Wykorzystanie seksualne dziecka: diabelski kontrakt, który kradnie życie
Jakie są długofalowe skutki wykorzystania seksualnego w życiu wykorzystanych dzieci? Czy można mówić o tym, że dziecko dobrowolnie podejmuje współżycie ze sprawcą? Z dr Bogdanem Stelmachem, seksuologiem, w podkaście „Tak myślę” rozmawia Tomasz Terlikowski.
Czy w przypadku dziecka skrzywdzonego przez przemoc seksualną można mówić o tym, że ofiara dobrowolnie podejmowała współżycie seksualne? To pierwsza kwestia, którą w rozmowie zajęli się Tomasz Terlikowski i Bogdan Stelmach. Jak wyjaśnił seksuolog, mówienie o dobrowolności w przypadkach molestowania seksualnego dzieci jest jakąś nieprawdopodobną pomyłką.
Dobrowolność? Nie, bo dziecko inaczej pojmuje swoją seksualność
- Oczywiście dziecko ma swoją seksualność, bo to nie jest tak, że przy osiągnięciu dojrzałości nagle otwiera się jakaś klapka i człowiek ją odkrywa – zaznacza Stelmach. Jednak, jak tłumaczy ekspert, rzecz w tym, że dziecko powinno rozwijać się – i na ogół rozwija – w swoim tempie. Gdy jest w fazie rozwoju, rozumie swój popęd seksualny zupełnie inaczej, niż dorosły człowiek. Dlatego nie ma mowy o dobrowolności - bo przewaga sprawcy nad dzieckiem w rozumieniu tej rzeczywistości jest ogromna. Dziecko kompletnie tego nie rozumie.
Czytaj również: Ewa Kusz: dzieci trzeba uwrażliwić na sytuacje, w których powinny powiedzieć "nie"
Seksuolog wyjaśnił także, że molestowane dzieci próbują się wyzwolić z wpływów sprawcy i sytuacji, w której się znalazły, kiedy odkrywają, że są inne niż rówieśnicy. Jest bowiem tak, że te dzieci mają potężne problemy społeczne, stają się wycofane w kontaktach społecznych właśnie z powodu tego, że na skutek wykorzystania seksualnego stały się inne. Zostały ukierunkowane w zupełnie innym niż prawidłowy rozwój kierunku, zostało w nich uruchomione coś, czego nie rozumieją.
- Dlatego mówienie o dobrowolności to jest coś tak absurdalnego, że nie da się tego skomentować – podkreśla dr Stelmach.
Czy można mówić, że wina sprawcy jest mniejsza, bo dziecko "miało korzyści"?
Drugą kwestią, poruszoną w rozmowie, jest często pojawiająca się sugestia, że przecież „ofiara sama miała z tego korzyści”. Jak wyjaśnia seksuolog, to pewien stały mechanizm, występujący w przypadkach molestowania i wykorzystania seksualnego. Jak zauważa lekarz, w przypadku takiego „długodystansowca” wykorzystującego seksualnie nieletnich zazwyczaj jest tak, że sprawca najpierw odczytuje potrzeby, pragnienia, braki dziecka, a potem je zaspokaja po to, żeby móc to dziecko wykorzystać.
Dlatego mówienie, że dziecko będące ofiarą miało z tego korzyści, według dra Stelmacha „budzi największą złość i grozę” i jasno wskazuje na fundamentalny brak wiedzy.
W rzeczywistości bowiem model „uwodzenia” dziecka poprzez zaspokajanie jego potrzeb to najczęstszy sposób, w jaki sprawca wykorzystania działa. Według seksuologa przemoc fizyczna w takich przypadkach zdarza się bardzo rzadko. Brutalne działania, zgwałcenia są bardzo rzadkie, gdyż są bardzo szybko wykrywane. Dlatego sprawcy podejmują działania uwodzące. Najczęściej uwodzą dziecko w rozpoznanych obszarach deficytów. Dziecko nie jest kochane – więc zalewają je miłością. Oczywiście jest to miłość fałszywa i manipulacyjna, ale dziecko traci orientację, bo nagle dostaje coś, czego nigdy nie dostało, często także prezenty. I rzeczywiście „korzyści” dla dziecka są ewidentne, bo dziecko dostaje to, czego nie ma, ale w zamian jest mu zabierane coś, czego ono nie jest w stanie zrozumieć i przewidzieć.
