Polska - Watykan - Konkordat

Polska - Watykan - Konkordat
(fot. PAP/Grzegorz Jakubowski)

Ocena stosunków państwo - Kościół okazuje się zadaniem niełatwym, nawet dla specjalistów analizujących prawne aspekty Konkordatu.

Można się o tym przekonać czytając Raport autorstwa dr. Pawła Boreckiego pt. Respektowanie Polskiego Konkordatu z 1993 roku - wybrane problemy, jaki powstał pod auspicjami Instytutu Spraw Publicznych).

Szczegółowa analiza Raportu >> zobacz więcej

DEON.PL POLECA

Autor sformułował w nim tezy zadziwiające np. że obecnie obowiązujący Konkordat pomiędzy Rzeczpospolitą Polską a Stolicą Apostolską "okazał się nieudaną próbą ustanowienia ‘przyjaznego’ oddzielenia państwa od Kościoła", oraz że konkordatowa zasada niezależności i autonomii państwa i Kościoła jest w naszym kraju rażąco naruszana. Sam autor w ostatnim zdaniu Raportu stwierdza istnienie "licznych argumentów użytecznych do wypowiedzenia lub zawieszenia jego stosowania przez władze państwowe" (Raport, 49). Zdziwienie czytelnika może przejść w zgorszenie, gdy dojdzie do fragmentu, w którym dr Borecki oznajmia światu, iż "decydującej części polskiego episkopatu katolickiego immanentnie obce są wskazania Soboru Watykańskiego II w dziedzinie relacji Kościoła i państwa, bliskie są mu jednak ideały teokratyczne..." (Raport, 23).

Co upoważnia autora do postawienia tak ostrej i absurdalnej tezy? Prawdopodobnie wie o tym z prasy, gdyż nie powołuje się na żadne badania przeprowadzone wśród polskich duchownych. Stwierdza lakonicznie, iż wskazuje na to "praktyka życia publicznego i eklezjalnego we współczesnej Polsce" (Raport, 23). W miarę lektury Raportu zdziwienie czytelnika rośnie, zwłaszcza gdy docierają do niego takie rewelacje jak ta, że dziennikarze, którzy komentowali nominację abpa Leszka Sławoja Głódzia na Metropolitę Gdańskiego czy też kwestie współpracy duchownych z tajnymi służbami, naruszyli Konkordat, gdyż mogli wywierać potencjalną presję na Kościół. Metodologia podejrzliwości każe dr. Boreckiemu dopatrywać się łamania zasad Konkordatu w bardzo wielu działaniach społecznych - nie ogranicza się on bynajmniej do analizy działań organów władzy czy administracji państwowej bądź kościelnej. Kolejnym odkryciem Raportu jest teza, że nauczanie pasterskie Kościoła katolickiego na temat prawnego zakazu aborcji jest ni mniej ni więcej jak... złamaniem konkordatowej zasady autonomii i niezależności. W Raporcie oberwało się wielu reprezentantom państwa i Kościoła katolickiego. W całej tej krytyce respektowania Konkordatu, autor Raportu nie rozróżnia zasady niezależności i autonomii państwa i Kościoła od zasady  wolności religijnej. Wolności religijnej nie da się zadekretować w łatwy ani prosty sposób. Życie przynosi raz po raz nowe wyzwania i nowe problemy - jak np. kwestia chust islamskich w szkołach i urzędach, kwestia symboli religijnych w przestrzeni publicznej, status religii w szkołach państwowych, itd. Brak uporządkowania podstawowych pojęć sprawia, że autor Raportu wszelkie przejawy polemiki pomiędzy organami państwowymi i kościelnymi kładzie na karb łamania zasady niezależności i autonomii państwa i Kościoła.

Paradoksalnie dr Borecki kilkakrotnie wspomina o odesłaniu postanowień konkordatowych do dobra wspólnego - zwłaszcza tam, gdzie chodzi o współdziałanie państwa i Kościoła. Najwyraźniej jednak to pojęcie jest mu obce i woli on analizować stosunki państwo - Kościół w duchu podejrzliwości, rywalizacji, walki o wpływy w społeczeństwie. Takie podejście owocuje eskalacją nieuprawnionych wniosków. Jest jednak coś pozytywnego w fakcie sporządzenia tego Raportu - przekonuje on czytelnika, że analiza poszczególnych aspektów Konkordatu nie jest sprawą prostą. Religia jest obecna na wielu poziomach życia społecznego i opracowanie tej obecności wymaga interdyscyplinarnego namysłu i dużej staranności metodologicznej. Oddanie głosu jednemu specjaliście w wąskiej dziedzinie może owocować różnymi nieuprawnionymi tezami.

