Asyż: religia nie może być powodem wojny

Asyż: religia nie może być powodem wojny
Dzień Refleksji, Dialogu i Modlitwy o Pokój i Sprawiedliwość Społeczną na Świecie w bazylice Matki Bożej Anielskiej w Asyżu. (fot. Grzegorz Gałązka)
KAI / wm

Trzeba przeciwstawiać się wypaczaniu przesłania religijnego i w żadnym wypadku nie wolno prowadzić wojen ani uciekać się do przemocy, powołując się na Boga. Przypominali o tym i nawoływali do tego w swych przemówieniach 27 października w bazylice Matki Bożej Anielskiej w Asyżu zgromadzeni tam uczestnicy Dnia Refleksji, Dialogu i Modlitwy o Pokój i Sprawiedliwość Społeczną na Świecie.

To z obojętności rodzą się nienawiść, konflikty i przemoc. Trwałym i długofalowym rozwiązaniem tych plag jest tylko dialog - powiedział patriarcha Konstantynopola Bartłomiej I. Zaznaczył, że rolą przywódców religijnych jest wspieranie dialogu i codzienne pokazywanie własnym przykładem, że "nie żyjemy wyłącznie przeciw sobie nawzajem lub obok siebie, ale że żyjemy razem z innymi w duchu pokoju, solidarności i braterstwa".

Honorowy zwierzchnik światowego prawosławia zwrócił uwagę, że jeszcze dziś - w 25 lat po pierwszym spotkaniu w Asyżu, zwołanym przez Jana Pawła II, w 10 lat po dramatycznych wydarzeniach 11 września i w chwili, gdy "wiosny arabskie" nie zakończyły napięć między wspólnotami - "miejsce religii wśród trwających fermentów pozostaje dwuznaczna". - Winniśmy przeciwstawić się wypaczaniu orędzia religii i ich symboli przez sprawców przemocy - zaapelował Bartłomiej. Dodał, że rozwijanie czynnika religijnego za pośrednictwem jego samego "jest niezbędnym wymogiem, aby wspierać ludzki wymiar postaci boskiej, która ma być miłosierna, sprawiedliwa i pełna miłości.

W obliczu wyzwań naszych czasów żadna grupa religijna nie może twierdzić, że ma wszystkie możliwości praktyczne do stawiania im czoła i potrzebne są wspólne działania - zwrócił uwagę w swym przemówieniu prymas Wspólnoty Anglikańskiej arcybiskup Canterbury Rowan Williams. Podkreślił, że "jesteśmy tu nie po to, aby znaleźć najmniejszy wspólny mianownik tego, w co wierzymy, ale aby zabrać głos z głębi naszych tradycji, w całej ich specyfice, tak aby rodzina ludzka mogła być jeszcze bardziej świadoma, ile mądrości trzeba w walce z szaleństwem świata, ciągle jeszcze ogarniętego strachem i podejrzliwością, ciągle jeszcze zakochanego w idei bezpieczeństwa opartego na obronnej wrogości oraz tolerującego lub nie wiedzącego o ogromnych stratach życia wśród najuboższych z powodu wojen i chorób".

- Wszystkie te upadki ducha mają korzenie w długotrwałej niezdolności uznania obcych jako osób, które wraz z nami dzielą jedyną i taką samą naturę, jedyną i taką samą godność. Trwały pokój rozpoczyna się tam, gdzie widzimy naszego bliźniego jako innych nas samych, a więc zacznijmy rozumieć, dlaczego i jak winniśmy kochać bliźniego jak siebie samego - zaapelował honorowy zwierzchnik światowej Wspólnoty Anglikańskiej.

- Różnice religijne nie mogą i nie powinny stanowić przyczyn konfliktów. Co więcej, wspólne poszukiwanie pokoju przez wszystkich wierzących jest głębokim czynnikiem jedności między narodami - powiedział biskup diecezji francuskiej Ormiańskiego Kościoła Apostolskiego Norvan Zakarian. Zaznaczył, że wspieranie pokoju na świecie stanowi integralną część tej misji, zgodnie z którą Kościół przedłuża odkupieńcze dzieło Chrystusa na ziemi, "wznosząc ludzi ponad ich zwykłą kondycję, aby doprowadzić ich do Absolutu".