Sprawca zawiera z dzieckiem "iście diabelski kontrakt"
Dlaczego dziecku, które jest uwodzone, trudno jest się zorientować, dokąd je to może zaprowadzić? Przede wszystkim dlatego, że dziecko nie jest w stanie dokonać analizy logicznej, które mogłoby je doprowadzić do rozeznania, w jakiej sytuacji się znajduje, jakie będą jej konsekwencje. Do tego potrzebne jest myślenie abstrakcyjne, umiejętność rozróżniania ról społecznych i emocji.
- Ten kontrakt jest iście diabelski. Dziecko jest uwiedzione, zaprowadzone tam, gdzie sprawca chce, żeby się znalazło, i to dziecko nie jest w stanie tego przewidzieć – podkreśla dr Stelmach. - To nie jest w obszarze jego decyzji. Decyzja musi się opierać o znajomość konsekwencji, a dziecko kompletnie nie wie, co będzie w przyszłości.
Jakie konsekwencje niesie dla dziecka wykorzystanie seksualne? Co się zmienia w jego życiu i czy te zmiany są odwracalne? Dr Stelmach pokazuje kilka najważniejszych.
Konsekwencje: depresja, myśli samobójcze, prostytucja, odrzucenie
Pierwszą konsekwencją, która następuje na skutek wykorzystania seksualnego, jest seksualizacja. Dziecko jest przez sprawcę nagradzane za nieprawidłowe rozwojowo zachowania. To je wyrzuca z grupy rówieśniczej, bo staje się inne. Jak podkreśla seksuolog, to jest pierwszy obszar zapłaty.
Z seksualizacja wiąże się przesadne zainteresowanie seksem: dziecko także w tym obszarze dostaje gratyfikację, nagle odkrywa, że jest przyjemnie, jest w porządku. Tyle, że skojarzenie aktywności seksualnej z nagradzaniem także ma swoje konsekwencje. Będzie się później przejawiało w przemieszaniu seksualności z otrzymywaniem i dawaniem opieki albo jakimś rodzajem gratyfikacji. Właśnie dlatego część molestowanych dziewczynek może później w sposób jawny lub niejawny uprawiać prostytucję, bo wdrukowanie tego mechanizmu, że za seks można coś dostać, jest bardzo silne. W dorosłym życiu skutkiem jest promiskuityzm: krótkotrwałe kontakty seksualne, pozbawione emocjonalnej treści, podejmowane bez głębszej potrzeby bliskości. Czyli wykorzystanie seksualne może zakończyć się prostytucją – albo unikaniem seksu, obrzydzeniem do niego, problemami z orgazmem.
Czytaj również: Jacek Prusak SJ: w centrum troski Kościoła ma stać ofiara
Jakie są inne konsekwencje wykorzystania seksualnego dziecka, jak nazywa to dr Stelmach - tego „diabelskiego kontraktu”? Przede wszystkim depresja, którą ma jedna piąta wykorzystanych dzieci. Zaburzenia lękowe odczuwa od 10 do 12 proc. Lęk w sytuacjach kontekstowo związanych z traumą – trzydzieści procent. Jeśli to była napaść homoseksualna – może się na pojawić lęk przed przebywaniem w jednym pomieszczeniu z innym mężczyzną. Od 30 do 77 proc. wykorzystanych seksualnie dzieci ma myśli samobójcze. Redukcję samooceny obserwuje się u 32 proc., a zespół PTSD ma od 30 do 50 proc. Dwie trzecie osób molestowanych w dzieciństwie żyje w dorosłości z nieustającym poczuciem winy. I ono redukuje samoocenę, powoduje następujące uczucia: „jestem brudny, jestem nikim, wyrażam na to zgodę”. Skutkiem są też nieprawidłowe zachowania seksualne i seksualizacja zachowań. Niemal połowa, bo do 40 proc. osób wykorzystanych w dzieciństwie to osoby, które wyróżniają się w otoczeniu swoim nadmiarowym zainteresowaniem seksem, żartami. Robią to w taki sposób, że tracą akceptację otoczenia.
