Dumny z odwagi Benedykta XVI
Dostałem wiadomość na komórkę od znajomej: "Słyszałeś o Papieżu?? Szok!". Pierwsza myśl, jaka przyszła do głowy: Benedykt XVI zmarł nagle. Rezygnacji nie brałem pod uwagę.
Informacja nagła i mój komentarz bardzo spontaniczny, pisany natychmiast po otrzymaniu zaskakującej wiadomości. Dzielę się bardziej uczuciem niż przemyśleniem. Drugi raz w czasie pontyfkatu Benedykta XVI pojawia się we mnie wyraźnie DUMA z jego mądrości (pierwszy raz ujął mnie w czasie Światowych Dni Młodzieży w Sydney). Decyzja podejmowana dla większego dobra, a zarazem odsłaniająca i nazywająca naszą słabość, wymaga ODWAGI. Z czasem dowiemy się prawdopodobnie więcej, a tysiące komentatorów szczegółowo omówi wydarzenie. Pewnym jednak pozostanie to, że człowiek mądry wie, kiedy przekazać stery innym, uznając w pokorze, że samemu nie ma się już sił.
Pierwsza reakcja: duma z odważnej, niespodziewanej decyzji. Benedykt XVI pokazał raz kolejny, że łatka "konserwatywnego" nie przystawała do niego. Myślał, modlił się i szukał. Wybrał to, co nie każdemu się spodoba, ale musimy zaufać jego rozeznaniu, jak ufaliśmy mu w Kościele w ostatnich latach.
Drugie uczucie, jakie się pojawia spontanicznie we mnie, to nadzieja. Kościół żyje w Jezusie, niezależnie od tego, kto zasiada na stolicy Św. Piotra. Ten Kościół Jezusa rozpocznie nowy etap, jak to wiele razy w jego historii bywało. I Bóg da nam nowe, a ja już nie mogę się tego doczekać, bo to Bóg hojny w dawaniu, Bóg najwspanialszych niespodzianek.
Skomentuj artykuł