Na progu wojny kulturowej

Na progu wojny kulturowej
(rys. Jan Lorek)

Gender, "Golgota Picnic", Deklaracja wiary lekarzy, klauzula sumienia, sprawa Chazana - tych kilka spraw w ostatnich miesiącach przetoczyło się jak walec po polskim społeczeństwie. Perspektywy są marne: coraz więcej nas dzieli, coraz łatwiej okopujemy się na barykadach i niestety również coraz częściej normalny dialog zamieniamy w pyskówki czy też paszkwile. Wygląda to tak, jakbyśmy stali na progu wojny kulturowej.

Do tej diagnozy przekonał mnie Tomasz Terlikowski. Gdy było już wiadomo, że władze Poznania i organizatorzy festiwalu Malta wycofali się z planu wystawienia sztuki Rodriga Garcii, szef portalu Fronda.pl na łamach "Rzeczpospolitej" zatryumfował niesmacznym felietonem o znamiennym tytule: Cieniasy z "Golgota Picnic". Katolicki publicysta na łamach jednej z najważniejszych polskich gazet napisał z pogardą, że artyści oraz organizatorzy festiwalu "okazali się jednak cieniasami". I nawet jeśli w tym tekście zwarł kilka faktycznie ciekawych spostrzeżeń, to niestety stał się jednym z tych, którzy konflikt eskalują.

Czego można się było spodziewać po tym i temu podobnych okrzykach tryumfu podszytych pogardą, jakie wydobyły się z katolickich środowisk? Że liberalna część społeczeństwa ukorzy głowy, przeprosi i sprawa się rozejdzie po kościach? Oczywiście, że tak stać się nie mogło. Po tamtej stronie też są fajterzy i hejterzy. I naturalnie obudzili się. Jest akcja, jest reakcja. Efekt mamy taki, że "Golgotę Picnic" wyświetlano na pokazach lub czytano publicznie już w około 30 miastach, a końca tego nie widać. Jedni zapowiadają, że będą pikietować i protestować, wykupywać bilety, zagłuszać modlitwą. Drudzy, że przed wprowadzaniem państwa wyznaniowego się nie ugną i o wolność wypowiedzi artystycznej będą walczyć dalej. A więc wojna.

To samo mamy wokół tzw. sprawy prof. Chazana. Znowu idzie na noże. Ale tu warto zauważyć, że społeczeństwo nie pozostaje obojętne na to, co obserwuje. Z opublikowanego 2 lipca badania CBOS wynika, że aż 52 procent ankietowanych w ogóle sprzeciwia się klauzuli sumienia, a aż 62 procent uważa, iż lekarz nie może odmówić wydania skierowania na zabieg przerwania ciąży w sytuacji, gdy kobieta zgodnie z prawem może mu się poddać. To naturalnie może być chwilowe, pod wpływem świeżych emocji, ale pozostaje uzasadniona obawa: czy sprawa Chazana nie skończy się przypadkiem osiągnieciem skutków odwrotnych od pożądanych? Czy nie zaważy ona na przechyleniu nastrojów społecznych na stronę bardziej liberalną?

Nie mam tu żadnych gotowych recept, jak powinno się rozwiązywać podobne konflikty. Obserwuję jednak, że dziś stajemy przed arcytrudnym zadaniem. Jak poukładać w naszej ojczyźnie społeczne stosunki, by dobrze w niej czuli się ludzie wierzący, a jednocześnie ci spoza czy z rubieży Kościoła również tu czuli się jak u siebie w domu?

Różnica między moją postawą a tą Tomasza Terlikowskiego jest taka, że ja chciałbym tej wojny uniknąć. Usiąść do stołu, ustalić wspólne przestrzenie, wyznaczyć nieprzekraczalne granice, ustąpić z niektórych mniej znaczących pozycji, rozpisać wieloletni plan działania oraz współdziałania i ogłosić rozejm. On natomiast w wojennej retoryce najwidoczniej świetnie się czuje, wobec przeciwnika używa grubej amunicji, zostawiając po sobie spaloną ziemię.

A ponieważ taki stan permanentnej walki na rękę jest i politykom, i mediom, już widzimy, że z obydwu stron następuje zwieranie szeregów. Nie wróży to niczego dobrego. Chciałbym się mylić, ale wydaje mi się, że stoimy niestety na progu wojny kulturowej. A ta - jak wszystkie inne wojny - nie może przynieść niczego dobrego.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Na progu wojny kulturowej
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.