 

Szczegółowa analiza Raportu

Pod auspicjami Instytutu Spraw Publicznych powstało opracowanie autorstwa dr. Pawła Boreckiego pt. Respektowanie Polskiego Konkordatu z 1993 roku - wybrane problemy [zwany dalej Raportem, w przypisach oznaczony jako: "R"]. Takie już prawo think tanków, że sporządzają ekspertyzy i opinie. Za sprawą artykułu Katarzyny Wiśniewskiej pt. "Papierowy Konkordat" treści Raportu zostały upublicznione w wysokonakładowym dzienniku, jakim jest "Gazeta Wyborcza" (6 lutego 2013r.). Takie już prawo dziennikarzy, że zaznajamiają opinię publiczną z tym, co się dzieje w świecie. I nie byłoby w tym wszystkim niczego nadzwyczajnego, gdyby nie to, że oto świat się dowiedział, że obecnie obowiązujący Konkordat pomiędzy Rzeczpospolitą Polską a Stolicą Apostolską "okazał się nieudaną próbą ustanowienia ‘przyjaznego’ oddzielenia państwa od Kościoła", oraz że konkordatowa zasada niezależności i autonomii państwa i Kościoła jest w naszym kraju rażąco naruszana. Sam autor w ostatnim zdaniu Raportu stwierdza istnienie "licznych argumentów użytecznych do wypowiedzenia lub zawieszenia jego stosowania przez władze państwowe" (Raport, 49 - wszystkie cytaty pochodzą z tekstu zamieszczonego na stronach ISP >> zobacz).

Co prowadzi dra Boreckiego do tak ostrej i radykalnej tezy? Jakiego rodzaju materiał został zebrany w Raporcie ISP? Na pierwszy rzut oka autor postawił sobie za cel analizę prawną Konkordatu oraz aktów prawnych - nazwijmy je - około-konkordatowych. Ekspertyza jest w pierwszym rzędzie studium legalności realizacji postanowień konkordatowych - zarówno konstytucyjności poszczególnych unormowań w Konkordacie, jak i zgodności aktów wykonawczych z samym Konkordatem. Jednak lektura całego dokumentu wskazuje, że autor ma cele bardziej ambitne, dokonuje oceny całości relacji państwo - Kościół w naszej najnowszej historii. Borecki, oprócz samych aktów prawnych, analizuje praktykę organów państwowych i kościelnych (m.in. R, 12), kwestie legitymizacji władzy (R, 12), obraz polskiego katolicyzmu (R, 15), wpływ Kościoła na władze państwowe (R, 17 i nast.), zasadę dobra wspólnego (R, 18), liczne interakcje pomiędzy hierarchią kościelną a państwem polskim (w zasadzie cały pierwszy rozdział dokumentu). W orbicie jego zainteresowań jest  "praktyka życia publicznego i eklezjalnego" (R, 23) i "konfesjonalizacja życia społecznego" (R, 47). W wielu miejscach, a szczególnie w Podsumowaniu, autor odnosi się do polskiej racji stanu, choć nie używa tego terminu wprost.

Oprócz zagadnień prawnych (wchodzących w zakres prawa wyznaniowego, prawa konstytucyjnego i administracyjnego, jak również prawa międzynarodowego publicznego) pojawiają się zagadnienia z dziedziny politologii, etyki społecznej, filozofii politycznej, socjologii, jak również liczne odesłania do doktryny Kościoła katolickiego - zwłaszcza do prawa kanonicznego i katolickiej nauki społecznej. Przesłanie Raportu staje się więc bardzo ambitne. O ile dokumentacja historyczno-prawna opracowania charakteryzuje się pewną solidnością, o tyle całościowe przesłanie dokumentu budzi poważne zastrzeżenia.

