Bunt i sprzeciw mogą być najlepszymi cechami człowieka wierzącego

Bunt i sprzeciw mogą być najlepszymi cechami człowieka wierzącego
(fot. unsplash.com)
Logo źródła: Blogi coczeka.blog.deon.pl / df

Imponujące jest sprzeciwianie się, stawianie pytań, a nawet buntowanie się, gdy Słowo jest niezrozumiałe. Dlaczego?

Księża w kazaniach niekiedy grzmią, że to obowiązek każdego chrześcijanina, podczas gdy niewiele z nas to robi. Inni z kolei wyraźnie ubolewają, że za mało wzbudzają w nas chęci do poznania Chrystusa. Na hasło: „Tydzień biblijny” myślą niemal automatyczną jest dokończenie „ … powinien trwać cały rok.” Nie jest to bynajmniej powinność do odhaczenia na własnej check-liście, po którego spełnieniu można błogo wrócić do swoich spraw i stopniowo pozbawiać własnej świadomości okruchów stamtąd zaczerpniętej mądrości. Powinność powinna wychodzić z rzeczywistej potrzeby. Subtelnej potrzeby pytania „Czego dla mnie chcesz?”. Swoistej zależności w wolności. Pismo Święte to słowo, które skłania do myślenia, działania, zmian. Bywa nieznośne przez swoją nieustępliwą treść, bo zaprasza do robienia rzeczy autentycznie trudnych. Uczy, że aby patrzeć właściwie trzeba nierzadko przekonwertować własne myślenie i stale się nawracać. Mimo, że z zasady definicje nie powinny być formułowane w sposób negatywny, to na pytanie „Jak modlić się Pismem Świętym” łatwiej jest odpowiedzieć na pytanie „Jak nie modlić się Pismem Świętym” i stworzyć, być może wybrakowaną, ale pewną siatkę pojęć. Podobnie zresztą, jak łatwiejsze i w efekcie możliwe jest zdefiniowanie „Kim nie jest Bóg”, aniżeli „Kim jest Bóg”.

Żeby czytać i wynosić coś z tej treści trzeba pogodzić się ze sobą, przyjąć siebie takim, jakim się jest. Czyli po prostu: trzeba być gotowym na przyjęcie Słowa

Jako, że katolicy o wysokich oczekiwaniach względem siebie bywają również wyraźnie wymagający wobec innych, pojawia się problem z opanowaniem uczucia niemal odrazy, gdy Pismo Święte jest traktowane instrumentalnie, wykorzystywane do przyziemnych celów, że stanowi jedynie narzędzie do usprawiedliwienia czynów mających mało wspólnego z tym, co Ono właściwie nam mówi. To wręcz nieprzejednana niezgoda i żal zbliżający do współczucia, gdy ludzie, będący już tak blisko, bo czytający (!), w kluczowym momencie do spotkania Boga gubią drogę do Niego. Mówi to w jakimś stopniu o warstwie nieuświadomionej człowieka, że zawsze w jego wnętrzu toczy się walka o precedencję dóbr. I jest to temat znacznie szerszy niż tylko ograniczający się do przywołanego przypadku, bo temat hierarchii dóbr pojawia się w życiu człowieka zawsze. Nie musi być to nawet rodzaj psychomachii, bezpośredniej walki dobra ze złem w duszy człowieka, ale walki dobra z dobrem. Walki przybierającej nawet formę dylematów: dobra własnego, które nie koliduje z dobrami innych, z dobrem drugiego człowieka – a ściśle – dobra własnego i poświęcenia na rzecz drugiego. Po takiej kategoryzacji dzięki nazwom jasne staje się, która wartość w imię wiary ma prymat. Która wartość jest cenniejsza i dlaczego. Tego nie da się wyważyć poprzez indywidualne przemyślenie oparte na własnych przekonaniach i intuicji. To jest możliwe jedynie zakładając znajomość sensu wiary. W teorii – wiadomo, wszystko wiemy zawsze doskonale, bo naturalnie wydaje się to prostsze, jednak w praktyce bywa różnie. W dzisiejszym świecie, w czasach, w których wbrew pozorom coraz mocniej zwraca się uwagę na człowieka, a nie na niego jako bliżej nieokreśloną część zbiorowości, jest duży nacisk na miłość własną, szacunek do samego siebie, dbałość o siebie i jest to szalenie słuszne, bo nie da się kochać innych ludzi bez akceptacji i zdrowej miłości własnej wobec siebie samego. Jednak zakładając tego znajomość wiara jest drogą, którą trzeba iść dalej. Trzeba chcieć wiedzieć i widzieć więcej, bo Jezus uczy zupełnie innego rozumienia sprawiedliwości niż to zakorzenione w umysłach społeczeństw, a zrozumienie ścieżek Jego myślenia prowadzi przez Pismo. Kapłani i ich nauki są niebagatelnie potrzebne, ale są oni dla nas jak nauczyciele, opiekunowie, wychowawcy, a przede wszystkim to my sami powinniśmy chcieć wiedzieć po co i w co wierzymy. Wierzyć nie dla bycia wzorowym uczniem, który dostaje same piątki ze znajomości prawd wiary, ale dla faktycznej znajomości tych prawd, która wyraża się w praktyce. Dla pozostawania uczciwym wobec zrozumienia własnego systemu wartości. Oni mają być dla nas pomocą, a nie jedynym źródłem znajomości Tego, w którego wierzymy.

