Procesy zmian, od których nie ma odwrotu

Dwunastoletni pontyfikat Franciszka przepełniony był troską o pokrzywdzonych i determinacją w walce z wykorzystywaniem małoletnich w Kościele. Zaczęło się od Jana Pawła II, kontynuował Benedykt XVI, ale to Franciszek zrobił w tym zakresie najwięcej. Napotykał opór, rzucano mu kłody pod nogi, oszukiwano. Ale on rozumiał, że przed miłosierdziem musi kroczyć sprawiedliwość. Zmieniał mentalność. Wiele jeszcze zostało do zrobienia, ale to Franciszek uruchomił procesy, od których nie ma odwrotu.
“Od samego początku mojego pontyfikatu czułem się powołany do wzięcia odpowiedzialności za całe zło popełnione przez pewnych kapłanów, choć w ogólnej masie konsekrowanych – nielicznych. Ale nie w tym rzecz, ilu ich było. Gdyby w Kościele wykryto tylko jeden przypadek wykorzystania, już ten jeden przypadek byłby potwornością. Ze wstydem i skruchą Kościół musi prosić o przebaczenie za straszliwe krzywdy wyrządzone przez księży, którzy dopuścili się seksualnego wykorzystania dzieci. Popełnili przestępstwo, które powoduje głębokie rany, ból i poczucie bezradności, przede wszystkim ofiar, ale także ich rodzin i całej społeczności. (...) Cierpienie ofiar to lament, który wznosi się do nieba i dotyka duszy, choć długo był ignorowany, ukrywany i tłumiony. W uzasadnionym oburzeniu opinii publicznej Kościół dostrzega odzwierciedlenie gniewu Boga, który został zdradzony i któremu podli konsekrowani wymierzyli policzek. Powiedziałem kiedyś, że cichy krzyk dzieci, które zamiast po ojcowsku być prowadzone do Boga, spotkały kata, sprawi, że zadrżą serca znieczulone hipokryzją władzy. Światowe statystyki wskazują, że większość nadużyć wydarza się w rodzinie lub w sąsiedztwie i że do takich tragedii dochodzi we wszystkich sferach społecznych. Nie zwalnia nas to jednak z odpowiedzialności i nie może mieć wpływu na nasze zaangażowanie. (...) Spoglądając wstecz, nigdy nie zrobimy dość, by naprawić wyrządzoną krzywdę i zasłużyć na przebaczenie. Patrząc w przyszłość, nigdy nie zrobimy wystarczająco dużo, by zbudować kulturę udaremniającą takie sytuacje i niepozwalającą ich tuszować. (...) Przestępstwa [wykorzystania seksualnego] nigdy nie ulegają przedawnieniu. Odpowiedzialność ponosi sprawca, ale winny jest również biskup, który wie i nic nie robi. Udawać, że nic się nie stało, to podwójny wstyd. Ofiary muszą być świadome, że papież jest po ich stronie. I że nie ma od tego odwrotu”.
To słowa papieża Franciszka z jego autobiografii pt. “Nadzieja”, która kilka dni przed jego śmiercią ukazała się na polskim rynku księgarskim. Pozwoliłem sobie na ten obszerny cytat, bo trzeba, by pośród różnych zasług papieża, które wymienia się w tych dniach, wybrzmiało i to, że dwunastoletni pontyfikat przepełniony był troską o pokrzywdzonych i determinacją w walce z wykorzystywaniem małoletnich w Kościele. Zaczęło się od Jana Pawła, kontynuował Benedykt XVI, ale to Franciszek zrobił w tym zakresie najwięcej. Dość wspomnieć modyfikację norm dotyczących przestępstw zarezerwowanych Dykasterii Nauki Wiary, ustanowienie prawa pozwalającego na pociągnięcie do odpowiedzialności biskupów, reformę kościelnego prawa karnego, zniesienie tajemnicy papieskiej w sprawach przestępstw seksualnych popełnionych na szkodę małoletnich. Dość wspomnieć watykański szczyt przewodniczących episkopatów na temat pedofilii, utworzenie Papieskiej Komisji ds. Ochrony Małoletnich, nakazanie konferencjom biskupów stworzenie struktur przyjęcia i pomocy skrzywdzonym, dymisję episkopatu Chile, wyrzucenie z kapłaństwa amerykańskiego kardynała, spotkania ze skrzywdzonymi i wielokrotnie wypowiadanie do nich słowa “przepraszam”.
Napotykał Franciszek opór, rzucano mu kłody pod nogi, oszukiwano. Nie rozumiano jak papież, który tak dużo mówi o miłosierdziu może być aż tak niemiłosierny. Ale on rozumiał, że przed miłosierdziem musi kroczyć sprawiedliwość. I z determinacją walczył i parł do przodu. Zmieniał mentalność. Wiele jeszcze zostało do zrobienia, ale to Franciszek uruchomił procesy, od których nie ma odwrotu. Franciszek – papież poranionych, opiekun skrzywdzonych.
Skomentuj artykuł