Słowa Jezusa przypominają, że życie nie kończy się na doczesności, a prawdziwa wolność rodzi się z zaufania Temu, który daje życie wieczne. To zaproszenie, by spojrzeć na siebie głębiej, oczyścić to, co stare i lękowe, oraz odnaleźć duchową odwagę w świecie pełnym kruchości i zamętu.
‘Czyhali na Jego życie’. Jezus jest otoczony przez możnych i uczonych. Jednak nic dobrego Go nie spotka z ich ręki. My nie jesteśmy inni. W praktyce także ‘czyhamy’ na Niego, chcąc osiągnąć zbawienie na własnych zasadach. Korekta naszych duchowych przekonań i praktyk jest niezwykle trudna. Musi jednak nastąpić, jeśli rzeczywiście mamy zbudować ‘nową świątynię’ z Jezusem.
Bóg stworzył cały wszechświat, objawiając swoją wszechmoc, ale odkupił nas przez "słabość" krzyża. Jego totalna bezsilność stworzyła nas na nowo. Jezus dwa razy płacze w Ewangelii. Raz nad grobem przyjaciela, Łazarza w Betanii, drugi raz na widok miasta i ludzi, którzy nie rozpoznali czasu swojego nawiedzenia.
Przypowieść Jezusa o minach, wypowiedziana tuż przed Jerozolimą, burzy wygodne myślenie, że najważniejsze wydarzy się „kiedyś”, w wieczności. Ewangelia stawia nas w prawdzie: teraz jest czas nawrócenia, odpowiedzialności i budowania jedności. Jubileusz 2025, w słowach papieża Leona XIV, przypomina, że tylko zakorzenienie w Chrystusie daje nam siłę do wspólnej drogi i mądrego wykorzystania darów, które otrzymaliśmy.
Każdy jest wezwany do tego, aby spotkać się sam na sam z Jezusem. Ta scena z Ewangelii zachęca nas, abyśmy zwrócili uwagę na najgłębsze pragnienia, jakie w nas są. „Aby móc Go ujrzeć” - ileż w tym jest tęsknoty za spotkaniem z tym, który widzi to, co jest w nas głęboko schowane.
Oczyma wyobraźni zobaczę drogę do Jerozolimy. Jezus zmierza tam nad rzeką Jordan. Zobaczę też bezimiennego niewidomego, który woła do Pana i prosi i przejrzenie – ulitowanie się nad nim. Zwrócę uwagę na swoje odczucia i poruszenia.
Kiedy słuchamy dzisiejszej Ewangelii, może nam przejść dreszcz po plecach. Słowa Jezusa są mocne, twarde, powiedzielibyśmy, że wręcz apokaliptyczne. Mówi o wojnach, trzęsieniach ziemi, głodzie, zarazach i strasznych zjawiskach na niebie. Brzmi to jak gotowy scenariusz filmu katastroficznego, ale kiedy rozejrzymy się wokół, kiedy włączymy wieczorne wiadomości w telewizji lub odpalimy internet, to nagle odkrywamy, że to nie jest wcale żadna odległa fantazja, lecz w sumie opis świata, w którym żyjemy.
‘Przez wytrwałość ocalicie życie’. Tu nie chodzi o samozaparcie, woluntaryzm, ale o naśladowanie Pana. Mamy odczytywać historię w kontekście tajemnicy paschalnej, śmierci i zmartwychwstania Chrystusa. Każde wydarzenie historyczne, zwłaszcza te kryzysowe mają być świadectwem naszej przynależności do Pana. W tym mamy ‘wytrwać’.
Ten fragment ewangelii jest pytaniem, jakie zadają sobie kolejne pokolenia chrześcijan: Dlaczego Pan zwleka z powtórnym przyjściem? Jest w tym niepokój: ile jeszcze mamy czekać? Przypowieść o wdowie i sędzim mówi o ‘wysłuchanym naleganiu’. Powtórne przyjście Pana jest pewne, ale trzeba mieć wiarę. Ona zaś polega na „natarczywym proszeniu o Jego powrót”. Zbawiciel ‘spóźnia się’, bo nie jest przyzywany i upragniony. Oddala swoje przyjście, bo za mało Go pragniemy, jesteśmy obojętni.
