Tusk rezygnuje, politycy komentują
Decyzja Tuska o rezygnacji ze startu w wyborach prezydenckich wywołała niemałe zamieszanie na polskiej scenie politycznej. Politycy PiS i SLD mówią, o ucieczce premiera przed odpowiedzialnością za aferę hazardową, posłowie PO zapewniają o szczerych intencjach i dowodzie wielkiej odpowiedzialności za Polskę.
Kto kandydatem PO na prezydenta? Zobacz pierwsze sondaże
Tusk ratuje się ucieczką
Dla posłów lewicy i PiS decyzja premiera Tuska świadczy o tym, że premier "stchórzył" i że nie chciał zderzyć się z opinią publiczną w związku z wybuchem afery hazardowej.
W TVN24 Jerzy Szmajdziński, kandydat SLD na prezydenta, powiedział, że decyzja premiera Tuska jest dobra dla Polski, bo oznacza, że premier kończy, trwającą 2 lata kamapnię wyborczą i przystępuje do wypełniania funkcji prezesa Rady Ministrów.
Jeszcze ostrzej o decyzji premiera mówią politycy PiS. Adam Hofman Gazecie.pl powiedział, że Donald Tusk potwierdził swoją decyzją, że afera hazardowa to jedynie wierzchołek góry lodowej i strach przed tym, co jest pod tym lodem jest silniejszy niż wieloletnie plany Platformy i jego własne.
Inna teorie przedstawili Jacek Kurski i prezydencki minister Paweł Wypych. Ich zdaniem, dzisiejsza konferencja premiera była wizerunkową sztuczką, a premier w maju albo lipcu zmieni zdanie i stanie do wyścigu o prezydenturę. - Dziś nie powiedział jednoznacznie, że tego nie zrobi - mówił Wypych.
Decyzja tak nagle i w biegu podana
Szef prezydenckiej kancelarii Władysław Stasiak komentując decyzję Donalda Tuska o niekandydowaniu w wyborach prezydenckich w 2010 roku ocenił, że charakteryzuje ją "jakaś straszna doraźność i nerwowość".
Jak zaznaczył, podobnie jak jego zdaniem zdecydowana większość Polaków - nie zgadza się z poglądem wyrażonym przez premiera, że pełnienie urzędu prezydenta to tylko zaszczyt i mieszkanie w pałacu.
Przyznał, że informacja o niestartowaniu Tuska jest istotna, jednak - jak podkreślił - szkoda, że "tak nagle i w biegu podawana" i szkoda, że z takim uzasadnieniem. Pytany z kolei o decyzję o ponownym kandydowaniu na urząd prezydenta Lecha Kaczyńskiego odparł, że "pan prezydent sam ogłosi swoją decyzję".
- Zapewniam, że nie będzie to decyzja gwałtowna, w biegu, podejmowana tak doraźnie - powiedział Stasiak. Jak dodał, ogłoszenie decyzji prezydenta będzie przygotowane i nie będzie "z zaskoczenia".
Tusk byłby łatwym celem ataków
Według Janusza Piechocińskiego, Donald Tusk zdał sobie sprawę, że byłby łatwym celem ataków w kampanii wyborczej.
- Decyzja premiera pokazuje bardzo wyraźnie, że ma pełną świadomość jak łatwym byłby obiektem ataku w kampanii wyborczej i jak groźny dla PO byłby brak pełnego sukcesu - mówił Piechocińskie w Sejmie.
Zaznaczył, że rząd w 2010 roku będzie musiał podejmować wiele ważnych decyzji, by utrzymać tak optymistyczne wyniki rozwoju gospodarczego, jakie mieliśmy w 2009 roku.
Jego zdaniem, premier po dokładnej analizie stwierdził, że lepiej jest walczyć o wybory parlamentarne w 2011 roku, bo - jak mówił - i tak wiadomo, że kampania wyborcza w wyborach prezydenckich przekształci się w klasyczny pojedynek między PO i PiS, jaki obserwowaliśmy w 2005 i 2007 roku.