Główny zarzut, jaki można postawić autorowi Raportu, to brak określenia metody jego interdyscyplinarnych badań i rozważań oraz brak uporządkowania podstawowych pojęć. Nowoczesna demokracja wykształciła dwie naczelne zasady regulujące rolę religii w życiu społecznym; są to zasada rozdziału/autonomii/niezależności państwa i Kościoła (kościołów) oraz zasada wolności religijnej. Pierwsza z tych zasad w prawie  polskim przybrała postać zasady autonomii i niezależności dwóch porządków prawnych. Obie zasady są szeroko dyskutowane w literaturze przedmiotu, na te dwie zasady wskazuje preambuła do Konkordatu polskiego (dodając do tego również zasadę poszanowania godności osoby ludzkiej i jej praw). Obie zasady mają umocowanie w Konstytucji R. P. (odpowiednio - art. 25 i 53). Obie zasady pełnią wreszcie bardzo ważną rolę w doktrynie społecznej Kościoła, zostały szeroko omówione w dokumentach Soboru Watykańskiego II - w Konstytucji Duszpasterskiej o Kościele w świecie współczesnym Gaudium et spes i w Deklaracji o wolności religijnej Dignitatis Humanae.

W opracowaniu Pawła Boreckiego zasada wolności religijnej nie została w ogóle zdefiniowana, zaś treść zasady autonomii i niezależności jest wyjśniana w kilku różnych miejscach dokumentu i to w sposób wewnętrznie sprzeczny - autor przyznaje instytucjom kościelnym prawo do wyrażania opinii na temat tworzenia prawa państwowego (R, 19), a jednocześnie krytykuje kontestowanie prawa przez organy kościelne (m.in. R, 13).

Autor słusznie nadmienia, iż  "Niezależność państwa w relacjach z Kościołem wyklucza szczególnie organizacyjną i rzeczywistą podległość instytucji państwowych władzom kościelnym" (R, 11). Pisze też o "nieingerowaniu w proces tworzenia norm wewnętrznych Kościoła" ze strony państwa i o "powstrzymywaniu się od instytucjonalnego oddziaływania na proces tworzenia norm prawa państwowego" ze strony Kościoła (R, 18/19). Nie definiuje jednak precyzyjnie organów władzy państwowej ani kościelnej i dość swobodnie analizuje postępowanie - jednym razem - kościelnych osób prawnych - innym razem - całej hierarchii kościelnej - jeszcze innym razem - całego duchowieństwa, a nawet laikatu świeckiego. Nie ma nawet próby precyzyjnego zakreślenia zakresu zastosowania i zakresu normowania zasady niezależności i autonomii, co skutkuje arbitralnością dalszych rozważań i błędnymi tezami.

Dr Borecki trafnie zauważa, że: "Treść zasady niezależności i autonomii państwa w relacjach z Kościołem jest determinowana w znacznym stopniu przez praktykę działania naczelnych organów władzy państwowej, jak i duchowieństwa oraz instytucji Kościoła katolickiego w Polsce" (R, 12). Analiza tej praktyki jest rzeczywiście istotna przy ocenie całości relacji państwo - Kościół, tyle tylko, że w opracowaniu nie ma ani słowa o tym, według jakich kryteriów przebiega analiza owej praktyki, na jakich zasadach odbywa się dobór źródeł, jaka jest metoda ich badania. Czytelnik spotyka się więc z mieszanką spostrzeżeń na temat funkcjonowania instytucji państwowych i kościelnych oraz przykładów ilustrujących kulturę polityczną i eklezjalną we współczesnej Polsce.
Dużym brakiem Raportu jest niezamieszczenie definicji ani szczegółowej analizy zasady wolności religijnej, a bez tego trudno mówić o nakreśleniu kontekstu funkcjonowania Konkordatu w Polsce. Jest to również pominięcie istotnej części postanowień samego Konkordatu. Konstytucja R.P. zapewnia każdemu obywatelowi wolność sumienia i religii i stanowi, że: "Wolność religii obejmuje wolność wyznawania lub przyjmowania religii według własnego wyboru oraz uzewnętrzniania indywidualnie lub z innymi, publicznie lub prywatnie, swojej religii przez uprawianie kultu, modlitwę, uczestniczenie w obrzędach, praktykowanie i nauczanie. Wolność religii obejmuje także posiadanie świątyń i innych miejsc kultu w zależności od potrzeb ludzi wierzących oraz prawo osób do korzystania z pomocy religijnej tam, gdzie się znajdują" (Art. 53).

