Nie przepraszaj, zakazuj, nie stawaj po jego stronie, dawaj tylko to, co sam dostałeś

Nie przepraszaj, zakazuj, nie stawaj po jego stronie, dawaj tylko to, co sam dostałeś
(Fot. pl.depositphotos.com)

Jeśli jakimś cudem nie udało ci się do tej pory zniechęcić do siebie własnego potomka, ten rozdział będzie ostatnią deską ratunku. Dobrą nowiną jest to, że oprócz arsenału nowych środków w sukurs przyjdzie ci również broń naturalna, rzec można - biologiczna: hormony! Nie twoje. Dziecka - przekonuje Mika Dunin w książce „Antyporadnik”.

Czas dojrzewania potomstwa podsunie ci doskonałe okazje, a  także niepodważalne preteksty do zrujnowania resztek porozumienia i w miarę udanego życia rodzinnego. W  dodatku bez brania za to żadnej odpowiedzialności. To przecież dzieciak był nieznośny, czyż nie?! Jeśli nie byłeś rodzicem nieletnim, ani też specjalnie posuniętym w latach, czyli mieścisz się w średniej krajowej, to dokładnie na okres dojrzewania twojej latorośli przypadnie dziwny stan, który psychologowie rozwojowi uważają za jeden z  poważniejszych kryzysów tożsamości. Zatem w jednym czasie i jednym miejscu zbiegną się dwa (a nawet trzy, jeśli dołączy do was twój współmałżonek) gigantyczne kryzysy egzystencjalne: dorastania i  wieku średniego.

Najlepiej już na wstępie przyjmij, że z czegoś takiego nie da się wyjść cało i nawet nie próbuj. Hormonalne burze, okresowe depresje i agresywne stany frustracji wszystkich stron znakomicie pomogą za to wywrócić wspólne życie do góry nogami. Obrócą w perzynę pozostałości w miarę spokojnej egzystencji. Jeśli jednak dziwnym trafem wymkniecie się tej przejściowej patologii, poniższe porady i tak pomogą ci skutecznie rozstać się z sympatią i szacunkiem twojego dorastającego oraz całkiem już dorosłego dziecka.

Powtarzaj bezrefleksyjnie błędy wychowawcze swoich rodziców

Może w dzieciństwie, po szczególnie podłym czy bolesnym potraktowaniu przez matkę lub ojca postanowiłeś, że nigdy, pod żadnym pozorem nie zrobisz czegoś takiego swoim własnym dzieciom.

DEON.PL POLECA

Bo przecież rzeczy tak okrutnych i głupich żaden normalny człowiek nie mógłby zrobić. Nikomu. A co dopiero własnemu dziecku, które tak kocha. No dobrze, ale to było dawno, obecna sytuacja wygląda jednak trochę inaczej. A poza tym naprawdę nie masz teraz czasu na rozczulanie się nad dawnymi krzywdami. Zatem powtarzasz dokładnie te same beznadziejne zachowania i  nawet przez moment się nie zastanawiasz, czy nie jesteś kalką swoich rodzonych „oprawców”.

W ogóle się tym nie przejmuj. Przecież słyszałeś od telewizyjnych psychologów, że proces wychowania jest zawsze bolesny dla dziecka (No, w każdym razie coś w tym stylu). Tym bardziej nie wyrzucaj sobie niechęci do myślenia i porównywania swoich zachowań z dawnymi doświadczeniami. Ci sami specjaliści od wychowania mówią przecież, że jako dzieci uczymy się przez naśladownictwo i że powtarzanie wzorców wyuczonych w  rodzinie nie jest niczym nadzwyczajnym. No to o co chodzi? Jesteś jak wszyscy. A wszyscy nie mogą się mylić! Jeśli powodowany brakiem rozwagi opowiedziałeś kiedyś dziecku o niektórych podłych zagrywkach twoich rodziców, możesz spotkać się z wyrazem pełnego bólu zadziwienia i niedowierzania na jego twarzy - jak możesz więc powtarzać te same zagrywki wobec niego, skoro - sam mówiłeś - tak cię kiedyś bolały…?

