Tysiąc lat od koronacji i pytanie w tle

Tysiąc lat od koronacji i pytanie w tle
Prymas Polski abp Wojciech Polak na uroczystej mszy świętej w Bazylice Pymasowskiej w Gnieźnie w ramach uroczystości z okazji 1000-lecia koronacji Bolesława Chrobrego (fot. PAP/Jakub Kaczmarczyk)

Znamienne było powitanie, jakie w niedzielę, 27 kwietnia br., skierował do uczestników uroczystości w Gnieźnie Prymas Polski abp Wojciech Polak. Nie tylko ono pokazuje, że w tle uroczystości tysięcznej rocznicy koronacji Bolesława Chrobrego stoi bardzo istotne pytanie.

Dość niespodziewanie do świadomości wielu Polaków dotarła wiadomość o świętowaniu tysiąclecia Królestwa Polskiego. Ściśle rzecz biorąc, chodzi o tysięczną rocznicę koronacji Bolesława Chrobrego. Niejeden rodak szczerze się zdziwił, bo w potocznym mniemaniu królewskie uprawnienia syna Mieszka I kojarzone są raczej z rokiem 1000, Zjazdem Gnieźnieńskim i cesarzem Ottonem III. Nie bez powodu. Jak wyjaśnił Katolickiej Agencji Informacyjnej prof. Marek Barański, historyk mediewista z Uniwersytetu Warszawskiego, faktycznie w 1000 roku w Gnieźnie Bolesław uzyskał uprawnienia przysługujące tylko królom.

DEON.PL POLECA

Jednak przez następne ćwierćwiecze nie udało się doprowadzić do koronacji polskiego króla, głównie dlatego, że po śmierci Ottona III (1002 r.) zmienił się klimat polityczny i jego koncepcja Europy równych sobie królestw upadła. Dopiero w roku 1025 nadarzyła się okazja (związana z zamieszaniem politycznym po stronie niemieckiej), którą Chrobry wykorzystał i przyjął królewskie namaszczenie oraz koronę na swoją głowę. Wkrótce potem umarł i w tym samym roku odbyła się kolejna koronacja – jego syna, Mieszka II.

Sprawa obchodów okrągłej rocznicy koronacji króla, którego wizerunek Polacy widzą najczęściej na banknocie dwudziestozłotowym, błyskawicznie stała się przedmiotem politycznych przepychanek w naszym kraju. Dodatkowo jej świętowanie przyćmiła śmierć papieża Franciszka i jego pogrzeb. Nietrudno jednak zauważyć dość wyraźne rozgraniczenie obchodów państwowych i religijnych. Chociaż i jedne i drugie odbywały się w Gnieźnie, to miały miejsce w odstępie dwóch dni. Najpierw, w piątek, 25 kwietnia br., odbyły się oficjalne obchody państwowe. Uroczystości kościelne miały miejsce dopiero w niedzielę, 27 kwietnia i zostały połączone z uroczystością ku czci św. Wojciecha, co dla znających choćby pobieżnie dzieje Chrobrego i św. Wojciecha, jest zestawieniem oczywistym.

Czy to tak wyraźne rozdzielenie świeckich ceremonii i obrzędów religijnych było potrzebne? Trudno powiedzieć. Warto natomiast przypomnieć, że koronacja Bolesława I była w swej istocie wydarzeniem religijnym, w którym namaszczenie świętym olejem było elementem niezbędnym, wręcz konstytutywnym. Król stawał się pomazańcem Bożym, który władzę otrzymał od Boga, a nie z łaski ludzkiej. Koronacja była więc szczególnym splotem tego, co polityczne z tym, co religijne, które w owych czasach w Europie było bez wątpienia chrześcijańskie.

W czasach tak czy inaczej rozumianej demokracji tego rodzaju powiązanie okazuje się dla wielu zupełnie niezrozumiałe, przede wszystkim dlatego, że uważają siebie, jako wyborców, za źródło władzy. Jej religijny wymiar praktycznie zanikł lub został zepchnięty na bardzo daleki margines. Tegoroczne obchody tysiąclecia koronacji Bolesława Chrobrego jednoznacznie to zobrazowały. Co ciekawe, w pewnym sensie uwidoczniło się to także w TVP. Transmisja niedzielnych uroczystości z gnieźnieńskiej katedry emitowana była w tylko TVP Polonia. W tym samym czasie w TVP 1 nadawana była Msza święta z sanktuarium Miłosierdzia Bożego w krakowskich Łagiewnikach.

