Celem ewangelicznych opowieści o cudach jest rozpalenie wiary. To potwierdza Pismo święte, że cuda są możliwe dla „tego, kto wierzy” i Słowo Boga jest skuteczne tylko dla ‘tego, kto ma wiarę’. Jezus od początku swojej misji wymaga postawy zaufania i rezygnacji z opierania się na własnych słowach i siłach.
Znowu tu jesteśmy. W punkcie, który wydaje się początkiem, choć przecież nasze życie to ciągła kontynuacja. Z jednej strony czujemy ciężar kończącego się roku kalendarzowego, zmęczenie minionymi miesiącami, a z drugiej – liturgia pierwszej niedzieli Adwentu brutalnie wręcz potrząsa nami, mówiąc: to jest start. To jest ten moment, kiedy wszystko może nabrać nowej jakości. Nie chodzi jednak o to, byśmy teraz, w geście jakiegoś heroicznego zrywu, wymazali przeszłość i udawali, że zaczynamy z czystą kartą. Chodzi o zmianę perspektywy. O to, by na to, co stare, spojrzeć zupełnie nowymi oczyma.
Alternatywny świat. Chrześcijaństwo nie ‘wyrywa’ nas z tego, co ‘tu i teraz’. Co więcej, zachęca nas, byśmy przeżywali chwilę obecną jako miejsce realizowania naszego życia i powołania. Mamy w tym świecie, który nas otacza żyć, jak ‘dzieci światłości’.
Jezus, który naucza w świątyni i nocą modli się na Górze Oliwnej, zaprasza dziś do cichej czujności serca. Nie do lęku, lecz do uważności. Do takiego życia, które nie pozwala się uśpić nadmiarem trosk, ale czerpie siłę z modlitwy i zaufania. To słowo o Bogu, który przychodzi blisko i chce być rozpoznany.
dm
Jezus dotarł w swojej wędrówce życia do Jerozolimy. W swoich ostatnich pouczeniach zwraca się do słuchaczy z krótką przypowieścią o rozeznawaniu. Posłucham tej historii, zwrócę uwagę na swoje skojarzenia i odczucia.
dm
Będą znaki na słońcu, księżycu i gwiazdach, a na ziemi trwoga narodów bezradnych wobec szumu morza i jego nawałnicy. Ludzie mdleć będą ze strachu, w oczekiwaniu wydarzeń zagrażających ziemi. Albowiem moce niebios zostaną wstrząśnięte. Wtedy ujrzą Syna Człowieczego, nadchodzącego w obłoku z wielką mocą i chwałą. A gdy się to dziać zacznie, nabierzcie ducha i podnieście głowy, ponieważ zbliża się wasze odkupienie.
‘Przez wytrwałość ocalicie życie’. To nie jest woluntaryzm ani samozaparcie. To cecha Syna Człowieczego, miłosiernego Samarytanina, który daje swoje życie za braci. Daje całego siebie z hojnością. ‘Wytrwałość’ ma także znaczenie ‘bezinteresowności’.
Czasami nie chcemy widzieć dramatów, które za chwilę wszystko zniszczą. W takich momentach kluczem jest duchowa uważność. Nie możemy dać sobie wmawiać rzeczy, które są zwodnicze, bo suflowane nam przez nieprzyjaciela, złego ducha, przez ludzką ułomność czy przez słabość swoją czy innych wokół.
W świątynnym zgiełku, pośród hojnych gestów ludzi zamożnych, wyróżnia się cichy, niemal niewidoczny gest ubogiej wdowy. Jej dwa drobne pieniążki okazują się większe niż wszystkie bogate ofiary razem wzięte, bo kryją w sobie pełne zaufanie.
Kiedy słyszymy, że dzisiejsza uroczystość nosi nazwę „Jezusa Chrystusa Króla Wszechświata”, to być może w naszej wyobraźni niemal automatycznie uruchamia się konkretny zestaw skojarzeń. Widzimy złoto, purpurę, trony, berła i nieprzebrane tłumy oddające pokłon Królowi. To naturalne, bo tak rozumiemy władzę i tak przez wieki próbowaliśmy m.in. w sztuce sakralnej przedstawić chwałę Boga. Ale mam nieodparte wrażenie, że gdzieś w tej naszej religijnej wyobraźni czai się pułapka.