Ten sam artykuł stanowi iż: "Nikt nie może być zmuszany do uczestniczenia ani do nieuczestniczenia w praktykach religijnych" oraz że: "Nikt nie może być obowiązany przez organy władzy publicznej do ujawnienia swojego światopoglądu, przekonań religijnych lub wyznania". Wypada w tym miejscu stwierdzić, że takie ujęcie jest spójne z postanowieniami dokumentów Soboru Watykańskiego II (Gaudium et spes i Dignitatis Humanae).

Wolność religijna należy do dóbr prawnie chronionych przez Konstytucję R.P. i jako taka może wchodzić w konflikt z innymi dobrami prawnie chronionymi np. z wolnością do wyrażania swoich poglądów, z prawem do życia prywatnego czy rodzinnego. Bieżące regulowanie tych konfliktów oraz zapewnienie spójności systemu prawnego następuje drogą decyzji administracyjnych, orzeczeń sądowych, orzeczeń Trybunału Konstytucyjnego. Jest to również materia ustaw szczegółowych. O ile kwestie niezależności i autonomii państwa i Kościoła można uregulować na poziomie instytucjonalnym w sposób względnie stabilny, o tyle nie da się zadekretować całego bogactwa realizowania wolności religijnej w sferze społecznej. Cała filozofia wolności i autonomii jednostki w nowoczesnej demokracji polega na tym, że wolność jest uznana i zakreślone są jedynie jej granice. W tradycji cywilizacji zachodniej przyjmuje się, że ograniczeniem wolności obywatela są wolności pozostałych jednostek, ale również porządek i bezpieczeństwo publiczne, zdrowie, niekiedy kwestie standardów moralnych (por. Art. 31 ustęp 3 i Art. 53 ustęp 5 Konstytucji R.P.). Nie da się zagwarantować praktycznej bezkolizyjności realizowania praw i wolności wolnych i równych jednostek - z natury rzeczy ulegają one nieustannemu ścieraniu z pozostałymi wolnościami i prawami zarówno jednostek jak i grup społecznych. Raz po raz mamy do czynienia z nowymi zjawiskami, konfliktami wartości, konfliktami interesów, które wymagają rozwiązania - np. kwestia chust islamskich w szkołach i urzędach, kwestia symboli religijnych w przestrzeni publicznej, status religii w szkołach państwowych, itd. Raz po raz zmieniają się ustawy szczegółowe regulujące te kwestie. Żaden konkordat na świecie nie jest w stanie zahamować napięć i konfliktu interesów wynikających z faktu, że wolne jednostki rozpoznają i realizują swoje dobro w taki a nie inny sposób.  Co więcej, w dojrzałej demokracji żaden racjonalny podmiot nie stara się wyeliminować odgórnie takich potencjalnych sporów. Słabością państwa prawa nie jest fakt napięć, słabością państwa prawa byłby brak norm, procedur i mechanizmów rozwiązujących te napięcia i chroniących porządek konstytucyjny. Jeżeli dwie grupy przeciwników politycznych demonstrują na ulicy swoje poglądy - to jest to raczej dowód na realizację wolności wyrażania swoich poglądów, a nie na złamanie takiej wolności. Są to nowe zjawiska, których się w Polsce wszyscy uczymy - po latach reglamentowania praw i dopuszczalnych form aktywności społecznej.

