Nowoczesność pełną gębą

Nowoczesność pełną gębą
Lider Ruchu Palikota, Janusz Palikot wśród uczestników marszu na rzecz legalizacji marihuany (fot. PAP/Leszek Szymański)

A ja postanowiłem przyjrzeć się baczniej programowi wyborczemu naszego polskiego kameleona, czyli Janusza Palikota. Wbrew pozorom nie było to takie łatwe, ponieważ na stronie internetowej można znaleźć aż trzy wersje wyborczych obietnic ugrupowania Palikota.

Pierwsza z nich to program Ruchu Poparcia Palikota "Nowoczesna Polska", z datą 15 stycznia 2011, dostępny w sekcji "Materiały". Druga wersja, skrócona i zrewidowana pt. "Nowoczesne państwo", do ściągnięcia w prawym górnym rogu strony internetowej. I trzecia, ujęta w formie haseł i ukryta głębiej w dziale "Komitet Wyborczy" i "Nowoczesne Państwo". Co ciekawe, pomiędzy tymi programami pojawiają się pewne rozbieżności.

Ale zacznijmy od ideowego trzonu programu ugrupowania Palikota. Przede wszystkim uderza, że ten nowy ruch prezentuje się jako świeża krew, rodzaj fermentu, który ma rozsadzić dotychczasowy układ polskiej sceny politycznej, złożony z politycznego betonu i ciągłych przetasowań tych samych ludzi, zmieniających fronty i obozy. Odwołuje się nie do budowania, lecz do walki z najrozmaitszymi wrogami moralno-ekonomicznego dobrostanu, jak za dawnych czasów. Ostatnio Janusz Palikot na łamach tygodnika "Newsweek" ogłosił się nawet "mesjaszem" lewicy.

Droga do "nowoczesności" Polski ma zasadniczo wieść poprzez zmierzenie się z następującymi kwestiami: większy rozdział państwa do Kościoła, zmiany światopoglądowe, walka z biurokracją, naprawa polityki, wzmocnienie gospodarki oraz reformy w obrębie kultury i armii.

Kolejność priorytetów chyba nie jest przypadkowa. Dowiedziałem się bowiem już na samym wstępie, że największą kulą u nogi państwa polskiego jest nie kto inny tylko Kościół, rozumiany przez Palikota jako duchowieństwo i ewentualnie świeccy katecheci, którzy bez opamiętania doją rodzimy budżet. Celem Ruchu Palikota jest osłabienie działalności Kościoła, który, zdaniem Palikota, posiada za dużo przywilejów i marnotrawi pieniądze publiczne dla własnych celów. Program wyborczy zarzuca również zbytnią ingerencję Kościoła i symboliki religijnej w sferę publiczną. Dlatego postuluje zerwanie z finansowaniem Kościoła przez budżet państwa, a więc zlikwidowanie tzw. fundusz kościelny, uchylenie decyzji Komisji Majątkowej, a także zakręcenie kurka z pieniędzmi na wypłaty dla katechetów i kapelanów, wszak religia jest sprawą prywatną i powinna wrócić do salek parafialnych, a po drugie, nauczanie za pieniądze jest, według zwolenników Palikota, "upadkiem nauczania ethosu Chrystusa". Na wzór Niemiec chcieliby więc wprowadzić dobrowolne opodatkowanie wiernych (2,5%), na rzecz Kościoła czy innych wyznań religijnych.

W tej materii Ruch Palikota domaga się legalizacji związków partnerskich (w wersji styczniowej programu: takie same prawa podatkowe i majątkowe jak małżeństwa bez możliwości adopcji dzieci). W najnowszej wersji o adopcji nie ma już ani słowa.

Chciałby również zalegalizować miękkie narkotyki (marihuanę), ponieważ "używki są formą emocjonalnej pomocy", a także zliberalizować ustawę antyaborcyjną, bo to "kobieta powinna sama decydować o swoim brzuchu". Obiecuje sfinansowanie zapłodnień in vitro z budżetu państwa jak również bezpłatny dostęp do środków antykoncepcyjnych i do internetu. W hasłowym streszczeniu programu na stronie internetowej pojawia się jeszcze postulat redukcji cen leków o 50 % i wprowadzenie edukacji seksualnej do szkół.