W ocenie Piechocińskiego, naturalnym kandydatem w tegorocznych wyborach, który nie jest związany z rządem będzie marszałek Sejmu Bronisław Komorowski. - Zgolił wąsy i to coś oznacza nie tylko w polityce - żartował.
PO zaskoczona decyzją Tuska?
Jak mówi Słwomir Neumann z PO, decyzja premiera Tuska go zaskoczyła, bo oczekiwał, że Donald Tusk w wyborach prezydenckich wystartuje. - Ale skoro premier tak postanowił, decyzję tę należy uszanować - mówi Neumann.
Jego zdaniem, Tusk, zarówno sprawując urząd premiera, jak i prezydenta, dobrze służyłby Polsce. - Jeśli uznaje, że będąc premierem może więcej zrobić, to należy to uszanować i pomóc mu w tym, by Polska pozostała "zieloną wyspą" na tle innych krajów i dalej rozwijała się najszybciej w Europie - zaznaczył. Dodał, że decyzja Tuska o niekandydowaniu zasmuciła go, ale przyjmuje ją z pokorą, gdyż - jak przyznał - nikogo nie można zmusić do startu w wyborach.
Neumann nie chciał zdradzić, kto mógłby zastąpić Tuska w wyścigu o prezydencki urząd. Powiedział tylko, że w szeregach Platformy jest wiele kompetentnych osób, mających duże szanse na wygraną.
"Premier idzie z odsieczą Drzewieckiemu"
Jak ocenił w rozmowie z dziennikarzami Napieralski, premier był przed trudną decyzją, bo jeśli by wystartował w wyborach prezydenckich i przegrał – przegrałby wszystko w polityce, tzn. stracił stanowisko premiera i przywództwo w PO, bo partia drugi raz by nie przeżyła przegranej w wyborach prezydenckich.
Według niego, Tusk podjął decyzję o niekandydowaniu, bo wie, że "nawet jeśli wybory prezydenckie potoczyłyby się pozytywnie dla niego osobiście, to PO rozpadłaby się, bo ambicje liderów Platformy o przywództwo i stanowisko premiera byłyby olbrzymie".
W ocenie Napieralskiego, podejmując taką decyzję u Tuska wygrało "myślenie partyjne, nie na przyszłość, ale jak obronić swoje wpływy w rządzeniu".
Polityk Sojuszu uważa, że niebezpieczna jest zapowiedź szefa rządu "trwanie na stanowisku", bo jak dodał – "oznacza to, że nie będzie ważnych reform, poprawy sytuacji w Polsce". – Będzie tylko trwanie, aby jakoś przeszły wybory samorządowe i wybory prezydenckie – podkreślił.
Pytany, kto z PO – jego zdaniem – może wystartować w wyścigu prezydenckim, szef SLD zwrócił uwagę, że "w rankingach prowadzi marszałek Sejmu Bronisław Komorowski", ale – zaznaczył – "rozstrzygnięcie pozostaje w rękach Platformy".
Według Napieralskiego, Komorowski jest "kandydatem bardzo konserwatywnym, więc dla części elektoratu lewicowego, który spoglądał w stronę Tuska może to być rozczarowanie".
Przewodniczący SLD zwrócił też uwagę na zbieżność dat ogłoszenia decyzji premiera i przesłuchania byłego ministra sportu Mirosława Drzewieckiego. Premier idzie z odsieczą Drzewieckiemu – ocenił Napieralski.
Decyzja Tuska - dobry i odpowiedzialny krok
Tomasz Nałęcz – kandydat na prezydenta Partii Demokratycznej oraz Socjaldemokracji Polskiej – uważa, że decyzja premiera Donalda Tuska o niebraniu udziału w tegorocznych wyborach prezydenckich, w obliczu wielu ważnych wyzwań stojących przed rządem, "wydaje się krokiem dobrym i odpowiedzialnym".