 

- Wspieranie prawdziwego pokoju wyraża chrześcijańską wiarę w miłość, jaką Bóg żywi do każdej istoty ludzkiej. Z wyzwalającej wiary w miłość Bożą rodzą się nowa wizja świata i nowy sposób więzi z innym człowiekiem zarówno wtedy, gdy chodzi o jednostkę, jak i o cały naród - podkreślił hierarcha ormiański. Zwrócił uwagę, że to wiara zmienia i odnawia życie i to ona jest bodźcem pobudzającym "Kościół do popierania jedności chrześcijan, a zarazem owocnej współpracy z wiernymi innych religii i dalej jeszcze - ze wszystkimi ludźmi w ogóle".

Korygowanie błędnego rozumienia religii, które powoduje konflikty społeczne jest obowiązkiem wspólnot religijnych - powiedział Kyai Haji Asyim Muzadi, przewodniczący Nahdlatul Ulama - największej organizacji islamskiej w Indonezji, podczas spotkania w Asyżu.

Przedstawiciel muzułmanów zaapelował o mądre rozróżnianie zagadnień religijnych od tych, które bezprawnie przedstawiane są jako religijne, np. interesy władz politycznych, nazywane kwestiami religijnymi, choć w rzeczywistości są od nich dalekie.

Zdaniem Musadiego, "prawdziwe religie ze swym zbawiennym nauczaniem mogą mieć naśladowców, którzy nie są w stanie zrozumieć tego zbawczego charakteru w sposób pełny i kompletny". Taka "błędna świadomość religijna" prowadzi do "zniekształcenia samej religii".

Przedstawiciel islamu wskazał, że każda religia ma własną tożsamość, podobieństwa i różnice, zaś wspólna dla wszystkich jest "nadzieja na stworzenie harmonii między ludźmi, pokój, sprawiedliwość" i wyższy poziom życia.

W religii nie ma miejsca na przemoc i terroryzm - zapewnił uczestników międzyreligijnego spotkania w Asyżu Ja-Seung, przewodniczący koreańskiej szkoły buddyzmu Chogye (Jogye). Podkreślił, że każde życie jest cenne i powinno być kochane. - Życie każdego z nas jest najpiękniejszym kwiatem, dzięki czemu świat jest wspaniałym miejscem - wskazał Ja-Seung.

Zaproponował, by przemocy i terroryzmowi przeciwstawić braterstwo na rzecz życia i pokoju, eliminując "korzenie przemocy i wojny prowadzonej w imię religii lub ideologii". Dzięki temu możliwe byłyby harmonijny współżycie i wzajemny szacunek, "niezależnie od religii, rasy i kultury". - Powinniśmy zaakceptować nasze różnice kulturowe i wznieść się ponad konflikty kulturowe za sprawą wzajemnego zrozumienia i duchowego wzrostu - stwierdził przedstawiciel buddyzmu.

Praca na rzecz sprawiedliwego pokoju w Jerozolimie i dla wszystkich narodów mieszkających w tym mieście i wokół niego - to "właściwe zaangażowanie", jakie przedstawił sekretarz generalny Światowej Rady Kościołów (ŚRK) dr Olav Fykse Tveit w Asyżu w czasie Dnia Refleksji, Dialogu i Modlitwy o Pokój i Sprawiedliwość na Świecie.

Norweski pastor luterański przypomniał, że Jerozolima "jest miastem, które ze względu na swoje imię jest powołane do bycia wizją pokoju, ale które jednocześnie w ciągu swej historii stawało się często miejscem konfliktów". Było też "widzialnym symbolem naszych gorących marzeń, naszych najlepszych i najwznioślejszych dążeń, naszego umiłowania piękna i naszej chęci służenia Bogu", a zarazem "potężnym przypomnieniem tego, że również najlepsze rzeczy mogą obracać się na gorsze" - przekonywał sekretarz generalny Rady.