Pismo Święte to nie historyczna opowieść z aktualnością ograniczoną do pierwszych wieków naszej ery

W tym temacie kłębi się też być może niejawne, ale sprzeciwienie się ograniczaniu znaczenia Pisma Świętego do ujęcia historycznego. Nie wystarczy przeczytać i zapamiętać kilka faktów z życia tej czy innej postaci. Trzeba je zrozumieć, a żeby zrozumieć trzeba myśleć i pozostawać wrażliwym, uważnym, czujnym. Zrozumieć, czyli wczuć się w sytuację innego człowieka. Zrozumieć sposób myślenia, który przejawia się w ich działaniu. 

DEON.PL POLECA

Mówi się że chrześcijanie nie czytają Pisma Świętego jak zwykłej literatury, a powinni. Ale co wydaje się ważne – byle nie tylko ze względu, że to „chrześcijański obowiązek”! Tak, chrześcijańskie powinności są ważne, ale same w sobie nie powinny być czynnikiem motywującym. Jedynym właściwym motywatorem powinna być treść. Można mieć wrażenie, że ciągle za mało pokazuje się, że Biblia to księga naprawdę opowiadająca o losach człowieka kiedyś i dziś. Że to nie jest tani slogan, w którym na siłę forsuje się jakąś opinię, ale naprawdę książka o nas samych, bo czasy ani ludzie się nie zmieniają. Czasy tworzą ludzie,  a –– powtarzane po wielokroć – człowiek grzechy ma te same.

Niejednokrotnie można spotkać się też z twierdzeniami, że wiara jest wiarą w dogmat i poza tym nie istnieje nic więcej. Często, najpewniej, koresponduje to z nadto literalnym wyobrażeniem o treści Pisma i ograniczeniami jedynie do historii. Stąd z kolei jest już blisko do postaci fundamentalizmu i równocześnie odrzucenia rozumowego jej poznania i rozwijania. Uzupełniając myśl słowami Thomasa Mertona: „Wiara jest w pierwszym rzędzie przyzwoleniem naszego intelektu. Udoskonala nasz umysł, ale bynajmniej go nie niszczy. Wprowadza go w posiadanie Prawdy, której rozum sam z siebie nie jest w stanie uchwycić. (…) Wiara jest drogą do żywego kontaktu z żyjącym Bogiem, a nie poglądem na abstrakcyjną Pra-przyczynę, wprowadzonym za pomocą sylogizmów z dostarczonych przez świat schorzeń.” Tylko rozum i rozważanie, czyli poddawanie pod stałe myślenie prowadzi do poznania wszystkiego: otaczającej rzeczywistości, stałych prawd, Boga, także i Biblii.

Bądź szczery wobec Boga, w którego wierzysz

Paradoksalnie, w pozostawaniu osobą wierzącą imponujące jest sprzeciwianie się, stawianie pytań, a nawet buntowanie się, gdy Słowo jest niezrozumiałe. Imponujące dlatego, że sprzeciw ten zawsze prowadzi do szukania. Zawsze rozpoczyna jakiś dialog. Bez odniesienia człowieka, w bezwiednej jego zgodzie – nawet mimo wewnętrznego jego sprzeciwu – nie ma szans na dialog, bo niezadowolenie nie zostało wypowiedziane. W myśl zasady: jak się śmiejesz – to się śmiej, jak chcesz płakać – płacz, tak jeśli buntujesz się – okaż bunt i wytłumacz na czym polega twoja niezgoda. Człowiek nie wybiera emocji, ale powinien je przyjmować i próbować zrozumieć. Słowo nie zawsze dla współczesnego człowieka jest „wygodne”, sprzyjające dotychczasowemu życiu. Często nie gładzi po głowie ani nie usprawiedliwia zawoalowanej niekiedy niegodziwości człowieka, ale prowadzi przez trud i wysiłek do prawdy i pokoju. Bóg mówi do człowieka poprzez Słowo, a poprzez Słowo człowiek spotyka Boga, jednak w istocie jest to dodatek do znajomości z Nim – sednem jest relacja, która niejako zatacza koło i realizuje się też przez Słowo.

Rzetelny dialog sprawia prawdziwe rewolucje w życiu ludzi i społeczeństw. On jest jak wpuszczanie światła w mrok piwnicy. Bardzo często porównuje się prawdę do światła, które «oświeca każdego na ten świat przychodzącego». Dialog – wnosząc światło – odsłania prawdę. Innymi słowy: przywraca rzeczom i sprawom ich właściwy wygląd.

ks. J. Tischner

* * *

Tekst pochodzi z bloga coczeka.blog.deon.pl. Chcesz zostać naszym blogerem? Dołącz do blogosfery DEON.pl!

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.
Katarzyna Olubińska

Kobiecość – siła, która zmienia świat

Kobieta w wielkim mieście to cykl osobistych i wzruszających wywiadów ze znanymi kobietami, które miały odwagę zawalczyć o swoje marzenia. To opowieść o sile miłości, trudnych relacjach, pasji zawodowej...

Skomentuj artykuł

Bunt i sprzeciw mogą być najlepszymi cechami człowieka wierzącego
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.