Zamiast karpia zabije dziecko
Pewna feministka, Katarzyna B., zakomunikowała ostatnio w rozmowie z naTemat, że zamierza na Wigilię zabić własne dziecko. Uważa, że ma do tego pełne prawo i nikt nie będzie jej dyktował, co ma zrobić z plątaniną swoich komórek.
Nie zabijaj karpia czyli "nie baw się w kata, kup karpia w płatach". Za ciebie zabije go ktoś inny. Po co mieć łuski na rękach? Gdy taki żywy karp pływa sobie w wannie i gdy nasze urodzone już dzieci przywiążą się do niego, to wówczas pozbawienie go życia nabiera znamion okrucieństwa.
Świadome zabicie żywej istoty może odbić się na człowieku traumą, którą trzeba będzie leczyć - przestrzegają psycholodzy. Chyba, że nie nazwiemy tego zabijaniem lecz jedynie przyrządzaniem tradycyjnej potrawy.
Pewna feministka, Katarzyna B., zakomunikowała ostatnio w rozmowie z naTemat, że zamierza na Wigilię zabić własne dziecko. Uważa, że ma do tego pełne prawo i nikt nie będzie jej dyktował, co ma zrobić z plątaniną swoich komórek. W rozmowie z posłem Jackiem Żalkiem nazywa zabicie poczętego dziecka pozbyciem się płodu, ale już w rozmowie z naTemat pozbawieniem życia ludzkiego zarodka. Czyli ma świadomość tego co zamierza zrobić.
Ileż eufemizmów wymyślili ludzie na zabijanie innych ludzi, by nie było ono takie straszne?! Likwidowanie, eliminowanie, ostateczne rozwiązanie problemu, czystka, akcja prewencyjna, selekcja, spędzenie płodu, wymierzenie sprawiedliwości, a nawet wolność wyboru.
Jakkolwiek nazwiemy zabicie człowieka, nie zmieni to faktu, że ktoś stracił życie z czyjejś ręki. Gdy matka zabija własne dziecko, podnosi do zabójstwa rękę, która powinna zapewnić miłość i bezpieczeństwo.
Czy zestawienie wigilijnego karpia i poczętego dziecka nie jest chamską retoryką wymierzoną w biedne kobiety, broniące swojego prawa do aborcji? Cyniczna zapowiedź Katarzyny B. powinna być w cywilizowanym kraju potraktowana jako groźba karalna. Ta wigilijna groźba pozbawienia życia skierowana pod adresem poczętego dziecka niewiele różni się od chorej wizji stworzonej przez chińskiego powieściopisarza Mo Yana w książce "Kraina wódki". Laureat literackiej Nagrody Nobla opisuje dzieci serwowane na półmisku jako wyśmienita potrawa. Jakże niedaleka od wizji pisarza jest rzeczywistość. Otóż z nienarodzonych dzieci robi się nie tylko kosmetyki. The Seul Times donosił wiosną tego roku o handlu nienarodzonymi dziećmi w celach spożywczych.
Zdrowe społeczeństwa bronią się przed takimi wynaturzeniami, a człowiek który milczy w obliczu okrucieństwa, i to okrucieństwa zapowiedzianego z uśmiechem na twarzy, prędzej czy później, bać się będzie spoglądania w lustro.
Skomentuj artykuł