Realizacja niemieckiego planu reformy Kościoła. Czy tak rozumieć rezygnację kard. Marksa?
Spektakularna rezygnacja kard. Reinharda Marksa ma ogromne znaczenie symboliczne i jest elementem planu głębokiej, strukturalnej reformy całego Kościoła katolickiego - uważa ks. prof. Andrzej Kobyliński.
Filozof i etyk z Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego ks. prof. Andrzej Kobyliński o znaczeniu zgłoszonej przez niemieckiego hierarchę i ostatecznie nieprzyjętej przez papieża Franciszka rezygnacji rozmawiał w red. Tomaszem Terlikowskim, przygotowującym autorskie podcasty dla portalu Deon.pl (niebawem planowana jest ich premiera).
Zdaniem ks. Kobylińskiego ogromny efekt wywołała sama rezygnacja kard. Marksa z funkcji metropolity Monachium i Fryzyngii, a to czy papież przyjąłby tę dymisję, czy nie, miałoby już mniejsze znaczenie. Dlaczego?
Kard. Marx - jak wyjaśnia ks. Kobyliński - jest metropolitą jednej z największych niemieckich archidiecezji, a w latach 2014-20 pełnił funkcję przewodniczącego Konferencji Episkopatu Niemiec.
- To jest kluczowa postać, gdy chodzi o Kościół katolicki u naszych zachodnich sąsiadów. Kościół, który jest ciągle bardzo silny - liczy 23 mln członków. Niemieccy katolicy ciągle odgrywają dużą rolę w Niemczech i w Kościele katolickim na świecie - podkreśla ks. Kobyliński, zwracając uwagę na kolejne istotne fakty.
- Kardynał Marx jest prawą ręką papieża Franciszka. We wrześniu 2013 r., kilka miesięcy po wyborze, Franciszek powołał tzw. Radę Kardynałów, specjalne gremium składające się z dziewięciu członków, którzy stali się najbliższymi współpracownikami papieża. Od tamtego czasu ta grupa kardynałów wraz z papieżem przygotowuje reformę Kurii rzymskiej, Watykanu i Kościoła katolickiego - zaznacza ks. Kobyliński i dodaje: - W tej grupie kardynał Marx gra pierwsze skrzypce, gdy chodzi o jego intelekt, gdy chodzi o jego osobowość, i także gdy chodzi o Kościół, z którego się wychodzi czyli o Kościół niemiecki, który w sensie intelektualnym i finansowym odgrywa ogromną rolę w Kościele powszechnym.
Wykładowca UKSW zwraca uwagę, że prawie zawsze dymisje biskupów wynikają z nacisków Watykanu. - I nawet gdy są już zdymisjonowani, to nigdy lub prawie nigdy nie uznają własnej winy czy własnej odpowiedzialności. Kard. Marx pokazuje nam zupełnie inne standardy etyczne i gdyby przyjąć te wyśrubowane wysoko standardy, to w wielu krajach trzeba by zdymisjonować całe episkopaty, gdy chodzi o dramat pedofilii klerykalnej i jej tuszowanie - mówi dobitnie ks. Kobyliński.
Kard. Marx do dymisji zmuszany nie był, a wręcz przeciwnie jest on przykładem hierarchy, który z patologią pedofilii w Kościele walczy konsekwentnie od kilkunastu lat. Ks. Kobyliński wskazuje na wiele przykładów zaangażowania metropolity Monachium na tym polu, w tym na sfinansowanie przez bawarską archidiecezję kard. Marksa centrum ochrony nieletnich w Rzymie na papieskim Uniwersytecie Gregoriańskim, czy też przeznaczenie 0,5 mln euro z prywatnych oszczędności na działalność fundacji, która wspomaga ofiary pedofilii klerykalnej.
Jak zatem wytłumaczyć złożenie przez kard. Marksa do papieża prośby o rezygnację? Zdaniem ks. Kobylińskiego kard. Marx doszedł do wniosku, że dla dobra Kościoła katolickiego w Niemczech i dla ochrony jego wiarygodności, należy uznać własną odpowiedzialność za cały system, który zawiódł.
- Żeby Kościół w Niemczech mógł się odnowić, żeby można było dramat pedofilii ostatecznie rozwiązać i żeby można przejść do następnego etapu odnowy, czy też budowania nowej rzeczywistości niemieckiego katolicyzmu - wskazuje ks. Kobyliński.
Red. Tomasz Terlikowski stawia w tym kontekście pytanie swojemu rozmówcy: czy gest kard. Marksa należy rozpatrywać tylko w kontekście sytuacji Kościoła w Niemczech, czy raczej także jako skierowany do Watykanu, a nawet szerzej?
- Rezygnacja kard. Marksa ma ogromne symboliczne. Do ogłoszenia tej spektakularnej decyzji doszło w przeddzień święta "apostoła Niemców" - św. Bonifacego i działo się to, gdy papież był już o tej rezygnacji poinformowany. Jeżeli dodamy, że św. Bonifacy spoczywa w Fuldzie, a właśnie w Fuldzie we wrześniu 2018 r. niemiecki episkopat przyjął pierwszy raport dotyczący pedofilii klerykalnej i jednocześnie ogłosił podjęcie tzw. drogi synodalnej, to ten ciąg zdarzeń układa się w precyzyjny niemiecki plan głębokiej reformy doktrynalnej i strukturalnej całego Kościoła katolickiego - podsumowuje ks. Kobyliński. - Można odczytać to w taki sposób, że rezygnacja kard. Marksa zdaje się mówić: jeżeli chcemy przezwyciężyć dramat pedofilii i jeśli chcemy Kościół uzdrowić, to potrzebne jest przyjęcie postulatów niemieckiej drogi synodalnej i w pewnym sensie służy temu celowi ta rezygnacja. Tak zdaje się nam mówić kard. Marx.
Skomentuj artykuł