Modlitwa to więcej niż słowa - to sposób na życie w harmonii z Bogiem i samym sobą. Prosta, krótka formuła, jaką znamy od wieków, kryje w sobie głęboką prawdę o przebaczeniu, zaufaniu i wierze. Czy potrafimy odnaleźć w niej duchową siłę i nauczyć się otwierać serce na Bożą wolę?
Jezusa nie zraża napięcie, jakie jest w twoich relacjach. Nie zraża Go, że niepokoisz się i martwisz o wiele rzeczy, a słuchanie Jego Słowa odsuwasz na potem, gdy wszystko będzie zrobione. Czeka, aż zrozumiesz, że naśladowanie Go nie jest wezwaniem do robienia rzeczy, ale do słuchania Słowa.
Kto jest moim bliźnim? Dla Żydów ‘bliźnim’ był ktoś z narodu wybranego, czasami ci, którzy przeszli na judaizm. Jezus nie akceptuje takiego rozróżnienia. ‘Bliźnim’ jest ten, kto jest w potrzebie. Pytanie brzmi zatem nie ‘kto’ jest, ale jak stawać się ‘bliźnim’, okazując miłosierdzie?
Wydaje się, że kluczem do zrozumienia dzisiejszej liturgii słowa, jest odpowiedź, jakiej Jezus udziela w rozmowie z faryzeuszami dopytującymi o nierozerwalność małżeństwa: „Przez wzgląd na zatwardziałość serc waszych napisał wam to przykazanie” (Mk 10, 5). Czym jest zatwardziałe serce? Jaki jest człowiek o takim sercu?
Szorstka troska. U Żydowskich nauczycieli istniał zwyczaj przynoszenia do nich dzieci po błogosławieństwo w wigilię Dnia Pojednania – Jom Kippur. Uczniowie chcą być może uniknąć zamieszania i rozgłosu, ale Jezus karci ich i ukazuje dzieci jako symbol niewinności i naturalnej zdolności do przyjęcia Bożego daru.
Przed naszymi oczyma pojawiają się podobne obrazy, ale inaczej je widzimy. Kto widzi cofające się zło, rozpoznaje opór wobec pokus złego, cieszy się z przyjmowania odrzucanych i wykluczonych, ten ma szczęśliwe oczy – widzi i słucha Jezusa.
Miłość nieodwzajemniona. Krzyż Chrystusa, Jego śmierć, doświadczane przez nas w odrzuceniu przez świat, jest trudna do zrozumienia i przyjęcia. Jest w całkowitej kontrze do współczesnego kultu sprawczości, sukcesu i wpływu. Uczeń Chrystusa, tak czy inaczej, prędzej czy później, musi osobiście przeżyć krzyż ‘miłości nieodwzajemnionej’.
Tylko ewangelista Łukasz pisze o siedemdziesięciu dwóch uczniach, którzy zostają wysłani z misją. Ona nie jest zarezerwowana tylko dla apostołów. Tych siedemdziesięciu dwóch to symbol każdego ucznia.
Prawdziwa wielkość nie tkwi w sile ani w dominacji, lecz w umiejętności przyjęcia z pokorą darów, które przynosi życie. W centrum duchowej drogi jest przemiana serca i umysł, który uczy się od małości - od dziecka, które przyjmuje wszystko z ufnością i otwartością. Wspólnota, której fundamentem jest miłość i miłosierdzie, rośnie nie przez nieskazitelność, lecz przez przebaczenie, pojednanie i troskę o najsłabszych. Jak możemy podążać tą drogą i odkrywać siłę w byciu małym?
Często nasza emocjonalność i porywczość przynosi podział i rozłam, a nie pojednanie. Jezus przypomina, że chrześcijaństwo to nie pokonanie innych, lecz danie swojego życia za nich.
„Bo nie chodzi z nami”. Sekciarstwo, chęć wymuszenia ‘naśladowania reguł grupy’ zamiast naśladowania Jezusa jest obecna we wspólnotach chrześcijańskich od samego początku. Jezus nie mówi jednak o zwykłej tolerancji. ‘Wolność dzieci Bożych’ polega także na tym, że ‘mamy być z Nim’, z Panem, a nie z naszym narzuconym ‘wyobrażeniem Pana’.
Chwilę po tym, jak pokłócili się między sobą o to, kto z nich jest największy, Apostołowie muszą zmierzyć się z kolejnym ważnym tematem. Tym razem pojawia się problem stosunku do „innych”: „Nauczycielu, widzieliśmy kogoś, kto nie chodzi z nami, jak w Twoje imię wyrzucał złe duchy, i zaczęliśmy mu zabraniać, bo nie chodzi z nami” (Mk 9,38). Odpowiedź Jezusa jest jasna i jednoznaczna: „Przestańcie zabraniać mu, bo nikt, kto uczyni cud w imię moje, nie będzie mógł zaraz źle mówić o Mnie. Kto bowiem nie jest przeciwko nam, ten jest z nami” (Mk 9,39-40).
Radykalizm ewangeliczny. Bóg jest na pierwszym miejscu jako ‘miłośnik życia’ i dlatego zachęta ‘odetnij rękę czy nogę’, ‘wyłup oko’ nie jest wezwaniem do okaleczania się, jak to bywało w kultach magicznych i pogańskich. Duchowe znaczenie jest takie, że Bóg jest najważniejszy, nawet ponad rzeczami, które są nam najdroższe.
Nie pojmować i bać się zapytać. Uczniowie nie byli gotowi na ‘prawdę’ zapowiedzi. Bali się zapytać, ponieważ przeczuwali, że nie będą umieli przeżyć, dzielić losu Mesjasza, który jest odrzucany przez swoich. „Nie ma bardziej głuchego od tego, co nie chce usłyszeć...”
W ciszy i samotności rodzą się pytania, które zmuszają do refleksji nad sobą. Czasem to jedno pytanie wystarczy, by odkryć głębię własnych pragnień, lęków i przekonań. Jak odpowiedzieć, gdy ktoś pyta: „Kim dla Ciebie jestem?” - i jak ta odpowiedź zmienia nasze życie? To chwila, w której możemy zobaczyć, czy żyjemy w zgodzie z prawdą o sobie, czy ulegamy iluzjom własnych wyobrażeń.
Łaska czujności i nasłuchiwania sercem słów Pana, nawraca.
Chrześcijaństwo bez świadectwa jest pozorne, nie istnieje. Tak naprawdę wiara bez tego świadczenia jest iluzoryczna. Myliłby się jednak ten, kto by oczekiwał wielkich słów i spektakularnych gestów.
W Biblii, podobnie jak dzisiaj termin bracia nie musi wskazywać na synów tej samej matki, ale na najbliższych krewnych.
Czasami myślimy, że tylko niektórzy, specjalnie przeznaczeni do ewangelizowania, są odpowiedzialni za głoszenie słowa. Nic bardziej mylnego. Każdy wierzący jest apostołem, a jego milczenie jest antyświadectwem i szkodą dla wspólnoty.
Zażenowanie uczniów. Uczniowie milkną, kiedy uświadamiają sobie niezręczność swoich rozmów i sprzeczek o ‘wielkość’. Jak często czujemy zawstydzenie i zażenowanie, bo nasze uczynki zdradzają naszą ‘małość’ i zdradę ideałów, zdradę samego Chrystusa. Ta sytuacja to przestroga dla nas.
{{ article.source.name }}
{{ article.source_text }}
{{ article.source.name }}
{{ article.source_text }}
{{ article.description }}