Prezes GCCM Polska: chcemy usłyszeć zarówno wołanie ziemi, jak i krzyk ubogich

Prezes GCCM Polska: chcemy usłyszeć zarówno wołanie ziemi, jak i krzyk ubogich
(fot. Deposit Photos)
KAI / sz

O polskiej inicjatywie, jaką jest przypadająca dziś Niedziela św. Franciszka, o świętości przez ekologię i katolickim podejściu do ochrony środowiska w rozmowie z KAI opowiada Piotr Abramczyk, prezes zarządu GCCM Polska - Światowego Ruchu Katolików na rzecz Środowiska. "Polski Kościół się zieleni" - mówi Abramczyk.

Dawid Gospodarek (KAI): Niedziela św. Franciszka to nowa, polska inicjatywa. Skąd ten pomysł, jaki jest jego cel?

Piotr Abramczyk: Niedziela św. Franciszka to dzień modlitwy i działania, święto chrześcijańskiej ekologii. Odbywa się w pierwszą niedzielę po liturgicznym wspomnieniu św. Franciszka z Asyżu, które przypada 4 października. Oczywiście świętowanie dnia Bożego ekologa z Asyżu ma, także w Polsce, długą, franciszkańską tradycję. Ale, gdy w zeszłym roku zakładaliśmy polski oddział Światowego Ruchu Katolików na rzecz Środowiska, postanowiliśmy dodać do tej tradycji ważną innowację. Chcieliśmy, żeby co roku Niedziela św. Franciszka była poświęcona rozwiązaniom jednego konkretnego wyzwania ekologicznego i społecznego. Chodziło o to, żeby świętować razem w duchu radości i wdzięczności za Boże stworzenie, a jednocześnie wziąć się za realny ekologiczno-społeczny problem.

Wprost tu nawiązujecie do nauczania papieża Franciszka...

DEON.PL POLECA

Dla nas w Światowym Ruchu Katolików na rzecz Środowiska jest bardzo ważne, żeby łączyć oba te wymiary: społeczny i ekologiczny. Chcemy „usłyszeć zarówno wołanie ziemi, jak i krzyk ubogich”, jak mówi motto naszego Ruchu wzięte od papieża Franciszka. Papież podkreśla, że nie ma dwóch oddzielnych kryzysów: społecznego i ekologicznego, ale że to „wszystko jest ze sobą powiązane”. Dlatego szukając rozwiązań musimy patrzeć na sprawy integralnie.

I jak to konkretnie robicie?

W zeszłym roku wzięliśmy na warsztat problem marnowania żywności. Według raportu FAO z 2013 roku, na świecie marnuje się rocznie 1,3 mld ton żywności rocznie. Taka ilość wystarczyłaby na wyżywienie wszystkich mieszkańców Polski przez 66 lat. W naszym kraju według jedynych dostępnych na ten moment danych Eurostatu sprzed 13 lat marnuje się 9 mln ton jedzenia rocznie. Przypuszczalnie ta liczba dziś wzrosła. Norwid pisał kiedyś, że tęskni do Polski, kraju, w którym „kruszynę chleba podnoszą z ziemi przez uszanowanie dla darów nieba.” Nie może być tak, że marnujemy tyle jedzenia, w sytuacji gdy wciąż wielu ludzi na świecie i w Polsce nie ma co jeść. Więc wymiar społeczny, a także moralny tego problemu jest oczywisty.

Wymiar ekologiczny jest może na pierwszy rzut oka mniej namacalny. Ale, żeby wyprodukować, przetworzyć i dostarczyć żywność na sklepowe półki, a potem do naszych domów, trzeba zużyć wodę, energię, paliwo. Jak pokazuje raport Federacji Banków Żywności, „Marnując żywność marnujesz planetę” - rocznie z powodu wyrzucanej na świecie żywności trafia do atmosfery 3,3 miliarda ton gazów cieplarnianych. To tyle, ile w tym samym czasie emituje cały przemysł Unii Europejskiej. Marnowanie żywności ma więc złe skutki dla klimatu. A od stabilności klimatu zależy przyszłość życia na Ziemi, o czym Jan Paweł II mówił głośno już w 1990 roku.

I jak rok temu zwróciliście uwagę na ten problem?

