Kryzys powołań duchownych. To nie celibat jest przyczyną
Średnia wieku księży we Włoszech przekroczyła już 61 lat, nowych powołań jest zastraszająco mało i niebawem duża część włoskich parafii nie będzie miała stałego proboszcza – na ten problem i na sposoby uzupełniania stanu duchownego zwraca uwagę w podcaście „Tak myślę” Tomasz Terlikowski.
We Włoszech jest teraz niemal 40 tys. duchownych, przypadających na 25 tys. parafii. Jeszcze 10 lat temu było ich o 10 tys. więcej. Jak wskazuje Tomasz Terlikowski, włosie duchowieństwo starzeje się w galopującym tempie, bowiem średnia wieku przekroczyła już 61 lat. Prawie 17 proc. duchowieństwa diecezjalnego we Włoszech stanowią księża, którzy ukończyli 80 lat, a zaledwie 10 proc. ma mniej niż 40 lat.
Do normalnych sytuacji należy już obsługiwanie przez jednego księdza kilku parafii, a rekordzista jest nazywany proboszczem od 17 dzwonnic.
Przyczyną braku powołań nie jest celibat
Jak podkreśla red Terlikowski inne wyznania chrześcijańskie borykają się również w problemem braku duchownych. Dotyczy to choćby ewangelików augsburskich w Niemczech czy w Szwecji, a sytuacji nie poprawiło dopuszczenie do posługi kobiet. Z podobną sytuacja borykają się ewangelicy reformowani w Szwajcarii czy anglikanie w Wielkiej Brytanii.
- A zatem to nie celibat jest problemem – wskazuje red. Terlikowski.
Jak inne nurty chrześcijaństwa próbują rozwiązywać problem braku duchownych?
- Choćby dopuszczając do odmiennej formacji osoby nieco starsze. I anglikanie, i reformowani, i luteranie zorientowali się, że mężczyźni po 40-tce przeżywają kryzys wieku średniego i wtedy chętnie zmieniają pracę, zmieniają zaangażowanie, szukają czegoś, co miałoby głębszy sens. Właśnie takim mężczyznom proponuje się stan duchowny, wstąpienie w służbę Kościołowi, bycie pastorem – wyjaśnia autor podcastu „Tak myślę”. Jak dodaje, często takie osoby robią błyskawiczne kariery w strukturach kościelnych, czego przykładem jest choćby abp Justin Welby, zwierzchnik Kościoła anglikańskiego w Wielkiej Brytanii.
Najpierw parafia, potem studia
Jak wygląda formacja takich duchownych?
- Nie wysyła się ich na pełne studia, ale na parafie, gdzie zaczynają pracować, żeby mogli utrzymać swoje rodziny. Studiują zaocznie w krótszej formie, co trwa 2-3 lata, po czym są ordynowani i zaczynają służbę – tłumaczy Tomasz Terlikowski.
- Ten typ duchownych jest inny, ma inne zainteresowania, inaczej funkcjonuje, działa, nawet inne kazania głosi. Jest to realne wzbogacenie Kościoła i jest to realne zaspokojenie potrzeb wielu wiernych - dodaje.
Viri probati w Kościele katolickim? Na to się na razie nie zanosi
Czy podobna forma wprowadzania do stanu duchownego jest możliwa w Kościele katolickim. Zdaniem red. Terlikowskiego trudno to sobie wyobrazić.
- Mówi się wprawdzie o dopuszczeniu do święceń kapłańskich viri probati – mężów wypróbowanych, ale tylko się o tym mówi, a na razie się nie to zanosi - stwierdza Tomasz Terlikowski.
A co z opcją poszukiwania duchownych wśród 40-50-letnich mężczyzn stanu wolnego?
- Tacy celibatariusze, jeżeli tak długo nie zdecydowali się na kapłaństwo, to jest mało prawdopodobne, żeby zdecydowali się teraz – uważa red. Terlikowski. I z tej perspektywy to rozwiązanie dla Kościoła katolickiego będzie trudne.
W Polsce nie mamy jeszcze takiej sytuacji jak we Włoszech, ale…
Według red. Terlikowskiego w Polsce widoczny już jest duży spadek powołań kapłańskich. Nie jest jeszcze tak źle, jak we Włoszech, uchodzących – podobnie jak Polska – za kraj katolicki.
- Sytuacja się pogarsza i za kilka-kilkanaście lat będziemy mieć podobny problem jak Włosi – przewiduje Tomasz Terlikowski.
Skomentuj artykuł