Błogosławieństwa są życiowym programem. Uroczystość Wszystkich Świętych to przypominanie sobie, że świętość jest zadaniem dla każdego chrześcijanina. To nie są niedościgłe ideały, do praktykowania przez nielicznych, ale życiowy program dla wszystkich.
Doświadczamy skutków grzechu pierworodnego, lęku przed śmiercią, egoizmu, próby osiągania zbawienia własnymi siłami. Dlatego trzeba, by dokonało się włączenie naszego życia w krzyż Chrystusa. To jedyna droga, która poprowadzi nas do zmartwychwstania i zbawienia.
Królestwo Boże zaskakuje. Jest otwarte na małych, na dzieci, jest pogardzane przez wielkich i możnych, bo jest małe, nic nie znaczące. Żeby je dostrzec, trzeba zgodzić się na pokorę i uniżenie. Bóg wypełnia swój plan poprzez to, co małe, pogardzane i odrzucane.
Bóg nie przymusza, nie narzuca się. Pozostawia wolność wyboru człowiekowi. Nie można lekceważyć małych znaków ani na płaszczyźnie osobistej, ani kościelnej. Jezus wchodzi nie na jakąś górę, ale na ‘tę’ górę, na której objawia się Bóg. To też wskazówka, że i nasze ‘noce’ mogą być przestrzenią spotkania się z Panem.
Odczytywany dziś fragment Markowej Ewangelii jest dość zwięzły, ale jednocześnie niezwykle gęsty i pełen dynamizmu. Poruszające wołanie niewidomego żebraka dla ludzi składających się na tłum towarzyszący Jezusowi było jedynie robieniem zamieszania, zawracaniem gitary Mistrzowi z Nazaretu. Skupieni na Nauczycielu niosącym przesłanie o Bożej miłości nie dostrzegli człowieka tak bardzo jej spragnionego, tak mocno ufającego w to, że jego los może się odmienić.
Poproszę o pokorę i otwarte serce, bym umiał wołać do Pana. Podziękuję za tych, którzy otwierają moje oczy na sprawy Boże. Jak Bartymeusz, zawołam: „Jezusie, Synu Dawida, ulituj się nade mną!”.
Śmierć w wyniku jakiegoś kataklizmu przypomina o gwałtowności przyrody, niesprawiedliwości losu. Te sytuacje rodzą pytania o to dlaczego Bóg dopuszcza krzywdy, przemoc czy katastrofy? Trwa tajemniczy dialog między sprawiedliwością (wytnij je) a miłosierdziem (pozostaw – przebacz). Zło jest stałym elementem naszego życia, racjonalnie niewytłumaczalnym.
Każdego dnia jesteśmy otoczeni sygnałami, które pomagają nam podejmować decyzje. Patrzymy na niebo, przewidując pogodę, i wyciągamy wnioski z drobnych obserwacji życia codziennego. Ale czy potrafimy rozpoznać głębsze, duchowe znaki, które kształtują nasze życie? Wyzwanie polega na tym, aby nie tylko dostrzegać to, co widoczne, ale także to, co ukryte w naszym sercu.
Droga paschalna jest przejściem przez to, czego nie chcę. Zmartwychwstanie przychodzi po męce i śmierci. Miłość zwycięża ale po próbie. Jezus mówi, byśmy się nie lękali i nie niepokoili, bo On sam uwalnia nas od naszej udręki.
„Bądźcie gotowi”. Gotowość na przyjście Pana to proces. Nie jesteśmy przygotowani, ale stajemy się. To proces, który trwa całe życie. Nie znamy dobrze czasu, kiedy to się stanie, ale perspektywa spotkania z Panem to nie zagrożenie. Całe nasze życie jest drogą ku Niemu.
Rzeczywistość, która nas otacza jest przejściowa, ale samo czekanie nie jest pustką. Jest to czas dawania świadectwa wobec świata. Chrystus posyła swoich uczniów z misją głoszenia Ewangelii wszystkim. Historia jest miejscem próby, podjęcia decyzji i nawracania się.
Gromadzenie i posiadanie coraz więcej jest naiwnym oczekiwaniem na samozbawienie. Wynika to najczęściej z lęku przed śmiercią. Nadmierne pragnienie posiadania, lęk przed utratą dóbr musi stać się sygnałem alarmowym.
„Co chcecie, żebym wam uczynił?” Ewangelia to wielka szkoła pragnień. Jesteśmy konfrontowani i powinniśmy ‘uzgadniać’ nasze pragnienia z Bożymi. Bóg realizuje swoje obietnice. Nie spełnia naszych krótkowzrocznych oczekiwań, ale uwalnia nas od nich.
Jezus zwraca się na przemian do tłumów i uczniów. Uczeń powinien „odważnie dawać świadectwo swojemu Panu”, ufając, że objawi się Jego sąd. Ludźmi kieruje lęk przed śmiercią. To często warunkuje mówienie człowieka, myślenie i działanie. Uczeń Chrystusa kieruje myśl ku Bogu, który za niego umarł na krzyżu. Nie ulega wypaczonej ocenie świata, bo wie, że sąd Boga potwierdza Jego miłość do człowieka.
Kościół jest wolny i potrafi egzystować w różnych kulturach i konfrontować się z nowymi wyzwaniami, o ile jest związany z Panem i w Nim zakorzeniony.
Faryzeusze mają fałszywy obraz Boga, akcentujący nadmiernie prawo, pozbawiony miłosierdzia. W ten sposób sami nie widzą i innym przeszkadzają w spotkaniu z Bogiem żywym. Wszelkie wyobrażenia Boga, Jego relacji do świata, które są inne niż miłosierdzie objawione na krzyżu, są kłamstwem złego ducha.
W świecie, gdzie zewnętrzne normy i pozory często wyznaczają naszą wartość, łatwo zatracić prawdziwy sens duchowości. Jak nie dać się uwieść iluzji, która nakłada ciężary, zamiast przynosić wewnętrzny spokój? To refleksja nad fałszywą pobożnością, która może być niczym niewidoczny grób - pułapką dla naszego serca i umysłu.
DEON.pl
Wszystko jest dobre, bo jest dziełem Boga. Tylko w sercu człowieka dokonuje się odróżnienie dobra i zła. Serce zachłanne i przewrotne zanieczyszcza wszystko. Napełnione miłosierdziem i hojnością, ożywia i oczyszcza.
Bóg dzisiaj daje nam znaki, które mają doprowadzić nas do wiary, nie naruszając naszej wolności. Ich cechami są ubóstwo, uniżenie i pokora. Ostatecznym znakiem jest krzyż. Bóg nie posługuje się znakami bogactwa, władzy i wyniosłości.
Dzisiejsza Ewangelia to dla nas ważne pytanie o to, co nie pozwala nam pójść za Jezusem na całego, co trzyma nas w miejscu. Scena, którą dostajemy, to rozmowa człowieka zamożnego, a zarazem sprawiedliwego, jeśli chodzi o zachowywanie prawa, z Jezusem, którego jako Mistrza pyta o to, co powinien zrobić, żeby osiągnąć zbawienie. Nauczyciel mówi mu o przykazaniach, którym człowiek ten jest wierny: „Nauczycielu, wszystkiego tego przestrzegałem od mojej młodości” (Mk 10,20). Jaka więc jest nowość w Dobrej Nowinie przyniesionej światu przez Jezusa?
{{ article.source.name }}
{{ article.source_text }}
{{ article.source.name }}
{{ article.source_text }}
{{ article.description }}