Mariusz Kamiński przed komisją śledczą

Mariusz Kamiński przed komisją śledczą
Mariusz Kamiński zeznaje przed sejmową komisją śledczą (fot. PAP/Tomasz Gzell)
PAP / drr

Były szef CBA, zeznający we wtorek przed komisją śledczą badającą tzw. aferę hazardową, powiedział, że 18 lipca 2008 roku pojawiły się pierwsze interesujące rozmowy Ryszarda Sobiesiaka wskazujące na jego zainteresowanie rządowymi pracami nad nowelizacją ustawy o grach losowych i zakładach wzajemnych w związku z wprowadzeniem do projektu dopłat do gier na automatach.

Jednak - jak dodał - wskutek braku zainteresowania takimi zmianami ministra sportu Mirosława Drzewieckiego, wiceminister finansów Jacek Kapica 20 maja 2008 przesyła pierwszy projekt ustawy, który nie zawiera dopłat.

Kamiński zaznaczył, że w międzyczasie Drzewiecki zmienił zdanie i 17 lipca 2008 na posiedzenie komitetu Rady Ministrów zostaje skierowana wersja projektu ustawy zawierająca zapisy o dopłatach. - Wydaje się, że ten moment jest szokujący dla branży hazardowej, i chyba nie tylko dla branży hazardowej, sądząc po nieco nerwowej i spóźnionej reakcji ministra Szejnfelda (wiceministra gospodarki Adama Szejnfelda), który już po zakończeniu komitetu przesłał swoje uwagi kwestionujące dopłaty - powiedział.

Kamiński relacjonował, że 18 lipca przyjaciel Sobiesiaka Jan Kosek (również biznesmen z branży hazardowej) spotyka się z wiceministrem finansów Jackiem Kapicą, gdzie dowiaduje się, że w projekcie są dopłaty i stało się tak w wyniku wniosku, który złożył minister sportu.

Jak zaznaczył, Sobiesiak i Kosek "są w szoku". - Nie chcą wierzyć, że Mirosław Drzewiecki złożył taki wniosek. Padają słowa, że "musimy wyprostować Mirka, że musimy natychmiast spotkać się z Mirkiem i ze Zbyszkiem" - dodał Kamiński.

Według relacji byłego szefa CBA 1 sierpnia Sobiesiak i Kosek spotykają się bezpośrednio z ówczesnym szefem klubu PO Zbigniewem Chlebowskim. Dzień wcześniej biznesmeni mieli zaś się spotkać z Drzewieckim. Na tym spotkaniu, według Kamińskiego, Drzewiecki miał im tłumaczyć, że też jest trochę zaskoczony sytuacją, że to nie on, tylko jego zastępca najprawdopodobniej wysłał pismo z wnioskiem o dopłaty.

- Panowie ustalają, że niezbędne jest spotkanie z Grzegorzem Schetyną. W rozmowie z 2 sierpnia padają znamienne słowa, że co innego Grzesiek mówi, gdy się spotykaliśmy w domu, a co innego oni teraz robią i jak to jest" - mówił Kamiński.

Następnie, jak powiedział Kamiński, Sobiesiak wielokrotnie dzwonił do Schetyny,ale wicepremier nie odbierał telefonu. "Zaniepokojony dzwoni do Drzewieckiego, ten uspokaja go, mówi, że wicepremier jest teraz na plaży w Bułgarii, ale wie, że Sobiesiak będzie do niego dzwonił, żeby spokojnie zadzwonił wieczorem" - dodał.

Wówczas, według Kamińskiego, Sobiesiak uznaje, że może lepiej będzie, jeśli Drzewiecki przekaże Schetynie, że oczekuje, że "urzędnicy będą się słuchać Zbyszka i żeby Grzesiek im to powiedział, że mają się słuchać we wszystkim Zbyszka, bo w tym momencie się jeszcze nie słuchają".

Sobiesiak na muszce CBA

- U źródeł zainteresowania Centralnego Biura Antykorupcyjnego ustawą hazardową jest tak naprawdę osoba Ryszarda Sobiesiaka. (...) Kim jest Ryszard Sobiesiak? Otóż człowiek ten na początku lat 90. związał się z branżą hazardową, stał się współwłaścicielem, właścicielem głównym firmy hazardowej Golden Play, która odgrywa istotną rolę na rynku automatów do gier, czyli tzw. jednorękich bandytów - powiedział przed komisją Kamiński.

