Złapani w pułapkę ‘złośliwego demona’

Każdy z nas chce znać prawdę o sobie, swojej historii i sytuacji, ale też prawdę o świecie, w którym żyjemy. Dzisiaj mamy narzędzia do komunikacji i zdobywania wiedzy o jakich wcześniejszym pokoleniom się nie śniło. Czy umiemy z nich korzystać i dobrze nam służą? Odpowiedź mogłaby być zaiste ‘hamletowska’ – „oto jest pytanie!”.
Poznawanie rzeczy wbrew pozorom nie jest łatwe. Nie wystarczy tylko mieć dostęp do jakichś informacji. O tych samych sprawach, o tych samych wydarzeniach, każdy z uczestników i zewnętrznych obserwatorów może mówić inne rzeczy, nierzadko sprzeczne ze sobą. Dzisiaj wiemy też, że obiektywizm przekazu medialnego pozostawia wiele do życzenia. Funkcjonujemy w jakichś ‘bańkach’, gdzie uznajemy i dzielimy się ‘naszą prawdą’ pomijając czy wręcz negując inne spojrzenia. To nie jest nowość, zawsze tak było. Dzisiaj może jest to tylko potęgowane łatwością komunikacji i przekazywania dalej jakiejkolwiek treści.
Ułuda, jaką wytwarza świat wirtualny jest bardzo kusząca i wciąga. Problem polega tylko na tym, że zatracamy zdolność do rozróżniania rzeczywistości od fikcji, innowacyjnych wytworów geniuszu ludzkiego i manipulacji, która jest intencjonalnym wprowadzaniem w błąd. Dla niektórych jest to swego rodzaju zabawa, ale ona może też przybrać dramatyczne, wręcz kryminalne wymiary. Coraz trudniej jest zorientować się czy mamy do czynienia z rzeczywistym obrazem czy raczej jakąś ‘przeróbką’, autentyczną wypowiedzią czy raczej deepfake’ową manipulacją. To prowadzi, niestety, do swego rodzaju zobojętnienia. Nabieramy dystansu do wszystkiego, nie potrafiąc zaufać temu, co widzą nasze oczy i rejestruje umysł.
Zatracamy wrażliwość na to, co do nas dociera, a przez to ‘odczłowieczamy’ relacje między nami i ze światem. Kolejny obrazek z wojny, gdziekolwiek by ona nie była, nie robi na nas wrażenia. Czasami nie umiemy tego przyjąć, bo trudno człowiekowi pomieścić w sobie te emocje. Innym razem przestaje nas to interesować, bo ileż można, a na dodatek, widać w tym także jakiś zamysł propagandowy jednych czy drugich i nie chcemy być wykorzystywani i manipulowani propagandą.
Podobnie rzecz ma się z kataklizmami naturalnymi, powodzie, trzęsienia ziemi, pożary. Mamy ograniczoną możliwość wchłaniania takich treści, a na dodatek często rzeczywistość nam się miesza z fikcją, jaką znamy z filmów katastroficznych. Owszem, jesteśmy poruszeni i chętnie angażujemy się w jakieś akcje pomocowe, zbiórki, ale to jest chwilowe, a później wszystko wraca w stare koleiny.
Wobec dramatu niewolnictwa nie można być obojętnym- podkreślił #PapieżFranciszek podczas spotkania z delegacją sieci @TalithaKumRome z okazji 11. Światowego Dnia Modlitwy i Refleksji poświęconej Walce #HandlemLudźmi, który będzie obchodzony 8 lutego.
— Vatican News PL (@VaticanNewsPL) February 7, 2025
ℹ️ https://t.co/D5GF5WY0X9 pic.twitter.com/cdGSHENaRu
Myślę, że warto przyjrzeć się także, jak przyjmujemy treści związane z tragicznymi wydarzeniami, wypadkami, katastrofami, których obrazy możemy obserwować, bo zostały sfilmowane przez kamery telewizyjne, monitoring czy inne narzędzia, np. wypadki lotnicze, komunikacyjne na drogach czy wodach. Ich ilość jest tak wielka i tak często są powtarzane, że musimy sobie zadawać pytanie o to, jaki efekt pozostawiają w mojej świadomości. Jest bowiem bardzo dużo treści, które sprawiają, że czujemy przesyt i nie jesteśmy w stanie ich więcej przyjąć. Takim symptomatycznym przejawem tego jest beznamiętne skrolowanie tych wiadomości na ekranie swojego smartfonu (bo tego najczęściej używamy), bez żadnego zaangażowania.
Trzeba przyznać, że obrazki naszego korzystania ze współczesnych mediów i środków komunikacji są trochę zatrważające. To, co miało ułatwiać komunikację sprawia, że żyjemy coraz bardziej w jakiejś ‘alternatywnej rzeczywistości’, wystawieni na manipulacje i bezradni wobec coraz bardziej wyrafinowanych narzędzi ‘inżynierii społecznej’.
Nie, nie jesteśmy bezbronni, ale reakcja na to zagrożenie wymaga niemałego wysiłku. Duchowość podpowiada nam trzy reakcje, które nam pomogą, abyśmy nie utonęli w tym oceanie medialnym. Po pierwsze to rozeznanie, dbanie o jasność umysłu, uwolnienie się od wszelkiego rodzaju nacisków zewnętrznych i wewnętrznych, które zły duch/przyzwyczajenie/natura wykorzystują, aby nas zmanipulować. Po drugie to racjonalny detoks. Trzeba zadbać o swój umysł i serce. Przestrzeń milczenia i ciszy to nie luksus dla nadwrażliwych i elity, ale konieczność dla każdego. Po trzecie – i to jest chyba najtrudniejsze – zatraciliśmy zdolność patrzenia innym w oczy. Trzeba się na nowo uczyć odrywać wzrok od ekranu, by spotkać się ze spojrzeniem tych, co są obok. Bez tego nie wyrwiemy się z objęć ‘złośliwego demona’.
Skomentuj artykuł