Lek na przeziębienie małżeństwa
Wielu z nas żyjących w małżeństwach towarzyszy nieustanne poczucie braku czasu na bycie we dwoje, szczególnie, jeśli wychowujemy dzieci i mamy absorbującą pracę...
Oto jeden z największych paradoksów związanych z małżeństwem w dzisiejszych czasach: jeśli nadal bardzo wam na sobie zależy, prawdopodobnie brakuje wam czasu dla siebie. Ci małżonkowie, którzy nie pragną spędzać więcej czasu ze sobą, prawdopodobnie nie lubią się już tak bardzo. Odczuwają ulgę, gdy są z dala od siebie. Jednak wielu z nas żyjących w małżeństwach towarzyszy nieustanne poczucie braku czasu na bycie we dwoje, szczególnie, jeśli wychowujemy dzieci i mamy absorbującą pracę. Paradoksalnie, nawet jeżeli ludzie są niezadowoleni z niektórych aspektów swoich związków, nadal pragną spędzać ze sobą więcej czasu, aby przekonać się, czy może to sprawić, że ich wzajemne relacje ulegną poprawie.
Dlaczego tak jest? Ponieważ konkurencja, która walczy o nasz codzienny czas, jest o wiele bardziej asertywna niż my w stosunku do naszych małżeństw. Mówiliśmy wcześniej o dzieciach, które są konkurencją mającą szczególne zasługi w walce o nasz czas. Teraz omówimy jeszcze kilka innych: pracę, harmonogramy zajęć ludzi dorosłych, osobiste hobby, zajęcia rekreacyjne, telewizję i Internet. Większość z nas rezygnuje ze swojego małżeństwa na rzecz kombinacji tych "życiowych partnerów".
Przeziębienie małżeństwa
Wspominałem o cierpieniu z powodu braku wspólnego czasu. Przeważnie jedno z małżonków bardziej go odczuwa niż drugie, a to prowadzi do tego, co mój mentor ze studium podyplomowego, Robert Ryder, określał jako "przeziębienie małżeństwa" - cykl ścigającego/oddalającego się. Określany również mianem schematu "żądanie/ wycofanie", pojawia się w sytuacji, gdy jedno ze współmałżonków odczuwa chroniczne niezadowolenie spowodowane niewystarczającą głębią więzi i usiłuje zachęcić drugą osobę do wspólnego spędzania większej ilości czasu. (Może chodzić również o inne sprawy - jak na przykład rozmowy i seks - czas zajmuje tu jednak centralne miejsce).
Kiedy strona dążąca do czegoś, czyli ścigający, domaga się większej ilości czasu, oddalający się czuje się zagrożony utratą niezależności i zapiera się. Nie tylko nie poświęca więcej czasu, ale emocjonalnie jeszcze bardziej się wycofuje. Wywołuje to strach u ścigającego, który zaczyna jeszcze silniej domagać się zwiększonej ilości czasu i pogłębiania więzi. To z kolei powoduje panikę u oddalającego się, który obawia się, że kompromis doprowadzi do ulegnięcia nieuzasadnionym żądaniom; tak więc oddalający się dystansuje się jeszcze bardziej.
Z upływem czasu niektóre wersje tego zmagania się stają się w małżeństwach powszechne. Najczęściej spotykana jest sytuacja, w której żona domaga się spędzania większej ilości czasu razem, a mąż jest tym, który się oddala. W większości przypadków udaje się zapanować nad tym schematem, zanim stanie się on zbyt destrukcyjny, jednak niektórym nigdy nie udaje się w pełni wyeliminować go ze swojego życia. Smutne jest to, że oddalający się często szczerze chciałby spędzać więcej wspólnego czasu ze współmałżonkiem, ale nigdy nie zdołał wyrazić swojego pragnienia.
Gdybyś mniej pracował...
Jeszcze smutniejsze jest to, że niektóre pary nigdy nie patrzą na swoje małżeństwa z szerszej perspektywy po to, aby ocenić, co stanowi zagrożenie dla ich związku. Koncentrują się na jednym rodzaju konkurencji, takim jak na przykład praca współmałżonka lub jego hobby, i nigdy nie dochodzą do całościowego spojrzenia na sytuację, tak aby zobaczyć, z czym naprawdę się zmagają. Strategie, jakie stosują w celu wprowadzenia zmian, są zatem zbyt uproszczone i jednostronne: "Gdybyś mniej pracował... mniej czasu poświęcał swojemu hobby... zrezygnował z udziału w spotkaniach swoich komitetów... oglądał mniej telewizji, mielibyśmy więcej czasu dla siebie". Odpowiedź drugiej strony brzmi: "Gdybyś się odczepił/a ode mnie, świetnie byśmy sobie radzili". Podtekst jest następujący: "Ktoś tu musi się zmienić, i niech mnie diabli wezmą, jeśli to będę ja!". Przyjrzyjmy się powszechnym rodzajom konkurencji dla małżeńskiego czasu i zastanówmy się, co można zrobić w tej sprawie. Niektóre z pomysłów mogą być nieadekwatne do twoich doświadczeń. Wybierz to, co pasuje i ciesz się, że inne cię nie dotyczą.
