Do katolickiego hejtera

Do katolickiego hejtera
Piotr Żyłka

Zazwyczaj staram się unikać formułowania ostrych ocen pod czyimś adresem, ale tym razem zrobię wyjątek. Katolicki hejterze - Ty tak naprawdę nie istniejesz. Albo jesteś katolikiem, albo hejterem. Innej opcji nie ma.

Znam katolicką sieć bardziej niż dobrze. Moja przygoda z różnymi forami, blogami i stronami zaczęła się jeszcze przed studiami. Już wtedy zauważyłem, że jest wiele osób, które wypowiadają się w wirtualnych dyskusjach i komentarzach w sposób mało kulturalny, a czasem nawet zwyczajnie prostacki i wulgarny. Z roku na rok problem narasta. Możemy to też zaobserwować na portalu DEON.pl.

Rozumiem, że internet taki po prostu jest, że anonimowość wyzwala w ludziach najgorsze instynkty i prowadzi do zachowań, na które wielu nie pozwoliłoby sobie w realnym świecie. Katolickie portale i fora nie są odosobnionym przypadkiem. Wystarczy wejść na stronę któregokolwiek z największych mediów i poczytać komentarze pod artykułami. Tam to dopiero się dzieje. Ale czy warto mówić sobie: "No dobrze, u nas jest źle, ale gdzie indziej jest jeszcze gorzej"? Marne to pocieszenie.

Hejter jest nienawistnikiem, który epatuje wrogością do wszystkiego, co mu się nie podoba, z czym się nie zgadza i ma ogromną potrzebę wyrażenia tego poprzez atakowanie i obsmarowywanie ludzi oraz poglądów, które uzna za "żałosne, idiotyczne, chore itd.".

"Katolicki" hejter robi dokładnie to samo, ale przenosi ten mechanizm stricte na przestrzeń religii, wiary i Kościoła. Przykładów jest mnóstwo. Można zostać słownie zlinczowanym za "zdradziecki ekumenizm", za "podejrzany dialog z muzułmanami i żydami", za czytanie jakiejś gazety, tygodnika albo słuchanie radia, które delikwentowi nie przypada do gustu. Nawet za przynależność do jakiejś "postępowej" wspólnoty (albo odwrotnie - uczestniczenie we Mszy w przedsoborowym rycie) lub przyjmowanie Komunii na rękę. Pomyje są wylewane na wszystkich - księży, zakonników, publicystów, a także na innych użytkowników sieci.

Całe zjawisko można byłoby zlekceważyć i powiedzieć, że zawsze znajdą się frustraci, którzy w ten sposób rozładowują swoje napięcie i polepszają sobie nastrój. Jednak jeśli mówimy o działalności i zachowaniu katolików, to nie możemy pozwolić sobie na obniżanie poprzeczki. Trzeba robić dokładnie odwrotnie.

Dlatego drogi katolicki hejterze powtarzam jeszcze raz: musisz wybrać - albo chcesz być na serio katolikiem, albo hejterem. Tego nie da się połączyć. I nie chodzi o to, że tego wymaga kultura. Poczytaj sobie Ewangelie. Problem jest o wiele poważniejszy, bo Twoje zachowanie może zrazić kogoś do Kościoła. A nie ma na tym świecie większego przewinienia.

Piotr Żyłka - członek redakcji i publicysta DEON.pl, twórca Projektu faceBóg.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Do katolickiego hejtera
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.