Traktuj je jak… dziecko

Oczywiście tylko wtedy, gdy to jest wygodne dla ciebie. Na co dzień bez problemu zlecasz mu zajmowanie się młodszym rodzeństwem, zakupy, odebranie przesyłki z poczty i równie samodzielną, co samotną podróż tramwajem na zajęcia z  gitary. Ale na pójście do kina jest zdecydowanie za małe.

Podobnie jak na pewne rozmowy - te dotyczące życia, zasad, filozofii, wartości, a także zmian psychicznych i fizycznych, jakie dojrzewając przechodzi - podczas których musisz wić się jak piskorz, bo nie bardzo wiesz, co odpowiedzieć.

Na zostanie samo w domu dziecko też jest za małe. No, w każdym razie dopóki się nie okaże, że ty musisz wyjść i zupełnie nie masz co z  nim zrobić. W  obliczu niezwykłej doniosłości i wagi spotkania z przyjaciółką lub kawy z sąsiadką (wyłącznie w  celu omówienia wyjątkowo istotnych życiowych kwestii - przed sąsiadką potrafisz się nie wić) dziecko będzie musiało jakoś sobie poradzić. W końcu przecież… nie jest już takim dzieckiem!

Uświadom dziecku, że nie było szczególnie oczekiwane

Jeśli jesteś matką, powiedz, że wcale o  dziecku nie myślałaś, że tyle wspaniałych rzeczy było do zrobienia (Ach, te cudowne podróże, balangi, studia, kariera...), a tu ciąża pokrzyżowała wszystkie plany. Mogło być tak pięknie, ale ty musiałaś to wszystko porzucić dla tych cholernych pampersów, nosidełek, wózków, soczków, butelek, kolek. Twoje życie skończyło się właśnie wtedy. Albo że gdyby nie dziecko, to nigdy

byś z tym człowiekiem, jego ojcem, nie została. Możesz wspomnieć - to zdecydowanie wzmocni efekt - jakie to wielkie poświęcenie z twojej strony, że mimo wszystko mogło zawitać na tym świecie. Nawet jeśli twoje dziecko jest na tyle bystre (i odważne), żeby zauważyć, że ono się na świat nie pchało, to najgorsza robota i tak już jest zrobiona. Trujące ziarno zostało zasiane: wie, że jest na tym świecie przez przypadek. Mało tego: być może jest niechciane! Świetnie! Z pewnością uda ci się też bez większych problemów wmówić mu, że w pewnym stopniu „zrujnowało ci życie”.

Być może nawet sama w to wierzysz. Hm, pomyślmy logicznie: oto dwie oddzielne mikroskopijne komórki pochodzące z dwóch różnych organizmów zawiązały spisek, by nie dopuścić do twojego niewątpliwego sukcesu, który już stał u progu. Brzmi sensownie, prawda? Równie sensownie, jak pomysł komunikowania dziecku, że jest „zupełnym przypadkiem”. No, ale mogłoby okazać przy tym choć odrobinę wdzięczności. W końcu się poświęciłaś! Jeśli jesteś ojcem – opowiedz, jakież to barwne, „epickie” życie wiodłeś, zanim zdarzyła się ta wpadka.

Daj dziecku do zrozumienia, że, po pierwsze, wcale nie miałeś jeszcze zamiaru się ustatkować (tak naprawdę ono podcięło ci skrzydła), po drugie, że skoro już to się stało, oczekiwałeś po tym domniemanym cudzie narodzin czegoś lepszego. Córkę dobij tekstem, że spodziewałeś się bystrego chłopaka, skóry zdartej z ojca, i byłeś bardzo zawiedziony! Synowi możesz napomknąć, że wolałbyś córeczkę. I że generalnie ojcostwo to może i fajna sprawa, pod warunkiem, że ma się odpowiednie potomstwo.

Dawaj tylko to, co sam dostałeś

W  twoim rodzinnym domu nie przelewało się materialnie i uczuciowo? To niby z jakiej racji twoje dziecko ma mieć lepiej? Ty nie umarłeś z głodu i braku nowych książek, to i ono nie umrze. Po co mu kieszonkowe? Ty też nie miałeś roweru! I niech się cieszy, że nie musi butów donaszać po starszym bracie (wprawdzie tylko dlatego, że nie ma starszego brata, ale…), że go nie karcisz i nie bijesz… tak często, jak twój ojciec prał ciebie. Nie zapomnij dziecku wypominać co jakiś czas, ile dla niego robisz, a wcale przecież nie musisz. Ty tego nie miałeś, twoi rodzice tak się z tobą nie cackali. Zrobiłeś dziecku śniadanie? Powinno całować cię po rękach - tobie matka nigdy

kanapek do szkoły nie naszykowała! Ma własny telewizor? Ma! Ty nawet Dziennik w wydaniu czarno-białym mogłeś oglądać tylko w nagrodę. Powtarzaj to często, tak żeby twoje dziecko szybko nabrało odruchów wymiotnych na sam dźwięk słowa „wdzięczność”. I miej pewność, że nigdy uczucia określanego tym słowem nie połączy z twoją osobą!

