Nie wiem, skąd ten ból. Czym są zaburzenia psychosomatyczne?

Nie wiem, skąd ten ból. Czym są zaburzenia psychosomatyczne?
(fot. unsplash.com)

Niektórzy w nie „nie wierzą”, inni z ich powodu nie opuszczają domu. Wydają się być fanaberią, czasem zwykłą usterką organizmu, ale doświadczane latami przynoszą ogrom cierpienia i dotkliwie naznaczają codzienność. Czym tak naprawdę są zaburzenia psychosomatyczne i o czym do nas mówią?

„Omadlając” bóle

Im dalej jesteśmy od siebie samych, tym dalej od naszego ciała. Bo Ja to moje ciało, to jedność duchowo-fizyczna. I choć już od dawna słyszymy, że nie sposób oddzielić jednego od drugiego, nadal to robimy: „omadlamy” różne bóle, a unikamy codziennych ćwiczeń, albo na odwrót: gdy w życie wkrada się marazm, wchodzimy w ryzy kolejnej diety, zamiast sprawdzić co tak naprawdę targa naszym wnętrzem i wywołuje smutek. Jednak zaburzenia psychosomatyczne za każdym razem skutecznie udowadniają, że nie da się odłączyć tych dwóch rzeczywistości i to, co się dzieje na poziomie ducha, ma odzwierciedlenie w ciele. Gdy przestaniemy zaprzeczać, że nasze ciało czuje to, co czuje, gdy nie będziemy nałogowo zaleczać się tabletkami czy kolejnymi rehabilitacjami, a zamiast tego spotkamy się z objawem (czyli tak naprawdę ze sobą) ze zrozumieniem i ciekawością – paradoksalnie stanie się on naszą szansą na wzrost.

Przychodzi baba do lekarza…

Lista jest długa i nieoczywista: astma oskrzelowa, wrzody żołądka, zespół jelita drażliwego, reumatoidalne zapalenie stawów, choroba Hashimoto, atopowe zapalenie skóry czy nadciśnienie tętnicze. Choroby autoimmunologiczne i serca, bóle kręgosłupa czy migreny – to kolejne odsłony chorób psychosomatycznych. Czytając ją, można by powiedzieć, że to się przecież leczy! I taki zazwyczaj jest pierwszy krok. Osoby zgłaszając się do specjalistów, rozpoczynają leczenie farmakologiczne, podejmują się zabiegów, rehabilitacji i zazwyczaj następuje poprawa, ale do czasu… gdy nie spotkają ich problemy w pracy, piętrzące się obowiązki, nieprzespane noce lub inna obciążająca sytuacja. Wiele badań pokazuje, że ataki astmy przybierają na sile, gdy pojawia się stres. Podobnie, osoby cierpiące na nadciśnienie tętnicze w stanie zwiększonego niepokoju czy silnych emocji, doświadczają znacznego jego wzrostu.

Osoby, które cierpią z powodu zaburzeń psychosomatycznych dokonują jakby cięcia w swoim wnętrzu, odsuwają się od swoich uczuć, blokują naturalne reakcje przepływające przez organizm.

DEON.PL POLECA

Życie obok ciała

Marek Zaremba w swojej książce „Zatrzymaj Hashimoto. Wzmocnij tarczycę!”, który sam doświadczał latami tej choroby, ze zdecydowaniem stwierdza, że schorzenie mówiło do niego o wielu ważnych rzeczach, o których nie chciał słuchać. Był pewny, że łykanie sztucznego hormonu załatwi sprawę. Jednak po czasie upewnił się, że u podłoża tej choroby leżą wewnętrzne konflikty i napięcia, perfekcjonizm, lęk, pośpiech, zranienia na poziomie emocjonalnym i niezrealizowana tęsknota za duchowością. Wczesnodziecięce doświadczenia nauczyły wielu z nas niesłuchania organizmu, nieczucia go w imię przekonania, że jeśli czegoś nie odczuwam, to po prostu tego nie ma. Może opiekunowie szorstko obchodzili się z naszym ciałem, a może gdy coś bolało umniejszali do odczucie słowami: „do wesela się zagoi”, „chłopaki nie płaczą” lub „nic się nie stało”.