Dzieci z bezpiecznych i dobrych rodzin trudno uwieść i wykorzystać
Czy w kontekście wykorzystania seksualnego może być jakaś dobra wiadomość? Na pewno jest jedna: dzieci, które są wychowywane w bezpiecznym dla ich potrzeb rozwojowych środowisku, trudno jest uwieść. Dlatego wykorzystywane są najczęściej dzieci, które mają pozabezpieczne środowisko rozwojowe: matka alkoholiczka, ojciec brutal, dziecko obrywa.
- Ono nie prosiło się o takie środowisko rozwojowe, ale sprawca to bardzo skwapliwie wykorzystuje, dając mu to, czego ono bezkrytycznie łaknie, i w zamian fundując mu przyszłość, w której jako dorosły będzie miało nieprawdopodobne problemy z samym sobą i społeczne. Będzie mieć całą symptomatologię, psychiatryczną i emocjonalną, będzie mieć depresję, próby samobójcze, cały zakres patologii emocjonalnej – podkreśla dr Stelmach. - Kontrakt diabelski jest na tym zasadzony. Dam ci to, czego nie masz, ale wezmę coś, na co nie masz wpływu, bo nie masz pojęcia, co się wydarzy. Kradnę ci życie. To jest demoniczne.
Jak podsumowuje seksuolog, często wymieniana dobrowolność to część kłamliwej otoczki, która ma przykryć „diabelski kontrakt”.
Czytaj również: Ks. Studnicki o sprawie Janusza Szymika: dziecko nigdy nie ponosi odpowiedzialności za doświadczoną przemoc
Czy można założyć, że każde molestowane dziecko będzie miało podobny „zestaw objawów”? Jak mówi dr Stelmach – niekoniecznie. Zakres niekorzystnych zmian w życiu dziecka może być bardzo różny. Dlatego czasem trudno zebrać je w jedną, jasną i konkretną symptomatologię. Dzieje się tak dlatego, że wykorzystane dzieci pochodzą z bardzo różnych środowisk i stan zasobów wyjściowych, które posiadają, jest bardzo różny. Sprawcy jest trudno uwieść dziecko, które jest w bezpiecznych relacjach z rodzicami, bo ono o nietypowych zdarzeniach, dziwnym dotyku zaraz opowie rodzicom i sprawca zostanie ujawniony. Często jednak jest tak, że stan zasobów dziecka nie jest tak dobry: na przykład jest zaopiekowane materialnie, ale już nie emocjonalnie. Co więcej, dziecko samo nie ma mechanizmów obronnych, które pozwolą mu się samodzielnie z takiej sytuacji wydostać czy przed nią obronić.
Ten argument najczęściej wykorzystują środowiska pedofilskie
Bardzo ważny aspekt, który został poruszony w rozmowie, to kwestia wpływu molestowania seksualnego na rozwój sfery poznawczej. Oprócz rzeczy dość już znanej i wiązanej z wykorzystaniem seksualnym, czyli pogorszenia wyników w nauce, następuje także pogorszenie myślenia abstrakcyjnego, umiejętności nazywania emocji, empatii, a także pogorszenie zdolności rozpoznania mechanizmów przyczynowo – skutkowych. Charakterystyczne dla wykorzystanego dziecka jest też zahamowanie myślenia symbolicznego. Czy i jakie symptomy wykorzystania się ujawnią – zależy od zasobów, jakimi dysponuje konkretne dziecko.
- Ten różny „stan początkowy” dziecka często jest też argumentem dla środowisk pedofilów. Jaki to argument? Że nie ma jednej symptomatologii, że współżycie z dzieckiem różnie się kończy. I te nieprawdziwe twierdzenia środowiska pedofilskie wykorzystują, czym łatwo mogą osobom niewprawnym w temacie zamącić w głowach – podkreśla seksuolog.
Skomentuj artykuł