Zabezpieczamy swoje życie oddając je. Nie jesteśmy w stanie zabezpieczyć się przed przemijaniem i śmiercią. Gubimy się, jednak, chcąc zbawić się na własną rękę. Zachowujemy swoje życie na wieczność przez to, że oddajemy je z miłości.
Faryzeusze zadają pytania Jezusowi. Jest to tak zwana ‘mała apokalipsa’. Ma charakter jednostkowy, indywidualny. ‘Wielka apokalipsa’ pojawi się później.
Jezus zmierza do Jerozolimy, przechodząc przez miasta i wsie, rodzinne strony i pogranicza. Spotyka wielu ludzi, także chorych i cierpiących. Oczyma wyobraźni zobaczę te miejsca, spotykanych ludzi. Posłucham słów nauczania i zobaczę dziejące się cuda.
‘Po prostu’ sługa. Niektóre tłumaczenia mówią o ‘nieużytecznym’ słudze. Nie jest to jednak właściwe. Nie chodzi o ‘nieużyteczność’, ale raczej bezinteresowność, bez motywu zysku, bez zarabiania. Podkreślony jest zatem duch wolności i bezinteresowności posługi. Tego od nas oczekuje Pan.
Jezus przypomina dziś uczniom, że sercem Ewangelii jest miłosierdzie: zdolność upominania z miłością, przebaczania bez końca i proszenia o wiarę, która potrafi przemieniać serca. Nawet najmniejszy gest dobroci może stać się początkiem wielkiego duchowego wzrostu.
Czasem można mieć duży problem z Kościołem. Nie mam na myśli jednak tym razem „afer” z nim związanych. Nie chodzi mi tez o problem z Kościołem jako wspólnotą czy też o problem z samym Jezusem. Dotknijmy dziś tego, co można nazwać „kościelną otoczką”, czyli to, co przez wieki narosło: złoto, kadzidła, piękne szaty, skomplikowane rytuały, niezrozumiałe niekiedy przepisy. W tym wszystkim czasami można zagubić to, co najważniejsze, a dokładniej Tego, który powinien być w centrum.
Gest Jezusa mógł wtedy i może dzisiaj wywołać wiele zamieszania. Nie mamy trudności z tym, co zrobił w świątyni w Jerozolimie, ale inaczej byśmy myśleli, gdyby podobne rzeczy Jezus czynił dzisiaj. Czy nie bylibyśmy zbulwersowani? Gest Jezusa ma charakter "prorocki". Jest on krytyczny wobec instytucji służących władzy a nie ubogim i najmniejszym.
Prawdziwa mądrość. Faryzeusze ‘podrwiwali sobie’ z Jezusa, traktując Go jako nie dostosowanego do logiki czasu, ludzkiej mądrości. Ale to oni byli krótkowzroczni. Postępowali niewłaściwie i okazali się niewierni. Człowiek zawsze poniesie porażkę, jeśli będzie pokładał nadzieję w sobie i swojej mądrości.
Przyjąć dar, dzielić się z innymi. Wszelkie dobra są własnością Ojca. Otrzymujemy je w darze po to, by rozdać je potrzebującym. Taki jest także sens roku jubileuszowego. Ewangelista opisuje całą działalność Jezusa właśnie w takich kategoriach: rozpoczyna się i kończy w szabat przez kolejne siedem szabatów. To jest jak realizowanie krok po kroku roku jubileuszowego. Dziś jest to zachęta dla nas.
Obrazy owcy i drachmy zawierają pewien paradoks. Same się nie nawracają, nie odnajdują. Są "odnalezione". Nawrócenie zakłada uznanie swojego zagubienia i przyjęcie tego, że Ktoś nas odnajduje. Pokusa "samozbawienia" jest duża. Trzeba jednak przyjąć, że to Bóg nas odnajduje i zbawia.
Jezus kontynuuje swoją podróż do Jerozolimy. Towarzyszą Mu uczniowie i wielkie tłumy. Jezus przedstawia warunki, jakie musi spełniać ten, kto chce być Jego uczniem. Posłucham tego, co mówi. Przyjrzę się swoim myślom i odczuciom.
{{ article.description }}