Kiedy żałoba zamienia się w patologię?

Kiedy żałoba zamienia się w patologię?
(fot. depositphotos.com)
Logo źródła: Wydawnictwo W Drodze Ewa Chalimoniuk

Kobieta po ośmiu latach po śmierci męża nadal chodzi w woalce, w czarnych rajstopach i po rozmowie z nią można odnieść wrażenie, że ona sobie przybrała tożsamość wdowy i nie chce z jakiegoś powodu poszukać innej tożsamości. Kim ona by w życiu była, gdyby nie była wdową po tym mężczyźnie, który miał wysoką pozycję?

Kiedy żałoba jest patologiczna?

Wtedy, gdy ktoś nie chce uznać aktu śmierci i naszej śmiertelności i żyje w iluzji, że zmarła osoba wciąż żyje, towarzyszy mu, rozmawia z nim. Jednocześnie w innych obszarach życia taki człowiek może funkcjonować normalnie. Większości ludzi – i dzieciom, i dorosłym – zdarza się w pierwszych tygodniach żałoby, że słyszą osobę, która odeszła, ona się śni, wydaje się nam, że nas dotyka, że czujemy jej zapach, że widzimy ją gdzieś w oddali... I to jest normalne.

Niektóre religie tłumaczą to tak, że czas tuż po śmierci to okres przejściowy, duch przechodzi z jednego życia do drugiego. Można w to wierzyć albo nie. Niektórzy uważają, że nasz umysł w ten sposób radzi sobie z tym, że ktoś był, a nagle go nie ma. Te różne aberracje pozwalają nam łagodniej tę zmianę znieść. I nie można ich traktować jak choroby, dopóki nie trwa bardzo długo, latami. Wówczas świadczy to o niepogodzeniu się ze śmiercią.

Żałoba trwa za długo, kiedy już nie służy życiu. Gdy na przykład rodzic nie może się pogodzić z utratą dziecka i ból tak go zaślepia na wiele lat, że zaniedbuje emocjonalnie pozostałe dzieci

DEON.PL POLECA

Patologiczna jest również żałoba używana do innych celów – kiedy na przykład kobieta po ośmiu latach po śmierci męża nadal chodzi w woalce, w czarnych rajstopach i po rozmowie z nią można odnieść wrażenie, że ona sobie przybrała tożsamość wdowy i nie chce z jakiegoś powodu poszukać innej tożsamości. Kim ona by w życiu była, gdyby nie była wdową po tym mężczyźnie, który miał wysoką pozycję? Można by
myśleć, że ona ma z tego jakieś zyski, ale ponosi też straty, bo jeśli wybrała bycie wieczną wdową, to mimo że jest jeszcze młoda, nie zbuduje nowego życia z innym mężczyzną, nie będzie mieć dzieci. Oczywiście może podjąć taką decyzję, tylko musi być świadoma jej plusów i minusów. Z mojej perspektywy to jest niepotrzebna strata i takie trochę uśmiercenie jakiejś swojej części za życia, swojej kobiecości, swojego macierzyństwa.

Ale nie jest patologiczną żałobą świadoma decyzja dorosłego człowieka, że nie chce wiązać się po śmierci ukochanego z nikim innym. Taka osoba żyje, tworzy, ma inne bliskie osoby, dba o swoje szczęście i dobrostan. Pogodziła się ze śmiercią.

Czym jest żałoba przewlekła i jaki ma związek z depresją?

Żałoba trwa za długo, kiedy już nie służy życiu. Gdy na przykład rodzic nie może się pogodzić z utratą dziecka i ból tak go zaślepia na wiele lat, że zaniedbuje emocjonalnie pozostałe dzieci, wysyłając im nieświadomie komunikat, że jedynie to umarłe było warte miłości. Żyjące dzieci czują się niedostrzegane i nieważne. Przewlekła żałoba może się zamienić w stan depresyjny.

W przeciwieństwie do żałoby depresja wiąże się z utratą własnej wartości. Tymczasem poczucie wartości, jakie mieliśmy przed żałobą, w czasie żałoby i po żałobie powinno być takie samo. Drugim symptomem różniącym depresję od żałoby jest utrata sensu życia. Jeżeli w żałobie zaczynamy mieć myśli, że życie nie ma sensu, że nie chce mi żyć, albo że bez tej zmarłej osoby to ja jestem nikim, to jest to już objaw depresji. On może się pojawiać w pierwszych miesiącach – wtedy nie chce się nam żyć bez tej osoby. Co nie znaczy, że nie chce się żyć w ogóle, tylko towarzyszy nam obniżony nastrój, moje życie straciło smak, moje życie jest bardziej smutne, niepełnowartościowe czy nie tak radosne jak wcześniej.

To jednak nie oznacza, że w ogóle straciło sens czy smak. W pierwszych tygodniach czy miesiącach może nas nic nie cieszyć, możemy nie widzieć, że jest wiosna, zupa nam nie smakuje, bo tracimy smak, węch, i to jest normalne. Ale jeżeli ten stan trwa miesiącami, a już na pewno gdy trwa dłużej niż rok, otrzymujemy znak, że żałoba przeszła już w stan depresyjny. Są również  osoby, które momentalnie po śmierci kogoś bliskiego wpadają w depresję i powinny otrzymać pomoc medyczną i leki na depresję równolegle z przechodzeniem przez żałobę.

Wracając do żałoby, którą trudno zakończyć: są takie osoby, które poprzez trwanie w żałobie próbują nieświadomie wymusić na swoich bliskich jakąś uwagę i troskę. Wciąż im jej brakuje, bo same nie potrafią się sobą zajmować i sobą się opiekować, mają w tym obszarze deficyt. I tu znowu przykład: pamiętam kobietę, która po śmierci męża popadła w taki stan, że tylko obecność syna i córki sprawiała, że chciała żyć. Inaczej przestawała funkcjonować. To przerodziło się po jakimś roku w szantaż emocjonalny: zażądała, żeby syn zostawił swoją żonę i czteroletniego syna i zamieszkał z nią, bo inaczej ona nie będzie jadła. I dopiero kiedy rodzeństwo twardo powiedziało: trudno, chcesz, to umieraj, my tu możemy raz dziennie być, możemy ci pomóc zrobić zakupy, możesz przyjeżdżać do nas, możemy ci opłacić terapię, u tej wdowy rozpoczął się proces godzenia się ze śmiercią.

Fragmenty pochodzą z książki autorstwa Ewy Chalimoniuk, Elżbiety Sobkowiak, Krzysztofa Popławskiego OP, "Życie zmienia się, ale się nie kończy. Chrześcijańskie przeżycie żałoby".

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.
Ewa Chalimoniuk, Elżbieta Sobkowiak, Krzysztof Popławski OP

Śmierć dotyka nie tylko osoby najbardziej związane ze zmarłym, ale także ich bliskich. Szok, rozpacz, cierpienie, gniew, bezradność, a jednocześnie konieczność zorganizowania najpierw pogrzebu, a potem – życia na nowo. Jak to wszystko udźwignąć? W...

Skomentuj artykuł

Kiedy żałoba zamienia się w patologię?
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.