Dla dra Boreckiego niezależność państwa i Kościoła jest tożsama z wolnością religijną - stwierdza on m.in.: "Niezależność dotyczy immanentnych dziedzin działalności Kościoła, czyli jest równoznaczna ze swobodą wykonywania funkcji religijnych" (R, 12). Brak analizy wolności religijnej oraz specyficzne pojmowanie niezależności państwa i Kościoła (nieodróżnianie mechanizmów legislacyjnych czy administracyjnych od szeroko rozumianej dyskusji publicznej, debaty medialnej tudzież nauczania pastoralnego w Kościele katolickim przy użyciu listów pasterskich, czasopism religijnych, itd.) powoduje, że autor Raportu wszelkie przejawy polemiki pomiędzy organami władzy kościelnej i państwowej kładzie na karb naruszania (używając jego słów - często istotnego i ewidentnego) zasad Konkordatu. I tak odpowiedzialnością za naruszenie niezależności i autonomii są w Raporcie obarczeni: Prezydium Konferencji Episkopatu Polski kierujące list do Ministra Spraw Wewnętrznych i Administracji w sprawie likwidacji przydrożnej prostytucji (R,12/13), biskup Antoni Dydycz apelujący o rozwiązanie Sejmu "z powodu niewykonywania kontroli rządu przez ten organ" podczas Mszy św. na Jasnej Górze z okazji pielgrzymki NSZZ "Solidarność" (R, 13), Radio Maryja, Telewizja Trwam i "Nasz Dziennik" uprawiające agitację polityczną w ramach wyborów parlamentarnych i prezydenckich (R, 13), o. Tadeusz Rydzyk CSsR występujący w czerwcu 2011 roku w Parlamencie Europejskim, gdzie "w obraźliwych słowach dezawuował państwo polskie" (R, 14).

Trzeba przyznać, że autor wylicza również nieprawidłowości po stronie organów państwowych. Wymienia m.in. poparcie Prezydenta R.P Lecha Kaczyńskiego udzielone ks. Tadeuszowi Isakowiczowi-Zaleskiemu podczas jego konfliktu z kardynałem Stefanem Dziwiszem w sprawie lustracji duchownych, jak również ingerencje władz państwowych podczas skomplikowanego ingresu arcybiskupa Stanisława Wielgusa na Metropolitę Warszawy. Wśród wymienionych naruszeń Konkordatu nie ma jednak symetrii - ostateczny wynik wypada na niekorzyść Kościoła. W tym wszystkim autor jednym tchem wymienia zarówno działania kościelnych osób prawnych, ogółu duchowieństwa, jak i laikatu świeckiego zabierającego głos w sprawach religijnych.
Wchodząc w logikę Raportu, czytelnik mógłby stwierdzić, iż jeżeli jakiś wojewoda czy poseł wyrazi przed kamerą opinię, że np. Kościół katolicki powinien być w Polsce zdelegalizowany, to takie zachowanie narusza Konkordat. Otóż nie! Takie wydarzenie samo przez się nie oznacza, że naruszono którąkolwiek z zasad konkordatowych. Będzie to raczej demonstracja idiosynkracji poglądów urzędnika państwowego. W zależności od kontekstu tej wypowiedzi - będzie to potencjalna przesłanka do stwierdzenia niskiej kultury politycznej danego urzędnika czy też danej formacji politycznej. W żadnym razie nie będzie to powód do wypowiedzenia Konkordatu.

Według dra Boreckiego jednym z dowodów na łamanie konkordatowej zasady autonomii i niezależności jest "presja w kierunku ustanowienia możliwie szerokiego prawnego zakazu aborcji" (R, 19). Aż dziw bierze, że autor nie analizuje tego bardziej szczegółowo, zbywając to zdawkowym i tak lapidarnym stwierdzeniem. Uczestnictwo w życiu społecznym i politycznym jest nie tylko prawem obywateli, jest wręcz dowodem witalności demokracji. Obywatele mają prawo  wyrażać swoje poglądy zarówno indywidualnie jak i zbiorowo. Wnikliwa ekspertyza powinna szczegółowo zanalizować - jakie podmioty, w jakim trybie i w jakich okolicznościach podejmowały dane działania. Analiza taka powinna jak najprecyzyjniej stwierdzać, czy w danym wypadku doszło do instytucjonalnego - nielegalnego oddziaływania na proces tworzenia prawa czy podejmowania decyzji sądowych bądź administracyjnych - czy też mamy tu do czynienia z szeroko rozumianym uczestnictwem w życiu publicznym i legitymizowanym zabieraniem głosu.