Zaznaczył, że Urząd Ochrony Państwa zaczął interesować się Sobiesiakiem w połowie lat 90. i był on wtedy podejrzewany o "pranie brudnych pieniędzy i korupcję". W drugiej połowie lat 90. interesowała się nim policja w związku z jego "intensywnymi" kontaktami z zorganizowanymi grupami przestępczymi. Kamiński dodał, że "wymiar sprawiedliwości "dopadł" Sobiesiaka w 2005 roku", kiedy został on skazany za przestępstwa korupcyjne.

Kamiński relacjonował dalej, że CBA zainteresowało się Sobiesiakiem ze względu na podejrzenie udziału w "bardzo poważnych przestępstwach korupcyjnych". "Sprawy, w których Ryszard Sobiesiak był rozpracowywany przez CBA, nie są znane opinii publicznej do tej pory" - powiedział i dodał, że "musi przy tym być bardzo oszczędny w słowach".

Jak zaznaczył, CBA zaczęło się interesować się Sobiesiakiem w lipcu 2008 roku i bardzo szybko okazało się, że ma on niezwykle rozbudowane kontakty wśród funkcjonariuszy publicznych.

- Można powiedzieć, że Ryszard Sobiesiak jest przyjacielem wszystkich. Od prostych urzędników w gminie do ministrów i wicepremierów naszego rządu. Wśród jego przyjaciół są posłowie, ministrowie, burmistrzowie, radni, ale też wysokiej rangi policjanci, prokuratorzy, w tym prokuratorzy Prokuratury Krajowej" - powiedział Kamiński.

– Mając świadomość tego, co dzieje się wokół ustawy hazardowej, jakie są kulisy podejmowania decyzji przez ministra Mirosława Drzewieckiego, po analizie sytuacji, uznałem, że dłużej nie mogę czekać i muszę spowodować, by plan ludzi od jednorękich bandytów nie powiódł się – mówił Kamiński. Dlatego – jak podkreślił – w lipcu 2009 roku podjął decyzję, że "musi interweniować w tej sprawie u premiera".

Nie można było pogodzić się z sytuacją, gdy faceci od jednorękich bandytów będą silniejsi niż państwo polskie. Musiałem wtedy wkroczyć i podjąłem decyzję, by interweniować u premiera, aby przedstawić mu sytuację i by spowodować, aby pierwotne założenia ustawy (zawierające zapisy o dopłatach od automatów do gry) zostały przywrócone – zaznaczył były szef CBA.

Rozmowa z Donaldem Tuskiem była niezwykle istotna, albowiem miała pokazać "czy Tusk jest przywódcą państwa polskiego, czy okaże się politykiem broniący partykularnych interesów partyjnych. Wiedziałem, że to będzie bardzo ryzykowna decyzja".

– 12 sierpnia przesłałem tajną analizę do premiera i poinformowałem o tym ministra Cichockiego. Zostałem zaproszony na spotkanie do premiera na 14 sierpnia – mówił świadek.

Podczas spotkania prosił premiera o zabezpieczenie procedowania ustawy.

– W czasie rozmowy kilkakrotnie podkreślałem, że premier może to zrobić nie ujawniając źródła tej informacji – mówił Kamiński.

Przesłuchiwany mówił, że mówił premierowi, że w przypadku Drzewieckiego i Chlebowskiego "kodeks karny będzie miał zastosowanie".

Jak powiedział Kamiński, miał świadomość, że "jeśli Donald Tusk nie przejdzie testu na przywództwo, to cena, jaką zapłacą on i jego współpracownicy, będzie wysoka". – Poleciłem przygotowanie premierowi analizy sytuacji; poprosiłem, by w niej zawarte były fragmenty źródłowego materiału operacyjnego, by premier wiedział, że nie jesteśmy gołosłowni – tłumaczył były szef Biura.

