Powołani do radości

Powołani do radości
(fot. Grzegorz Gałązka)

To główne przesłanie najnowszej książki Benedykta XVI. Warto pochylić się nad tymi słowami. Tak często w Kościele brakuje nam mówienia o tym, że to właśnie do szczęścia jesteśmy powołani.

Media rządzą się swoimi prawami. Dlatego nie zdziwiłem się, gdy kilka dni po ukazaniu się książki Papieża, największe portale internetowe ogłosiły sensacyjną informację: "Szopki opustoszeją? Papież twierdzi, że zwierząt nie było".

Na tvn24.pl można było przeczytać, że słowa Benedykta XVI "prasa uznała za jeden z najbardziej interesujących czy wręcz sensacyjnych fragmentów ostatniej części jego trylogii o Jezusie. Na łamach gazet rozpoczęła się nawet dyskusja, czy to oznacza, że figurki zwierząt powinny zniknąć z szopek". Chyba bardziej się już tematu spłycić nie dało.

"Dzieciństwo" wziąłem do ręki w piątkowy wieczór. Byłem mocno zmęczony po całym tygodniu pracy, więc myślałem, że przeczytam tylko wstęp, a resztę zostawię sobie na sobotę i niedzielę. Pomyliłem się. Ostatnią stronę przeczytałem tuż przed drugą w nocy.

Dlaczego książka Benedykta XVI okazała się tak wciągająca? Przecież nie jest to trzymający w napięciu thriller, angażująca wyobraźnię powieść fantasy albo naszpikowany intrygami polityczny kryminał. O Jezusie - i w ogóle różnych książek religijnych - przeczytałem już naprawdę dużo. A jednak, Papieżowi udało się przyciągnąć moją uwagę.

Jak to wyjaśnić? Gdy czytam słowa napisane przez Josepha Ratzingera, to czuję, że jest to człowiek, który dobrze zrozumiał i - w jakimś sensie - przeżył rzeczy, o których mówi. Mimo, że jest wybitnym teologiem, liturgistą i myślicielem, to potrafi pisać o Jezusie w sposób niezwykle przystępny. Można to chyba nazwać szczerą prostotą.

W rozdziale o zwiastowaniu Papież pisze: "Raduj się! Od tego pozdrowienia anioła - można powiedzieć - zaczyna się we właściwym sensie Nowy Testament". Bóg chce naszego szczęścia i zrobi wszystko, by nam pomóc w jego osiągnięciu - to według mnie najważniejsze przesłanie tej książki.

Temat radości przewija się najczęściej. Św. Józef z radością wypełnia Bożą Wolę. Anioł ogłasza "radość wielką" zaskoczonym pasterzom. Mędrcy, którzy przybyli do Betlejem, by oddać hołd nowemu Królowi, "gdy ujrzeli gwiazdę, bardzo się uradowali".

Warto się pochylić nad tymi słowami. Tak często w Kościele brakuje nam mówienia o tym, że to właśnie do szczęścia jesteśmy powołani. "Poczęcie i narodzenie Jezusa z Dziewicy Maryi stanowią podstawowy element naszej wiary i sygnał świetlny nadziei" - pisze Joseph Ratzinger.

Jednak prawdziwe szczęście to nie głupkowata wesołkowatość. "Zbawienie nie jest wellness, zanurzeniem się w samozadowoleniu, lecz jest wyzwoleniem z zasklepienia we własnym ‘ja’. Ceną za to wyzwolenie jest cierpienie Krzyża. Prorocza zapowiedź światła i słowo o Krzyżu idą w parze ze sobą" - pisze Papież. I dalej jeszcze mocniej: "Bóg zakłóca naszą wygodną codzienność. Królestwo Jezusa idzie w parze z Jego Męką".

Cierpienie, przez jakie przeszedł Chrystus, i cierpienie, dotykające w mniejszym bądź większym stopniu wszystkich ludzi jest tajemnicą, którą trudno nam zrozumieć, której odruchowo chcemy się sprzeciwić. Jednak nie jesteśmy w stanie tej prawdy ominąć. Czy powinien być to dla nas powód do smutku? Zdecydowanie nie. Papież podkreśla, że po nocy nadchodzi dzień, że po cierpieniu i śmierci jest zmartwychwstanie - czyli wieczne szczęście.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Powołani do radości
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.