- Jeżeli niepokoi cię ilość czasu, jaką spędzasz z dala od współmałżonka i rodziny, załóż dziennik, w którym będziesz przez pewien okres rejestrować, na co poświęcasz swój czas. Zrobiłem to ostatnio, analizując harmonogram swoich wieczornych i weekendowych spotkań oraz podróży z ubiegłego roku. Szybko zobaczyłem, że poświęcam na te działania zbyt wiele czasu ze szkodą dla mojego małżeństwa oraz osobistego samopoczucia, szczególnie w niektórych okresach w ciągu roku. Zauważyłem zwłaszcza negatywny wpływ podróżowania w czasie weekendów oraz umawiania się na wieczorne spotkania częściej niż raz w tygodniu. Przeprowadź ocenę własnej sytuacji, a następnie podziel się swoimi spostrzeżeniami ze współmałżonkiem, omawiając ewentualne zmiany, które mogą okazać się konieczne. Nie prowadź dziennika zajęć współmałżonka, ponieważ zostanie to odebrane jako nadzorowanie. Jeżeli nie można od razu zmienić harmonogramu własnych zajęć (ze względu na wcześniej podjęte zobowiązania), zaplanuj moment, od którego możesz zacząć podejmować inne decyzje. Z chwilą, gdy uświadomiłem sobie, że pracuję wieczorem zbyt często, nie odwołałem wcześniej umówionych spotkań, ale nie zgadzałem się na kolejne propozycje. Opowiadałem żonie o każdym spotkaniu i o tym, dlaczego się na nie zgodziłem, po to, aby wiedziała, że pracuję nad wprowadzeniem zmian i aby mogła mnie zachęcać do tego.
- Planuj czas dla waszego małżeństwa. Kiedy robiłem doktorat, pracowałem i wychowywaliśmy małe dzieci - nasze rozkłady zajęć wyglądały strasznie. Zdecydowaliśmy się więc w piątkowe poranki wychodzić na długie wspólne śniadania, po których spędzaliśmy jeszcze trochę czasu razem. Ten cotygodniowy wspólny czas pomagał nam "trzymać się razem" do czasu, gdy można było poprawić coś w naszych harmonogramach zajęć.
- Gdy inne wymogi pochłaniają wasz małżeński czas, przypominaj sobie, co przez to tracisz i mów współmałżonkowi o swoich wyrzutach sumienia z tego powodu. Niewyrażanie swojego ubolewania lub przeprosin jest jednym z najczęstszych powodów, dla których druga strona czuje się pozostawiona w cieniu innych zajęć.
- Lepiej wykorzystuj czas, jakim dysponujesz. Większość z nas nie wykorzystuj e w pełni możliwości ograniczonego czasu, jakim dysponujemy. Można znacznie ulepszyć swoje małżeństwo, wprowadzając niewielkie zmiany do harmonogramu swoich zajęć.
- Jeśli jesteś ścigającym, unikaj zrzędzenia na temat konieczności spędzania razem większej ilości czasu. Kwestię swoich niepokojów i trosk z tym związanych poruszaj okresowo, w jakimś spokojnym momencie, przedstawiając je raczej w kategoriach nadziei, jakie wiążesz z waszym małżeństwem, a nie wracając do nich nieustannie w formie krytyki pod adresem priorytetów współmałżonka.
- Jeśli jesteś oddalającym się, odpowiedz sobie na pytanie dotyczące tego, jakie są twoje nadzieje związane z waszym małżeństwem i od czego będzie zależało ich spełnienie. Staraj się myśleć na temat waszego małżeństwa raczej pro aktywnie, aniżeli w kategoriach obrony przed znalezieniem większej ilości czasu dla waszego małżeństwa. I staraj się twórczo myśleć o lepszym wykorzystywaniu czasu, którym już dysponujecie
Jeśli nic z tego nie pomoże, może się okazać, że macie poważny problem z wykorzystywaniem czasu. Innymi słowy, możliwe jest, że prowadzicie styl życia, który pozostaje w sprzeczności z rodzajem małżeństwa, jakiego pragnęlibyście dla siebie. Jeśli dojdziecie do takiego wniosku, zachęcam was do tego, abyście rozważyli możliwość dokonania pewnych zmian w sferze waszej pracy zawodowej, zainteresowań lub innych elementów pochłaniających wasz czas i energię.
Pamiętaj o złożonej przysiędze małżeńskiej w kontekście "opuszczenia wszystkiego". Może się to odnosić do pozostawienia wszystkiego, co pochłania nasz czas i absorbuje nasz umysł. Nie tylko romans stanowi zagrożenie dla małżeństwa. Może nim być również problem czasu.
Więcej w książce: Jak trzymać się razem w świecie, który chce nas rozdzielić - William J. Doherty
Skomentuj artykuł