Niepokój serca nie jest czymś złym

Niepokój, jakiego doświadczają młodzi ludzie jest bardziej im potrzebny, niż spokojne życie. Jest twórczy i kształtuje wrażliwość. Jak nigdy wcześniej, demony nudy, samotności i apatii, zagrażają dziś nadziejom młodego pokolenia. Znudzenie życiem o wiele bardziej rozdziera duszę niż doświadczenie niesprawiedliwości, niż ból i bunt.
Zawsze fascynowała mnie młodzież, która gotowa była ryzykować życie na barykadach. Wzruszam się wspominając postać Gawrosza z powieści "Nędznicy" i warszawskie dzieci w za dużych hełmach, o których opowiadał mi o. Józef Warszawski SJ, powstańczy kapelan. Nie zapomnę do dzisiaj 14-letniej uczennicy, która po tragicznej śmierci rodziców opiekowała się rodzeństwem i schorowaną babcią. Podziwiam - to powiedzieć zbyt mało.
Chciałbym wierzyć, że przedszkolak dzwoniący pod numer 112, bo mama straciła przytomność, nie przestanie być bohaterem czujnym na ludzką biedę, że dorośli nie zagłaskają go, nie zmarnują. Niepokój i stres, który motywuje, a nie paraliżuje, jest człowiekowi niezbędny do życia. Nastolatkom z dobrych domów, które katują się nudą na miękkiej kanapie, jedynie współczuję. Nie mówiąc już o tym, co czuję wobec rodziców, którzy wkładają wiele wysiłku, by uchronić dzieci przed rzeczywistością, która nie rozpieszcza.
Papież Leon XIV w przesłaniu wideo skierowanym do młodych w przeddzień Uroczystości Trójcy Świętej powiedział:
"Wszyscy żyjemy z wieloma pytaniami w sercach. Święty Augustyn często mówi o naszych «niespokojnych» sercach i stwierdza: «nasze serca są niespokojne, dopóki nie spoczną w Tobie, Boże». Ten niepokój nie jest czymś złym i nie powinniśmy szukać sposobów, aby ugasić ten ogień, wyeliminować lub nawet znieczulić się na napięcia, które odczuwamy, na trudności, których doświadczamy. Powinniśmy raczej nawiązać kontakt z własnym sercem i uznać, że Bóg może działać w naszym życiu, poprzez nasze życie i poprzez nas dotrzeć do innych ludzi".
To papieskie przesłanie powinni wziąć sobie do serca wszyscy chrześcijanie, nie tylko młodzi. Leon XIV apeluje, by nie gasić tego ognia, który nas niepokoi, nie znieczulać się na napięcia i trudności, lecz nawiązać kontakt z własnym sercem. Te słowa zdecydowanie nawiązują do ostatniej encykliki papieża Franciszka "Dilexit nos", która zachęca do wejścia w dialog z sercem, bo "serce jest zdolne do zjednoczenia i zharmonizowania własnej, osobistej historii, która wydaje się rozbita na tysiące kawałków, ale w której wszystko może mieć sens" (19).
Co obecnie nas najbardziej niepokoi, co powoduje napięcia i sprawia, że nie możemy pogodzić się z wieloma sytuacjami, z samym sobą, a nawet spieramy się z Bogiem? Zwiększające się koszty życia i niepewna przyszłość. Niesprawiedliwość i dezinformacja. Kruchość naszych relacji z ludźmi i poczucie, że innym na nas nie zależy. Każdy z nas mógłby dopełnić tę listę.
Czy coś się zmieni na lepsze, gdy nawiążemy kontakt z własnym niespokojnym sercem i zamiast je uciszyć, pozwolimy mu doświadczać napięć i buntować się? Zmieni się przede wszystkim nasze nastawienie do tego, co w głębi serca przeżywamy. Będziemy dostrzegać więcej okazji niż zagrożeń. Przestaniemy się nudzić i nie będziemy uciekali od problemów, lecz zaczniemy je atakować. Poznamy nasze głody i w dialogu z sercem nazwiemy nasze pragnienia. Zadamy sobie pytania, na które da się w pełni odpowiedzieć jedynie życiem. A demony nudy, samotności i apatii, przestaną być groźne. Stracą swoją moc.
Skomentuj artykuł