Ks. prof. Józef Krukowski, przedstawiając zasadę poszanowania autonomii i niezależności państwa i Kościoła, pisze, iż "działania podejmowane przez władze kościelne w oparciu o prawo kanoniczne same z siebie nie mogą sprawić skutków w porządku państwowym, ani też działania władz państwowych nie mogą rodzić skutków prawnych w porządku kościelnym" (Konkordat Polski, 1999, str.70). Ewentualne wystąpienie takich skutków wymaga wzajemnego "uznania" przez obie strony. Ktoś, kto zarzuca którejkolwiek ze stron łamanie zasady niezależności i autonomii, winien wykazać przykłady bezpośredniej, nieuprawnionej ingerencji i ciężar dowodu spoczywa na wysuwającym zarzuty. Raport nie tylko nie pomaga uściślić granic dopuszczalności wzajemnych ingerencji organów reprezentujących państwo i Kościół, ale wręcz interpretuje zasadę autonomii i niezależności jako zasadę ścisłej separacji, w dodatku rozszerza tę separację na całość życia społecznego, włącznie z działalnością mediów.
Z punktu widzenia konstytucyjnej zasady równości obywatelskiej oraz zasady wolności religijnej, a także z punktu widzenia zasady bezstronności w sprawach przekonań religijnych, światopoglądowych i filozoficznych - istotne jest zbadanie, jakiego rodzaju jest to presja i jak ona wpływa na realizację postanowień Konkordatu. Aby na to odpowiedzieć, należy zbadać jak potencjalna "presja" wpływa na oba porządki prawne - państwowy i kościelny. Jednym z najbardziej istotnych zagadnień jest - w jaki sposób katolicy (indywidualnie, zbiorowo, poprzez media katolickie, poprzez wypowiedzi hierarchii) formułują postulaty dotyczące prawa państwowego - w tym wypadku prawnego uregulowania aborcji. Istotna jest analiza - na ile język debaty publicznej jest językiem konfesyjnym, na ile jest narzucaniem konkretnego światopoglądu wszystkim obywatelom, a na ile jest to język pojęć uniwersalnych - przykładowo: szacunek dla życia, prawa kobiet, prokreacja, przyrost naturalny społeczeństwa, itd. Tak przeprowadzona analiza może dać odpowiedź na pytanie - czy dane prawo ma legitymację moralną i polityczną w społeczeństwie pluralistycznym.

Krytyka "presji", która ogranicza się wyłącznie do stwierdzenia faktu, iż pochodzi ona ze strony hierarchów kościelnych, nie tylko że nie rozwiązuje problemu, ale może wręcz rażąco godzić w samą zasadę niezależności i autonomii (która, zgodnie z Deklaracją Rządu R.P. z dn. 26 stycznia 1998r., powinna przybierać charakter nieantagonistyczny, oparty na współdziałaniu dla rozwoju człowieka i dobra wspólnego). Podejście reprezentowane w Raporcie może łatwo przejść w ograniczanie praw obywatelskich w Polsce, gdyż Kościół katolicki jest nie tylko organizacją zrzeszającą duchownych, ale też wspólnotą zrzeszającą poszczególnych obywateli.

Współczesna filozofia demokracji liberalnej rozwija różne koncepcje legitymizujące wyrażanie religijnych poglądów w życiu publicznym - by wspomnieć tu tytułem przykładu koncepcję rozumu publicznego Johna Rawlsa oraz koncepcję społeczeństwa postsekularnego Jürgena Habermasa, gdzie dokonuje się proces przekładu racji religijnych na racje publiczne na poziomie instytucjonalnym i dokonują tego zarówno obywatele religijni jak i pozostała część opinii publicznej.

Kolejnym zarzutem wobec Raportu jest brak analizy dobra wspólnego we współczesnej Polsce. Konkordat i Konstytucja R. P. wyraźnie odwołują się do pojęcia dobra wspólnego i odwołanie to można uznać za ważną dyrektywę interpretacyjną poszczególnych przepisów konkordatowych. Efektem braku tejże analizy jest między innymi traktowanie państwa i Kościoła jako dwóch rywalizujących albo wręcz wrogich obozów oraz wchodzenie w logikę: kto wygrał, kto był górą, kto przegrał. Nawet język autora bywa sportowo-militarny ("To strona kościelna była z reguły stroną ‘atakującą’..." - R,16). Przyjmując język i ton Raportu, można stwierdzić, że na podstawie przedstawionych przykładów naruszeń Konkordatu (podkreślam: dobranych arbitralnie) jest 3:1 na niekorzyść Kościoła.

