Stop zaśmiecaniu Polski
Niestety, z roku na rok narasta we mnie smutek. Jestem wręcz przerażony ogromem śmieci, które leżą w lasach, nad brzegiem rzek, a najwięcej w rowach obok dróg. Mam wrażenie, że gdybyśmy pozbierali je w całej Polsce, to wystarczyłoby ich na usypanie gór wielkości naszych Tatr.
Polska to piękny kraj. Mamy nad Wisłą skarb. Widać to zwłaszcza w lecie. Bujna zieleń, lasy, jeziora, łany zbóż, łąki. Przeszło 1/3 terytorium kraju pokrywają lasy. Tę stronę piękna naszej ojczyzny (bo oczywiście są jeszcze inne) doceniłem bardziej, odkąd zacząłem jeździć po Polsce rowerem w ramach urlopu. A myślę, że wiele okolic już przemierzyłem. I wciąż nie mogę nacieszyć się jej widokiem. Wędrówka rowerowa ma tę zaletę, że lepiej można wykorzystać wszystkie zmysły, by podziwiać, wąchać, dotykać, czuć. Żaden samochód ani pociąg tego nie umożliwi.
Niestety, z roku na rok narasta we mnie smutek. Jestem wręcz przerażony ogromem śmieci, które leżą w lasach, nad brzegiem rzek, a najwięcej w rowach obok dróg. Mam wrażenie, że gdybyśmy pozbierali je w całej Polsce, to wystarczyłoby ich na usypanie gór wielkości naszych Tatr. Najbardziej śmiecą kierowcy i pasażerowie samochodów, wyrzucając przez okna, co się tylko da: butelki plastikowe, puszki, butelki szklane i różnego rodzaju opakowania po produktach spożywczych. Po prostu, przestrzeń znajdującą się poza samochodem pasażerowie traktują jako śmietnik, zwłaszcza przydrożne rowy. Nie widać tego tak wyraźnie, gdy jedzie się samochodem. Rower daje inny punkt widzenia.
A w lasach wciąż walają się stare telewizory, lodówki, wersalki, opony, gruz z rozbiórek i porozrzucane worki ze śmieciami.
Przyznam, że na ten widok ręce mi opadają. I zastanawiam się, jak to możliwe, że stajemy się tak bardzo nieczuli na przyrodę, na bogactwo, które zostało nam podarowane, a które czyni Polskę tak piękną. Czy to brak elementarnej kultury? Deficyt wychowania w tym względzie? Czy to bezmyślny odruch? A może zwykły egoizm, bo skoro las nie jest mój, tylko państwowy, to mogę z nim robić, co chcę? Nie wspomnę już o moralnej ocenie śmiecenia i niszczeniu dobra wspólnego, działaniu na szkodę tych, którzy po nas przyjdą. Na razie nie słyszałem ani jednego kazania na ten temat. Mówimy o zabijaniu ludzi. I słusznie, ale czyż śmiecąc, nie zabijamy powoli tych, którzy jeszcze się nie narodzili, ale będą mieszkać w Polsce za kilkadziesiąt lat? Co najwyżej ekolodzy krzyczą tu i ówdzie, że z Polski robimy śmietnisko. I akurat w tym punkcie całym sercem się do nich przyłączam.
Pomyślałem sobie, że skoro jest to już tak wielka plaga, to może należy temu przeciwdziałać od dziecka. W szkole, może także na katechezie. Wprawdzie co rusz dzieją się różne akcje w stylu "Sprzątanie ziemi", ale być może należałby raczej wychowywać do nieśmiecenia niż do zbierania śmieci. Nie wystarczy mówić tylko o chronieniu przyrody, ale przede wszystkim o przyszłości następnych pokoleń. O życiu, które będzie utrudnione dla naszych potomków.
Z drugiej strony, skoro na parkingach często nie ma ani jednego kosza, bo gminę nie stać, to trudno się dziwić śmieceniu. Okazja czyni nie tylko złodzieja, ale też śmieciarza.
Kiedyś zwróciłem pewnemu panu uwagę, żeby nie wyrzucał pudełka po papierosach na trawnik. Mało mnie nie pobił. I pudełka nie podniósł. Sam je wrzuciłem do kosza. Następnym razem zastosowałem inną taktykę. Wówczas również pan wyrzucił papierek po lodzie na ulicę. I powiedziałem do niego: "Przepraszam bardzo, Pan chyba coś zgubił". Facet na chwilę oniemiał, ale papierek podniósł i wrzucił do kosza. Zrozumiał w lot, o co mi chodziło. Ciekawe, dlaczego.
Skomentuj artykuł