‘Wybaw siebie i nas’. Te słowa pojawiają się trzykrotnie, jak refren. Najpierw w ustach przedstawicieli Wysokiej Rady, potem żołnierzy, wreszcie współukrzyżowanego złoczyńcy. Człowiek boi się śmierci. Żyje swoim wyobrażeniem władzy, wpływu, znaczenia. Trzeba nam przejść do powierzenia się Bogu: „Jezu, wspomnij na mnie”!
Słowa Jezusa przypominają, że życie nie kończy się na doczesności, a prawdziwa wolność rodzi się z zaufania Temu, który daje życie wieczne. To zaproszenie, by spojrzeć na siebie głębiej, oczyścić to, co stare i lękowe, oraz odnaleźć duchową odwagę w świecie pełnym kruchości i zamętu.
‘Czyhali na Jego życie’. Jezus jest otoczony przez możnych i uczonych. Jednak nic dobrego Go nie spotka z ich ręki. My nie jesteśmy inni. W praktyce także ‘czyhamy’ na Niego, chcąc osiągnąć zbawienie na własnych zasadach. Korekta naszych duchowych przekonań i praktyk jest niezwykle trudna. Musi jednak nastąpić, jeśli rzeczywiście mamy zbudować ‘nową świątynię’ z Jezusem.
Bóg stworzył cały wszechświat, objawiając swoją wszechmoc, ale odkupił nas przez "słabość" krzyża. Jego totalna bezsilność stworzyła nas na nowo. Jezus dwa razy płacze w Ewangelii. Raz nad grobem przyjaciela, Łazarza w Betanii, drugi raz na widok miasta i ludzi, którzy nie rozpoznali czasu swojego nawiedzenia.
Przypowieść Jezusa o minach, wypowiedziana tuż przed Jerozolimą, burzy wygodne myślenie, że najważniejsze wydarzy się „kiedyś”, w wieczności. Ewangelia stawia nas w prawdzie: teraz jest czas nawrócenia, odpowiedzialności i budowania jedności. Jubileusz 2025, w słowach papieża Leona XIV, przypomina, że tylko zakorzenienie w Chrystusie daje nam siłę do wspólnej drogi i mądrego wykorzystania darów, które otrzymaliśmy.
Każdy jest wezwany do tego, aby spotkać się sam na sam z Jezusem. Ta scena z Ewangelii zachęca nas, abyśmy zwrócili uwagę na najgłębsze pragnienia, jakie w nas są. „Aby móc Go ujrzeć” - ileż w tym jest tęsknoty za spotkaniem z tym, który widzi to, co jest w nas głęboko schowane.
Oczyma wyobraźni zobaczę drogę do Jerozolimy. Jezus zmierza tam nad rzeką Jordan. Zobaczę też bezimiennego niewidomego, który woła do Pana i prosi i przejrzenie – ulitowanie się nad nim. Zwrócę uwagę na swoje odczucia i poruszenia.
Kiedy słuchamy dzisiejszej Ewangelii, może nam przejść dreszcz po plecach. Słowa Jezusa są mocne, twarde, powiedzielibyśmy, że wręcz apokaliptyczne. Mówi o wojnach, trzęsieniach ziemi, głodzie, zarazach i strasznych zjawiskach na niebie. Brzmi to jak gotowy scenariusz filmu katastroficznego, ale kiedy rozejrzymy się wokół, kiedy włączymy wieczorne wiadomości w telewizji lub odpalimy internet, to nagle odkrywamy, że to nie jest wcale żadna odległa fantazja, lecz w sumie opis świata, w którym żyjemy.
‘Przez wytrwałość ocalicie życie’. Tu nie chodzi o samozaparcie, woluntaryzm, ale o naśladowanie Pana. Mamy odczytywać historię w kontekście tajemnicy paschalnej, śmierci i zmartwychwstania Chrystusa. Każde wydarzenie historyczne, zwłaszcza te kryzysowe mają być świadectwem naszej przynależności do Pana. W tym mamy ‘wytrwać’.
Ten fragment ewangelii jest pytaniem, jakie zadają sobie kolejne pokolenia chrześcijan: Dlaczego Pan zwleka z powtórnym przyjściem? Jest w tym niepokój: ile jeszcze mamy czekać? Przypowieść o wdowie i sędzim mówi o ‘wysłuchanym naleganiu’. Powtórne przyjście Pana jest pewne, ale trzeba mieć wiarę. Ona zaś polega na „natarczywym proszeniu o Jego powrót”. Zbawiciel ‘spóźnia się’, bo nie jest przyzywany i upragniony. Oddala swoje przyjście, bo za mało Go pragniemy, jesteśmy obojętni.
{{ article.description }}