Dziś, już jako dorośli, sami fundujemy sobie takie samo doświadczenie sprowadzając ciało do obiektu, który ewentualnie trzeba poddać diagnozie, zabiegom lub naprawie. Obwiniamy je za chorobę, słabość i za to, że nie daje się podporządkować. W tych zdrowotnych zawirowaniach często znaczenie ma nie tyle sposób leczenia, co sam kontakt z drugim człowiekiem, który się nami zajmuje i stwarza możliwość, by choć na poziomie fizycznym móc powierzyć się w czyjeś ręce. Ten uzdrawiający kontakt z osobą, która nas wysłucha, obejrzy nasze ciało, zadba o nie, dotknie, często jest kluczowy w leczeniu. Mój znajomy z uśmiechem na ustach powtarza, że gdy tylko wchodzi do gabinetu lekarskiego – od razu mu się poprawia. Jednak gdy nie połączymy dolegliwości ze stresem, gdy będziemy żyć obok własnego ciała, zaleczać objawy, a nie przyczyny, to będziemy kręcić się w kółko… Bo objaw to część nas, która chce coś ważnego w tej chorobie powiedzieć i zaprasza do spotkania ze sobą samym.

Wszystko przez ten stres

Stres czyli zachwiana równowaga w organizmie, pojawia się, gdy osoba postrzega sytuację jako przekraczającą jej możliwości. Dlatego dla jednych ten sam egzamin będzie bułką z masłem, a dla innych czymś bardzo wyczerpującym. Mechanizm stresu jest dobrze poznany, ale jego skutki często są odroczone w czasie. W trakcie ważnego wydarzenia czy trudnej sytuacji – zazwyczaj mobilizujemy wszystkie siły i zasoby, a gdy adrenalina opadnie, czujemy zmęczenie, przeciążenie, a nawet zaczynamy chorować (bywa, że po kilku tygodniach). Z przekonaniem wypowiadamy przed samym sobą, że przecież niczym się nie denerwujemy jednocześnie zaciskając pięści, szybko mrugając powiekami, spłycając oddech. To, że czegoś nie jesteśmy świadomi, nie oznacza, że to nie istnieje. Dopiero systematyczna praca z własnym ciałem i poznanie go pozwala dostrzec subtelne różnice. Na przykład trening uważności (Mindfulness-Based Stress Reduction) proponuje praktykę skanowania ciała swoją uwagą punkt po punkcie, od stóp do głowy. To doświadczenie ma szansę stać się dla wielu z nas momentem zwrotnym. Po chwili może okazać się, że w niektórych miejscach odczuwamy ból lub napięcie, w innych przyjemne rozprężenie, a może wręcz nic – jakiś rodzaj nieczucia.

Gdy przeciążenie staje się codziennością

Nie da się uniknąć stresujących sytuacji. Jednak najważniejsze jest to jak często i jak długo taki stres występuje w naszym życiu oraz co z nim robimy. Osoby, które cierpią z powodu zaburzeń psychosomatycznych dokonują jakby cięcia w swoim wnętrzu, odsuwają się od swoich uczuć, blokują naturalne reakcje przepływające przez organizm. Dziecko reaguje na poziomie ciała: gdy się złości – tupie, trzęsie się ze strachu, płacze gdy jest smutne. Cywilizacja skutecznie zakazała nam tych sposobów reakcji i nie dała nic w zamian.  Przeciążenie psychiczne i fizyczne dla naszego organizmu jest tym samym. Przeciążenie jest nadal przeciążeniem wówczas, gdy zamartwiamy się o relacje z mężem, i wtedy gdy dźwigamy ciężkie zakupy. W obydwu sytuacjach nasze mięśnie staną się napięte, a ich skurcz ograniczy dopływ krwi. Gdy będą pojawiały się z dużą częstotliwością, doświadczymy chronicznej odpowiedzi organizmu w postaci przykurczonych mięśni. Napięty organ jest mniej dotleniony i odżywiony, a po czasie pojawia się w nim stan zapalny. To co kiedyś było reakcją stresową, po czasie staje się codziennością. Dopóki stan napięcia będzie przeważał nad rozluźnieniem, nie będzie poprawy zdrowia.

Nie chodzi o to, by odwrócić się od medycyny, ale popatrzeć na siebie z szerszej perspektywy i prawdziwie zatroszczyć się o siebie na poziomie ducha i ciała.