Ściągnęliśmy w Niedzielę św. Franciszka do Polski wybitnych specjalistów – a jednocześnie ludzi Kościoła – z całego świata, żeby opowiedzieli politykom i szefom sieci handlowych, jak wygląda marnowanie żywności z punktu widzenia Ziemi i z punktu widzenia ubogich, zwłaszcza tych mieszkających w najuboższych krajach globalnego Południa. To było ważne, bo w tym samym czasie procedowano w polskim Sejmie projekt, którego celem było ograniczenie marnowania żywności.

Politycy, przedsiębiorcy - a zwykli zjadacze chleba?

Rzeczywiście, nie chcieliśmy zatrzymywać się tylko na poziomie niezbędnych zmian prawnych. Chcieliśmy też pokazać, jak tzw. „zwykły człowiek”, zwykły parafianin, może ograniczyć marnowanie żywności, zmieniając swoje nawyki konsumpcyjne, zaczynając od zaraz. Dlatego przygotowaliśmy Deklarację św. Franciszka – czyli materiał edukacyjny, który pokazywał jak w kilku prostych krokach ograniczyć marnowanie żywności w swoim gospodarstwie domowym, a nasi Animatorzy Laudato Si rozdawali go parafianom w kilkunastu miejscach w całej Polsce. W zeszłym roku organizowaliśmy Niedzielę św. Franciszka we współpracy z Caritas Polska.

Co Jakie macie plany na ten rok?

W tym roku organizujemy Niedzielę św. Franciszka już samodzielnie, we współpracy z oddolnymi inicjatywami – ze świeckimi i proboszczami z całej Polski – pod hasłem „Powietrze = dobro wspólne”. Chcemy zwrócić uwagę na prostą sprawę. My, Polacy możemy mieć różne poglądy na różne sprawy, ale wszyscy – bogaci i biedni, chrześcijanie i niewierzący, prawicowcy i lewicowcy – oddychamy tym samym powietrzem. Jednocześnie najmocniej skutki zanieczyszczenia odczuwają kobiety w ciąży, dzieci, osoby starsze i mieszkańcy wsi i mniejszych miast. A więc grupy, które wcale niekoniecznie mają w życiu najłatwiej.

Chcecie walczyć ze smogiem?

Jako katolicy chcemy być za życiem – w praktyce. Wzięliśmy się za smog jako ludzie wierzący, właśnie dlatego, że chcemy zadbać o życie. A z powodu smogu umiera co roku ponad 40 tys. Polek i Polaków. Poza tym spalanie paliw kopalnych nie tylko zatruwa powietrze, ale też podgrzewa klimat, a skutki tego – w postaci suszy - już odczuwają nasi rolnicy. No i najbiedniejsi Polacy, którzy muszą więcej płacić za żywność. Chcemy zwrócić uwagę na te wyzwania. I pokazać, jak możemy sobie wspólnie z nimi poradzić

Niedziela św. Franciszka ma potencjał w naszym kraju?

Chcieliśmy, żeby Niedziela św. Franciszka na trwałe wpisała się w krajobraz Kościoła w Polsce, trochę tak jak Pochód Trzech Króli, zainicjowany przez zaprzyjaźnione środowisko Teologii Politycznej. I widzimy, że to naprawdę się udaje. Zgłaszają się do nas proboszczowie i świeccy z całej Polski. Oddolnie i spontanicznie organizują w całej Polsce własne Niedziele św. Franciszka – modlą się razem za ochronę stworzenia, robią prelekcje, rodzinne pikniki albo akcentują ten dzień podczas liturgii (np. w zaprzyjaźnionej parafii św. Andrzeja Boboli u jezuitów w Warszawie na Eucharystii podczas Niedzieli św. Franciszka śpiewał 25-osobowy chór Amici Canentes). A my, jako Światowy Ruch Katolików na rzecz Środowiska, pomagamy dostarczając materiały edukacyjne czy zapraszając ekspertów od spraw smogu.

Jak zwykły obywatel może włączyć się w walkę o czyste powietrze? Czy to nie zadanie tylko dla polityków?

Nie. Jest mnóstwo rzeczy, które możemy zrobić. Możemy np. zastanowić się, czy wszędzie warto jechać samochodem? Może lepiej przejść się piechotą, przejechać rowerem, albo wybrać transport publiczny?

