Ja jestem życiem - cz. 05 - rozważania do ewangelii św. Jana
Scena wypędzenia przekupniów ze świątyni należy do jednej z najbardziej plastycznych i dynamicznych w ewangelii, a zarazem może wzbudzać lęk. Wzbudza też naturalny odruch zakłopotania wobec kogoś, kto działa w sposób agresywny. Dzisiejszy świat przepełniony jest scenami przemocy i gwałtu. Oglądamy to na ekranach telewizora, czytamy o nim, czasami obserwujemy własnymi oczyma. Życie zdaje się być brutalne i zagrażające.
Nie róbcie z domu Ojca mego targowiska!
Z ewangelii św. Jana (2, 13-25): “Zbliżała się pora Paschy żydowskiej i Jezus udał się do Jerozolimy. W świątyni napotkał tych, którzy sprzedawali woły, baranki i gołębie oraz siedzących za stołami bankierów. Wówczas sporządziwszy sobie bicz ze sznurków, powypędzał wszystkich ze świątyni, także baranki i woły, porozrzucał monety bankierów, a stoły powywracał. Do tych zaś, którzy sprzedawali gołębie, rzekł: «Weźcie to stąd, a nie róbcie z domu mego Ojca targowiska». Uczniowie Jego przypomnieli sobie, że napisano: Gorliwość o dom Twój pożera Mnie. W odpowiedzi zaś na to Żydzi rzekli do Niego: «Jakim znakiem wykażesz się wobec nas, skoro takie rzeczy czynisz?» Jezus dał im taką odpowiedź: «Zburzcie tę świątynię, a Ja w trzech dniach wzniosę ją na nowo». Powiedzieli do Niego Żydzi: «Czterdzieści sześć lat budowano tę świątynię, a Ty ją wzniesiesz w przeciągu trzech dni?» On zaś mówił o świątyni swego ciała. Gdy więc zmartwychwstał, przypomnieli sobie uczniowie Jego, że to powiedział, i uwierzyli Pismu i słowu, które wyrzekł Jezus. Kiedy zaś przebywał w Jerozolimie w czasie Paschy, w dniu świątecznym, wielu uwierzyło w imię Jego, widząc znaki, które czynił. Jezus natomiast nie zwierzał się im, bo wszystkich znał i nie potrzebował niczyjego świadectwa o człowieku. Sam bowiem wiedział, co w człowieku się kryje”.
Niewątpliwie, scena opisana przez Jana należy do jednej z najbardziej plastycznych i dynamicznych w ewangelii, a zarazem może wzbudzać lęk. Wzbudza bowiem naturalny odruch zakłopotania wobec kogoś, kto działa w sposób agresywny. Dzisiejszy świat, także ten nasz świat wyobrażeń i symboli, przepełniony jest scenami przemocy i gwałtu. Oglądamy go na ekranie telewizora, czytamy o nim, czasami obserwujemy własnymi oczyma. Choć tak wiele dzisiaj mówi się o pokoju i pragnieniu wyciszenia, to jest to jakaś forma obrony przed światem, który zdaje się być zbyt agresywny. W pracy, w relacjach z innymi, w naszym dążeniu do szczęścia czujemy nieustanną walkę, konieczność współzawodnictwa, bycia lepszym. Życie zdaje się być brutalne i zagrażające.
Dlatego też scena opisana przez Jana wywołuje wiele skojarzeń, porusza w nas wiele różnych strun i niepokoi. Niepokoi jeszcze z jednego powodu. Odsłania bowiem inną niż zazwyczaj «twarz Boga». Jakże bardzo ten obraz Jezusa przewracającego stoły, wyrzucający bankierów, skonfliktowanego z Żydami jest odmienny od tego obrazu, jaki chcemy o Nim posiadać, dobrego pasterza, miłosiernego ojca, przebaczającego Mistrza. Jezus w tym fragmencie jakby postępuje zupełnie wbrew temu zwyczajnemu obrazowi.
Wyobrażenie miejsca
Oczyma wyobraźni staram się uczestniczyć w tej scenie. Przyglądam się wszystkiemu, ludziom, przedmiotom. Przyglądam się także Jezusowi, który widzi to wszystko i płonie «Bożym gniewem». Mogę przyjrzeć się, jakie uczucia wywołuje we mnie ta scena, co mi przypomina z mojego doświadczenia. Przyglądam się wszystkiemu po tym, jak Jezus powyrzucał bankierów i porozwalał stoły. Przyjrzę się wszystkim tym, którzy byli niejako stroną w tym sporze. Jak reagują właściciele straganów, kupcy? Przyjrzę się też otaczającej mnie świątyni. Jak ona wygląda?
Prośba o owoc
Proszę o to, czego teraz najbardziej pragnę. Scena ta, obrazy te wywołują we mnie skojarzenia. Staram się ich posłuchać i w zgodzie z nimi prosić Boga. Mogę prosić o gorliwość w służbie Bogu.
