Może właśnie to jest ten moment, byśmy zobaczyli, jak bardzo środowisko naturalne jest przez nas wykorzystywane. Może to jest ten moment, byśmy usłyszeli wołanie Boga o czas szabatowy dla ziemi.
Wielu ludzi w kościele jest bardzo pasywnych. Zamknięcie w domu podczas Wielkanocy jest okazją, by sięgnąć po to, co istotne.
Trzeba pokazać, że pojawiające się zarzuty, iż właśnie teraz „Kościół katolicki zachowuje się zgodnie ze swoją egoistyczną naturą” nie mają pokrycia w rzeczywistości.
Jeden z księży, w komentarzu na moim facebookowym profilu napisał wprost, że epidemia koronawirusa karą boską za grzechy ludzi wprawdzie nie jest, ale „być może jest dopustem Bożym i lekarstwem na ludzką pychę oraz brak międzyludzkiej solidarności”. Czy rzeczywiście?
Obecne obostrzenia obowiązują do 11 kwietnia. Niedziela Zmartwychwstania jest dzień później i choć biskupi prawdopodobnie będą apelowali o to, by pozostać w domach, to jednak do wielu osób apel ten nie trafi. Będą próbowali załapać się do „szczęśliwej” pięćdziesiątki, bo przecież „rząd pozwala”.
Mamy dostęp do ponadnaturalnego Źródła pokoju, który przewyższa wszelki umysł. Jeśli się boisz, poproś dobrego Ojca o taki pokój. Jest na wyciągnięcie ręki! Albo raczej serca.
Wspomnienia dotyczące znanych osób zaczynają się często od opisu okoliczności, w jakich doszło do spotkania. Podaje się wtedy zazwyczaj znaczącą datę, konkretne miejsce i okoliczności, które jakiś sposób zapisały się w pamięci. W moim przypadku jest inaczej.
W sytuacji, kiedy wszyscy doświadczamy trudności związanych z próbami zaradzenia pandemii, odbijającymi się również na praktykach religijnych, nie można pozwolić sobie na jakąkolwiek dezinformację czy szerzenie zamętu. Tymczasem ks. Guz, na szczęście zaznaczając wprost konieczność ścisłej współpracy państwa i Kościoła w walce z pandemią, snuje teorie rozbiegające się z katolicką doktryną i mogące podważać u słuchaczy stanowisko polskiego episkopatu.
Potrzebujemy humoru w czasach zarazy. Niektórych strach paraliżuje. Śmiech to zdrowie - brzmi w tym kontekście bardzo serio
Ks. Dominik Chmielewski napisał w "Naszym Dzienniku" odezwę do "Wojowników Maryi" i do każdego, kto ją przeczyta. Pisze tam m. in. o przyjmowaniu Komunii świętej na dłoń. I podaje niestety nieprawdę.
Brakuje mi nawet zapachów: kurzu, kadzidła i płynu do podłóg kamiennych. Tęsknię za moim kościołem. I za Kościołem.
Istniała nawet praktyka, która miała na celu uniemożliwienie podmienienia hostii lub jej zatrucie w trakcie trwania mszy. Znane są przypadki spożycia zatrutej hostii konsekrowanej, co skutkowało niejednokrotnie śmiercią przyjmującego.
"Nie mam wątpliwości, czas izolacji od społeczeństwa tylko nasili istniejącą już przemoc domową" - pisała w ostatnich "Wysokich Obcasach" Weronika Rosati. Dzisiaj chciałabym Was prosić o minimum wrażliwości i empatii względem tych osób.
Uważam, że rozprzestrzenianie się pseudonauki jest jednym z większych zagrożeń dla współczesnych społeczeństw - podobnie jak wszechobecne fake newsy i agresywne, click baitowe tytuły artykułów. Pamiętajmy więc, że my, ludzie Kościoła, mamy zawsze stawać po stronie prawdy.
Czy nie jest to właśnie pomijanie istoty? Zajmujemy się kwestią drugorzędną, formą. Na dodatek ustaloną przez ludzi, przez instytucję. Tymczasem istotą jest samo przyjęcie Chrystusa.
Oczywiście, to groźne. Ale to są też znaki wołania o zmianę, o oczyszczeni relacji ze światem i z ludźmi. Bo były chore
Powtarzane w kółko „nie bój się” nie działa jak „anyżowe kropelki na lęki”, o których śpiewało Lao Che. Raczej jak płachta na byka. Ale co właściwie zrobić, kiedy przychodzi lęk?
Nie słyszał nic o wirusach powodujących choroby, nie orientował się w tym, jak się rozprzestrzeniają i jak można im zapobiegać. Dlatego powielany obrazek z bosym świętym udzielającym komunii to bezmyślny błąd. Wiem za to, że Karol działał niestandardowo i pewnie dziś zachowałby się zupełnie inaczej, niż podejrzewamy.
Na ile nas stać na poświęcenia i ryzykowanie życia dla dobra innych ludzi? Przywykliśmy rozumieć patriotyzm jako obronę ojczyzny z karabinem w ręku. A jak tu walczyć, gdy wroga nie widać?
Jeśli ktoś się gorszy dziś przyjmowaniem Komunii św. na rękę i nie chce jej tak przyjmować, niech ją przyjmuje duchowo. Lepiej ją obecnie przyjmować duchowo niż do ust.
{{ article.source.name }}
{{ article.source_text }}
{{ article.source.name }}
{{ article.source_text }}
{{ article.description }}