Jednym z najbardziej zadziwiających fragmentów Raportu jest odniesienie się do roli mediów. Według Boreckiego - media, które komentowały kwestie lustracji duchownych oraz kwestie przeszłości polskich biskupów naruszyły niezależność hierarchii katolickiej w Polsce (R, 25/26). Podobnym "naruszeniem" Konkordatu jest, według autora Raportu, zabranie głosu w dyskusji na temat nominacji abpa Sławoja Leszka Głódzia na Metropolitę Gdańskiego przez "dziennikarzy, gdańskich intelektualistów i niektórych polityków..."(R, 26). Dziennikarze przedstawiający swoją ocenę ( w tym wypadku negatywną) kandydata na metropolitę naruszyli, według Boreckiego, art. 7 ust. 2 i 4 Konkordatu (R. 26). Już nie tylko organ państwowy, ale nawet prasa, nie ma prawa komentować obsady stanowisk kościelnych. Wraz z tą tezą dr Borecki ma szansę przejść do historii - jako piszący swoją własną wizję współczesnej demokracji i relacji państwo - Kościół. Wolność słowa i wypowiedzi została w tezach Raportu zawieszona przez Konkordat, gdyż wypowiedzi prasowe mogą wywierać presję... Cóż powiedzieć na temat wszystkich komunikatów i komentarzy prasowych śledzących losy konklawe i spekulujących na temat wyboru nowego papieża? Na szczęście nie jest to obięte analizą Raportu...  

Autor Raportu ma ambicje całościowej oceny postawy Kościoła i państwa. W dokumencie pojawiają się bardzo ostre i kontrowersyjne oceny moralne dotyczące jakości życia kościelnego, m.in. stwierdzenie, iż "decydującej części polskiego episkopatu katolickiego immanentnie obce są wskazania Soboru Watykańskiego II w dziedzinie relacji Kościoła i państwa, bliskie są mu jednak ideały teokratyczne..." (R. 23). Co upoważnia autora do postawienia tak ostrej i absurdalnej tezy? Otóż stwierdza on lakonicznie, iż wskazuje na to "praktyka życia publicznego i eklezjalnego we współczesnej Polsce" (R. 23).

Autor nie przedstawił żadnej analizy historycznego czy kulturowego kontekstu naszego Konkordatu. Próżno by szukać tu odpowiedzi na pytanie - na ile stabilizuje on funkcjonowanie całego społeczeństwa , a zwłaszcza relacje dwóch systemów prawnych - państwowego i kościelnego. Nie ma tu refleksji nad tym, jakie jest oddziaływanie tego aktu prawnego na ogólną kulturę polityczną i wyznaniową w kraju, który ma przecież bardzo specyficzną historię - naznaczoną wojnami, zaborami i okupacjami, kraju który nie przeżył rewolucji przemysłowej w jej klasycznym wydaniu ani procesów sekularyzacji w taki sposób jak to opisuje Max Weber; dodajmy - w kraju, w którym nie ma tradycji szacunku dla regulacji prawnych ani dla władzy politycznej. W całej naszej historii Kościół katolicki odegrał ogromną rolę w procesie przetrwania tkanki narodowej i społecznej, był reprezentantem całego społeczeństwa w okresach kryzysów, napięć i transformacji. Nawet jeżeli dziś niektórzy duchowni zbyt hojnie odcinają kupony od tej chwalebnej przeszłości i zbyt łatwo mieszają swoje osobiste sympatie polityczne z wartościami religijnymi, nawet jeżeli zdarzają się wśród nich wypowiedzi kontrowersyjne, to jednak całościowa i kompleksowa ekspertyza praktyki działania organów kościelnych i państwowych powinna uważnie i głęboko zanalizować kontekst poszczególnych wypowiedzi. Przytaczanie wypowiedzi wyrwanych z towarzyszących im okoliczności prowadzi do błędu logicznego pars pro toto, ale też do nieuprawnionych wniosków.