Nie przepraszaj. Nie przyznawaj się do błędu

Nigdy! Niech sobie nie myśli! Poza tym, jak by to miało wyglądać? Przecież rodzic powinien mieć autorytet! Szkoda tylko, że nikt nas nie uświadamia, skąd się ten międzypokoleniowy autorytet bierze. Na starcie każdy rodzic dostaje w prezencie ogromny kredyt autorytetu. Później wystarczy po prostu być w porządku. Ten autorytet wypłukuje się powoli, gdy raczysz dziecko niesprawiedliwościami, gdy prezentujesz podwójną moralność, czyli zachowujesz się wbrew głoszonym zasadom.

Zachowuj się tak, by twoje dziecko wstydziło się za ciebie

Wykłócaj się z  sąsiadami albo z  obsługą sklepu. Głośno i  soczyście domagaj się odpowiedniej obsługi w restauracji. Upijaj się. Śmieć w parku lub na ulicy. Podróżuj na gapę, a złapany przez kontrolera awanturuj się z  nim i  odmów okazania dokumentów, niech w tej aferze uczestniczy cały autobus. Ponieważ wstyd za rodzica to jedno z gorszych uczuć w palecie dziecięcych emocji - gorsze nawet niż wstyd za samego siebie - dziecko z pewnością zrobi wszystko, by nie było z tobą kojarzone. Masz więc z głowy wszelkie wyjścia z pałętającym się między nogami juniorem. No i przez dom nie będą się wreszcie przewalać rozwrzeszczane tłumy obcych dzieciaków. Także przed nimi twój potomek będzie wolał ukryć, że właśnie ty jesteś jego rodziną.

W piśmie i mowie popełniaj rażące błędy językowe. Szczególnie dobre efekty przynosi używanie nieznanych słów, zwrotów i  wyrażeń obcojęzycznych albo takich, których znaczenia nie rozumiesz. Wymyślaj - w obecności dziecka, a na użytek przygodnie spotkanych znajomych  - niestworzone historie na temat swojego wykształcenia i zajmowanego stanowiska. Opowiadaj o egzotycznych miejscach, w których nigdy nie byłeś, i  używaj zdrobniałych imion lub pseudonimów sławnych ludzi, których rzekomo znasz. I to znasz bardzo dobrze.

Zerwij z dorosłym dzieckiem wszelkie stosunki, ponieważ wybrało sobie partnera, którego nie akceptujesz

Możesz się ograniczyć tylko do gróźb (a  nuż się wystraszy i rzuci tego kogoś), już samo to sprawi, że twoje dziecko będzie cię miało dość. Ale jeśli twoja przebiegła metoda nie poskutkuje - idź na całość, łącznie z nieodbieraniem telefonów, odsyłaniem kartek z życzeniami świątecznymi, a wreszcie wydziedziczeniem.

Wnuki? Spłodzone z tym kimś, kimś takim nie są twoimi wnukami! Możesz być prawie pewien, że twoje dziecko będzie zdruzgotane. Ale przecież chyba właśnie o to ci chodzi? Musi ponieść karę za nieposłuszeństwo. Że co? Jest dorosły i ma prawo do własnych wyborów? Nie po tym, co dla niego jako rodzice zrobiliśmy, ile w niego zainwestowaliśmy. Chyba za to wszystko należy się odrobina respektu, prawda?!

Książkę Miki Dunin „Antyporadnik. Jak stracić męża, żonę i inne ważne osoby”, wydaną nakładem wyd. WAM, można kupić tu.

WAM/dm

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Nie przepraszaj, zakazuj, nie stawaj po jego stronie, dawaj tylko to, co sam dostałeś
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.