Arabowie są naszymi braćmi

Arabowie są naszymi braćmi
(fot. aleteia.org / aiuto chiesa che soffre)
Aleteia Renee Hanna Hattar

Męczeństwo arabskich chrześcijan musi stać się wyjątkowym przykładem oddania i wiary Chrystusowi, ale też miłości i pokoju, dając prześladowcom lekcję przebaczenia i łaski. Tak świadczył o. Douglas Bazi, chaldejski kapłan z Iraku: “muszę przebaczyć, aby łaska pokoju mogła dotrzeć do kolejnych pokoleń", czy 10-letnia Miriam z Iraku, zapytana o ISIS: “Nigdy bym ich nie skrzywdziła, proszę tylko Pana Boga, aby im przebaczył".

Słowo “Arab" współcześnie wywołuje uprzedzenia, stereotypy, a często po prostu inwektywy i wulgarne komentarze. Ktoś, kto nigdy nie był w arabskim kraju, szczególnie na Bliskim Wschodzie, łatwo uznaje wszystkich jego mieszkańców za muzułmanów. Nie przyjmuje się do wiadomości, że wśród nich mogą być też chrześcijanie czy żydzi.

Atmosfera walki, nieustannie nakręcana przez media, nie sprzyja refleksji. Nie odróżnia się tego kim są Arabowie etnicznie, od tego jaką religię wyznają i jaki sposób życia prowadzą. Narody Bliskiego Wschodu, czy to Arabowie, czy tylko grupy etniczne posługujące się na co dzień arabskim, przyjęły chrześcijaństwo między I a VI stuleciem. Chrześcijaństwo rozpoczęło się właśnie tu, na Wschodzie. Dopiero stąd rozprzestrzeniło się na wszystkie kontynenty. Dlatego też, gdy chrześcijanie z Europy pytają Araba: "kiedy przyjąłeś Chrystusa?" odpowiedź zazwyczaj brzmi: "prawie 2000 lat temu...".

Ostatnio jednak arabscy chrześcijanie doświadczają wielu prześladowań, zmuszani są do opuszczania swoich ziem, a wręcz umierania dla swojej wiary. Jedną z towarzyszących temu ran jest też poczucie opuszczenia przez Braci z Zachodu. W krajach o muzułmańskiej większości chrześcijanie-Arabowie są uznawani za zdrajców i niewiernych. Na Zachodzie zaś nie odróżnia się ich od muzułmanów. Jeśli już, to w ich Kościołach o wielowiekowej tradycji widzi się tylko wspólnoty sekciarskie lub heretyckie.

Arabscy chrześcijanie są między młotem a kowadłem. Zostali opuszczeni w tych wszystkich czystkach religijnych, zbrodniach, które ich otaczają. Jak jednak można zapomnieć o tych, którzy kiedyś przyjmowali Świętą Rodzinę podczas jej ucieczki do Egiptu? O tych, którzy patrzyli na chrzest Jezusa w Jordanie? I którzy do tej pory często sprawują msze święte w Jego języku - aramejskim?

Choć wiele z Kościołów Orientu powstało w wyniku schizm i różnic doktrynalnych, to obecnie, po wielu spotkaniach i synodach ekumenicznych, nie wolno wyrzucać ich poza margines chrześcijaństwa. Wiele spośród tych Kościołów weszło do wspólnoty katolickiej, a ich tradycje (antiocheńska, ormiańska, chaldejska czy bizantyjska) są traktowane na równi z tradycją łacińską. Niestety, niektóre spośród tych Kościołów - ze względu na inne tradycje czy po prostu nazwę - traktuje się jako herezje. Znakomitym przykładem jest Kościół Nestoriański, znany oficjalnie jako Apostolski Katolicki Kościół Asyryjski Wschodu.

To niezrozumienie na Zachodzie może wydawać się zabawne, biorąc pod uwagę fakt, że wiele z tych Kościołów zostało założonych przez pierwszych uczniów Chrystusa, a podziały - których używają katolicy - zostały wprowadzone setki lat później. Przez te uprzedzenia i nieporozumienia zapomina się o długiej i bogatej tradycji tych Kościołów, choćby ciągle używanych liturgiach znanych świętych Wschodu: Jana Chryzostoma, Jana z Damaszku, Efrema Syryjczyka czy Bazylego Wielkiego.

W tych okolicznościach musimy uświadamiać ludziom, że Kościoły Zachodu i Orientu tworzą jedno Ciało Chrystusa. Co więcej, chrześcijanie Arabowie mogą być znakomitym mostem porozumienia, pomagającym Zachodowi zrozumieć islam, zainicjować autentyczny dialog z tą kulturą. Odgrywali oni zresztą taką rolę w dziejach wielokrotnie, np. zbierając i tłumacząc dzieła zrujnowanej Europy we wczesnym średniowieczu. Towarzysząc islamowi przez stulecia - poprzez kulturę i język - stali się uprzywilejowanymi świadkami Chrystusa w społecznościach muzułmańskich.

Chrześcijanie Bliskiego Wschodu są powołani do tego, by uczyć Zachód jak prowadzić dialog z islamem. Ich dzisiejsze męczeństwo musi stać się wyjątkowym przykładem oddania i wiary Chrystusowi, ale też miłości i pokoju, dając prześladowcom lekcję przebaczenia i łaski. Tak jak świadczył o. Douglas Bazi, chaldejski kapłan z Iraku: “muszę przebaczyć, aby łaska pokoju mogła dotrzeć do kolejnych pokoleń", czy 10-letnia Miriam z Iraku, zapytana o ISIS: “Nigdy bym ich nie skrzywdziła, proszę tylko Pana Boga, aby im przebaczył".

Renee Hanna Hattar - Arabka, chrześcijanka z Jordanii. Zajmuje się dziedzictwem arabskich chrześcijan oraz dialogiem chrześcijańsko-islamskim. Jest zaangażowana w religijny chór chrześcijańsko-muzułmański. Uczy języka i kultury arabskiej w  centrum ICSCO w Grenadzie (Hiszpania).

Tekst ukazał się pierwotnie na portalu Aleteia.

Przetłumaczył Karol Wilczyński


Redakcja DEON.PL poleca:

Arabowie są naszymi braćmi - zdjęcie w treści artykułuGLOBALNA WOJNA Z CHRZEŚCIJANAMI

John L. Allen Jr.

Chrześcijanie są obecnie najbardziej prześladowaną grupą religijną na świecie. 80% wszystkich działań skierowanych przeciwko religii wymierzona jest właśnie w chrześcijan.

Prześladowania to nie tylko okrucieństwa, których dopuszcza się tzw. Państwo Islamskie w Syrii i Iraku.

Od Indii po Meksyk i od Nigerii po Białoruś chrześcijanie padają ofiarami represji władz państwowych, partyzantów, bojówek, narkotykowych bossów i organizacji przestępczych. W wielu miejscach ich wyłączną winą jest to, że jako jedyni bronią praw człowieka, troszczą się o najuboższych, sprzeciwiają się bezprawiu i wyzyskowi.

Globalna wojna z chrześcijanami to najbardziej aktualny obraz prześladowań dostępny w języku polskim.

John L. Allen Jr. jest najlepszym w historii korespondentem watykańskim piszącym w języku angielskim, jak ocenia go G. Weigel, autor biografii Jana Pawła II Świadek nadziei. Allen współpracuje z Boston Globe, portalem Crux oraz CNN. Opublikował dziewięć książek, w tym biografię papieża Benedykta XVI.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Arabowie są naszymi braćmi
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.