Podkreślił następnie, że "świat potrzebuje budowniczych pokoju, kierujących się wiarą" i dodał, że "wspólnoty wiary, jak 349 Kościołów należących do ŚRK, potrzebują młodych «nosicieli zmian» świata". Również dzisiaj pokój na świecie wymaga idei i wkładu młodych - kontynuował mówca. Jego zdaniem, przeszkodą na drodze do "sprawiedliwego pokoju" jest wysoki poziom bezrobocia wśród młodych na całym świecie. Jest to "znak, że wystawiamy na ryzyko dobrobyt i szczęście pokolenia" - dodał mówca.

O pluralizm religijny zaapelował światowy rzecznik religii joruba, Wande Abimbola podczas międzyreligijnego spotkania w Asyżu. - Pracujmy wspólnie na rzecz większego szacunku, miłości i sprawiedliwości, pozostając jednocześnie wierni doktrynie religii, jaką wyznajemy - wezwał Abimbola.

Wyraził radość, że religie plemienne są dziś uznawane i szanowane przez inne religie. - Nasza religia, podobnie jak religie praktykowane przez inne ludy, są ważne i cenne w oczach Wszechmogącego - zaznaczył Abimbola.

Słowa Jana Pawła II z inauguracji jego pontyfikatu: "Nie lękajcie się!" były skierowane nie tylko do wierzących - powiedziała w Asyżu Julia Kristeva, przemawiająca w imieniu niewierzących. Ta Bułgarka, mieszkająca od wielu lat we Francji i mająca męża Francuza, jest jedną z kilku osób niewierzących, zaproszonych imiennie przez Stolicę Apostolską do udziału w Dniu Refleksji, Dialogu i Modlitwy w Mieście św. Franciszka.

Według niej, wezwanie tego papieża, "apostoła praw człowieka, pobudzają także nas, aby nie bać się kultury europejskiej, ale przeciwnie, odważyć się na humanizm". "Za budowaniem współudziału między humanizmem chrześcijańskim a tym, który wypływa z odrodzenia i oświecenia, stoi ambicja otwierania ryzykownych dróg wolności" - stwierdziła przedstawicielka świata niewierzących. Wyjaśniła, że "ponieważ humanizm budzi pragnienia wolności ludzi, to uczy nas troski o nas samych".

- Pełna miłości troska o ziemię, o młodych, chorych, niepełnosprawnych czy osoby w podeszłym wieku, nie będących w staniu zadbać o siebie, stanowi doświadczenia wewnętrzne, które tworzą nowe nieoczekiwane przejawy bliskości i solidarności - powiedziała Kristeva.

Na zakończenie zaznaczyła, że "po raz pierwszy" dziś człowiek "jest w stanie zniszczyć ziemię i samego siebie" oraz "ocenić na nowo w całej przejrzystości religijność, współtworzącą byt ludzki" "Spotkanie naszych różnorodności tu, w Asyżu, świadczy o tym, że hipoteza o zniszczeniu nie jest jedyną możliwością" a "ponowne ustanowienie humanizmu nie jest ani dogmatem opatrznościowym, ani igraszką ducha, ale swoistym zakładem" - podkreśliła Francuzka bułgarskiego pochodzenia.

Zauważył, że "pokój na świecie nie jest możliwy, gdy nie szanujemy, wykorzystujemy lub pogardzamy naszymi bliźnimi". Przemawiając w bazylice Matki Bożej Anielskiej przypomniał, że "podstawowym warunkiem pokoju" jest to, by wszyscy ludzie wzajemnie darzyli się szacunkiem i miłością, oraz by pozostawali w łączności z innymi ze względu na ich charakter, a nie religię, jaką praktykują.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Asyż: religia nie może być powodem wojny
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.