– Dzisiejsza decyzja szefa rządu o rezygnacji ze startu w najbliższych wyborach prezydenckich, wobec kryzysu ekonomicznego i wielu spraw w państwie wymagających naprawy (jak np. organizacja i finansowanie systemu opieki zdrowotnej), wydaje się być krokiem dobrym i odpowiedzialnym – uważa Nałęcz.
Nałęcz podkreślił, że "w obecnej sytuacji Polski, znaczących kompetencjach i możliwościach, jakie daje urząd Prezesa Rady Ministrów, oraz przy jednoczesnym, ogromnym osobistym poparciu obywateli, którym cieszy się Donald Tusk, rezygnacja z realnych kompetencji premiera na rzecz uprawnień w dużej mierze reprezentacyjnych, wydawała się marnotrawstwem i ucieczką od odpowiedzialności".
Olechowski: Mam nadzieję, że PO rozważy poparcie w wyborach mnie
Zdaniem kandydata na prezydenta Andrzeja Olechowskiego, decyzja Tuska to "konsekwencja uznania przez premiera, że sytuacja w Polsce wymaga aktywnej, intensywnej pracy rządowej, że nie jest tak dobra, jak słyszymy". Olechowski wyraził nadzieję, że Platforma Obywatelska rozważy teraz poparcie w wyborach jego osoby.
Jak ocenił Olechowski w rozmowie z dziennikarzami, tej aktywnej, intensywnej pracy rządowej "nie mogłoby być, gdyby Platforma Obywatelska, będąca dzisiaj partią wodzowską, była pozbawiona swojego lidera". – Takie partie natychmiast opadają z sił i wtedy nie są w stanie przeprowadzić koniecznych działań – podkreślił.
Wyraził jednocześnie nadzieję, "że PO – dzisiaj uwolniona z konieczności poparcia swojego charyzmatycznego lidera - przemyśli swoje źródła, swoją misję, swoje wartości i zastanowi się, czy prezydentem nie powinna być osoba niezależna".
– Miałbym nadzieję, że PO rozważy również opcję kandydata niezależnego, o bliskich w końcu, tych samych dla niej korzeniach, a wówczas też ludzie Platformy zastanowią się nad poparciem mnie w tych wyborach – powiedział Olechowski, jeden z założycieli Platformy Obywatelskiej (obok Donalda Tuska i Macieja Płażyńskiego).
Ocenił, że "jeśli miałaby to być osoba niezależna", to on sam spełnia "wszystkie potrzebne kryteria".
Olechowski zaznaczył, że cały czas zalicza siebie do "ludzi PO". – Ja się nie zaliczam do partii Platforma Obywatelska, ale do środowiska PO, które w końcu stworzyłem – zauważył.
Pytany czy jego zdaniem realne jest aby kandydatem PO w wyborach został Włodzimierz Cimoszewicz, odparł: "Nie sadzę. To są dwa różne światy". Dopytywany czy ucieszyła go wiadomość, że Tusk nie będzie jego rywalem w wyborach prezydenckich, stwierdził: "Nie, tak nie powiem".
Kto na prezydenta?
Schetyna powiedział także, że decyzja Tuska była przygotowywana i opracowywana przez miesiące. - Podkreśla to, co jest dla nas najważniejsze - odpowiedzialność za Polskę. To jest decyzja odpowiedzialna, polityczna, dalekowzroczna. Premier chce skupić się na pilnowaniu spraw Polski - oświadczył szef klubu Platformy.
Ponadto - jak mówił - decyzja ta "przecina spekulacje, że wszystko co robi PO, rząd i premier Tusk, to kampania wyborcza". - Tak nie było, tak nie jest i tak nie będzie - dodał Schetyna.
Schetyna powiedział także, że nie widzi związku między terminem ogłoszenia decyzji premiera, a odbywającym się tego dnia przesłuchaniem byłego ministra sportu Mirosława Drzewieckiego przed hazardową komisją śledczą. Jak zauważył, konferencja Donalda Tuska "były planowane od wielu tygodni".
Skomentuj artykuł