Zdecydowano się na ruch, który jest dla postronnych obserwatorów niezrozumiały

Zdecydowano się na ruch, który jest dla postronnych obserwatorów niezrozumiały
fot. BP KEP

Nie milkną echa ubiegłotygodniowej decyzji biskupów, którzy postanowili, że abp. Wojciech Polak nie będzie już odpowiadał za utworzenie komisji ds. wyjaśnienia przypadków pedofilii w polskim Kościele. Zamiast niego sprawą ma się zająć zespół, który utworzy bp Sławomir Oder z Gliwic. Wiele osób dało w tych dniach upust swoim emocjom, na głowy hierarchów spadają gromy, a pod kuriami pojawiają się kamienie z napisami: „kamienie wołać będą”. Pojawiają się głosy, że biskupi oszukali wiernych, że stracili resztki wiarygodności. Niektórzy stawiają wręcz tezę, że komisja nie powstanie nigdy, a powołanie jakiś nowych osób to po prostu zasłona dymna.

Nie będę ukrywał tego, że i ja byłem zaskoczony. O problematyce pedofilii biskupi dyskutują niemal na każdym posiedzeniu KEP bodaj od ponad dekady. Dwa lata temu zdecydowali, że chcą wreszcie utworzyć komisję. I choć nigdy nie podali konkretnego terminu jej powołania nadzieje na to, że stanie się to szybko rosły. Hierarchowie mówili bowiem, że problem traktują poważnie, przepraszali skrzywdzonych, opracowywali dokumenty dotyczące postępowań kanonicznych, powołali do życia Fundację Świętego Józefa i utworzyli system przyjmowania zgłoszeń. Do tego trzeba dorzucić ubiegłoroczne spotkanie z pokrzywdzonymi na Jasnej Górze, po którym obie strony mówiły, że są z niego zadowolone i traktują je jako „początek wspólnej drogi”. Nie można też nie wspomnieć tego, że biskupi czują na plecach „oddech Watykanu”, który karze ich za zaniedbania z przeszłości. Wszystko to dawało nadzieję. Czas mijał, presja rosła.

DEON.PL POLECA



 

Ale komisji nie ma. Zdecydowano się na ruch, który jest dla postronnych obserwatorów niezrozumiały. I w gruncie rzeczy nie zrozumiemy go do końca, bo nie wiemy co się na posiedzeniu KEP wydarzyło. Wiemy jedynie, że pewne kontrowersje budzą przedstawione biskupom cele komisji, niektóre jej uprawnienia, kwestie finansowania a także metodologia jej pracy. Kontrowersje dotyczą też zakresu działania. Dwa lata temu mówiono bowiem jedynie o komisji historycznej, potem pomysł ewoluował w kierunku komisji interdyscyplinarnej. Spory dotyczą też problematyki prawnej.

Nie są to problemy błahe. Nie mogę zatem stanąć w jednym szeregu z krytykami biskupów. Jestem wielkim orędownikiem powstania komisji. Uważam, że jest potrzebna, by dokonać swoistego oczyszczenia. Owszem, prace nad jej powstaniem trwają już długo, co powoduje pewną niecierpliwość, ale nie ma sensu tworzyć jakiegoś podmiotu, co do którego za moment pojawią się liczne zastrzeżenia. Lepiej jest wszystkie niejasności, spory, wątpliwości wyjaśnić teraz. Nawet kosztem tego, że ktoś będzie miał z tego tytułu jakieś pretensje. Nie rozmawiamy o kupnie lodów. Rozmawiamy o podmiocie, którego działalność będzie miała kolosalne znaczenie dla Kościoła. Warto zatem teraz wszystko przeanalizować, przedyskutować, skonsultować. Potem może być za późno. Potem mogą pojawić się zarzuty o nierzetelność, podważanie ustaleń, itp.

Odwołam się w tym miejscu do osobistych doświadczeń. W połowie 2023 roku wraz z Piotrem Litką rozpoczęliśmy kwerendę naukowo-dziennikarską w Instytucie Pamięci Narodowej. Chcieliśmy sprawdzić o ilu przypadkach pedofilii śród księży wiedziały władze PRL. Od początku zakładaliśmy, że powstanie z tego raport. Opublikowaliśmy go w pierwszej połowie 2023 r. na łamach „Rzeczpospolitej”. Gdy zaczęliśmy prace i zaczęły nam wychodzić konkretne historie chcieliśmy ujawniać nazwiska księży skazanych za pedofilię, miejsca pracy, itd. Potem pojawiła się refleksja. Większość sprawców nie żyje – nie mają się jak bronić. Żyją ich ofiary – nierzadko wciąż w tych miejscach, w których zostały skrzywdzone – fakt, że my dotarliśmy do szczegółów ich spraw mógłby w nich spowodować powtórną traumę. Ostatecznie, po długich dyskusjach uznaliśmy, że podamy tylko inicjały, diecezje inkardynacji, rok zdarzenia i krótki, lakoniczny opis przypadku. Dziś pewnie zrobilibyśmy to nieco inaczej.

Od grudnia 2024 r. kieruję pracami komisji „Wyjaśnienie i Naprawa” w diecezji sosnowieckiej. Projekt jej utworzenia powstał wiosną ub. roku. Opracowano projekty statutu i zasad działania komisji. Ale ich doszlifowanie i doprecyzowanie zajęło nam podczas cotygodniowych, trwających często ponad trzy godziny spotkań, całe trzy miesiące. Komisja, która powstała w październiku 2024 r. swoje prace rozpoczęła de facto w połowie stycznia 2025. Dziś odkrywamy, że nie wszystko mieliśmy na starcie dopracowane. Na szczęście pracujemy tylko dla jednej diecezji, więc braki możemy usunąć w sposób błyskawiczny. Nie potrzebujemy czekać na to aż zbierze się cały episkopat, wystarczy jedna rozmowa z ordynariuszem.

Czasu od pierwszych zapowiedzi utworzenia komisji minęło sporo. Wydaje się jednak, że wbrew wszystkiemu trzeba uzbroić się w cierpliwość i nie tracić nadziei. Tego procesu nie da się zatrzymać. I biskupi mają tego świadomość. Widzą chociażby reakcję na wieść o zmianie ekipy przygotowującej założenia komisji. Teraz jednak muszą pokazać swoją determinację. Niestety większość schowała się, nie komentuje, nie wyjaśnia. A szkoda.

Jest dziennikarzem, kierownikiem działu krajowego "Rzeczpospolitej". Absolwent kursu „Komunikacja instytucjonalna Kościoła: zarządzanie, relacje i strategia cyfrowa” na papieskim Uniwersytecie Santa Croce w Rzymie. W wydawnictwie WAM wydał: "Nie mam nic do stracenia - biografia abp. Józefa Michalika" oraz "Wanda Półtawska - biografia z charakterem"

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Tematy w artykule

Skomentuj artykuł

Zdecydowano się na ruch, który jest dla postronnych obserwatorów niezrozumiały
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.