Usadzić Jezusa na tronie

Usadzić Jezusa na tronie
(fot. shutterstock.com)

Biskupi nie mają zamiaru ustanawiać Jezusa Królem Polski. To tak jakby mieli Stworzyciela ustanowić Bogiem. Pragną zachęcić tym aktem do ogólnonarodowego pojednania, a nie narzucić wszystkim chrześcijańskiego Króla czy ulec naciskom agresywnych zwolenników intronizacji i mieć z nimi święty spokój.

Judasz chciał za wszelka cenę doprowadzić do intronizacji Jezusa na króla Izraela. Aby sprowokować swojego Mistrza do działania, zdradził Go za trzydzieści srebrników. Jednak Jezus wybrał inny tron i inną koronę.

Żydowscy patrioci (zeloci) nie mogli pogodzić się z tym, że ktoś uważający się za Mesjasza, nie aspiruje do królewskiego tronu. Nawet najbliżsi zwolennicy Jezusa, zniecierpliwieni czekaniem na wielki tryumf Syna Bożego, mogli jedynie usłyszeć w odpowiedzi, że Jego Królestwo nie jest z tego świata, że w obronie Jezusa nie trzeba stawać.

Judaszowe nadzieje nie są także obce tym, którzy dzisiaj brną w nawoływanie do tak rozumianej intronizacji. Chcieliby uczynić królem tego, który został już wywyższony na tronie krzyża i ukoronowany lichą koroną z cierni. Nie mogą pogodzić się z tym, że Król Królów nie jest z tego świata i że Jego królestwo nigdy nie będzie kapało złotem i że Jego mocą zawsze będzie słabość. Zawsze.

Oddanie siebie takiemu Królowi, oddanie Mu naszych rodzin, wspólnot i całego naszego Kraju, oznacza porzucenie judaszowej religii, która nakazuje intronizację umęczonego Pana na wygodny, aksamitny tron i włożenie na Jego poranioną głowę szczerozłotej korony wysadzanej drogimi kamieniami. To bardzo ludzkie, może nawet wzruszające, ale bardzo nie Boże, nie ewangeliczne.

Oddanie się Królowi Wszechświata to wzięcie swojego krzyża i podążanie za Nim, a nie obnoszenie się ze złotym krzyżykiem i chodzenie własnymi drogami lub też zasiadanie w gronie szydzących ze wszystkiego, co inne. Podążanie w ubóstwie i niedostatkach zasadniczo różni się od siedzenia na podwyższeniu z buławą w dłoni. Nasz Zbawiciel wciąż podąża torując nam drogę i nie pozwoli się usadzić na tronie przygotowanym przez ludzi.

Skąd się oni wzięli? Zdrętwiał mi palec od wykasowywania na facebooku ich nagabywań i agresywnych pogróżek: "już wiem do jakich księży ojciec należy, w piekle skończycie wraz z tym waszym modernistą Franciszkiem!". Czasem myślę, że to nasza wina, tzn księży, którzy z łatwością piętnują niemoralne zachowania, ale o wątpliwych pobożnościach wypowiadają się już bardzo ostrożnie, by kogoś nie urazić, nie stracić. Z tolerancją iście "demokratyczną" przyglądamy się jak wierni toną w morzu gadżetów i tandetnych sensacyjek oraz w nazbyt prostych rozwiązaniach trudnych, ludzkich problemów. Myślenie, że wystarczy obwołać Chrystusa Królem Polski, a wszystko się zmieni na lepsze, jest iluzoryczne i szkodliwe (por. List Episkopatu Polski na Uroczystość Jezusa Chrystusa Króla Wszechświata, 25 listopada 2012).

Środowiska apelujące o przyznanie Jezusowi ziemskiego tronu kłócą się o to, czy należy intronizować Najświętsze Serce Pana Jezusa czy Osobę Jezusa Chrystusa. Oburzają się, gdy Episkopat Polski stwierdza, że nie trzeba Chrystusa ogłaszać Królem, ani wprowadzać Go na tron, bo Bóg Ojciec wywyższył Go ponad wszystko (por. List Episkopatu Polski na Uroczystość Jezusa Chrystusa Króla Wszechświata, 25 listopada 2012).

Polscy biskupi zapowiadają, że 19 listopada 2016 roku, w przededniu uroczystości Jezusa Chrystusa Króla Wszechświata, odbędzie się uroczyste zawierzenie Chrystusowi Królowi całego Kraju. W projekcie aktu zawierzenia "jest mowa o uznaniu panowania Jezusa Chrystusa, poddaniu się Jego prawu, zawierzeniu Chrystusowi Królowi oraz poświęceniu Mu Ojczyzny i całego narodu" - tłumaczy ks. bp. Andrzej Czaja w rozmowie z KAI z dnia 28 stycznia 2016. Biskupi nie mają zamiaru ustanawiać Jezusa Królem Polski. To tak jakby mieli Stworzyciela ustanowić Bogiem. Pragną zachęcić tym aktem do ogólnonarodowego pojednania, a nie narzucić wszystkim chrześcijańskiego Króla czy ulec naciskom agresywnych zwolenników intronizacji i mieć z nimi święty spokój. Jezus panuje w sercach, a nie na wiecach i procesjach. Tylko osobista relacja z Jezusem leczy z lęku i pozwala Go naśladować otwierając ramiona do pojednania, uchylając granice naszego Kraju dla najbardziej potrzebujących. Uważam, że bez pojednania w narodzie i bez dostrzeżenia oblicza naszego Pana w strudzonym wędrowcy, nie da się mówić o Polsce jako Królestwie Chrystusa.

Gdyby w Polsce panowało prawo Ewangelii, uciekający przed wojną i biedą, nie zmierzaliby do Niemiec czy do Szwecji. Zatrzymaliby się u nas. Nie baliby się nas, a boją się.

Zastanawiam się, czym będą zajmowały się środowiska promujące dziś intronizację, gdy wreszcie z pomocą władz państwowych usadzą Chrystusa na tronie. Co jeszcze wymyślą? Może jeszcze jeden tron dla Boga Ojca, żeby było sprawiedliwie? A co wtedy z Duchem Świętym? Czy ruchy intronizacyjne nie idą śladami Judasza myśląc, że Jezus da się sprowokować?

Wojciech Żmudziński SJ - dyrektor Centrum Kształcenia Liderów i Wychowawców im. Pedro Arrupe, redaktor naczelny kwartalnika o wychowaniu i przywództwie "Być dla innych"

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Usadzić Jezusa na tronie
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.