Don't "kocia łapa"

Don't "kocia łapa"
(fot. Annouk/flickr.com/CC)
Logo źródła: TakRodzinie Anna Chodyka

14 lutego na zaproszenie papieża Franciszka pojechali do Rzymu zakochani, narzeczeni z Polski i wręczyli mu koszulkę z napisem "Keep calm don’t kocia łapa" - z ks. Przemysławem Drągiem, pomysłodawcą akcji, rozmawia Anna Chodyka.

Anna Chodyka: Jaki jest cel kampanii "Keep calm don’t kocia łapa"?

Ks. Przemysław Drąg: Mówi się: "Wypróbujcie się, to będzie wam lepiej w małżeństwie". Jest to nieprawda.

Warto uwrażliwić młodych na to, że życie w konkubinacie nie zapewnia szczęścia. Według badań, które przeprowadzono w Stanach, Szwecji, Kanadzie, ale też w Polsce, okazuje się, że związki ludzi, którzy żyli w konkubinatach, a dopiero po jakimś czasie się pobrali, nie przetrwały długo. Chcemy zwrócić uwagę rodziców, że przyzwolenie, jakie dają swoim dzieciom na życie bez ślubu, nie jest dobre. Tylko normalna rodzina jest gwarancją, że będzie rosło zdrowe społeczeństwo, które będzie tworzyło silne państwo. Zależy nam na tym, by młodzi zrozumieli, iż żyjąc w konkubinacie, blokują sobie drogę do prawdziwego szczęścia - miłości odpowiedzialnej, radosnej, zaangażowanej do końca i na zawsze.

Zdarza się, gdy rozmawiam z młodymi ludźmi, którzy współżyją przed ślubem, że mówią: "Nie mogę pójść do spowiedzi, bo nie żałuję tego grzechu". Co można doradzić takim osobom?

To, że człowiek poczeka, ma sens, to, że się zaangażuje, ma sens. Uważam, że trzeba mniej mówić o potępieniu, że to jest złe, że to zagrożenie, a zamiast tego pokazywać, że miłość jest piękna. Myślę, że trzeba zwrócić uwagę na to, że ten grzech nie przynosi dobrych owoców, jeśli spojrzy się na niego długofalowo. Sądzę, że warto w roku kanonizacji Jana Pawła II pokazywać to, co on już dawno odkrył: piękno ludzkiej miłości. Trzeba głośno powiedzieć, że obecnie młodzi ludzie boją się wziąć odpowiedzialność za siebie i za drugą osobą.

Czy Ksiądz uważa, że to wina mediów, które lansują bycie singlem i związki partnerskie, że coraz mniej ludzi bierze ślub?

Myślę, że to zjawisko ma szerszy kontekst, nie można powiedzieć, że to tylko wina mediów. Najgorsze jest to, że rodzice zaakceptowali taki stan rzeczy, mówią: "Trudno, teraz tak wszyscy żyją, może coś z tego wyjdzie".  Sądzę, że największym problemem jest przyzwolenie rodziców i społeczeństwa na konkubinaty.

Jakie są skutki życia na kocią łapę?

Najczęściej, gdy z takimi parami rozmawiam, mówił o braku pewności wobec siebie nawzajem. Często zdarza się, że ktoś się znudzi, trzaska drzwiami i wychodzi. Bardzo ęsto okazuje się, że kobieta chciałaby żyć w małżeństwie, bo wtedy będzie się czuła bezpieczniej, będzie jakaś gwarancja, dzieci będą mogły wychowywać się w normalnej rodzinie. Mężczyźni zazwyczaj odpowiadają na propozycję małżeństwa: "Nie jestem jeszcze gotowy. Poczekajmy. Musimy jeszcze nazbierać pieniędzy, żeby wesele było piękne". To wymijające odpowiedzi. Często w nieformalnych związkach dominuje niepewność: "Czy mnie jeszcze kocha? Co będzie dalej? Czy on/ona się mną nie znudzi?". To psuje atmosferę, nawet gdy już został małżeństwem. W konkubinacie ludzie nie do końca się angażują, trochę się ukrywają ze swoimi opiniami: "Muszę uważać, by jej/go nie zranić, bo ode mnie odejdzie". To jest, mówiąc brzydko, życie "na pół gazu".

To mężczyzna zazwyczaj odkłada ślub na później, jeśli para zaczyna ze sobą mieszkać przed pobraniem się i rozpoczyna współżycie. 

Ludzie, którzy zaczynają ze sobą współżyć przed ślubem, wpadają w pułapkę. Kiedy on miał pięć, sześć partnerek, a ona podobną liczbę partnerów, to nabierają przekonania, że wierność jest niemożliwa. I mówią: "Nie wierzę, e on wytrwa, jeœli przed nim stanie piękna kobieta", "Nie wierzę, że ona wytrwa, jeœli spotka przystojnego mężczyznę". Pojawia się też porównywanie do poprzedniego partnera, partnerki, co prowadzi do dzielenia: lepszy, gorszy. Przedwczesnym współżyciem budzi się niewłaściwy apetyt, pewne żądze, których się nie da się tak łatwo ugasić.

Ale spotkałem się i z takim stwierdzeniem: "żyję w małżeństwie, mam dwójkę dzieci, a nagle się okazuje, że gdybym był sam, to bym dostał kredyt na mieszkanie, a ponieważ mam rodzinę, nie dostanę, bo mnie na to nie stać". To są bardzo skomplikowane historie i nie dziwię się ludziom, gdy mówił: "Jak będziemy małżeństwem, to nie dostaniemy kredytu".

My chcemy powiedzieć, że prawdziwa, szczęśliwa miłość to nie jest coś abstrakcyjnego i że ten, kto zawiera sakrament małżeństwa, otrzymuje od Jezusa specjalne dary, które pomagają małżonkom przetrwać kryzysy, cieszyć się wspólnie radościami, budować razem relację odpowiedzialności. Jest to zupełnie inny poziom.

Czyli zawarcie sakramentu małżeństwa poprawia naszą relację z Bogiem?

Nie tylko z Bogiem, ale też między sobą, bo stajemy w modlitwie przed Panem i mówimy o tym, co nas boli i cieszy, ale też rozumiemy, że trzeba wcześniej pogodzić się z mężem czy z żoną.

Jakie inicjatywy będą organizowane w ramach kampanii?

Razem z duszpasterstwem akademickim będziemy promować akcję przez noszenie T-shirtów z napisem: "Keep calm don’t kocia łapa". Jest strona internetowa: nakociolape.pl, będą plakaty i audycje radiowe. Planujemy organizowanie konferencji, pierwsza odbyła się w siedzibie Konferencji Episkopatu Polski.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Tematy w artykule

Skomentuj artykuł

Don't "kocia łapa"
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.