Kard. Franciszek Macharski a Służba Bezpieczeństwa

Obraz "Kard. Macharski" - Joanna Sobczyk-Pająk - mat. prasowe wyd. ARSARTI
Filip Musiał - dyr. IPN w Krakowie / Deon.pl / pzk

To, że przedstawiciele Kościoła byli inwigilowani i próbowano ich wciągnąć w machinę zła czasów komunizmu w Polsce nie jest żadną tajemnicą. Nie inaczej było wobec metropolitów krakowskich. Nie dziwi zatem, że SB próbowała zwerbować do współpracy ks. Franciszka Macharskiego na długo przed tym zanim został biskupem i metropolitą. Co na ten temat wiemy i jak działania SB przebiegały?

W jubileuszowej publikacji na 5-lecie śmierci kard. Franciszka pisze na ten temat prof. Akademii Ignatianum, dyrektor Oddziału IPN w Krakowie, dr Filip Musiał, analizując „wypowiedzi drażliwe z punktu widzenia SB w kazaniach abp. Franciszka Macharskiego z pierwszej połowy 1979 roku”.

W czasie konferencji prezentującej publikację "Kardynał Franciszek Macharski. Kultura, media" dr Filip Musiał mówił także o innych działaniach SB wobec ks. Franciszka Macharskiego. Posłuchaj tej wypowiedzi w powyższym nagraniu dźwiękowym. Poniżej treść jego wystąpienia:

Prezentacja publikacji "Kardynał Franciszek Macharski" - fot. mat. wł.

„Przewielebny księże kardynale, szanowni Państwo.

Rolą Instytut Pamięci Narodowej jest przede wszystkim zgłębianie akt, jakie pozostały po Służbie Bezpieczeństwa i najczęściej jest tak, że odkrywamy w tych aktach raczej te mroczne sekrety, które wielu próbuje ukryć.

Ale w przypadku księdza kardynała wiemy, że zaczął być inwigilowany w roku 1950 i był inwigilowany do końca PRL-u. Akta, które gromadzono przeciwko niemu, zostały albo zniszczone, albo „sprywatyzowane” w roku 1989, ale mówiono o nim tak wiele i zbierano o nim tak wiele informacji, że jesteśmy w stanie odtworzyć logikę działań operacyjnych wobec księdza Kardynała. Ale co ważniejsze, jesteśmy w stanie odtworzyć postawę księdza Kardynała wobec tej machiny zła, jaką była SB.

Tekst w książce, którą dzisiaj prezentujemy, jest rzeczywiście poświęcony malutkiemu wyimkowi, to znaczy temu, co bezpieka uznawała za drażliwe w homiliach wygłoszonych w pierwszej połowie 1979 r. To bardzo istotny czas przedpielgrzymkowy, ale zarazem związany z uroczystościami 900. rocznicy męczeńskiej śmierci biskupa Stanisława. Te dwa wątki, pielgrzymka i kwestie dotyczące biskupa Stanisława, były w tych homiliach kluczowe i bezpieka w kilkudziesięciu stenogramach, które zebrała pieczołowicie, podkreślała wybrane zdania, które w jej opinii mogły być drażliwe czy jej zdaniem mogły być dla systemu komunistycznego niebezpieczne.

Może odeślę do tego tekstu, jeśli chodzi o kwestie związane z homilią. Natomiast spróbowałbym powiedzieć trzy zdania na temat w ogóle postawy księdza Kardynała wobec bezpieki, choćby dlatego, że jeśli wiele państwo słyszycie się dzisiaj o tej otwartości księdza Kardynała. Mówią to właściwie wszystkie osoby, które go znały i warto pamiętać, że paradoksalnie w podobny sposób postrzegała go komunistyczna administracja i bezpieka. Podkreślali w swoich dokumentach, że w przypadku metropolity krakowskiego mamy do czynienia z człowiekiem dialogu. I to z punktu widzenia systemu zła, z punktu widzenia komunistów dawało im nadzieję na to, że uda się biskupa krakowskiego wciągnąć w jakąś formę, jeśli nie kolaboracji z systemem, to przynajmniej głębokiego z tym systemem dialogu.