Gdy ciało płacze objawem

Objawy w zaburzeniach psychosomatycznych pokazują, że coś jest nie tak… Pokazują, że w rzeczywistości zewnętrznej lub w naszym wnętrzu toczą się ważne sprawy, które odsuwamy na dalszy plan lub które przekraczają granice naszej wytrzymałości skutecznie podkopując zdrowie. W pierwszej kolejności choruje najsłabsze ogniowo w organizmie: u jednych jest to tarczyca, u innych serce. Niewypowiedziane słowa zaciskają gardło, które może po czasie odpowiadać stanem zapalnym. Ból pleców mówi, że być może nosimy na sobie za dużo i potrzebujemy odpoczynku lub jakiejś formy zaopiekowania. Może stresy nadmiernie dociskają nasze stopy czy kolana, a serce trzepotaniem komunikuje lęk i zranione uczucia? Gdy się w nie wsłuchamy, objawy mogą doprowadzić nas do pytań, które staną się punktem wyjścia do rozpoczęcia procesu zdrowienia: czego nie wyrażam, co jeszcze zatrzymuje w sobie, co na siebie niepotrzebnie nakładam, jakimi nadmiarowymi krzyżami siebie dogniatam, czego nie odpuszczam, czego nie powierzam innym, w czym potrzebuję pomocy?

Do fizjoterapeutów i lekarzy codziennie trafiają osoby, które pomimo stosowania się do zaleceń wracają za jakiś czas z tym samym bólem czy objawem. Gdy leczenie na przestrzeni miesięcy nie pomaga, pojawiają się ciągłe nawroty, a nawet zaostrzenia dolegliwości – to sygnał, że choruje dusza. Nie chodzi o to, by odwrócić się od medycyny, ale popatrzeć na siebie z szerszej perspektywy i prawdziwie zatroszczyć się o siebie na poziomie ducha i ciała. Choroba bywa udręczeniem, ale może też być szansą na wzrost. Najważniejszym kierunkiem pracy byłoby to, by uspójnić duszę i ciało. Jak to zrobić? Poprzez obserwację, zatrzymywanie się na tym co i kiedy pojawia się w ciele, poprzez sprawdzanie jakie sytuacje lub myśli sprawiają, że nadmiernie się napinam lub odczuwam dyskomfort. Może okazać się, że spotkamy się z bolesnym wspomnieniem, niszczącym nas przekonaniem czy zatruwającą myślą. Może będzie potrzeba głośno coś powiedzieć, tupnąć nogą lub wykrzyczeć swój ból. Gdy stres jest zbyt duży i już opanował naszą codzienność warto nauczyć się technik rozluźniania. Pomocne będą też wszelkie łagodne i uważne formy ruchu jak spacer czy pływanie. Pogłębiony oddech, wspierający dotyk, masaż czy sauna sprawią, że puścimy napięcie, poczujemy większy komfort w ciele, ucząc tym samym organizm, że jest w bezpiecznym miejscu i nie musi być w stałej gotowości. Z wielką pomocą różne treningi np. redukcji stresu czy asertywności, ale przede wszystkim psychoterapia, która pozwala przepracować wewnętrzne konflikty czy zastałe schematy, które prowadzą do chronicznych napięć (np. chcę wyrażać sprzeciw w pracy, ale boję się). Nauczyliśmy się wytrzymywać wiele, zaciskać zęby, a czasem wystarczy szczere „mam już dość!”, by zaczęła się w nas prawdziwa przemiana.

Doświadczenie

W najbliższych dniach poświęć większą uwagę swojemu ciału, zauważ je i z ciekawością obserwuj jakie odczucia z niego płyną, w jakich sytuacjach, z jakimi wydarzeniami czy myślami są związane.

Przed snem połóż się wygodnie. Odwróć swój wzrok do wewnątrz i przeskanuj swoje ciało od stóp do głowy zwracając uwagę co dzieje się w każdym jego fragmencie.

* * *

To pierwszy tekst z cyklu Wylecz duszę, wylecz ciało. Za tydzień kolejna część cyklu: zajadanie emocji.

Wszystkie artykuły znajdziecie pod hashtagiem #wyleczduszęwyleczciało

Psycholog i psychoterapeuta, autorka artykułów z zakresu psychologii. Prowadzi własną praktykę terapeutyczną (www.anetaciesla.pl). W swojej pracy łączy osiągnięcia różnych nurtów psychoterapii humanistycznej i egzystencjalnej oraz elementy innych podejść terapeutycznych. Pracuje z osobami doświadczającymi trudności emocjonalnych, w relacjach i różnych kryzysach życiowych. Od lat wspiera kobiety organizując grupy terapeutyczne i rozwojowe dla pań, które chcą tworzyć bardziej satysfakcjonujące więzi.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.
Jacek Prusak SJ, Sławomir Rusin

Dojrzała wiara to zgoda na obcowanie z Tajemnicą

Czy psychologia jest wrogiem wiary? A może doprowadzi do tego, że uwierzę głębiej? Czy wyznacznikiem bliskości z Bogiem są emocje? Co Pismo Święte mówi o orientacji seksualnej?...

Skomentuj artykuł

Nie wiem, skąd ten ból. Czym są zaburzenia psychosomatyczne?
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.