J.D. Vance – Wiceprezydent USA – w Watykanie. Wizyta z istotnym kontekstem

Medialna pogoń za obecnością Franciszka w przestrzeni publicznej przysłania ważne aspekty jego działań. A także niepokojące sygnały, które można zauważyć w informacjach o wizycie w Stolicy Apostolskiej amerykańskiego wiceprezydenta.
Niespełna miesiąc temu papież Franciszek opuścił rzymską klinikę Gemelli po trwającym pięć tygodni pobycie. Przebywa teraz w Domu św. Marty i trwa jego rekonwalescencja. Od tego czasu każde publiczne pojawienie się Następcy św. Piotra jest przez dużą część mediów traktowane i relacjonowane w kategoriach sensacji. To niedobrze, ponieważ pogoń za obecnością Franciszka w przestrzeni publicznej przysłania fakt, że zarówno w czasie hospitalizacji, jak i obecnie, Papież nie przestał prowadzić w pełni świadomej działalności, przygotowując teksty wystąpień, które były i są odczytywane przez jego upoważnionych przedstawicieli, głównie kardynałów, ale nie tylko, bo np. papieskie rozważanie przed udzieleniem w Niedzielę Zmartwychwstania Pańskiego błogosławieństwa Urbi et Orbi odczytał ks. Diego Giovanni Ravelli.
Trudno się oprzeć wrażeniu, że autorskie teksty Franciszka z ostatnich dwóch miesięcy są przez część dziennikarzy i odbiorców traktowane jako mniej ważne tylko dlatego, że nie zostały przez niego osobiście wygłoszone. To przykre i niepokojące, wskazujące na swoiste lekceważenie wysiłku Następcy św. Piotra, który stara się dotrzeć ze swoim przekazem w taki sposób, jaki jest mu aktualnie dostępny. Treść jego wystąpień nie jest mniej wartościowa przez to, że odczytuje je głośno ktoś inny. Czy większe znaczenie przywiązywano by to nich, gdyby na przykład – wykorzystując dzisiejsze możliwości techniczne – głosem Franciszka i z wykorzystaniem jego wizerunku, odczytywała je publicznie sztuczna inteligencja? Stanęlibyśmy w takiej sytuacji przed kolejnym poważnym problemem, czy tego rodzaju przekaz uznać za deep fake czy też potraktować z pełnym zaufaniem.
Jako rodzaj sensacji wiele mediów zaprezentowało także krótką prywatną audiencję, jakiej Papież udzielił w pierwsze święto wiceprezydentowi USA J. D. Vance’owi. Ogłoszony przez Stolicę Apostolską komunikat jest lakoniczny i mówi tylko, że spotkanie miało miejsce w niedzielę Wielkanocną, tuż po godzinie 11.30 w Domu św. Marty. Dodaje, że trwało zaledwie kilka minut, podczas których obie strony wymieniły świąteczne życzenia z okazji Świąt Wielkanocnych.
Watykańskie media podały też, że w Wielką Sobotę wiceprezydenta Stanów Zjednoczonych przyjął kard. Pietro Parolin, sekretarz stanu Stolicy Apostolskiej. W spotkaniu wziął również udział abp Paul Richard Gallagher, sekretarz ds. relacji z państwami i organizacjami międzynarodowymi. W polskiej wersji serwisu Vatican News można przeczytać, że „podczas spotkania, które odbywało się w serdecznej atmosferze, rozmówcy wyrazili zadowolenie z dobrych stosunków dwustronnych pomiędzy Stolicą Apostolską a Stanami Zjednoczonymi Ameryki”. Podano też, że „odnowiono wspólne zobowiązanie do ochrony prawa do wolności religijnej i wolności sumienia”.
#PapieżFranciszek spotkał się z wiceprezydentem Stanów Zjednoczonych, Jamesem Davidem Vance’em.
— Vatican News PL (@VaticanNewsPL) April 20, 2025
️ https://t.co/2pXQZoMokT pic.twitter.com/2nbpLExCoK
Jeśli się jednak uważnie wczytać w podane przez watykańskie Biuro Prasowe informacje, można zauważyć coś, na co w związku z wizytą Vance’a zwracali uwagę także niektórzy polscy komentatorzy. Chodzi o poważną różnicę zdań między Franciszkiem a administracją Donalda Trumpa w kwestii imigrantów. Jak wynika z informacji udzielonych przez Stolicę Apostolską, temat nie został pominięty podczas spotkania Vance-Parolin-Gallagher. Jak się okazuje, doszło także do wymiany poglądów na temat sytuacji międzynarodowej, „zwłaszcza w krajach naznaczonych wojną, napięciami politycznymi i trudnymi sytuacjami humanitarnymi, ze szczególnym uwzględnieniem migrantów, uchodźców i więźniów”.
Warto przypomnieć, że 11 lutego br., trzy dni przed tym, jak Papież trafił do szpitala, podano informację o jego liście do amerykańskich biskupów. Ostro skrytykował w nim politykę migracyjną prezydenta USA. Media cytowały wtedy papieskie słowa: „Z bliska obserwuję poważny kryzys, jaki ma miejsce w Stanach Zjednoczonych w związku z rozpoczęciem programu masowych deportacji. Właściwie ukształtowane sumienie nie może nie dokonać krytycznej oceny i nie wyrazić niezgody na każdy krok, który milcząco lub wyraźnie identyfikuje nielegalny status niektórych migrantów z przestępczością”. Zaznaczył, że deportacja łamie godność wielu mężczyzn i kobiet oraz całych rodzin i stawia ich w sytuacji szczególnej słabości i bezbronności. Ostrzegał też, że „to, co budowane jest na bazie siły, a nie prawdy o równej godności każdej istoty ludzkiej źle się zaczyna i źle skończy”.
Reakcję Toma Homana, głównego doradcy Donalda Trumpa ds. polityki migracyjne, na papieskie słowa trudno uznać za mieszczącą się w granicach dyplomacji. Sugerował niezbyt grzecznie, że Papież powinien skupić się na Kościele katolickim, i nie mieszać się do polityki migracyjnej USA. Również J. D. Vance w zawoalowany sposób dawał do zrozumienia, że nie ze wszystkimi poglądami Franciszka jest mu po drodze, a bez owijania w bawełnę zachwalał Trumpa, twierdząc, że jest on „niewiarygodnie dobrym prezydentem dla katolików”.
Daje do myślenia jeszcze jedno sformułowanie, które znalazło się w watykańskim komunikacie po spotkaniu wiceprezydenta USA z kard. Parolinem. „Uczestnicy spotkania wyrazili nadzieję na pokojową współpracę między państwem a Kościołem katolickim w Stanach Zjednoczonych, którego cenna służba na rzecz najbardziej bezbronnych jest doceniana”. Słowo „nadzieja” w związku z przewodnim hasłem trwającego Jubileuszu roku 2025 pojawia się w rozmaitych kontekstach. Jednak w zacytowanym kontekście można je odebrać jako sygnał, że relacje między rządzącymi dziś Stanami Zjednoczonymi a Kościołem katolickim w tym kraju nie są tak serdeczne i pokojowe, jak można by tego oczekiwać, biorąc pod uwagę katolików, którzy zajmują obecnie w amerykańskiej administracji wysokie stanowiska.
Skomentuj artykuł