Ale zmiana nawyków to nie wszystko. Możemy zgłosić się po dofinansowanie z rządowego programu „Czyste powietrze” albo programów samorządowych i wymienić piec węglowy na piec zasilany ekologicznym źródłami energii, np. na pompę ciepła. Albo po pieniądze na ocieplenie domu. Nie tylko przestaje się w ten sposób podtruwać sąsiadów, ale też w dłużej perspektywie – wzmacnia swój domowy budżet.

No i wreszcie można razem z sąsiadami i przyjaciółmi zacząć pytać swoich polityków czy samorządowców o miejską albo wojewódzką uchwałę antysmogową. Często myślimy, że polityka to sprawa „tych tam na górze”, którą możemy zostawić zawodowym politykom w krawatach. Tymczasem nauka społeczna Kościoła rozumie politykę nie jako walkę o władzę, ale jako dbanie o dobro wspólne. Prawdziwa polityka to dbanie o wspólne codzienne, życiowe sprawy. Papież Paweł VI nie wahał nazywać się takiej dbającej o wspólne sprawy polityki – jedną z dróg do świętości.

Do świętości przez politykę i... ekologię?

Tak właśnie rozumiemy naszą misję w Światowym Ruchu Katolików na rzecz Środowiska. Po pierwsze, zaczynamy od tego, co Jan Paweł II nazywał „nawróceniem ekologicznym” – od odnowienia relacji do Boga, bliźnich i innych stworzeń, od przemiany własnego życia. Chodzi o to, żeby znajdować czas i poświęcać uwagę osobistej relacji z Bogiem, Jego stworzeniem i ludźmi, którzy są dookoła nas. Po drugie, działamy razem z innymi w swoim najbliższym otoczeniu – w parafii, wspólnocie, szkole, lokalnej społeczności. Po trzecie, w końcu działamy na rzecz zmian systemowych. Indywidualne działania są konieczne, bo kształtują nowe nawyki, ale nie wystarczą. Nie bez przyczyny katolicka nauka społeczna jest właśnie "społeczna". Żeby zadbać o dobro wspólne, potrzeba zmian na poziomie społecznym, chociażby dobrego prawa ograniczającego smog i wspierającego czyste źródła energii.

Od ogłoszenia encykliki ekologicznej minęło już trochę czasu - czy widzi Pan jakieś zmiany w Polsce w podejściu do ekologii? Jakieś znaki przebudzenia ekologicznego?

Zdecydowanie tak. Polski Kościół się zieleni. Polscy biskupi bardzo mocno zabrali głos w sprawach ekologii. W ostatnią Niedzielę Miłosierdzia wezwali wszystkich wiernych – a szczególnie młodych, zaangażowanych katolików, żeby „szerzyć wiedzę o zmianach klimatu i ich przyczynach; motywować polityków do przeciwdziałania zmianom klimatu; promować stosowanie odnawialnych źródeł energii”. W tym tekście jest zresztą mnóstwo innych konkretnych, praktycznych wskazówek. Biskupi piszą, że młodzi, aktywni chrześcijanie mogą np. „przeciwdziałać marnowaniu żywności i przekazywać jej nadwyżki potrzebującym; promować wiedzę o racjonalnym gospodarowaniu odpadami; dbać o naturę i zabiegać o funkcjonowanie zielonych przestrzeni; zachęcać do ograniczania zużycia plastiku; prowadzić zbiórki odpadów trudnych do recyklingu, np. zużytych świetlówek, telefonów komórkowych; budować świadomość realnego zagrożenia smogiem, np. przez stworzenie lokalnych sieci pomiaru skażenia.”

Naszym zadaniem, jako świeckich, jest to, żeby ten głos biskupów przebił się do wiernych. Chodzi o to, żeby zacząć wcielać w życie wezwanie Jana Pawła II do „nawrócenia ekologicznego”. Trudno o lepszy moment, bo mija właśnie 40 lat odkąd polski papież ogłosił św. Franciszka patronem ekologów. To była jedna z jego pierwszych decyzji. Dziś widać wyraźnie, że i w tej sprawie Jan Paweł II wyprzedził swoją epokę i był ekologiem zanim to było "modne".

