Jacek Prusak SJ: czy psychologia jest wrogiem Kościoła?
Komu powinien zaufać katolik, kiedy nauka inaczej patrzy na pewne kwestie niż Kościół? Czy zaufanie nauce to zdrada Kościoła? Jacek Prusak SJ, ksiądz-psycholog, wyjaśnia wszystkie wątpliwości.
Sławomir Rusin: Szeroko pojmowany Kościół ma mniej lub bardziej skrywane pretensje do nauki, w tym psychologii, o rozmywanie klarownych zasad, którymi do tej pory wszyscy się kierowali.
Jacek Prusak SJ: Ale czy te „stare klarowne” zasady mają istnieć zawsze w takiej samej postaci?
Traktowane są jako coś ostatecznego, absolutnego, a ich istnienie daje poczucie bezpieczeństwa i broni porządku.
Psychoterapia nie służy nazywaniu czy definiowaniu czegoś w sposób absolutny, ona nie tworzy „przykazań”. Będzie się zajmowała ewentualnie tym, na ile twoje sumienie jest dojrzałe, a na ile nie. Czyli jak zinternalizowałeś normy moralne i w jakim stopniu potrafisz nimi żyć. Dlaczego nie potrafisz ich odrzucić, skoro ich nie akceptujesz, albo dlaczego nie możesz rozwiązać konfliktu między tym, co uważasz za słuszne, a tym, co nauczono cię przyjmować za słuszne. Tym właśnie zajmuje się psychoterapia, kiedy podejmuje kwestię indywidualnej moralności. Natomiast do jej kompetencji nie należy określanie: „Jedyny system wartości to ten. On jest prawdziwy, a tamte są fałszywe”. To jest zadanie filozofii albo teologii.
Sam jednak zauważyłeś, że współcześnie w psychoterapii szukamy bardzo często tego, czego wcześniej szukaliśmy w religii.
Do psychoterapii można podejść na dwa sposoby. Najpierw jako do formy leczenia zaburzeń psychicznych i problemów emocjonalnych. Potem zaś potraktować ją jako ścieżkę samopoznania i samorozwoju. To nie musi być „albo — albo”, to może być połączenie obu elementów. Jeśli jednak dominuje w niej forma samopoznania i samorozwoju, to owszem, może ona w pewnych warunkach przejąć tradycyjne funkcje religii, a wtedy terapeuta może stać się substytutem nauczyciela duchowego czy kapłana.
Kiedy to zauważa, powinien raczej wycofać się z tej roli.
Tak, bo doszło do identyfikacji projekcyjnej, którą należy zinterpretować, a nie umacniać.
A czy psychoterapię można uznać za ścieżkę rozwoju duchowego, który niekoniecznie musi się wiązać z określonym wyznaniem czy w ogóle ze strefą nadprzyrodzoną?
Z psychologicznego punktu widzenia istnieją dwa ujęcia duchowości. Albo jest to po prostu przejaw realizacji wyższych potrzeb, albo jeden z przejawów mechanizmu adaptacyjnego; rozwijanie duchowości jako rozwijanie dobrostanu psychologicznego. Tu nie ma żadnego odniesienia do Boga czy jakiegoś świata nadprzyrodzonego. Duchowość jest po prostu przejawem tego, że jesteśmy ludźmi, którzy mają wyższe potrzeby wykraczające poza zaspokojenie głodu, seksu i sukcesu zawodowego. Zaspokajanie tych potrzeb będzie dla nas duchowością.
Ale zainteresowanie sztuką, czy jej tworzenie, też może być związane z zaspokajaniem tych potrzeb.
Może. W tej konwencji bowiem duchowość może być wieloma rzeczami, a żadna z nich nie będzie powiązana z Bogiem czy z jakimś światem nadprzyrodzonym. Wszystko zamyka się w obrębie natury. Czym innym jest — kiedy mówimy o duchowości w kategoriach otwartości na inną sferę rzeczywistości niż zmysłowa — bycie w relacji z Bogiem bądź jakoś inaczej rozumianą Rzeczywistością Ostateczną. Wtedy duchowość staje się najczęściej częścią religijności. W psychologii to nie są konstrukty tożsame, co nie znaczy, że muszą być antagonistyczne. Nawet w naszym jezuickim Ignatianum powstała Katedra Psychologii Religii i Duchowości. Nie tylko psychologii religii, jak było przez wiele lat, ale duchowości. Niektórzy twierdzą nawet, że istnieje coś takiego jak duchowość ateistów. Jest ona wtedy synonimem poszukiwania, a właściwie nadawania sensu egzystencji, zrozumienia siebie, świata, odnalezienia narzędzia do przemiany osobowej w obliczu nieprzekraczalności śmierci i niejednoznaczności życia.
Istnieje więc ryzyko, że terapia może się stać świecką religią.
Tylko wtedy, kiedy jest używana w sposób obronny, a więc ucieczkowy przed pustką egzystencjalną, albo kiedy ateizm terapeuty staje się religią czy duchowością jego pacjenta. „Ostateczna prawda jest niewysławialna” — to zdanie nie pochodzi od mistyka, tylko od wybitnego psychoanalityka Wilfreda Biona. To jest ostateczna granica każdej psychoterapii, która nie chce się stać świecką religią.
Fragment pochodzi z książki "Kościół na kozetce. Rozmowy o niełatwej relacji psychologii i wiary".
* * *
Ksiądz-psycholog patrzy na Kościół | Jacek Prusak SJ
Z jakimi problemami boryka się Kościół w Polsce? W co wierzą polscy katolicy? Dlaczego tak wielu księży rezygnuje ze swojego powołania? I czy ta cała psychologia jest wrogiem wiary? Jezuita i psychoterapeuta postara się odpowiedzieć na te pytania i wiele innych, które dotykają nas na co dzień.
Skomentuj artykuł