Papież i słodka niespodzianka, czyli więcej niż tysiąc słów

Tym, co od pierwszych dni budzi sympatię do papieża Leona XIV, jest jego zwyczajna, ludzka normalność. Już na balkonie Bazyliki Watykańskiej uwiódł wiernych uśmiechem, wzruszoną twarzą i słowami pełnymi pokoju. Ale sympatię zyskuje także dzięki… prezentom. Najpierw był pluszak, który stał się hitem internetu. A teraz coś jeszcze bardziej niezwykłego.
Niemal każde spotkanie Ojca Świętego z wiernymi poprzedza tradycyjny przejazd papamobile - ikonicznym białym samochodem, z którego papież pozdrawia i błogosławi wiernych zebranych w Watykanie. Leon XIV swoim zachowaniem i słowami dał jasno do zrozumienia, że bardzo ceni sobie bezpośredni kontakt z ludźmi. Niejednokrotnie zatrzymuje się i zamienia chociaż kilka słów z rozemocjonowanymi pielgrzymami. Docenia również różnego rodzaju podarunki rzucane w jego kierunku z tłumu wiernych. Wiele słów sympatii wobec Leona XIV rozlało się w internecie po jednym z jego przejazdów po Placu Świętego Piotra przed cotygodniową audiencją generalną. Wówczas jedna z osób także rzuciła drobny prezent dla papieża Leona. Była to pluszowa maskotka, ale co zabawniejsze - stylizowana na wizerunek Ojca Świętego. Obserwatorów tamtego wydarzenia urzekło zachowanie papieża, który śmiałym baseballowym chwytem - jak przystało na Amerykanina - złapał lecącego w jego stronę “papieżo-pluszaka”. Biorąc pod uwagę jego mimikę, można stwierdzić, że prezent chyba się udał.
A że wierni lubią zaskakiwać swojego nowego Pasterza ciekawymi prezentami, gorsza od innych nie chciała pozostać mała dziewczynka przebywająca na Placu Świętego Piotra w uroczystość Trójcy Przenajświętszej. W czasie przejazdów papieża wśród wiernych bardzo często rodzice trzymają swoje dzieci na rękach, podnosząc je wysoko z nadzieją, że Ojciec Święty zatrzyma się, by je pobłogosławić. Wielokrotnie pomagają w tym ochroniarze, którzy dla ułatwienia przynoszą dzieci, aby otrzymały “krzyżyk na czole”. Jedno z dzieci przyniesione przez papieskiego ochroniarza zaskoczyło wszystkich, a reakcja samego Leona XIV była bezcenna. Kiedy tylko dziewczynka zbliżyła się do papieża, wyciągnęła do niego rękę, aby podzielić się z nim… swoim ciastkiem. Zaskoczony, ale urzeczony zachowaniem
papież Leon zapytał “To dla mnie?”, na co dziewczynka nieśmiało pokiwała twierdząco głową. Papież z radością odpowiedział dziewczynce “Grazie!” i bez wahania zjadł otrzymany podarunek. Po czym, nie kryjąc szczęścia z tego, co się stało, powoli ruszył dalej.
Widząc to przepiękne wydarzenie, od razu przypomniały mi się ewangeliczne słowa Jezusa: “Jeżeli nie staniecie się jak dzieci, nie wejdziecie do królestwa niebieskiego” (Mt 18,3). Dziewczynka nawet nie wie, że prawdopodobnie na długo zapisze się w historii. Bo nagranie, które dziś rozczula świat, za wiele lat stanie się symbolem, a może nawet wspomnieniem całego pontyfikatu. Serce dziecka nie kalkuluje, czy opłaca się podzielić. Nie myśli: “nie dam, bo zabraknie dla mnie”, ale bez zastanowienia wyciąga rękę i dzieli się wszystkim, co w tym momencie może dać.
Trzeba powiedzieć sobie szczerze, że my, dorośli, często za bardzo konkurujemy ze sobą swoimi czynami. Najbardziej liczy się to, jak prestiżowy zawód wykonujemy, jakie osiągnęliśmy wykształcenie, a już chyba najbardziej to, ile udało nam się zarobić i z jakiego kraju wrzuciliśmy zdjęcie na Instagrama. Może więc dzisiaj każdemu z nas przyda się spojrzenie na te niemal ewangeliczną scenę z Leonem XIV, dziewczynką i ciastkiem. Bo próżno szukać kogoś, kto współcześnie nie ma żadnego problemu w tej sferze, a który jasno musimy nazwać po prostu pychą. Wszyscy chcemy być najlepsi, najbogatsi i na świeczniku. A dzisiaj świat obiega nagranie nieznanej dziewczynki z ciastkiem, którą docenił jeden z najbardziej znanych obecnie ludzi.
Papieżowi w tym momencie mogły przypomnieć się słowa, które wypowiedział ten, którego wizerunek widnieje na pierścieniu na jego palcu - św. Piotr, Rybak z Galilei: “Nie mam srebra ani złota, ale co mam, to ci daję (Dz 3, 6). Tym razem to nie Piotr daje, ale przyjmuje. Zamiast srebra i złota - to, co ma drobna, nieśmiała dziewczynka: chyba jedno z najbardziej ikonicznych ciastek w historii.
Nie wiemy jeszcze, jak dalej potoczy się pontyfikat papieża Leona XIV. Ale możemy powiedzieć jedno: najlepszą papieską nauką jest przykład dzisiejszego Piotra. Takie sceny jak ta z dziewczynką i ciastkiem pozostaną w sercach wielu, nie tylko katolików i chrześcijan, ale i tych, którzy może nie pojmują Ewangelii. Przykład bezinteresownego daru dziecka oraz wyraz szacunku i przyjęcia gestu miłości jest wyraźną odpowiedzią na słowa Chrystusa: „Cokolwiek uczyniliście jednemu z tych braci moich najmniejszych, Mnieście uczynili” (Mt
25,40). Jak pokazuje swoim przykładem Ojciec Święty, czasami nie trzeba doszukiwać się w tych słowach wielkiej teologii, ale potraktować je dosłownie i docenić jedną z tych “najmniejszych” na Placu Świętego Piotra.
Skomentuj artykuł