Punkt 1. - Gniew Boga
Niejednokrotnie w naszej świadomości religijnej pojawia się gniew Boga. Obrazy sądu, perspektywa zbawienia czy potępienia, sąd ostateczny niejednokrotnie wprowadza nas w myślenie o gniewie Boga. Ikonografia chrześcijańska ze wszystkimi «strasznymi» obrazami zostawiła w nas niejeden ślad. Nawet nasze ludowe piosenki religijne oddają trochę ducha tej «Bożej grozy»: «a kiedy Ojciec rozgniewany siecze...» Wielokrotnie w dzieciństwie także mogliśmy usłyszeć o tym, jak Bóg się gniewa z powodu naszego złego postępowania, grzechu. Często w naszej wyobraźni konsekwencje grzechu, kara za grzechy łączy się jakoś z obrazem Boga chmurnego, niezadowolonego, oburzonego postępowaniem człowieka.
I z pewnością nie wszystkie z tych obrazów są błędne. Bóg nie jest tylko słodziutkim, bezzębnym starcem, ale działa z mocą i niejednokrotnie Jego obecność może wywoływać poczucie zagrożenia i lęku.
Dzisiaj jednak mogę zwrócić uwagę na inny aspekt tego pasjonackiego działania Chrystusa. Tym domem Boga, o który chodzi Jezusowi jest człowiek. Ja jestem tym domem Boga. Jezus nie walczy ze mną, ale walczy o mnie. Walczy o mnie z tym wszystkim, co jest rozpraszaniem się na niepotrzebne i szkodliwe rzeczy, oddawaniem hołdu tylko zewnętrznego, działaniami pozornymi. Jezus walczy o moją spójność, czystość, o to, bym cały należał do Niego.
Popatrzę na to działanie Boga względem mnie i postaram się poddać temu. Przyjrzę się też mojej reakcji na to działanie Jezusa. Z czym Jezus zmaga się najbardziej w tej walce o mnie?
Punkt 2. - Odmienne perspektywy
Św. Jan ukazuje nam spór, jaki toczy się między Jezusem i Żydami. Jego ewangelia jest wielokrotnie areną bardzo ostrych kontrowersji, dotyczących istoty misji Jezusa. Dzisiaj jesteśmy świadkami bardzo ważnego pytania dla każdej religii, a mianowicie pytania o świątynię. Żydzi myślą o budowli, Jezus myśli o «prawdziwej świątyni swego ciała». Poruszają się na zupełnie odmiennych płaszczyznach. Ta kontrowersja może nam uświadomić przynajmniej dwie rzeczy:
* trzeba być ostrożnym i roztropnym w określaniu znaczenia wydarzeń i spraw, które są naszym udziałem duchowym. Nie wszystko bowiem można zrozumieć i przyjmować bezkrytycznie i dosłownie. Ta roztropność jest także potrzebna w określaniu Bożej interwencji w nasze życie, Bożych wymagań względem nas.
* druga sprawa to fakt, iż nie wszystko trzeba zrozumieć i przyjąć od razu. Jest to ważna prawda życia duchowego, co do której często jesteśmy podejrzliwi. Nie chcemy dać sobie czasu i możliwości rozwoju. Wymagamy od siebie natychmiastowego zrozumienia i przyjęcia Bożego działania względem nas. A tymczasem możemy przyjrzeć się dzisiaj apostołom, oni dopiero po zmartwychwstaniu rozumieją sens wydarzeń, które miały miejsce wcześniej.
Słuchając wewnętrznym słuchem rozmowy Jezusa z Żydami oraz widząc oczyma wyobraźni tę scenę, poproszę o łaskę zrozumienia działania Boga względem mnie.
Punkt 3. - Wiedza Jezusa
Ostatnie zdanie dzisiejszego fragmentu mówiące o tym, iż Jezus nie potrzebował nikogo pytać, bo wiedział, co w człowieku się kryje, sprawia wrażenie, jakby Jezus był trochę zdystansowany do ludzi. Nie zwierzał się nikomu, nie potrzebował niczyjego świadectwa. A jednocześnie wszystko wiedział o każdym.
Wszechwiedza Boga jest z pewnością czymś, co może powodować niepokój. Boimy się tych, którzy znają nas «na wylot». Dlatego tym bardziej ten dystans Jezusa może powodować pewien niepokój.
Dzisiaj jednak musimy myśleć o tej znajomości wszystkich, jaką posiadał Jezus w kontekście, o którym była mowa wcześniej. Wiedza Boga, moc Boga nie jest przeciwko człowiekowi, ale dla człowieka. Jezus nie gromadzi informacji, zwłaszcza tych kompromitujących, aby znaleźć powód do oskarżenia. Wiedza Boga nie jest zwrócona przeciwko człowiekowi, ale podobnie, jak całe Jego działanie, dla człowieka, dla jego zbawienia.
Przyjrzę się moim reakcjom wewnętrznym na takie podejście Jezusa do mnie. Jakie myśli i skojarzenia wywołuje we mnie fakt, że Bóg zna mnie w pełni? Czy czuję się z tym niedobrze? Krępuje mnie to?
Rozmowa końcowa
W rozmowie końcowej stanę przed Jezusem, który pragnie być Panem mojego życia. Porozmawiam z Nim o wszystkim, co było istotne dla mnie w mojej modlitwie.
Skomentuj artykuł