W celu usprawnienia działania instytucji państwowych Ruch Palikota proponuje uszczuplić sztab urzędników, odchudzić biurokratyczne procedury chociażby przez prawny zapis o "milczącej zgodzie" urzędnika. Brak reakcji przez 60 dni oznaczać miałby zielone światło do działania. Należałoby również wprowadzić więcej kontroli, weryfikacji i jawności dokumentów urzędowych. Jakość życia polityczno- gospodarczego miałaby również ulec poprawie dzięki powołaniu komisji stałej do zwalczania korupcji, likwidacji Senatu, zmniejszeniu liczby posłów do 360, a także zainicjowaniu kadencyjność funkcji liderów partii politycznych.

Oprócz tego uważa, że na dobre wyszedłby nam system mieszany w ordynacji wyborczej: 50% mandatów z systemu partyjnego, z metody większościowej, i 50% z okręgów jednomandatowych, a więc z systemu niepartyjnego. Ponadto Palikot zamierza dokonać drobnych zmian polepszających efektywność urzędów i szybkość załatwianych spraw przez obywateli przez chociażby powołanie do życia elektronicznego podpisu. W najkrótszej wersji programu mowa jest również o zniesieniu immunitetu poselskiego.

W kwestiach ekonomicznych program zapowiada obniżenie deficytu budżetowego o połowę w ciągu dwóch lat. Innowacją miałby być również 18 % podatek liniowy CIT, PIT i VAT, (chociaż twierdzi, że to nie najważniejsza sprawa). Obiecuje również zrównanie pensji kobiet i mężczyzn oraz wydłużenie wieku emerytalnego w zamian za zwiększenie późniejszej emerytury. Państwo winno również łożyć większe sumy na kulturę (2% zamiast dotychczasowego 1%), a wydatki na armię i zbrojenie należałoby zredukować o połowę. Dlaczego? Ponieważ już dziś powinniśmy przygotowywać się do lizania ran po przegranej wojnie, skoro i tak nie mamy szans na skuteczną obronę.

Skąd wziąć pieniądze na to wszystko? Janusz Palikot ma kilka recept. Pierwsza to wspomniane już zerwanie finansowych więzów z Kościołem. Druga to połączenie ZUSu z KRUSem. Trzecia to zaprzestanie wspierania partii politycznych z budżetu na rzecz dobrowolnego podatku ze strony obywateli. Wszystkie te zabiegi mają rocznie przynieść 20 mld dodatkowych wpływów do budżetu.

Po przeczytaniu tego programu doszedłem do wniosku, że mamy tutaj do czynienia z niezwykle kuriozalną kombinacją antyklerykalizmu, liberalizmu światopoglądowego z elementami socjalizmu i państwowego interwencjonizmu. Państwo powinno zabezpieczać realizację indywidualnej wolności jednostki. Janusz Palikot to ciekawe połączenie Robin Hooda z kuszą, Konrada Wallenroda oraz Janosika z ciupagą. Żeby rozdawać (i to wcale nie najuboższym, bo ci chyba nie cierpią z powodu braku darmowych zapłodnień in vitro, narkotyków, środków antykoncepcyjnych i Internetu) trzeba doprawdy zebrać nie lada mieszek.

Ruch Palikota nie dostrzega, że w gruncie rzeczy szeroka działalność Kościoła jest państwu na rękę, ponieważ Kościół nie grupuje w sobie jedynie księży z "ogromną" kasą. Prowadzi również przedszkola, szkoły, domy dziecka, szpitale, ośrodki dla niepełnosprawnych, dotuje dożywianie dzieci i bezdomnych. O tym wszystkim ani mru mru w programie.

Nie wspomnę już o programowych rozbieżnościach, niedopowiedzeniach i nieścisłościach. Ale może na tym, ma polegać palikotowa nowoczesność?

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Nowoczesność pełną gębą
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.