem - bo jest uboższy, bo jest bogatszy, bo inaczej się ubiera, inaczej wygląda, bo szuka pracy, bo modli się nie tak, jak my, albo nie modli się wcale. Te różnice trzeba dostrzegać, trzeba je widzieć, ale trzeba uczyć się także je akceptować. Rzecz w tym, by w różnicach dostrzec wartość. Europejski ogród powinien mienić się wszystkimi kolorami, bo właśnie wtedy będą w nim wyrastać nowe, twórcze idee, nieoczekiwane, nowatorskie rozwiązania i pomysły. Starajmy się być silni w różnorodności, która jest swoistą specjalnością chrześcijańskiej Europy. Zainspirujmy się nawzajem, jako Europejczycy, historią sukcesu krajów, które tę różnorodność potraktowały jako akumulator obywatelskiej energii. Zwłaszcza my, Polacy, którzy mamy w swej historii wspaniały rozdział jagiellońskiej federacji narodów, powinniśmy dobrze wiedzieć, jak wielkie dobro płynie z pluralizmu. I nie chodzi tu o zwykły eklektyzm, o zwykłe "znoszenie" czy tolerowanie innych obok siebie. Chodzi o wyjście ku innemu, okazanie mu zaufania i zainteresowania, życzliwości i szacunku. O dostrzeżenie wartości dodanej, jaką ten inny człowiek, twórczo korzystając ze zasobów własnej kultury i własnej tradycji, a także własnej wiary, wnieść może do wspólnej całości.
W chrześcijańskiej nauce zawarte jest przesłanie, które skłania jednostki i narody do wyjścia poza egoistyczną, krótką perspektywę. Pamiętajmy, że prawa człowieka i godność ludzka - to pojęcia nie tylko dzisiaj modne i pojęcia, na które się dziś powołujemy, ale to także pojęcia uniwersalne, mające także i swoje chrześcijańskie korzenie. W obliczu wyzwań i zagrożeń współczesności warto z tego dorobku, z tych korzeni, tak głęboko idących korzystać w pełni.
Pamiętajmy, że równie ważne jest porządkowanie sumień i postaw. W ekonomii darowanie długów nie jest takie proste. Ale w stosunkach między ludźmi darowanie różnych, życiowych długów - długów liczonych w innym, nieekonomicznym wymiarze - możemy przekuć na długotrwałą współpracę, przyjaźń i na lepszą przyszłość. Możemy uczynić to pierwszym krokiem w odbudowywaniu tego, co czasem nazywa się społeczną infrastrukturą zaufania. W naszych codziennych, obliczonych na szybkie efekty i szybkie zyski kontaktach zaufanie staje się wartością coraz bardziej kruchą. A przecież buduje się zaufanie z takim wysiłkiem, przez długie lata. Musimy uzmysłowić przede wszystkim sobie, a także innym, że bez tej infrastruktury zaufania ani pojedyncze społeczeństwa, ani ich wspólne, ponadnarodowe projekty nie będą w stanie pomyślnie się rozwijać.
W tle wszystkich instytucji i regulacji stać musi kultura wolności i dialogu. Muszą być ludzie, którzy formalne struktury gotowi są wypełnić życiem - swoim życiem, swoim zaangażowaniem, swoją aktywnością. Dostrzegam tu wielkie zadanie stojące przed kościołami chrześcijańskimi i przed wszystkimi wspólnotami religijnymi. Kultura wolności i dialogu nie da się bowiem zadekretować. Wymaga ona po prostu praktyki - rozważnego mówienia i cierpliwego słuchania i konsekwentnego działania. Wymaga otwarcia się na innego i nie zawsze łatwej zgody na jego odmienność. Kultura wolności wymaga uprawy, wymaga dbałości, bez niej wysycha i więdnie. Życzę zatem ufności we własne przekonania, życzę zatem nadziei pokładanej we własnej wierze, życzę ufności wynikającej z naszego wspólnego marzenia o lepszym świecie, o lepszej Europie. Życzę wszystkim, dziękując Organizatorom, życzę wszystkim dobrego dialogu i dobrego wzajemnego zrozumienia.
Skomentuj artykuł