Jacek Prusak SJ: w centrum troski Kościoła ma stać ofiara
Jakich zmian potrzebuje prawo kościelne, aby usprawnić zgłaszanie nadużyć? Jak odzyskać zaufanie osób skrzywdzonych i czy to jest jeszcze możliwe? Odpowiada ksiądz-psycholog, Jacek Prusak SJ.
Sławomir Rusin: Cała kościelna procedura składania zeznań do niedawna była dla ofiary bardziej dyskomfortowa (nieprzyjemna) niż dla podejrzanego. Wiele osób czuło się winnych z tego powodu, że w ogóle znalazły się w kurii, żeby składać zeznania.
Jacek Prusak SJ: To prawda, ofiara idąca do kurii i reprezentująca samą siebie, bo najczęściej nikt za nią nie stał, była traktowana jak petent, który przychodzi z zamiarem namieszania w Kościele, wywołania skandalu. Była kimś, kto nie troszczy się o dobro Kościoła, rozumiane tu oczywiście jako dobro instytucji, tylko o swoje. Prawo kościelne na szczęście się zmienia, choć wciąż nie jest w pełni adekwatne do sytuacji i potrzeb. Ofiara występująca przeciw systemowi z założenia stoi na gorszej pozycji, bo system jest większy. Do niedawna w tym systemie za sprawcą stał biskup albo przełożony zakonny i oba podmioty miały świadomość, że coś je łączy. Były przedstawicielami tego samego środowiska. Ofiara była dodatkiem, kimś spoza.
Tu dochodzi teologia mówiąca, że biskup jest dla księdza ojcem. Mamy tu, przynajmniej w założeniu, bardzo bliską relację. I nagle pojawia się ktoś z zewnątrz i oskarża...
Nawet jeśli „syn” zgrzeszył, to biskup, jako „ojciec”, dalej czuł się za niego odpowiedzialny, często w niewłaściwy sposób.
Okazując miłosierdzie...
Niewłaściwie rozumiane. W ogóle ta relacja jest błędnie rozumiana. Mówienie, że ojciec (biskup) nie pójdzie do sądu wnieść sprawy przeciwko synowi (kapłanowi), kiedy wie, że ten dokonał przestępstwa, bo straci zaufanie innych księży, jest ciężką patologią klerykalizmu. Relacja ta często przypominała mafijny układ „ojca chrzestnego” ze swymi „synami”, raczej gang niż prezbiterium (kolegium) duchownych, albo kastę — jeśli wolisz takie określenie.
Jak zatem ta relacja powinna wyglądać?
Tak jak domaga się tego Ewangelia. W centrum troski Kościoła, obojętnie kto go reprezentuje, ma stać ofiara, a nie sprawca.
Jaka powinna być odpowiedź Kościoła na skandal pedofilski?
Odpowiedzialna i systemowa. Kościół powinien starać się z wszystkich sił przeciwdziałać temu zjawisku w Kościele i poza nim oraz reagować adekwatnie na bolesne wydarzenia bez sakralizacji własnych mechanizmów obronnych i strategii ucieczkowych.
A jednak miało to miejsce przez całe lata i to na skalę, jakiej się nikt nie spodziewał.
Sprawców niestety nie da się zupełnie wyeliminować. Nie ma tak naprawdę środowiska wolnego od tego problemu. Osoby dopuszczające się czynów pedofilnych są wśród nas. Do tego dochodzi druga rzecz, czyli nie tylko samo zachowanie księdza sprawcy, ale też zachowanie Kościoła jako instytucji, która go chroniła.
Fragment pochodzi z książki "Kościół na kozetce. Rozmowy o niełatwej relacji psychologii i wiary".
* * *
Przeczytaj inne fragmenty:
- Czy psychologia jest wrogiem Kościoła?
- Kiedy religia zaczyna być magią?
- Świadomość religijna większości Polaków jest bardzo płytka
- Jakie są największe problemy księży w Polsce?
* * *
Inicjatywa "Zranieni w Kościele" to istniejący od marca 2019 roku telefon zaufania i katolickie środowisko wsparcia dla osób dotkniętych przemocą seksualną w Kościele. Tworzą ją świeccy katoliccy zatroskani o bliźnich skrzywdzonych przez przedstawicieli Kościoła. Działają autonomicznie, ale w porozumieniu z władzami kościelnymi, niosąc fachową pomoc osobom pokrzywdzonym.
Co tydzień, w każdy wtorek od godziny 19 do 22, przy telefonie wsparcia dyżurują psychoterapeutki, wysłuchując osób skrzywdzonych oraz udzielając im informacji o możliwości otrzymania pomocy prawnej, psychologicznej czy duchowej, a także kierując je do odpowiednich i zaufanych specjalistów. Potrzebujesz pomocy? Kliknij w poniższy baner.
Skomentuj artykuł