Znamienne było też powitanie, jakie w niedzielę skierował do uczestników uroczystości w Gnieźnie Prymas Polski abp Wojciech Polak. „Tegoroczne uroczystości świętowojciechowe od samego początku miały mieć szczególny charakter. Chcieliśmy bowiem, aby stały się okazją do naszego dziękczynienia za wiekopomne wydarzenie sprzed tysiąca lat, jakim była koronacja Bolesława Chrobrego, a następnie jego syna Mieszka II Lamberta na królów Polski” – powiedział metropolita gnieźnieński. Ale to nie wszystko. Gospodarz kościelnych obchodów dodał, że „po piątkowym posiedzeniu Sejmu i Senatu, w obecności Prezydenta RP, które odbyło się w Gnieźnie, możemy teraz spotkać się w miejscu, w którym to wszystko się wydarzyło, w Bazylice Prymasowskiej, w auli koronacyjnej królów Polski”.

Kard. Kazimierz Nycz, będący legatem papieskim na gnieźnieńskie obchody, w homilii zwrócił uwagę na coś istotnego. Przypomniał, że podczas pierwszej koronacji w polskim rycie koronacyjnym przyszły władca pytany był o gotowość do służby wierze i do sprawiedliwych rządów. Polska pod rządami koronowanego króla miała być samodzielnym państwem chrześcijańskim, wspólnotą polityczną nie poddaną samowoli władcy, ale współpracującą z nim dla wspólnego dobra. „Dziś żyjemy w zupełnie innej rzeczywistości. Czy jednak nie powinny być ciągle aktualne te kryteria, o które pytał Bolesława koronator – gotowość do służby, gotowość do sprawiedliwych rządów, obrona podmiotowości oraz współpraca władcy i społeczeństwa jako warunek dobra wspólnego?” – pytał wysłannik papieża Franciszka na obchody tysięcznej rocznicy koronacji Chrobrego.

Być może nie wszyscy to dostrzegają, ale w tle tegorocznych uroczystości z okazji upływu tysiąca lat od nałożenia korony na głowę syna Mieszka I, pojawia się pytanie o relacje Kościoła i państwa w naszej Ojczyźnie. Rządzący od dawna nie są pomazańcami Bożymi (nawet jeśli niektórzy z nich są tak postrzegani, przedstawiani lub sami tak siebie widzą). Źródłem ich władzy nie jest namaszczenie świętym olejem, lecz wola większości glosujących, którą trudno dziś traktować w kategoriach „Vox populi, vox Dei”.

Nie brak wciąż w Kościele tęsknot za „namaszczaniem” konkretnych ludzi do władzy, nie brak też wśród polityków chętnych do skorzystania z tych tęsknot. Z drugiej strony mamy tendencje do radykalnego i demonstracyjnego odcinania sfery władzy od religii i Kościoła. W efekcie dochodzi do dziwnych mijanek podczas ważnych uroczystości lub do eskalujących konfliktów o sprawy elementarne. W obydwu przypadkach skutki są fatalne, zarówno dla rządzących, jak i dla Kościoła. Coraz wyraźniej widać, że po roku 1989 nie podjęto w naszej Ojczyźnie skutecznych starań o zbudowanie stabilnych relacji na linii państwo-Kościół. Chyba już czas ten brak nadrobić.

Dziennikarz, publicysta, twórca portalu wiara.pl; pracował m.in. w "Gościu Niedzielnym", radiu eM, KAI

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.
Andrzej Kozioł

Magia dawnego Krakowa to opowieść o życiu miasta i jego mieszkańców, tak barwna niczym krakowska szopka.

Czym pachniało miasto i co serwowano na ucztach pod dachem Sukiennic? Kto jeździł zaczarowaną dorożką i kiedy rozpoczęła się...

Tematy w artykule

Skomentuj artykuł

Tysiąc lat od koronacji i pytanie w tle
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.