Ekologiczna wrażliwość nie była obca również Benedyktowi XVI, ale u Franciszka jest chyba najbardziej dostrzegalna...

Papież Franciszek podejmuje to dziedzictwo Jana Pawła II. W zeszły piątek zrobił coś niezwykłego. Jako pierwszy w historii papież włączył się osobiście w obchody Dnia św. Franciszka. Zasadził w Ogrodach Watykańskich drzewo, wspólnie z szefem naszej organizacji dr. Tomasem Insuą i przede wszystkim – z przedstawicielami ludów rdzennych Amazonii. Papież chciał w ten sposób zwrócić uwagę na dramat płonącej Amazonii i żyjących tam ludzi.

Ale „ekologiczne przebudzenie" widać nie tylko w Kościele. Widać też zmianę wśród opinii publicznej, Polacy biorą poważnie susze, zanieczyszczenie powietrza, a niedawny sondaż IBRIS dla „Rzeczpospolitej” pokazuje, że zmiany klimatyczne uznaje za problem zdecydowana większość zarówno wyborców PO (92 proc.) jak i PiS (86 proc.) Pojawiają się też ważne głosy polityków. W udzielonym niedawno wywiadzie Minister Przedsiębiorczości i Technologii, Jadwiga Emilewicz, mocno angażująca się od dawna w walkę ze smogiem, bardzo ciekawie pokazała, że wrażliwość proekologiczna jest głęboko zakorzeniona we wrażliwości konserwatywnej.

Proszę powiedzieć coś więcej Światowym Ruchu Katolików na Rzecz Środowiska.

The Global Catholic Climate Movement (GCCM) jako organizacja, której polskim przedstawicielstwem jest nasz Ruch, narodził się równocześnie ze słynną „zieloną” i społeczną encykliką papieża Franciszka, „Laudato si’: w trosce o wspólny dom”. Ale tak naprawdę GCCM zaczął się właśnie od osobistego „ekologicznego nawrócenia” konkretnej osoby. Tomas Insua, ten sam, który w zeszły piątek sadził razem z papieżem drzewo, pracował wtedy jako analityk jednej z największych firm internetowych. Razem z żoną pojechał wakacje na Filipiny i zobaczył ten kraj zdewastowany przez tajfun Haiyan – zobaczył ludzi bez dachu nad głową, ludzi wciąż cierpiących po stracie swoich bliskich. Wtedy Tomas – który już wcześniej angażował się na rzecz ubogich, w slumsach w rodzinnym Buenos Aires czy w Kalkucie wśród sióstr ze zgromadzenia św. Matki Teresy – zobaczył bardzo wyraźnie, że kryzys klimatyczny najmocniej uderza w najbiedniejszych. Że krzyk Ziemi i krzyk ubogich to jedno wołanie. I że jeśli chcemy zbudować świat bliższy wartościom chrześcijaństwa – sprawiedliwości między ludźmi i narodami – to musimy wziąć się za sprawy związane z ekologią i klimatem.

No i wtedy GCCM zaczęło rosnąć w tempie ziarna gorczycy. Dziś zrzesza ponad 900 organizacji, stowarzyszeń, zakonów i innych inicjatyw, a także indywidualnych Animatorów Laudato Si' z całego świata, działając w porozumieniu z watykańską Dykasterią ds. Integralnego Rozwoju Człowieka. W Polsce działamy zaledwie od stycznia zeszłego roku, ale już współdziała z nami ponad setka Animatorów Laudato Si’ w całej Polsce i wciąż zgłaszają się nowi.

Bardzo zachęcamy wszystkich, którzy chcieliby się włączyć, żeby się do nas odzywali. Nie trzeba mieć wcześniejszego doświadczenia, nie trzeba być specjalistą, ani zawodowym ekologiem. Wystarczy chcieć zadbać o wspólny dom, który zbudował dla nas Bóg.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.
Szymon Hołownia

Czy zwierzęta idą do nieba, a jeśli tak, to gdzie są, gdy my jesteśmy w czyśćcu? 

Nowa książka Szymona Hołowni jest o tym, że Bóg nie stworzył zwierząt przez przypadek i cały czas jest...

Skomentuj artykuł

Prezes GCCM Polska: chcemy usłyszeć zarówno wołanie ziemi, jak i krzyk ubogich
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.