Sztuczna inteligencja w konfesjonale?
Przeczytałem dziś o kontrowersyjnym eksperymencie, przeprowadzonym w szwajcarskiej Lucernie. W konfesjonale kaplicy św. Piotra umieszczono urządzenie generujące cyfrowy awatar Jezusa Chrystusa napędzany przez sztuczną inteligencję. Projekt, w nawiązaniu do urządzeń używanych w tragediach Eurypidesa, nazwano „Deus in machina”.
Specjaliści „przeszkolili” awatar w kwestiach teologicznych i udostępnili go zwiedzającym kaplicę turystom i wiernym. Maszyna obsługuje ponad sto języków, więc jest w stanie „porozumieć się” niemal z każdym, kto zapragnie skorzystać z jej usług. Projekt stał się na tyle popularny, że przy kratkach konfesjonału klękają już nie tylko katolicy, ale także przedstawiciele innych wyznań, w tym muzułmanie…
Przyznaję, że pomysł ten ma potencjał marketingowy. Niewątpliwie przyciąga do kościoła, który i tak jest jednym z najstarszych i najbardziej popularnych zabytków w mieście. Ma także wymiar pastoralny i katechetyczny, budzi zaciekawienie i – rzecz jasna – kontrowersje, które tylko napędzają rozgłos.
Jak wspomniałem, awatar został umieszczony w konfesjonale i mimo licznych zapewnień, że korzystanie z niego nie ma wymiaru sakramentalnego, to jednak cały kontekst projektu budzi dokładnie takie wrażenie. Zachodzi obawa, że część wiernych może „spotkanie” z cyfrowym Jezusem uznać za… sakramentalną spowiedź.
Tymczasem sakrament pokuty i pojednania to osobiste spotkanie prezbitera i penitenta. Spowiedź nie jest możliwa także przez telefon czy Internet, nawet jeśli w interakcję wchodzą żywe osoby. Dlatego „Deus in machina” i inne tego typu projekty mogą wprowadzić zamieszanie w sakramentalne praktyki.
Podobnych urządzeń na świecie jest więcej. Jedno z nich znajduje się w Polsce, choć nie w kościele i całe szczęście nie w konfesjonale. Zwiedzając warszawskie Centrum Nauki Kopernik spotkać można figurę SanTo. Jest to robot religijny stworzony na Papieskim Uniwersytecie Katolickim w Peru. Maszyna przypomina przydrożną kapliczkę i jest asystentem modlitwy, któremu można zadawać pytania związane z wiarą i religią. Polski projekt wydaje się zdecydowanie mniej kontrowersyjny od swojego szwajcarskiego odpowiednika, ale jeden i drugi niesie ze sobą nieoczywiste zagrożenie.
Wiedza religijna to nie suche fakty, nie mieszanka cytatów biblijnych, sentencji Ojców Kościoła i urywków z katechizmu. Prawdziwa religijna mądrość to świadectwo życia człowieka z Chrystusem, której przekazać nie może żaden robot. Maszyna nie daje świadectwa, nie korzysta z wiedzy jak osoba wierząca, ale odpowiada na podstawie algorytmu, którym ją nafaszerowano.
Być może sztuczna inteligencja nauczy się kiedyś jako tako dogmatyki (choć na razie ci, którzy skorzystali ze szwajcarskiego wynalazku przyznają, że reprezentuje on poziom asystenta głosowego z biletomatu w supermarkecie…) i będzie mogła przekazywać wiedzę, to jednak nigdy, przenigdy nie nauczy się przekazywania wiary, ponieważ sama jej nie posiada i nie jest w stanie się nią dzielić.
W świecie deepfakeów, kłamstw, manipulacji i sztuczności, który wlewa się do naszego życia z każdej strony, relacja z Jezusem jest jedną z niewielu autentycznych rzeczy, które jeszcze nam pozostały. To właśnie ta autentyczność stanowi o atrakcyjności Ewangelii i jest tym, co ją wyróżnia. Jeśli chcemy, by Ewangelia pozostała spotkaniem z Prawdą, to wpakowanie w ten świat sztucznej inteligencji może mu wyłącznie zaszkodzić.
Skomentuj artykuł