Trzeba pamiętać, że Kościół katolicki oprócz tego, że wypełnia funkcje ściśle religijne, jest również podmiotem prawa międzynarodowego i wielkim stabilizatorem życia społecznego. Nie tylko legitymizuje władzę polityczną (niezależnie od tego jaka formacja polityczna wygrywa aktualne wybory - sam fakt podpisania Konkordatu jest legitymizacją państwa zarówno wewnątrz jak i na zewnątrz), ale przyczynia się również do rozwoju społecznego na wielu poziomach - pełni rolę wychowawczą, jest pośrednikiem w kontaktach wielu środowisk, uczestniczy w akcjach charytatywnych i kulturalnych. Do historycznej roli Kościoła katolickiego w Polsce odnosi się preambuła Konkordatu i nie da się ocenić respektowania tej umowy bez uwzględnienia jej kontekstu historycznego i kulturowego.

Osoby utyskujące na "niską kulturę prawną" Polaków - zarówno klasy politycznej jak i Episkopatu Polski (patrz: Podsumowanie Raportu, 48) powinny życzyć sobie, aby Kościół nie zamykał się w getcie, aby się nie separował wewnątrz własnej teologicznej frazeologii, aby umiał swoją doktrynę przetłumaczyć na język wartości ogólnospołecznych, zrozumiały również dla niewierzących czy wierzących inaczej. Litera i duch Konkordatu wymagają wzajemnego uznania państwa i Kościoła - nie tylko na poziomie zasad, ale również na poziomie praktycznych działań w życiu codziennym.

Płaszczyzną rozwijania takiego uznania są instytucje, wspólne komisje, wspólne projekty, ale też cała sfera kultury, ze środkami masowego przekazu na czele. Idealną przestrzenią do takiego procesu są wyższe uczelnie - zarówno świeckie jak i kościelne. One właśnie oferują merytoryczny dyskurs akademicki, metodę i dyscyplinę naukową, one wpływają na opinie i postawy. Paradoksalnie - wśród przykładów rzekomej uległości władz państwowych wobec instytucji kościelnych - dr Borecki wymienia państwowe finansowanie kościelnych zakładów naukowych (R, 18). Właśnie szukanie wspólnego języka w debacie publicznej wydaje się idealną misją dla kościelnych uczelni, które gwarantują cywilizowane spotkanie się stron działających na codzień w różnych sferach. Jest to niewątpliwie bardziej pożądany rodzaj kontaktów, niż demonstracje uliczne, niż separowanie się organizacji i mediów katolickich czy też rutynowe odmawianie państwu polskiemu podstawowej ligitymacji ze strony niektórych środowisk katolickich.

Pogłębiona refleksja nad funkcjonowaniem Konkordatu ma szansę przyczynić się do polepszenia relacji państwo - Kościół i do polepszenia funkcjonowania społeczeństwa obywatelskiego napotykającego dziś na nowe problemy i wyzwania. Należałoby sobie jednak życzyć, by raporty i ekspertyzy na ten temat były na solidnym merytorycznym poziomie, by były wolne od pośpiesznie formułowanych wniosków czy ideologicznych założeń. Tego typu opracowania powinny uwzględniać wieloaspektowość analizowanych zjawisk oraz różne punkty widzenia organów państwowych i kościelnych. Z założenia powinny mieć charakter interdyscyplinarny. Nie byłoby dobrze zbyć Raport dr. Boreckiego stwierdzeniem, iż jest to jakiś domniemany atak na Kościół. Raczej należy mieć nadzieję, że ten Raport da impuls do rzetelnej, odważnej i uczciwej debaty na poruszane tematy. Należy też mieć nadzieję, że analiza funkcjonowania Konkordatu w naszym kraju będzie przebiegać w duchu postanowień tego dokumentu - w odniesieniu do dobra wspólnego. To pomoże uniknąć ducha podejrzliwości i szkodliwej retoryki walki dwóch rywalizujących porządków prawnych. Taka postawa pomoże adekwatnie ocenić respektowanie naszego Konkordatu i budować dobre relacje państwo - Kościół.

Dr Dariusz Dańkowski SJ - Dyrektor Instytutu Filozofii na Akademii Ignatianum w Krakowie, wykładowca katolickiej nauki społecznej, filozofii politycznej, etyki biznesu.

Polska - Watykan - Konkordat - zdjęcie w treści artykułu

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Tematy w artykule

Skomentuj artykuł

Polska - Watykan - Konkordat
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.