Czytaj również: - Nie mam wątpliwości, że kardynał Macharski był mistykiem

Ale przy całej swojej otwartości, przy całej swojej skłonności do dialogu, kardynał Macharski wiedział dokładnie (niektórzy hierarchowie tego nie wiedzieli, czego dowody niestety odnajdujemy w archiwach), gdzie jest granica, której nie wolno przekroczyć. Gdzie kończy się otwartość na człowieka i zaczyna się zamknięcie na system, na SB. Nie znajdujemy ani jednego dowodu pozwalającego postawić hipotezę o tym, by w jakimkolwiek momencie swojej działalności tę granicę przekroczył.

Co więcej, jest bardzo ciekawy, bardzo taki ładny portret nakreślony w jednym z dokumentów, jakie się zachowały, który dotyczy krótkiego epizodu, kiedy bezpiece wydawało się, że będzie można zwerbować księdza Kardynała jako tajnego współpracownika. Jeszcze zanim został metropolitą krakowskim, jest taki moment, kiedy do niego podchodzą i próbują zaprosić na spotkanie w Hotelu Francuskim [w Krakowie - przyp. red]. A wiadomo, jak te spotkania przebiegały. Chodziło o tajność współpracy, więc istotą było to, aby nie było wiadomo, z kim się bezpieka spotyka. Ale już na wstępie spotkanie zostało spalone, ponieważ ksiądz przyszedł w sutannie i w tej sutannie siadł w restauracji Hotelu Francuskiego, można powiedzieć, zamykając dalszą drogę do jakichkolwiek działań. I myślę, że to jest ten element, o którym warto pamiętać. To znaczy, że mamy człowieka, który przez niemal pół wieku od 1950 roku do 1989 r. jest poddawany różnym działaniom operacyjnym. Nie znamy ich szczegółów, te dokumenty albo spłonęły, albo siedzą jeszcze w szafie któregoś z funkcjonariuszy Służby Bezpieczeństwa. Nie wiemy, co się z nimi stało, natomiast przez te wszystkie lata te dokumenty z kolei, które się zachowały, są świadectwem niezłomności, otwartości na człowieka, ale zdecydowanej bariery wobec systemu zła, któremu bezpieka i partia komunistyczna wówczas służyły

I na zakończenie, jeśli państwo pozwolą, takie wspomnienie sprzed 20 lat, kiedy ksiądz Kardynał był na jednej z pierwszych wystaw, jakie oddział Instytutu Pamięci Narodowej w Krakowie organizował. Na wystawie, która była poświęcona skazanym na karę śmierci i sędziom, którzy działaczy niepodległościowych po wojnie na tę karę śmierci skazywali. Dla księdza Kardynała to była wystawa ważna nie tylko z punktu widzenia historycznego, ale także dlatego, że jednym z negatywnych bohaterów tej wystawy był Julian Polan-Haraschin [powiązany rodzinnie z kard. Macharskim - przyp. red.].

Czy kardynał Macharski doświadczył cudu?

I z tego powodu ksiądz Kardynał odwiedził tę naszą wystawę, ale nie to jest istotne. Istotą jest ten moment, o którym moi przedmówcy mówili, to znaczy chwila, kiedy ksiądz Kardynał wychodził z Pałacu Sztuki, a jego sekretarz mu przypomniał, że już od mniej więcej 10 minut czeka na niego w kurii oficjalna delegacja, z którą ma się spotkać. A ksiądz Kardynał zerka na zegarek i mówi: to jeszcze chwilkę poczekają, bo jeszcze zaglądniemy do hospicjum. I to jest myślę ten rys, o którym dzisiaj powinniśmy pamiętać, to znaczy ten rys, w którym mamy do czynienia z człowiekiem, który tak, jak to wynikało z tych wcześniejszych wypowiedzi, jest przede wszystkim przejęty troską o te osoby, o które nikt inny się nie troszczy. I on miał to przekonanie, że właśnie jego rolą jest zajęcie się tymi najmniejszymi, tymi, najbardziej zapomnianymi”.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Kard. Franciszek Macharski a Służba Bezpieczeństwa
Komentarze (2)
MW
~Michał Wołodźko
7 października 2021, 13:40
SB tworząc materiały dowodowe wykonały pracę biografa inwigilowanych osób. Widzę w tym palec Boży, bo iw Piśmie Świętym wielokrotnie diabeł służy zbawieniu człowieka (nie z dobrych intencji oczywiście).
WG
~Witold Gedymin
6 października 2021, 13:32
Kardynał Macharski jako jeden z nielicznych normalnie rozmawiał z ks. Isakowiczem-Zalewskim, kiedy tenże tworzył książkę "Księża wobec bezpieki".