- Podkreśliłem bardzo mocno w tej rozmowie z premierem, że do zmiany w ustawie doszło w wyniku nielegalnych działań lobbingowych, w których uczestniczył Mirosław Drzewiecki i Zbigniew Chlebowski - mówił Kamiński.

Jak mówił, w przypadku Chlebowskiego "być może chodzi o wieloletnią współpracę i wieloletnią ochronę na terenie parlamentu interesów lobby hazardowego".

Kamiński powiedział, że prosił premiera, aby osobiście podjął działania zabezpieczające prace nad zmianami w ustawie hazardowej, co - jak mówił - umożliwiłoby przywrócenie wcześniejszego kształtu projektu (czyli zapisów o dopłatach), a tym samym wpływ do budżetu państwa 500 mln zł.

Kilkakrotnie podkreślał, że szef rządu może to uczynić, nie ujawniając roli CBA w tej sprawie, a np. odwołując się do jawnego pisma ministra Drzewieckiego w sprawie dopłat. "Powiedziałem, że z punktu widzenia CBA sprawą fundamentalną jest to, żeby Ryszard Sobiesiak i inni figuranci nie dowiedzieli się, że są pod kontrolą operacyjną CBA" - powiedział.

- Premier powiedział ponadto - była to dla mnie bardzo ważna deklaracja - że w związku z tą sytuacją uważa, że na branżę hazardową należy nałożyć większe nawet obciążenia podatkowe niż pierwotnie zakładał to projekt ustawy - mówił Kamiński. Zaznaczył, że premier powiedział też, że jest zwolennikiem zwiększenia monopolu państwa na rynku hazardowym i zwiększenia roli Totalizatora Sportowego.

Wtedy - jak mówił Kamiński - powiedział Tuskowi, że nie ma dla niego dobrych informacji, gdyż trwają "intensywne zabiegi Mirosław Drzewickiego, jego asystenta Marcina Rosoła, żeby do władz Totalizatora wprowadzić córkę pana Sobiesiaka, Magdalenę". Kamiński relacjonował, że premier poprosił go wówczas o przygotowanie w najbliższym czasie informacji na temat sytuacji w Totalizatorze.

Od 14 sierpnia Kamiński nie otrzymał żadnych informacji od premiera. W tym czasie pojawiły się pierwsze sygnały, że Sobiesiak został poinformowany, iż interesuje się nim CBA. Z stenogramów CBA wynika, że 27 sierpnia Sobiesiak mówił o tym Koskowi przez telefon. Tego samego dnia Sobiesiak spotykał się z Chlebowskim na cmentarzu przy stacji benzynowej. - Krążyli między grobami, omawiali jakieś sprawy - relacjonował Kamiński. - Na przełomie sierpnia i września mieliśmy już jasność, że doszło do przecieku, że zostali ostrzeżeni i politycy i biznesmeni z branży hazardowej - dodał.

Kamiński ujawnił, że 10 września poinformował szefa Kolegium ds. Służb Specjalnych Cichockiego, że jest przeciek i że wysyła do premiera pismo z analizą, jak do niego doszło i prosi o bezpośrednią rozmowę. - 11 września przekazałem pismo. Nie było żadnej reakcji zwrotnej - powiedział były szef CBA, podkreślając że milczenie Tuska "niepokoiło go".

Kamiński podkreślał, że Drzewiecki spotkał się z premierem Tuskiem i wicepremierem Schetyną w Kancelarii Premiera. - Po tym spotkaniu Rosół rozpoczyna histeryczną akcję wycofania Magdy Sobiesiak z Totalizatora Sportowego (politycy PO mieli jej załatwić pracę w zarządzie) - powiedział Kamiński.

CBA miało pewność, że doszło do przecieku, bo Sobiesiak podejmuje działania, które wskazują, że został uprzedzony.

Mariusz Kamiński uważa, że pozbawiono go funkcji szefa CBA, ponieważ wykrył i ujawnił tzw. aferę hazardową.

- Nie mam wątpliwości, że zostałem pozbawiony funkcji, dlatego że ujawniłem i wykryłem tę aferę, ale jestem przekonany, że było to moim obowiązkiem - powiedział Kamiński.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Mariusz Kamiński przed komisją śledczą
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.